EA App pokazuje mi niecałe 15h na liczniku, dotarłem do pierwszego dużego starcia (Archdemon Razikale). Chyba pod każdym względem jest lepiej, niż w Inkwizycji (no dobra nie każdym, bo tam można było być bardziej złośliwym, design niektórych przeciwników był ciekawszy oraz była karczma, gdzie leciały klimatyczne utwory jak np. Enchanter). Niżej kilka luźnych spostrzeżeń.
Mam wrażenie, że duża część widowni wyrobiła sobie zdanie odnośnie fabuły i dialogów na podstawie kilku scen z Taash, które były tu wrzucane już setki razy, a stanowią tylko ułamek całej gry (i w pewnej części są opcjonalne).
System walki mi się podoba, bo jest nastawiony na akcję. Gram magiem i owszem jest chaos, ale w pozytywnym znaczeniu tzn. trzeba szybko reagować i myśleć, bo jak się nie myśli to się nie żyje.
To jest współczesny Action RPG i co w tym złego? Każda kolejna część po Origins poszła w tę stronę i było ok (przez to nie rozumiem tych zarzutów, że Veilguard to nie jest pełnoprawny DA). Są statystyki, klasy postaci, drzewko umiejętności, zbieranie i ulepszanie ekwipunku, towarzysze itd., a nasze w wybory mają znaczenie. Krew też jest. No i nie ma takiej sielanki jak ktoś kiedyś wspominał, o dziwo nasi kompani się nawet ze sobą kłócą (szok i niedowierzanie, bo miało być poprawnie politycznie, każdy miał się wspierać).
Na koniec wisienka. W Inkwizycji ludzie narzekali na otwarty świat, a teraz znowu źle, bo jest korytarzowo. Nie da się dogodzić wszystkim.