Skocz do zawartości

jagular

Użytkownik
  • Postów

    779
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jagular

  1. To, co powinno być czymś, a nie powinno być czymś innym zależy wyłącznie od punktu widzenia. Osoba, która mieszkania nie posiada, będzie biadolić, że mieszkania są za drogie. Osoba, która mieszkanie spłaca, nie chce mocnego spadku wartości, bo trochę "głupio" jest spłacać raty za coś, co jest mniej warte teraz, niż było w momencie ustalenia rat. Osoba, która ogólnie posiada mieszkanie/-a też będzie ogólnie chcieć wzrostu wartości. Kto chce obniżki wartości posiadanej nieruchomości? Nie róbmy z ludzi idiotów. Wszystko, co ma zmienną cenę, może służyć do lokowania środków finansowych. Taki świat. Myślę że każde tego typu pomysły na obciążanie podatkami dodatkowych mieszkań rozbiją się o rzeczywistość. Wyobraźmy sobie że mam 3 mieszkania. Chcesz mi dowalić podatku od powiedzmy dwóch? Ależ dlaczego? Przecież w jednym mieszkam ja, w drugim żona a w trzecim córka! A przepraszam, córki nie mam, ale na szczęście mama jeszcze żyje i ufam jej wystarczająco... To, co jednak można (a może to też by padło) zrobić w temacie lokowania gotówki na poziomie powiedzmy strategicznym to: regulacje dotyczące procentu lokali używanych do wynajmu krótkotrwałego. Nie wiem jak jest obecnie w Polsce, ale na Zachodzie airbnb skutecznie ubija szanse lokalsów na zakup lokalnego mieszkania. Inna opcja to może to, co rozpaczliwie próbuje zrobić rząd Hiszpanii: wysoki podatek (ich propozycja: 100%) przy zakupie przez obcokrajowca. Kolejna to już coś nie do zobaczenia w większości krajów: skuteczne i strategiczne inwestycje w nowe osiedla PLUS nową infrastrukturę wokół nich. Nie wszystkie mieszkania są przecież drogie. Drogie są jedynie w tych miejscach, w których warto mieszkać
  2. U nas, u nas, u nas, a bo w Polsce to... ....Dobra, odpuszczam. Masz rację. To spisek całego świata przeciwko Polsce. Biedny kraj, trzeba go odłączyć od reszty planety.
  3. Oczywiście, zarówno jeden jak i drugi ma raczej kiepskie szanse na zakup tego 70m2 w pojedynkę. Bardziej realnym i chyba typowym rozwiązaniem będzie zakup przez parę - a i nawet w takim przypadku nie będzie wesoło z budżetem domowym. Chodziło jedynie o pokazanie faktu, że Irlandczyka, nawet z jego niskim oprocentowaniem, zakup mieszkania boli. To, że sobie zbudujesz wizję Polski jako kraju oderwanego w cierpieniu od reszty planety nic nie zmieni. Ba, można jeszcze się pobawić i pogdybać: skoro Irlandczycy kupują mieszkania za setki tysięcy euro, mając mniej niż 2x większe od polskich zarobki...to znaczy że jest jeszcze w Polsce możliwość podwyższenia cen :> Druga sprawa: oprocentowanie, o którym mówimy, to oprocentowanie obecne. Nie wiadomo, jak będzie dokładnie wyglądać przyszłość - analizy i przewidywania wychodzące nawet z banków krajowych to bajki i bzdury. Ale można założyć chyba że prędzej w Polsce oprocentowanie kredytów zejdzie do powiedzmy poziomu irlandzkiego, niż w Irlandii zejdzie do zera, nie? Czyli: jest szansa że obecne oprocentowanie w PL to lokalna abominacja. Ale jak wyżej piszę: w przyszłości ewentualne obniżki oprocentowania mogą (powinny??) się skorelować z podwyżką cen bazowych. Witajmy w XXI wieku!!!!
