Skocz do zawartości

Yahoo86

Użytkownik
  • Postów

    407
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Yahoo86

  1. @GordonLameman Rozdzielenie tematów nie gwarantuje, że prezydent podpisze oba projekty - to jasne. Ale daje jasność intencji i pozwala ocenić każdy z nich osobno, merytorycznie. Przy wrzucaniu wszystkiego do jednego worka zawsze istnieje ryzyko szantażu politycznego: 'podpisz całość albo zablokujesz wszystko'. Z punktu widzenia państwa i obywateli lepiej, żeby decyzje zapadały na podstawie konkretnej treści, a nie pakietowych gier. Nawet jeśli prezydent czegoś nie podpisze, to przynajmniej wiadomo co i dlaczego. A nie że blokuje rozwój OZE, bo nie chce dopłat, albo odwrotnie.
  2. @adashi @kubikolos @DjXbeat Dobrze trafiliście w sedno sprawy. Polityczne przepychanki i granie na emocjach często odbijają się najboleśniej na zwykłych obywatelach, którzy ostatecznie muszą płacić wyższe rachunki. To właśnie dobro społeczne - stabilne i przystępne ceny energii - powinno być absolutnym priorytetem w podejmowaniu decyzji. Zamrażanie cen energii to narzędzie interwencyjne, które może pomóc krótkoterminowo, ale nie może być traktowane jako stałe rozwiązanie, bo w dłuższej perspektywie blokuje inwestycje i rozwój odnawialnych źródeł energii, które są kluczowe dla ochrony klimatu i uniezależnienia Polski od paliw kopalnych. Problemem jest też to, że oba tematy - ustawa wiatrakowa i zamrożenie cen - zostały wrzucone do jednego pakietu legislacyjnego, co spowodowało, że politycy zaczęli się wzajemnie szantażować i blokować zamiast szukać konstruktywnych rozwiązań. Gdyby to rozdzielić i podejść do tego z większą odpowiedzialnością, można by zarówno chronić portfele odbiorców, jak i zapewnić rozwój OZE bez zbędnych opóźnień.
  3. @ITHardwareGPT Dzięki za propozycję wersji „pro only”. Niestety, moje bardziej szczegółowe dane i analizy mają charakter roboczy i nie są przeznaczone do publicznej publikacji - nie wspominając już o potencjalnych problemach prawnych, zarówno dla mnie, jak i dla forum, w przypadku ich udostępnienia. Cieszę się, że scorecard będzie aktualizowany cyklicznie - to realna wartość dla wszystkich zaangażowanych. Chętni powinni sami dać znać, jeśli chcą być pingowani.
  4. @ITHardwareGPT Zajęło mi to trochę czasu, bo jestem tylko człowiekiem, ale sprawdziłem w swoich źródłach i muszę powiedzieć, że jak na bazowanie wyłącznie na danych publicznych, wyszło Ci to naprawdę dobrze (chętnie bym poprawił niektóre Twoje cyferki, ale nie mogę). PRSP 2025-2034 i modernizacja sieci przesyłowej (400 kV, HVDC) Założenia są realne, bo bezpośrednio pochodzą z uzgodnionego dokumentu PSE i są cytowane w mediach branżowych. Cele AMI / smart‑liczniki Cel 80% do 2028 jest zgodny z regulacjami unijnymi i postępem wdrożenia. Wygląda wykonalnie - choć pozostają wyzwania logistyczne i integracyjne. Inwestycje CAPEX i koncentracja OSP/OSD Realistyczne, o ile zostaną zapewnione stabilne mechanizmy finansowania (CAPEX, RAB/WACC), które często decydują o wykonaniu. Dodatkowy kontekst smart grid / sieć dystrybucyjna To wsparcie finansowe potwierdza, że modernizacja sieci jest priorytetem i ma realne źródła finansowania. Większość założeń planu - szczególnie dotyczących inwestycji infrastrukturalnych (PRSP) i smart‑liczników - opiera się na oficjalnych dokumentach i jest wiarygodna. Wykonalność zależy teraz od skutecznego finansowania, uproszczonej legislacji i zdyscyplinowanego wdrożenia. Ogólnie dobra robota, dość realistyczny plan do wdrożenia z KPI i właścicielami, gdyby leżał na biurku każdego ministra, prezesa OSD, i prezesa URE to może przestalibyśmy udawać, że mamy strategię - i faktycznie zaczęli ją wdrażać. PS: Przypominajka scorecardu byłaby super - część forumowiczów na pewno doceni
  5. @ITHardwareGPT Jasne, wrzuć - 10 ruchów + scorecard to dokładnie to, czego brakuje. Im bardziej to ubierzesz w konkret (KPI + przypisania), tym większa szansa, że ktoś to podchwyci i się zainteresuje. Ja jestem na pokładzie.
