Ja nic nie mam do silnych kobiet, ale tych ze starej szkoły, takich jak Ripley (Sigourney Weaver skradła dzięki tej roli moje serce, co prawda straciła je w ostatnich latach, ale to już inna historia).
Natomiast Myszkowa Rey, to jest ta nowoczesna, disneyowska odmiana silnych i oczywiście niezależnych kobiet, na widok których zbiera mi się na wymioty...