  4. Dobra policzyłem sobie troszkę. Miejmy nadzieję że nie zrobiłem babola na szybko. Weźmiemy przykład cen, które podałeś, oprocentowania w Polsce i w Irlandii, oraz średnich wypłat w tych krajach. Co mi wyszło: Irlandczyk średnio zarabia 1.71x więcej od średnio zarabiającego Polaka. Musimy coś założyć, więc założyłem że oboje zarabiacie średnie krajowe. Założyłem też, że zrównamy te mieszkania w Dublinie i Poznaniu - sam pisałeś że chodzi o taki sam standard. Irlandczyk tego kredytu na 70m2 zapłaci 2.02x więcej, niż Polak kredytu na 70m2. Oczywiście to bardzo upraszczające porównanie, ale chyba siostra nie ma aż tak bardzo lepiej? To, co zyskuje na oprocentowaniu, traci na starcie na cenie. Ok. Inne podejście: Średnio zarabiający Polak zapłaci za to mieszkanie w Poznaniu 16.4 rocznych wypłat. Średnio zarabiający Irlandczyk zapłaci za to mieszkanie w Dublinie 19.4 rocznych wypłat. Irlandia taka cudowna? (powyżej wziąłem pod uwagę łączny koszt: cena + koszt kredytu)
  5. To tak tanio może z powodu awersji do mieszkań (moje założenie, nie znam rynku irlandzkiego, aproksymuję z rynku UK). Kluczowym pytaniem o koszta byłoby pytanie: jak wysokie (obecnie i przez czas spłaty kredytu) i czy są regulowane tzw. service charges w jej konkretnym przypadku. Nie znam rynku irlandzkiego, ale na Wyspach potrafi to być spory koszt...czasami bliski chyba kosztowi kredytu. Na Wyspach nie jest regulowany prawnie.
  6. Piszesz o oprocentowaniu kredytów hipotetycznych? Tak, w Irlandii jest niżej, niż w Polsce. Są też inne kraje od Irlandii - ta ma niskie oprocentowania wśród krajów rozwiniętych. Polskie ceny nie są wyjątkowe, podobnie oprocentowanie kredytów, ogólnie biorąc. Nie do końca wierzę w tą historię z Dublinem: musiałaby to być jakaś zagrzybiona dziura w murze, żeby była tania, albo mieszkania są...no...kontrowersyjnym wyborem, jak to jest u sąsiadów, w UK. Według internetów, średnia cena domu w Irlandii to ok. €340000.
  7. Proporcje pomiędzy średnią ceną mieszkania i średnią wypłatą: Tak, Polska jest jedyna, wyjątkowa, tylko w Polsce jest drogo, tylko w Polsce jest kryzys, ojezujezujezujaknampolakomźle.
  8. Tak. Dla korporacji, biznesu, robienia jeszcze większych pieniędzy z dużych pieniędzy. USA to kraj cudowny jak się jest bogatym. Czy tak trudno zrozumieć, że dobro megacapa nie musi się pokrywać z dobrem pracownika niskiego szczebla tego megacapa?
  9. Pozostaje przeprowadzka do USA Gdzieś na jutubie spotkałem filmiki z wypowiedziami Amerykanów, którzy się przenieśli (na stałe) do Francji. Wydawały mi się (wypowiedzi) wartościowe, np. o kulcie zapindolu w USA, ilości urlopu, wolnego czasu. Coś trzeba poświęcać dla tego American Dream, samo z siebie się nie robi
  10. Wspaniała wymówka. Ameryka teraz będzie antywinterowa jeszcze bardziej niż do tej pory, więc Winter się cieszy.
  11. No nie, ale w twoim interesie jest to, że jeżeli już jesteś wykorzystywany, to lepiej mniej, niż bardziej, co nie?
  12. Super. A teraz się obudź z tego mokrego snu Nie jesteś dla Trumpa, czy dla Ameryki żadnym partnerem. Jesteś obywatelem kraju podnóżkowego. Ba, kraju podnóżkowego drugiej kategorii. Trump i amerykańskie korporacje będą tolerować twoje istnieje tylko wtedy, kiedy będziesz gorliwie wypełniał misję podnóżka drugiej kategorii: usłużnie będziesz dawał im zarobić pieniążki. Ewentualnie możesz zginąć w jakiejś wojnie proxy, jeżeli twój idol zechce się pobawić w wojnę. Ameryka nie lubi wojen u siebie, Ameryka toczy wojny na wyjeździe. Twój interes i interes Ameryki korporacyjnej to dwa przeciwstawne interesy. Więc skąd to uwielbienie?