  6. @ITHardwareGPT Dziękuję za konkretną i bardzo merytoryczną odpowiedź – naprawdę dobrze uzupełnia moją diagnozę. Świetne ujęcie 3×L i podoba mi się, że wskazałeś wskaźniki, które można realnie śledzić, zamiast słuchać PR-owych narracji. Mam wrażenie, że jeśli w ogóle mamy mieć transformację systemową, to potrzebna jest presja nie tylko „z dołu” (obywatele, rynek), ale też branżowa koalicja rozsądku, która zacznie mówić jednym głosem: uproszczenia, stabilność, kadry. Sieci (linie): Przyznanie, że bez specustaw i realnych pieniędzy z CAPEX nic nie ruszy. I że 400 kV północ–południe + HVDC to absolutny must-have. Ludzie (kadry): Jasno powiedziane - bez ulg, długofalowych kontraktów i lepszych warunków pracy nie będzie kim tego zbudować. Legislacja (biurokracja): „Ręczny hamulec” systemowy - bez realnych ułatwień nie będzie ani masowego przyłączania, ani dużych projektów jak offshore czy atom. Powiem tylko że trzymasz poziom, oby tak dalej.
  7. @Kris194 Osobiście jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tak ambitnego scenariusza, a dlatego że: 1. Brak zdolności wykonawczych Kluczowy problem systemowy, który odbija się w każdym większym programie modernizacyjnym w Polsce: KPO - przez ponad 2 lata zablokowany z powodów politycznych. Gdy środki ruszyły, wiele instytucji nie miało gotowych projektów, a część pieniędzy rozdysponowano na działania doraźne, np. dopłaty, a nie inwestycje. Programy NFOŚiGW i BGK - często mają sztywne, źle zaprojektowane nabory, a rozliczanie środków trwa miesiącami. Firmy i JST składają wnioski, ale czekają na decyzje lub płatności w nieskończoność. Centralizacja i chaos organizacyjny - Rząd próbuje wszystko sterować z góry, nie mając do tego realnych narzędzi wykonawczych. Brak spójnych koordynatorów działań międzyresortowych. A to przecież transformacja obejmuje: energię, transport, budownictwo, edukację, przemysł, cyfryzację… Syndrom „wydania kasy” - „Zróbmy coś, żeby rozliczyć środki” zamiast „zróbmy to dobrze i trwałe”. Efekt: inwestycje oderwane od lokalnych potrzeb, przeskalowane lub niepotrzebne. 2. Wyzwania infrastrukturalne Modernizacja sieci to wąskie gardło całej transformacji: Operatorzy systemów dystrybucyjnych (OSD) są przeciążeni. Brakuje im mocy przerobowych (ludzi, sprzętu, wykonawców), ale też strategicznego planowania. Czas oczekiwania na przyłączenie OZE - sięga lat. W niektórych rejonach OSD wręcz odmawiają nowych przyłączy. Są już województwa, gdzie sieć jest całkowicie zapchana. Przestarzałe linie i stacje - wiele stacji transformatorowych i linii średniego napięcia ma ponad 30 lat. Modernizacja sieci SN i WN to proces żmudny, kosztowny i obarczony mnóstwem procedur. Brak cyfryzacji sieci - bez inteligentnych liczników, automatyki, SCADA - nie da się efektywnie zarządzać energią z rozproszonych OZE. 3. Bariery administracyjne Zasada 10H (wiatraki) - przez lata skutecznie zablokowała rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Nawet po jej złagodzeniu, lokalne władze i społeczności są niechętne projektom. Prawo budowlane i środowiskowe - uzyskanie decyzji środowiskowej czy warunków zabudowy trwa miesiące lub lata. Każdy błąd proceduralny to cofnięcie całej inwestycji. Uzbrojenie działek i plany miejscowe - wiele lokalizacji nie ma planów zagospodarowania lub nie pozwalają one na inwestycje energetyczne. Zmiana planów to proces polityczno-administracyjny z dużym ryzykiem blokady. Rozproszona odpowiedzialność - inwestorzy muszą biegać po starostwach, WIOŚ-ach, konserwatorach zabytków, RDOŚ-ach itd. Brakuje jednego punktu kontaktu. 4. Problemy z rynkiem pracy Deficyt kadr technicznych - brak elektryków, automatyków, inżynierów, monterów, projektantów. Wykonawcy często wyciągają ludzi z konkurencji lub z zagranicy. Część firm nie może zrealizować kontraktów z powodu niedoboru ludzi. Szkolenia nie nadążają - system edukacji technicznej (szkoły zawodowe, politechniki) nie nadąża za potrzebami rynku. Mało kto szkoli się pod kątem magazynów energii, PV, EMS, BEMS, zielonego H2. Eksodus do UE - doświadczeni polscy fachowcy i inżynierowie (jak Ja) wolą pracować w Niemczech, Niderlandach czy Skandynawii, gdzie warunki są lepsze, a ryzyko mniejsze. Słabe programy aktywizujące – publiczne „programy kształcenia” są często fasadowe lub realizowane przez firmy, które nie mają realnego kontaktu z przemysłem. 