U mnie jest teraz tak, że duże tytuły omijam. Wiele gier kupionych czeka w bibliotece aż będę miał 50 lat chyba jak bg3, cyberpunk i pomimo, że wiem że są to świetne gry to nie mogę się w nie wczuć. Od jakiegoś czasu czuję się lepiej w grach typu diablo, lol które w jakiś sposób nie są wymagające ale zamykam rozgrywkę w godzinę i heja.
Ostatnia duża gra, ale to wziąłem już na wymęczenie to był Hogwart legacy i kilka lat temu podstawka AC valhalla.
Bardziej mam syndrom zaczynania i nie kończenia gier. Nie mogę się skupić na danym tytule tak jak bym chciał. Mam kilka konsol np. ps5 którego łącznie przez rok odpaliłem może 2 godziny i kupiony głównie ze względu na wsteczną kompatybilność z PS4 na którym grałem więcej.
Google meta kupiłem i miałem zajawkę przez kilka dni a teraz leży i się kurzy a szkoda sprzedawać bo to inne doświadczenie.
Najgorzej jak mam wolne usiądę na pc więcej czasu spędzę na szukaniu gier do grania niż na samym graniu i nagle z 10 robi się 18 - straszne marnotrawstwo czasu...