Skocz do zawartości

Oldman

Użytkownik
  • Postów

    657
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Oldman

  1. smiechłem , ale rozumiem ich, lepiej odstawiać żenującą szopke z Trumpem niż patrzeć na niebo jak zawracają samoloty z dostawami
  2. — Zawieziemy ofertę 30-dniowego rozejmu Rosjanom i mamy nadzieję, że powiedzą "tak"; piłka jest teraz po ich stronie — powiedział we wtorek sekretarz stanu USA Marco Rubio ------------------------- Wróżąc z fusów obstawiam ze jak Amerykanie pojadą do Kacapów z pytaniem co oni na to, to usłyszą - POMIDOR
  3. Rosja nie zamierza iść na kompromis w sprawie Ukrainy. Jak informuje agencja Bloomberga, powołując się na przedstawicieli zachodnich służb bezpieczeństwa, prezydent Rosji Władimir Putin stawia jasne warunki w sprawie terytorium, misji pokojowej oraz przyszłego statusu Ukrainy. Władimir Putin celowo wysunął maksymalistyczne żądania przed rozmowami o zakończeniu wojny, mając świadomość, że najprawdopodobniej nie zostaną one zaakceptowane ani przez Ukraińców, ani przez pozostałe kraje Europy — przekazały źródła. Według nich rosyjski przywódca jest gotowy do kontynuowania walk, jeśli nie osiągnie swoich celów. Rosja żąda od dawna, by Ukraina była krajem neutralnym, a społeczność międzynarodowa uznała rosyjskie roszczenia względem anektowanych ukraińskich terytoriów. Moskwa opowiada się też przeciwko europejskim siłom pokojowym w Ukrainie. Plan Putina każe wątpić w to, czy Kreml poważnie podchodzi do wynegocjowania prawdziwego i długotrwałego pokoju z Ukrainą — napisał Bloomberg. Zamiary przywódcy Rosji są też sprzeczne z wypowiedzią prezydenta USA Donalda Trumpa, który wyraził przekonanie, że Putin chce pokoju. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że opisana przez zachodnich przedstawicieli służb bezpieczeństwa pozycja Rosji "nie jest prawdziwa". Oświadczył, że Ukraina powinna podjąć kroki, by można było rozpocząć negocjacje, i zapewnił, że Moskwa jest gotowa do działań na rzecz pokoju. Według doniesień zachodnich mediów specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff planuje w tym tygodniu wizytę w Moskwie, gdzie ma się spotkać z Putinem. źródło
  4. wolna syria? dobre sobie, jeden psychol zamieniony na drugiego, nic nowego , historia kołem sie toczy
  5. Kuzyn JD Vance'a walczył w Ukrainie. Jest wściekły na swojego krewnego - Jesteśmy pożytecznymi idiotami Putina - stwierdza w rozmowie z "Le Figaro" Nate Vance, kuzyn wiceprezydenta USA JD Vance'a. Mężczyzna przez trzy lata walczył jako ochotnik w Ukrainie. Teraz jest wściekły na swojego krewnego. - To, że jestem z tobą spokrewniony, nie oznacza, że będę stał i patrzył, jak zabijasz moich towarzyszy - mówi. Nate Vance i JD Vance są ze sobą blisko spokrewnieni - mają wspólnych dziadków. Matka JD Vance'a, Beverly, jest siostrą ojca Nate'a, Jamesa (JD Vance nosi nazwisko matki - przyp. red.). Spędzali w dzieciństwie razem wakacje, albo w Middletown z rodziną JD, albo w Kalifornii, gdzie krótko mieszkała rodzina Nate'a. W 2023 JD Vance został wybrany na senatora Ohio. Rok później, w 2024 roku, został 50. wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych u boku Donalda Trumpa. W międzyczasie Nate Vance zdecydował się wyruszyć na Ukrainę, by walczyć z Rosjanami. Pojawił się tam krótko po wybuchu wojny w 2022 roku. - Chciałem pomóc, w taki czy inny sposób. Widziałem, że tam pisze się historia i chciałem być jej częścią - opowiada dziennikowi "Le Figaro". Chciał pomóc, trafił na front W hotelu, w którym mieszkał, spotkał brytyjskiego wolontariusza, który szukał obcokrajowców z doświadczeniem wojskowym. Zgodził się pomóc przy szkoleniu młodych żołnierzy. Zanim się zorientował, sam trafił z nimi