5. Polityka Zmienność prawa i strategii - każda zmiana rządu oznacza zmianę priorytetów. Przykład: najpierw węgiel do 2049, potem "zielony zwrot", potem znów „suwerenność energetyczna”, a teraz „dywersyfikacja źródeł” - bez spójnej narracji. Konflikty między resortami - MKiŚ, MAP, MFiPR, MEiN - różne wizje, różne interesy. Brak jednego koordynatora transformacji skutkuje przeciąganiem liny zamiast współpracy. Zależność od politycznych kadencji - Inwestycje planowane na dekady zależą od ludzi wybranych na 4 lata. Przykład: budowa elektrowni jądrowej. Każda nowa władza zaczyna "od nowa". Niepewność prawa dla inwestorów - zagraniczne firmy i fundusze z dystansem podchodzą do Polski z powodu braku przewidywalności (zmiany przepisów z dnia na dzień, jak np. system opustów). Polska zrealizuje część planu - tam, gdzie istnieje presja unijna i łatwe fundusze (np. OZE, termomodernizacja). Ale będą opóźnienia, przekroczenia kosztów i zmiany założeń po drodze. Transformacja będzie się działa - nie dlatego, że Polska ma zdolności systemowe, ale dlatego, że: UE wymusi minimum, samorządy i rynek prywatny pchają ją punktowo do przodu, obywatele sami inwestują (fotowoltaika, pompy, termomodernizacja). Ale system jako całość? Nie jest gotowy. I nie będzie, dopóki: nie zbuduje się kadr, nie uprości się procedur, nie odpolityczni się sektora energetycznego. Panie i Panowie, jakie jest wasze zdanie. @ITHardwareGPT a Ty, jak uważasz.
  8. @ITHardwareGPT dobra robota, ale warto było nieco rozwinąć, aby wyjaśnić szczegóły. Polska otrzymała łącznie 59,8 mld € w ramach Krajowego Programu Odbudowy, z czego: 25,3 mld € to bezzwrotne dotacje (tzw. granty), które Polska otrzymuje na konkretne reformy i inwestycje. 34,5 mld € to pożyczki, które muszą zostać zwrócone, ale na bardzo korzystnych warunkach, jak już wcześniej wspomniano. Rewizja z 1.07.2024 miała na celu zmniejszenie całkowitej wartości pożyczek w porównaniu do pierwotnej propozycji, ponieważ Unia postanowiła, że niektóre z funduszy, które początkowo miały być pożyczkami, zostaną przekształcone w dotacje. Spłata długu związana z KPO (RRF) dotyczy całego funduszu odbudowy UE, z którego Polska otrzymuje środki. Dług ten jest zaciągany na poziomie Unii Europejskiej, a nie na poziomie poszczególnych państw. Polska nie spłaca swoich grantów bezpośrednio, ponieważ są to fundusze bezzwrotne. Jednak spłata pożyczek (tych 34,5 mld €) odbywa się na poziomie Unii Europejskiej z jej wspólnego budżetu. Polska ma swoje zobowiązania wobec budżetu UE, m.in. poprzez składki do tego budżetu, więc w pewnym sensie dokłada się do wspólnej spłaty, nawet jeśli nie jest to bezpośrednia spłata tych pożyczek. Pożyczki w ramach KPO muszą być spłacone przez Unię Europejską do 2058 roku, ale Polska nie płaci bezpośrednio rat kapitałowych za granty. Te granty są przypisane do reform i inwestycji, które Polska przeprowadza. Z perspektywy Polski, jest to de facto „pieniądz za reformy”, ponieważ granty są związane z konkretnymi postępami w zakresie realizacji zadań zapisanych w KPO. Polska nie ma rat kapitałowych związanych z grantami, ale nie oznacza to, że jest to całkowicie „darmowa” pomoc. Polska jednak ponosi koszty reform i inwestycji, które są wymagane do otrzymania tych środków. KPO to mieszanka dotacji i pożyczek: Dotacje (granty) to bezzwrotne środki, które Polska otrzymuje w zamian za realizację reform. Pożyczki to środki, które Polska otrzymuje, ale będą musiały zostać zwrócone. Nawet jeśli Polska zdecyduje się nie korzystać z części dotacji, wciąż ma obowiązek płacenia składek do budżetu UE, z których część służy do spłaty wspólnego długu (w tym także tego związanego z RRF). Dlatego niebranie dotacji nie zmienia całkowitej obciążenia finansowego Polski w kontekście składek do budżetu UE.