  13. Eurokraci sobie poradzą, nie martw się. Kto poniesie koszta ewentualnych np. konfliktów gospodarczych? Popatrz w lustro :> To jakaś mentalność "na złość mamusi odmrożę sobie uszy"
  14. To musi być bardzo osobliwy stan umysłu, żeby tak się podniecać prezydentem kraju na innym kontynencie. Prezydentem, u którego interes Polski raczej nie będzie wysoko na liście priorytetów.
  15. Nie Zawsze są jakieś ustawienia, w zależności od sprzętu taka mała głębia ostrości to mogą być ustawienia domyślne, z których się zaczyna ustawianie parametrów. To, że na zdjęciach z telefonów nie ma aż tak zaakcentowanego efektu rozmycia jest wynikiem jedynie tego, że telefony mają malutkie matryce i obiektywy, a nie że jakaś specjalna, dodatkowa magia się gdzieś wydarza I znowu nie: fotografia nie działa jak ludzkie oczy Mała głębia ostrości to po prostu, jak wyżej napisano, efekt pożądany i tyle.
  16. Żeby zrobić dobrze wyglądający efekt rozmycia tła, nazywany często efektem bokeh, trzeba się napracować. Ten efekt nie jest przypadkowy. To nie jest po prostu rozmyta prosta tekstura. Myślę że bez problemu da się zrobić w MJ obrazek bez takiego 'efektu', więc to nie jest tak, że MJ specjalnie sobie ułatwia obliczenia. Tak naprawdę to takie rozmycie tła (i nie tylko, rozmywane jest wszystko poza zakresem ostrości) jest bardzo często porządane przez fotografujących. Obiektywy, które potrafią mocno rozmywać tło to najdroższe wersje obiektywów. Mówimy tu o poziomie kilkunastu-kilkuset tysięcy zł. I nie, nie sądzę żeby kilkunastoletnia Nokia mogła dobrze rozmywać (programowo) tło na zdjęciach. Dopiero niedawno ten efekt w telefonach przeszedł z etapu "żałosny cringe" do "ok, jak przymknę oko to nawet" - przez zwiększenie mocy przerobowej oraz obecność lidarów. Nokia sprzed lat nie miała lidara, nie?
  17. Łomatkobosko. Najpierw zdjęcie: To nie jest efekt żadnych 'specjalnych ustawień'. To jest efekt fizyki optycznej. Tak wyglądają zdjęcia z małą głębią ostrości zrobione z tzw. jasnym obiektywem i aparatem z większą matrycą od telefonicznych. MJ najwidoczniej stara się dosyć często symulować małą głębię ostrości. Jeżeli nie lubisz takiego 'odcięcia' tematu od tła, zapewne bez problemu da się odpowiednim elementem promptu wymusić dużą głębię ostrości na plikach z MJ. Tak samo, jak da się to zrobić w aparacie. Absolutnie nie. Patrz wyżej. Można sobie też wpisać w google frazę "zdjęcia z małą głębią ostrości". PS. Jeżeli już o zasobach, to już bardziej rozmycie je by zużywało mocniej, niż brak rozmycia. Widać to w świecie telefonów, w których coraz szybsze procki, wraz z lidarami, są w stanie coraz lepiej symulować to, co jest naturalne dla "poważnych" aparatów.
  18. Z powodu wygody i z powodu nieistniejących instynktów tacierzyńskich / macierzyńskich u kobiety. Mamy inne, ciekawsze rzeczy do robienia od tworzenia, dbania o i wychowywania następnego pokolenia
  19. U mnie przez parę lat wynajmu od Panka nie było żadnych problemów, zgrzytów. Może dlatego uśpione zostały nasze instynkty, na szczęście nie na tyle, żeby nie robić własnej dokumentacji podczas odbioru auta. Teraz sobie przypomniałem, że podczas ostatniego skorzystania z ich oferty, o czym jest ten wątek, widziałem sytuację następującą: przede mną w kolejce były dwie grupy: jakaś para Holendrów oraz dwóch Polaków. Holendrzy mieli jakieś problemy z protokołem, byli już podirytowani. Co zrobili Polacy za nimi? Naskoczyli na Holendrów, pomogli łasce z obsługi z kontaktem po angielsku z Holendrami, a potem zaczęli z łaską flirtować Ciekaw jestem czy Panek też ich potem oszukał i czy pamiętają jak się ślinili do laski jadąc po tych biednych Holendrach hehehe...