na front. Brał udział w w bitwach o Kupiańsk, Bachmut, Awdijiwkę, Pokrowsk... Był żołnierzem kompanii szturmowej "Honor", a potem batalionu "Wilki Da Vinci". - Nate jest doskonałym wojownikiem z niezwykłym opanowaniem - wspomina Serhij Filimonow, obecny dowódca batalionu "Wilki Da Vinci". - Piętnaście razy powinniśmy byli zginąć. Piętnaście razy uszło nam to na sucho - opowiada. W styczniu 2025 roku, gdy JD Vance został wiceprezydentem USA, Nate zdecydował się opuścić swoich towarzyszy i wrócić do USA. - Pozostanie tam stało się skomplikowane. Nie mogłem ryzykować, że zostanę schwytany - mówi wprost. "To była zasadzka w absolutnie złej wierze" Kiedy kilka dni temu Nate Vance usłyszał, jak jego kuzyn JD Vance atakuje ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym Białego Domu. Przyznaje, że wpadł wtedy w furię. Był rozczarowany o kilka lat młodszym kuzynem, którego uczciwości nigdy nie przestał bronić. - JD to dobry, inteligentny facet - podkreśla. - Kiedy krytykował pomoc dla Ukrainy, myślałem, że to dlatego, że musi zadowolić pewien elektorat, że taka jest gra polityczna. Ale to, co zrobili z Donaldem Trumpem Zełenskiemu, to była zasadzka w absolutnie złej wierze - stwierdza. - To, że jestem z tobą spokrewniony, nie oznacza, że będę stał i patrzył, jak zabijasz moich towarzyszy - mówi w rozmowie z "Le Figaro". - Kiedy JD uzasadnił swoją nieufność wobec Zełenskiego "raportami", które widział, myślałem, że eksploduję - mówi z oburzeniem. - Byłem na linii frontu. Mogłem powiedzieć mu prawdę, bez udawania, bez interesowności. Nigdy nie próbował niczego się dowiedzieć - mówi. - Donald Trump i mój kuzyn najwyraźniej myślą, że mogą wygrać z Władimirem Putinem. Mylą się. Rosjanie nie zapomną o naszym wsparciu dla Ukrainy. Jesteśmy pożytecznymi idiotami Władimira Putina - ubolewa Nate Vance w rozmowie z "Le Figaro". https://wiadomosci.wp.pl/kuzyn-jd-vance-a-walczyl-w-ukrainie-jest-wsciekly-na-swojego-krewnego-7133438152936384a
  6. Ekspert wojskowy mówi o czarnym scenariuszu. "Jeżeli Rosja to zrobi, to mamy dwa lata" — Ile Europa ma czasu? Nikt tego tak naprawdę teraz nie wie. Wie pan, kiedy będziemy to wiedzieć? Gdy nastąpi pokój między Ukrainą i Rosją i zobaczymy, co Rosja zrobi ze swoją rozbuchaną armią. Czy będzie chciała utrzymywać setki tysięcy kontraktowych, płacąc im kosmiczne pieniądze i przesuwając swój budżet na skraj wydolności? Jeżeli to zrobi, to oznacza, że mamy trzy lata do wojny. Może nawet dwa lata. Jeśli jednak Rosja obniży stawki, część kontraktowych odejdzie, a armia będzie budowana powoli, to być może mamy i dekadę — ocenia płk Piotr Lewandowski.
  7. News z dzisiaj - w sumie to jestem zaskoczony, po ostatnich zachowaniach Trumpa taki wpis, (zeby nie było nie traktuje tego jako coś wiążącego, po prostu sie zdziwiłem samym wpisem)
  8. To że Rosja to jest inny stan umysłu przekonujemy sie po raz kolejny https://wiadomosci.wp.pl/maszynka-do-miesa-za-syna-szokujace-prezenty-dla-rosyjskich-matek-7132474367375872a
  9. co rozumiesz przez słucham? czytam je "z kronikarskiego obowiązku " tak samo jak czytam brednie europejskich bajkopisarzy takich jak Macron, liczy sie sprawczośc determinacja i realne zasoby do walki oraz realne działania a nie twittowanie "kto więcej obieca"
  10. odnosnie "parasola nuklearnego" Francji to powiem tak, Zacharowa najczesniej mnie wkurw*a swoim pierd**niem i kłamstwami ale w przypadku Parasola nuklearnego Francji uwazam ze napisała całkiem sensownie: ja uwazam ze to ty sie mylisz, czas pokaze kto ma racje o ile taki scenariusz sie oczywiscie spełni
  11. myslenie życzeniowe, Europa predzej sie obsra przed konsekwencjami defacto wojny swiatowej niz cos takiego zrobi, tak obstawiam.