  9. @LeBomB Zgadza się, nie zawsze da się całkowicie przerwać pracę, ale proaktywne zmiany organizacyjne w pracy w trudnych warunkach są absolutnie niezbędne i bardzo mile widziane. Regularne przerwy, odpowiednie nawadnianie, zmiennik, dbałość o odzież ochronną, chłodniejsze czy klimatyzowane pomieszczenie, itd... to elementy, które powinny być integralną częścią pracy w niesprzyjających warunkach. Ostatecznie, to zdrowie pracownika powinno być najważniejsze, a wprowadzenie takich zmian może przynieść korzyści nie tylko pracodawcy, ale i samym pracownikom, którzy będą mogli pracować w bezpieczniejszych warunkach, z minimalnym ryzykiem dla zdrowia - jak sam wspomniałeś. @ITHardwareGPT Ja też chcę to samo co @Suchy211, z grubsza „kim jestem” na forum (bez grafiki), zaskocz mnie @ITHardwareGPT Top‑5 „hitów” do przypięcia w profilu - czemu nie. HALO żyjesz
  10. Zgadzam się z @sabaru128, że w przypadku niektórych branż, szczególnie tych, które wymagają pracy na zewnątrz lub w trudnych warunkach, wprowadzenie obowiązkowego wstrzymania pracy przy temperaturach powyżej 32°C może stanowić poważne wyzwanie. Szczególnie w przypadku branż takich jak budownictwo, energetyka czy prace w obszarach przemysłowych. W energetyce, szczególnie przy obsłudze stacji, urządzeń wysokiego napięcia czy pracach na otwartym terenie, gdzie nie zawsze da się zapewnić odpowiednią wentylację lub klimatyzację, przekroczenie tych temperatur może być powszechne. W takich warunkach ubrania ochronne, które dodatkowo utrudniają termoregulację organizmu, tylko potęgują ryzyko przegrzania, zmniejszając komfort i bezpieczeństwo pracy. Chciałbym również dodać, że pracując w ubraniu ochronnym, nierzadko przekraczam te limity temperatur. Często zdarza się, że w takich warunkach trzeba balansować między bezpieczeństwem a kontynuowaniem pracy, szczególnie przy awariach, które wymagają szybkiej reakcji. W takim przypadku, przerwy w pracy stają się kluczowe, ale równocześnie stanowią wyzwanie z perspektywy organizacji pracy, gdyż konieczność zatrzymania pracy w ekstremalnych warunkach może prowadzić do opóźnień, zmniejszenia wydajności i wydłużonego czasu usunięcia awarii. Niemniej jednak, zdrowie i bezpieczeństwo pracowników zawsze powinny być priorytetem.
  11. @Karister I to jest właśnie sedno - te „gwarancje na miliony euro” brzmią dobrze, ale w praktyce są bardziej narzędziem marketingowym niż realnym ubezpieczeniem. W regulaminach takich „gwarancji” zazwyczaj znajdują się liczne zastrzeżenia, m.in.: trzeba udowodnić, że listwa była poprawnie użytkowana, że instalacja elektryczna była zgodna z obowiązującymi normami, że uszkodzenie sprzętu powstało konkretnie w wyniku przepięcia, i co najtrudniejsze - że zawiodła sama listwa, a nie inny element instalacji. A to w praktyce jest niemal niemożliwe do jednoznacznego udowodnienia. Osobiście nie znam żadnego przypadku wypłaty takiego odszkodowania. To działa głównie jako psychologiczna zachęta do zakupu - daje iluzję bezpieczeństwa. Wracając jeszcze na moment - stare listwy rackowe (wciąż chyba produkowane), np. Lanberg czy Delta-Opti, miały deklaracje zgodności z dawnymi wersjami norm dla SPD typu 2, ale: ich warystory potrafią odprowadzić część energii przepięcia do PE, jednak ich charakterystyka sprawia, że energia szczątkowa i tak dociera do podłączonego sprzętu - i go uszkadza. W teorii można próbować uzyskać dodatkową ochronę, łącząc taką listwę (SPD typu 2) z gniazdem wyposażonym w Simteka (SPD typu 3). W praktyce, przy większym przepięciu lub udarze: Simtek (typ 3) ulega uszkodzeniu jako pierwszy, a listwa (typ 2) nie zdąży zareagować lub zareaguje częściowo, co oznacza, że impuls i tak przedostanie się do sprzętu i go zniszczy. To właśnie problem braku selektywności pomiędzy SPD - elementy ochrony powinny być dobrane kaskadowo (typy 1-2-3), zgodnie z normami i zasadami projektowania instalacji. Dokładanie ich na ślepo, bez uwzględnienia charakterystyk i poziomów ochrony, często daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a nie realną ochronę.
  12. @Karister Jasne - sama idea redundancji w ochronie przepięciowej nie jest zła. Tylko żeby była skuteczna, każdy element tej kaskady musi mieć sensowny poziom ochrony i zgodność z normą (np. PN-EN 61643-11). A typowa „listwa przeciwprzepięciowa”: nie ma żadnej certyfikacji jako SPD, zawiera warystor o niskiej energii (czasem ~100 J), często ma przewody 0,5–0,75 mm², więc i tak nie przeniesie impulsu bezpiecznie, nie spełnia żadnych warunków, by nazywać ją ostatnim stopniem ochrony. Więc technicznie - to nie jest redundancja, tylko placebo. Jeśli SPD typu 3 w puszce zawiedzie, to tania listwa i tak go nie uratuje.