  20. Co do stosunku zawartych małżeństw do rozwodów: na szybko znalazłem dane jeszcze 'mocniejsze': najnowsze dla Polski to 36%. Ale z ciekawości znalazłem też dane dla Wielkiej Brytanii i dla Francji. W tych krajach jest jeszcze gorzej, wyniki to odpowiednio: 42% i 47%. Z racji przynajmniej częściowego wpływu kultury Zachodu na Polskę, można założyć, że instytucja małżeństwa wejdzie w jeszcze większy kryzys. A Bbć może w Polsce jest "tylko" 36% dlatego, że w Polsce nie ma jeszcze (chyba?) tak mocno "zalegalizowanego" prawnie i kulturowo zjawiska "konkubinatu".
  21. Dokładnie. Bez pajacowania. Albo jak inaczej nazwiemy jakieś historie o setkach tysięcy obrobionych w pokrętny sposób mieszkań w Hiszpanii? Czy jakieś wydumane historie o innym kraju mają być podkładką do uwiarygodnienia hipotetycznej sytuacji w Polsce na zasadzie "skoro w Hiszpanii, to w Polsce"? Czy historie ekstremalne, lub też ogólna potencjalna możliwość wystąpienia danego scenariusza mają być argumentem za tym "że tak się dzieje, oj"? Może dla zabawy weźmy historie z Afryki? Na pewno coś ciekawego się znajdzie, może nawet to będzie realne. Zaznaczam że wcale nie atakuję tezy o tym, że kobietom w razie konfliktu powiązanego z płcią, czy na sali sądowej często udaje się wymigać łatwiej, niż mężczyźnom. Myślę że tak jest, ale nie popierajmy się jakimiś wykopiastymi historiami...
  22. A to po dzikim seksie z tą Hiszpanką, czy przed? Kolega się pyta czy warto. @trepek Dlatego piszę że to będzie cycata agentka specjalna
  23. I wszystko to miało się wydarzyć w "setkach tysięcy" mieszkań, których męscy właściciele potulnie czekali w bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni aż ich sejfy z kosztownościami oraz drogie obrazy zostaną "zdarte ze ścian" w ciągu 2-tygodniowych kradzieży. Jak można zauważyć, w spisek są uwikłane wszystkie hiszpańskie i niehiszpańskie media oprócz bohaterskich reporterów Wykopu, którzy bohatersko walczą o godność płci słabszej, czyli piwniczańskiej. W spisek jest też uwikłana hiszpańska policja, w tym, o zgrozo, na pewno damska cześć. Lepiej o tym dużo nie mówić, bo jak mafia o tym przeczyta to nas znajdzie i wyślę jakąś cycatą Hiszpankę aby nas zgwałciła za karę. Fu!
  24. U Panka za cokolwiek jest jedna kwota kary: 8000zł. Nie wiem co się dzieje, jeżeli się znacząco przegnie i uszkodzi auto na wielokrotność tej kwoty, lub doprowadzi do kasacji pojazdu. Nie czytałem regulaminu usługi pod tym kątem.
  25. Tak jest, "udowadniają winę". W moim przypadku dokumentacją najpierw nieistniejącą., a potem istniejącą, ale wyglądającą na zdjęcia innego pojazdu. Robią, przynajmniej teoretycznie. Jakimś wzorcem, który chyba (!!) znaleźliśmy jest być może nakierowanie się na oszustwa klientów zagranicznych. Nie możesz "nie płacić", nie tak działa ten biznes. Musisz podać dane karty, która będzie ewentualnie (heheh) obciążona karą. Jeżeli chodzi o CC to nie oni udowadniają, przynajmniej na początku, że były problemy z klientem. To klient udowadnia że nie był źródłem problemów, albo/oraz że są błędy/nieścisłości prawne/proceduralne po stronie drugiej. Oni są wypożyczalnią. To zazwyczaj robi świadomy klient, jeżeli nie decyduje się na dodatkowe ubezpieczenie wynajmowanego auta. Od razu napiszę, że ubezpieczenie potrafi być sporo wyższe od ceny wynajmu. Zapewne mają, bo przecież kara w wysokości kilku tysięcy zł nie pokrywa całości zakresu uszkodzeń wynajmowanych samochodów. Nie jest to jednak związane z obecnością, albo brakiem prób przeniesienia kar na klientów. Przypominam że zazwyczaj chodzi o jakieś rysy i otarcia. Jak jest realny koszt "naprawy" trzech 10-centymetrowych rys?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...