  12. problemem europy jest traktowanie rosji jako państwa o kregosłupie moralnym i jakiejsc tam empatii a to wielki błąd, powiem ci co moze sie stać jesli europa wprowadzi jakies oddziały "pokojowe" i uwazam to za prawdopodobny wariant wydarzeń 1) europa wysyła oddziały do pilnowania ukrainy (oczywiscie nie wielkie armie ale pare sztuk wojska zeby jak to mówią nie eskalować) i stawia czerwoną kreskę 2) no to rosja mówi "sprawdzam" ...i wysyła wiadomosc do europy ze za chwile rozpocznie sie ostrzał artyleryjski/rakietowy/dronowy na (tutaj podaje koorydnaty gdzie stacjonują te europejskie wojska) i prosi by usunąc te oddziały wojskowe za granice bo w tym rejonie toczą sie walki. 3) Europa widzi ze cały swiat patrzy a liczy sie sprawczosc wiec odmawia usuniecia żołnierzy 4) Rosja uzywa poteznego arsenału anihilując oddziały pokojowe a nastepnie wysyła wiadomo o tresci "przepraszamy ale ostrzegalismy by nie wprowadzac waszych żołnierzy na pole walki bo tutaj jest niebezpiecznie i latają pociski , to nie jest wasza wojna nie robcie tego wiecej. 5) Europa z podkulonym ogonem wycofuje sie.
  13. dobrze gada, ja obstawiam ze europa niewiele zrobi, bo po prostu jest na chwile obecną za słaba militarnie i tyle, skończy sie na gadaniu. Europa bałaby sie zaatakować nawet jesli Rosja byłaby o połowe słabsza i o połowe mniejsza, europa nie ma tej mentalnosci i determinacji co powinna by sie postawić (i jest osłabiona militarnie na własne zyczenie)
  14. Ukraina to sobie może "nie akceptować" ....tyle jej co sobie pogada i tak jak piszesz najwyżej straci wiecej ziemi za chwile (chociaż jak i tak na razie nie wierze w to że Rosja zgodzi sie na pokój w zamian za w/w rejony, jak na Rosje to brzmi zbyt nieprawdopodobnie.
  15. to jakies bzdury są, jeden rosjanin mówi to a drugi rosjanin mówi tamto, to co tutaj widać to zbyt optymistyczny scenariusz i zapomnieli o ługańskim, to sie coś kupy nie trzyma
  16. Widze to w ciemnych barwach, na razie obstawiam ze Europa nie ma jaj by teraz wysłać jakieś znaczące siły zbrojne do Ukrainy , ustawić je na jakiejść linii i powiedzieć Rosji "my nie bedziemy atakować ale ani kroku dalej", wydaje mi sie ze Europa jest zbyt słaba zarówno mentalnie jak i wojskowo by zrobić taki ruch i być gotowym na konsekwencje. a jesli tego ruchu nie zrobi to zapewne Rosja pomalutku bedzie sie przesuwać az osiągnie swój prawdziwy cel. Europa jest mocna w gadaniu ale nie w robieniu (tym bardziej ze chodzi o Państwo spoza układu )
  17. Czytając informacje ze swiata , czuje w kosciach że Trump i jego przydupas podczas spotkania po prostu szukali pretekstu zeby sie "przypierd**ć" i zerwać wczesniejsze ustalenia z Ukrainą (w sensie że po prostu sie pod stołem dogadali z Rosją i jest pozamiatane) późniejsze ruchy USA też wskazują na to że to jest prawdopodobne.