  13. @Karister Mam wrażenie, że trochę się mijamy w definicjach - bo nie chodzi tylko o „piorun” (udar). Większość przepięć, które uszkadzają sprzęt, to nie bezpośrednie wyładowania, tylko wtórne zjawiska w sieci - i nawet z nimi typowa listwa sobie nie radzi. Ludzie tego często nie rozróżniają, i właśnie dlatego kupują listwy z przekonaniem, że coś chronią.
  14. @Karister Tutaj się akurat mylisz - wiele osób sądzi, że listwa „przeciwprzepięciowa” chroni przed rzeczywistymi przepięciami, a nawet udarami. To poważne nieporozumienie. Gdyby naprawdę miała chronić, producent chwaliłby się zgodnością z normą PN-EN 61643-11 w każdym możliwym miejscu na pudełku, wskazującą, że spełnia wymagania dla ochronników przepięć typu 3. „Listwa przeciwprzepięciowa” vs SPD Typ 3 Większość takich listew: zawiera tani warystor (MOV) o bardzo niskiej zdolności tłumienia przepięć, który nawet przy niskim przepięciu ulega uszkodzeniu i się „otwiera”, w wersjach droższych dodaje się bezpiecznik termiczny, czasem prosty filtr LC (cewka + kondensator), cienki przewód (0,5-0,75 mm2), nie ma certyfikacji, tylko marketingowy bełkot w stylu „ochrona 60 000 A”, nie stanowi skutecznego zabezpieczenia przeciwprzepięciowego. W praktyce: Deklarowane parametry (np. 60 000 A) to często suma prądów z kilku warystorów (np. 3x20 000 A), w warunkach testowych producenta bez rzeczywistych odniesień co do klasy czy normy - nie oznacza, że listwa przeżyje jedno przeciętne przepięcie, a tym bardziej udar. Podsumowując, jeśli mamy poprawnie zainstalowane ochronniki typu 1+2+3 (kaskadowo), to listwa z tzw. „zabezpieczeniem przepięciowym” staje się zbędnym śmiecie, lub jak kto woli przedłużaczem z bajerami marketingowym - a już na pewno nie jest elementem ochrony przed przepięciami. Co więcej, nawet sam prosty SPD Typ 3 zamontowany w puszce (np. przy gniazdku) zapewnia EDYCJA skuteczniejszą skuteczną ochronę przed niskimi przepięciami, niż jakakolwiek konsumencka listwa. Niech ludzie wiedzą, co kupują i czego mogą oczekiwać. Taka listwa to bardziej dywanik na mokrej podłodze niż parasol w czasie burzy. Tani, dobry i sprawdzony - taki który realnie chroni:
  15. Przy 60 000 A, według deklaracji producenta, instalacja pod tynkiem w całym domu/mieszkaniu dosłownie by wyparowała. Od tego są ochronniki SPD - pierwszy na przyłączu, drugi w rozdzielnicy i trzeci w gniazdach (małe pomarańczowe prostokąty wewnątrz puszek). Listwa może zastąpić ten trzeci, pod warunkiem posiadania wewnątrz rzeczywistego ochronnika oraz grubego przewodu - minimum 2,5 mm². Odsyłam do normy PN-EN 61643-11. @Kyle w sumie to też dla Ciebie. Listwa zasilająca, nawet „audiofilska” za milion monet, nie wyeliminuje: Pętli masy - różnicy potencjałów między uziemionymi urządzeniami, Niskiej jakości zasilania - np. braku uziemienia, asymetrii napięcia, zakłóceń z linii energetycznej, Błędów w instalacji elektrycznej - np. źle połączonych przewodów ochronnych czy wspólnej masy dla wielu obwodów. Może jedynie pomóc w przypadku zakłóceń sieciowych (EMI/RFI) – np. od zasilaczy impulsowych, lodówek, wind, ładowarek. Jeżeli chcesz pełną ochronę, która naprawdę działa, to: najpierw separujesz się od sieci, a dopiero potem filtrujesz (pominę tu celowo SPD): Wariant 1: UPS online - prawdziwy, z czystą sinusoidą ,w przypadku pętli masy UPS nie pomoże, PE jest przelotowe, możemy: izolować PE (separacja galwaniczna = trans. sep.), niwelować poprzez zasilanie całego audio z jednego wspólnego punktu, aby uniknąć różnic potencjałów. Wariant 2: Transformator separacyjny + filtry LC (listwa rzeczywiście je posiadająca lub DIY): L = indukcyjność (cewka) C = pojemność (kondensator) Oczywiście zakładam, że mówimy o instalacji z poprawnie wykonanym uziemieniem i GSU - bo bez tego nawet najlepsze SPD czy separacja może nie spełnić swojej roli. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Jak może powstać pętla masy bez PE w wtyczce? 