Populiści chyba zawsze są niedoszacowani przez tzw. shy voters, więc teorii bym do tego nie dorabiał.
I to właśnie boli w "rozwoju" świata przez ostatnich 20 lat. Możesz wyjść na mównicę, bredzić coś trzy po trzy, obrażając wszystkich na prawo i lewo, gdzie kompletnie nie mówisz, w jaki sposób zamierzasz rozwiązać te palące problemy jedzenia w garnkach. Ba, możesz do tego mieć procesy w sądach. Finalnie to wszystko nie ma znaczenia, bo ludzie nie są równi, a populizm zgarnia wszystko.
A swoją drogą, zielona rewolucja to chyba nawet poważniejszy problem niż ciepła woda w kranie. Ale niestety ludzie jako gatunek mają problem z szacowaniem długofalowych konsekwencji swoich wyborów. Jak ktoś nie rozumie, to na prostym przykładzie – nie skaczemy z 9 piętra, bo to niebezpieczne. Jednocześnie nie mamy problemu obżerać się jak świnia, by w dłuższej perspektywie zostać kaleką.