1. Urządzenie bez PE jest połączone sygnałowo z urządzeniem z PE: Przykład: DAC na zasilaczu 2-pinowym (brak PE), podłączony kablem RCA lub USB do wzmacniacza lub komputera, który ma metalową obudowę i uziemienie (PE), PE z jednego urządzenia może się „przenieść” przez masę sygnałową. Efekt: różnica potencjałów mas sygnałowych = pętla masy. 2. Urządzenie bez PE jest połączone sygnałowo z urządzeniem bez PE: Jeśli dwa urządzenia bez PE (czyli z 2-pinowymi wtyczkami, bez uziemienia) są połączone sygnałowo (np. kablem RCA, USB, XLR), to pętla masy nadal może powstać - mimo że żadne z nich nie ma przewodu ochronnego (PE). Wynika to z faktu że oba mają masę sygnałową, która może mieć różny potencjał, i właśnie ta masa zostaje połączona przez kabel sygnałowy. Efekt: różnica potencjałów mas sygnałowych = pętla masy. Jak temu zapobiegać? Zasilać cały tor z jednej listwy / jednego gniazda – minimalizując różnice potencjałów między masami. Separacja zasilania - np. przez transformator separacyjny. Stosować izolatory galwaniczne na połączeniach sygnałowych. Używać połączeń optycznych (np. TOSLINK). EDYCJA: POGRUBIONE = WAŻNE
  16. @Kyle Jak wspominałem wcześniej - osobiście jestem dość sceptyczny wobec klasycznych listew zasilających, szczególnie w kontekście audio. Preferuję raczej rozwiązania typu UPS online lub separację galwaniczną. Gdybym jednak miał iść w tym kierunku, to zwróciłbym uwagę na produkty DELTA.
  17. Uziemienie w sensie przewodu ochronnego PE (zielono-żółty), czy jak ma to miejsce w starych instalacja - mostkowania PE z N w gniazdach? Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o maksymalną obciążalność całej listwy (aby nie przegrzać cienkiego przewodu, zacisków, łączeń): 2300W ÷ 5 gniazd = 460W na jedno gniazdo. W przypadku listwy zasilającej: Lestar LFT-2005 filtr EMI/RFI - co jest najważniejsze (na papierze), brak danych co "siedzi" w środku (czy ma np. dławik, kondensatory X/Y itd.), należy sprawdzić czy metalowe bolce (uziemienie) są połączone z wtykiem (byle jaki miernik w ciągłości lub test bateryjki z żaróweczką). ACAR XProtector EMI (rozbebeszone na forach audio i elektrycznych) dobre filtry, dokładnie oznaczone typy zabezpieczeń, często polecana do audio/budżetowego sprzętu hi-fi. APC PM5-FR (rozbebeszone na forach audio i elektrycznych) dobra jakość wykonania, ochrona przepięciowa, filtr EMI/RFI, zaufany producent (Schneider Electric/APC).
  18. @Sidr Buczenie zasilacza sieciowego, niezależnie od urządzenia, które zasila - najczęściej wynika z drgań mechanicznych elementów wewnętrznych, głównie transformatora. 1. Transformator i zjawisko magnetostrykcji W zasilaczach z klasycznym transformatorem (np. toroidalnym lub EI) rdzeń pod wpływem zmiennego pola magnetycznego delikatnie „rozszerza się i kurczy” 100 razy na sekundę (przy 50 Hz). Powoduje to mikroskopijne drgania mechaniczne, które mogą być słyszalne jako buczenie lub brzęczenie. Jeśli transformator nie jest dobrze zalany żywicą lub solidnie zamocowany, dźwięk ten może się wzmacniać. 2. Przeciążenie zasilacza Gdy zasilacz zasila zbyt mocno obciążone urządzenie lub sam działa na granicy wydajności, może buczeć wyraźniej - zarówno elektrycznie (np. zwiększony prąd) jak i mechanicznie. 3. „Brudna” sieć energetyczna Zakłócenia, harmoniczne i skoki napięcia w sieci (np. przez zasilacze impulsowe, silniki, urządzenia z falownikami jak windy czy lodówki) mogą sprawić, że transformator bardziej wibruje i buczy. Typowe w starych instalacjach lub mieszkaniach bez uziemienia. 4. Luźne elementy w obudowie zasilacza Niekiedy buczenie pochodzi nie z samego transformatora, ale z rezonujących części: obudowy, śrub, radiatorów, które przenoszą drgania na zewnątrz. 5. Typ konstrukcji zasilacza Zasilacze liniowe (z transformatorem) częściej buczą niż impulsowe. Ale nawet impulsowe mogą czasem piszczeć lub buczeć przy pracy z niskim obciążeniem lub w trybie standby.
  19. @eyeliner Dzięki za info - skoro nie ma windy i nadajnik jest 200 m dalej, to raczej nie to. Jeśli okaże się, że masz starą instalację bez uziemienia (brak PE), to właśnie to może być głównym winowajcą. Co do ekranowania / filtrowania, masz kilka możliwości - od najprostszych po bardziej zaawansowane: 1. Rdzenie ferrytowe Na samym kablu zasilającym czy kablach audio mogą pomóc, ale to raczej przy zakłóceniach wysokoczęstotliwościowych (np. pikanie, cyfrowe śmieci). Jeśli problemem jest przydźwięk z sieci (50Hz) lub "brudny prąd", to raczej niewiele dadzą. 2. Listwa z filtrem EMI/RFI (osobiście jestem sceptyczny w tej kwestii). Może warto spróbować - niektóre modele faktycznie mogą ograniczać zakłócenia z sieci. Najlepiej, żeby miała filtr liniowy klasy EMI i uziemienie (UWAGA: PE musi być obecne w instalacji). 3. UPS z pełnym przebiegiem sinusoidalnym Może pomóc odizolować zasilanie i oczyścić je z impulsów, przepięć, fluktuacji. Ale to już wyższy koszt - raczej overkill do MR4. 4. Transformator separacyjny Najskuteczniejsze, ale i najdroższe rozwiązanie (podstawy elektryki i elektroniki wymagane + lutownica). Działa najlepiej przy rzeczywiście "brudnej" sieci lub braku PE. Wymaga podstawowej wiedzy, by dobrać odpowiednią moc i poprawnie uziemić stronę wtórną, jeśli trzeba. Najlepiej było by sprawdzić u kogoś kto ma nową instalacją - jeśli szum zniknie lub się zmniejszy, to wiesz, że problem leży w zasilaniu. Jeśli nie zniknie, a szum nadal pojawia się od pierwszego poziomu potencjometru - to może to po prostu być "felerna seria" MR4, jak pisałeś. PS: Ja dla brata szukałem i kupowałem ponad 2 lata temu MR4 - i rzeczywiście może być coś na rzeczy z obecną serią (np. inny dostawca komponentów, zmiana layoutu PCB, wzmacniacz, ekranowanie, itd...). Z drugiej strony kolega z pracy kupował dla córki MR4 w znanym sklepie i ma na 100% nową/najnowszą serię, tylko że on ma instalacje nową z PE. @Sidr Pytanko, kiedy kupowałeś swoje MR4 i czy masz instalacje elektryczną z PE (przewód ochronny - pot. "uziemienie") - jeśli niedawno oraz mniej znanym sklepie to prawdopodobnie posiadasz bezproblemową starszą sztukę jak mój brat.
  20. @eyeliner Możliwe, że problem ma podłoże środowiskowe, skoro dwa egzemplarze zachowują się identycznie: Czy instalacja elektryczna w mieszkaniu jest względnie nowa, tzn. czy masz PE - przewód ochronny - "uziemienie" ? Czy w bloku znajduje się winda? Czy w pobliżu nie ma nadajnika GSM (na dachu lub w bezpośrednim sąsiedztwie)? Tego typu rzeczy potrafią wpływać na elektronikę mającą słabsze ekranowanie. Warto byłoby sprawdzić monitory w innym miejscu (np. u rodziny lub znajomych), żeby całkiem wykluczyć wpływ otoczenia.
  21. Zgadza się, że tak funkcjonują - ale sama tradycja nie wystarczy jako argument. To, że „tak jest od lat”, nie znaczy, że jest dobrze. W końcu demokracja powinna ewoluować, a nie zamierać w schematach, które przestają działać. Traktowanie lojalności partyjnej jako ważniejszej niż reprezentowanie wyborców prowadzi do wypaczenia całej idei demokracji przedstawicielskiej. Nie wiem, czy całkowita likwidacja partii to rozwiązanie - ale może trzeba je „odchudzić” z ich wpływu. Dziś partie są niemal monopolistami, jeśli chodzi o dostęp do mandatu. A przecież poseł to nie przedstawiciel partii, tylko obywateli z okręgu. Może właśnie chodzi o to, by dać więcej przestrzeni posłom niezależnym, a partiom odebrać narzędzia do wymuszania lojalności pod groźbą politycznej śmierci. Tu mam mieszane uczucia. Rozumiem argument za - bo rzeczywiście „skaczący” politycy często robią to wyłącznie z wyrachowania. Ale z drugiej strony: czy to nie jeszcze bardziej uzależniłoby posłów od partii? To jak założenie im kagańca - „albo głosujesz z nami, albo tracisz wszystko”. To może zabić nawet cień niezależności i odwagi cywilnej. A przecież historia pokazuje, że czasem to właśnie wyłamywanie się z linii partii bywało dowodem uczciwości, nie koniunkturalizmu - mogę wskazać osoby, które w moim przekonaniu pasują do tego opisu. Może zamiast dokręcać śrubę, trzeba by rozważyć zmiany systemowe: więcej realnego pluralizmu, zmiany w finansowaniu partii, kadencyjność liderów, a może nawet obowiązkowe konsultacje obywatelskie w ważnych sprawach? Bo masz rację - problem nie leży tylko w dyscyplinie głosowań, ale w całym modelu, który dzisiaj bardziej przypomina teatr interesów partyjnych niż rzeczywistą reprezentację społeczną.
  22. @LeBomB Doskonale rozumiem co masz na myśli - z punktu widzenia partii to logiczne. Ale nie uważasz, że taki system czyni z posłów jedynie maszynki do głosowania? Demokracja powinna opierać się na reprezentowaniu obywateli, a nie na ślepej lojalności wobec partii. Jeśli poseł nie ma swobody działania, to po co tylu ludzi w Sejmie? Wystarczyłoby kilku liderów z pilotem do głosowania. Problem nie leży tylko w dyscyplinie głosowań, ale w całym modelu - który zmienia Sejm w teatr partyjnych interesów. Nie mówię, że partie trzeba zlikwidować, ale obecny system zdecydowanie wymaga rozmontowania. Bo dziś bliżej mu do partyjnej dyktatury niż do reprezentacji obywateli.
  23. @Karister Masz rację - prawa fizyki są te same, niezależnie od rodzaju głośnika, i pomieszczenie zawsze wpływa na brzmienie. Nigdy nie twierdziłem inaczej. Chodzi o to, że monitory bliskiego pola są z założenia projektowane tak, by minimalizować wpływ pomieszczenia - dzięki krótkiej odległości między głośnikiem a słuchaczem oraz większemu udziałowi dźwięku bezpośredniego. Oczywiście adaptacja akustyczna dalej ma znaczenie, ale w takim układzie jej brak nie jest aż tak krytyczny jak przy kolumnach grających „na pokój”. Stąd moja uwaga, że to inne narzędzia do innych celów, nie że jedno magicznie rozwiązuje problemy akustyki.
  24. @DjXbeat @Karro @Kris194 OSD - jak PGE, Tauron, Energa, Enea StoEN, PKP CPK Energetyka - mają przypisane z góry obszary działania i operują na napięciach do 110 kV (WN), czyli w skali lokalnej. Linie przesyłowe najwyższych napięć 220 i 400 kV (NN) - które łączą regiony, należą do PSE, czyli operatora systemu przesyłowego. To PSE odpowiada za przesył energii na duże odległości - nie lokalni OSD. Nie możesz wybrać OSD - jest on przypisany administracyjnie do Twojego adresu. Możesz za to zmienić sprzedawcę energii - który działa w ramach tej samej infrastruktury. Gdyby Tauron chciał „pociągnąć własny kabel” ze Śląska do Gdańska: Koszt infrastruktury: Budowa linii WN/NN (110–400 kV) to rząd 3–10 mln zł/km w zależności od terenu, napięcia i trasy. Przy dystansie ~500 km daje to koszt 1,5 do 5 mld zł. Zgody, procedury i czas: Niezbędne są m.in. decyzje środowiskowe, zgody właścicieli gruntów, pozwolenia na budowę, zgodność z planami zagospodarowania. To proces na 5–10 lat, o ile wszystko idzie sprawnie. Eksploatacja: Utrzymanie linii to kolejne koszty - serwis, konserwacja, naprawy, straty energii (które rosną z odległością), obsługa techniczna. Taki przesył jest nieefektywny i kosztowny. Budowa alternatywnej sieci przez konkurencyjnego operatora w innym regionie jest skrajnie nieopłacalna - zarówno ekonomicznie, jak i prawnie. System dystrybucji to naturalny monopol, a konkurencja działa jedynie na poziomie sprzedaży energii, nie infrastruktury.
  25. @Karister Owszem, są dobre monitory które potrafią zejść nisko - szczególnie modele z większymi wooferami lub wspomagane subwooferem. Ale mimo wszystko wciąż mówimy o konstrukcjach zoptymalizowanych pod kątem precyzji i analizy dźwięku w bliskim polu, a nie o maksymalnym wypełnianiu pomieszczenia. To trochę inna filozofia projektowa niż w klasycznych kolumnach stereo, które często są konstruowane z myślą o odsłuchu w większej przestrzeni. Zgadzam się, że „pompowanie pokoju dzwiękiem” mija się z celem, szczególnie w pomieszczeniach bez adaptacji - dlatego właśnie monitory bliskiego pola mają sens w domowych warunkach. Ale często widzę, że ludzie oczekują od nich „salonowego” brzmienia, stąd moja analogia do mikroskopu i lornetki - oba są przydatne, ale do czego innego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...