  18. po wielu sliskich ruchach ze strony robaków z Kremla ten news nie dziwi Rosja odrzuca możliwość jakichkolwiek ustępstw w przyszłych rozmowach pokojowych w sprawie wojny w Ukrainie - ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Jak odnotowują eksperci, Kreml oświadczył, że nie pójdzie na żaden kompromis, zaprzeczył też możliwości rozmieszczenia sił pokojowych w Ukrainie i odrzucił możliwość wynegocjowania zawieszenia broni. Rosyjski dyktator Władimir Putin oświadczył w czwartek, że Moskwa "nie ustąpi" i zamierza osiągnąć takie warunki pokoju, które zapewnią jej długoterminowe gwarancje bezpieczeństwa. - Musimy wybrać dla siebie taką wersję pokoju, która by nam odpowiadała i która zapewniłyby naszemu krajowi pokój w długiej historycznej przyszłości - stwierdził podczas spotkania z pracownikami i podopiecznymi rosyjskiej Fundacji Obrońcy Ojczyzny. Ponadto, jak odnotowuje ISW, Putin ogłosił rok 2025 "Rokiem Obrońcy Ojczyzny", co świadczy o wysiłkach mobilizacyjnych i poparciu dla wojny przeciwko Ukrainie. Amerykańscy eksperci o taktyce Kremla. "Odrzucił możliwość kompromisu" Powiedział również, że Rosja "nie odda" swojego "własnego" terytorium w potencjalnych rozmowach pokojowych, odnosząc się do nielegalnie zaanektowanych ziem ukraińskich. - Nie potrzebujemy niczego, co obce i nie zrezygnujemy z tego, co nasze. I potrzebna jest opcja, która zapewni stabilny rozwój naszego kraju w warunkach pokoju i bezpieczeństwa - wspomniał polityk, który przeszło trzy lata temu rozpoczął pełnoskalową agresję przeciwko Ukrainie. Jak przypomina ISW, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że Moskwa nie będzie rozważać żadnych inicjatyw rozmieszczenia europejskich sił pokojowych w Ukrainie. Według niego takie działania byłyby równoznaczne z rozmieszczeniem tam sił NATO, co Rosja odebrałaby jako bezpośredni udział Sojuszu w wojnie. Wojna w Ukrainie. ISW: Rosja odmówiła rozmów o zawieszeniu broni Ławrow podkreślił również, że Rosja będzie nalegać na uwzględnienie tzw. przyczyn źródłowych wojny, wśród których wymienił zaprzestanie rozszerzenia się NATO i gwarancje bezpieczeństwa dla Moskwy. Jak stwierdził, podczas gdy prezydent USA Donald Trump rzekomo rozumie te żądania, to kraje europejskie je ignorują. Doprecyzował, iż każde porozumienie pokojowe musi uwzględniać zapis, że NATO przestanie próbować "wchłonąć" Ukrainę i stanowić zagrożenie dla Rosji. Według ISW rosyjscy urzędnicy często odwołują się do koncepcji tzw. przyczyn źródłowych wojny. Ma ona wspierać ich żądania, aby NATO porzuciło politykę otwartych drzwi i pozwala obwiniać Zachód i Ukrainę za decyzję Władimira Putina o pełnoskalowej inwazji na ten kraj. źródło
  19. Wysłannik Trumpa ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg podał, że USA do tej pory faworyzowała jedną ze stron, a teraz chcą zakończyć wojnę i rozbić sojusz Rosji z Chinami. Ustanie pomocy wywiadowczej dla Ukrainy wojskowy porównał do "zdzielenia muła deską w nos" i uznał, że Rosja zachowuje się bardziej "rozsądnie". Kellogg zapowiedział też odejście od projektu porozumień z 2022 r. i opracowanie "czegoś zupełnie nowego". W czwartkowym wystąpieniu na konferencji zorganizowanej w Waszyngtonie przez Council on Foreign Relations (CFR) gen. Keith Kellogg przedstawił strategię administracji Trumpa, którą kieruje się ona w podejściu do wojny. Jak stwierdził, Ameryka porzuca dotychczasowe podejście, w którym faworyzowała jedną ze stron, zamiast tego chce po prostu zakończyć walki. Zabieganie o zwycięstwo jednej strony nad drugą "służyłoby jedynie wciągnięciu Ameryki w niekończącą się wojnę zastępczą (ang. proxy war), ze szkodą dla naszych własnych interesów bezpieczeństwa narodowego" - powiedział emerytowany generał. USA chcą resetu z Rosją i rozbicia "globalnej osi" Podczas przemówienia oraz późniejszej rozmowie z dziennikarką CBS Margaret Brennan stwierdził, że celem USA jest reset stosunków z Rosją, by rozbić "globalną oś" Rosji, Chin, Iranu i Korei Północnej. "W podejściu prezydenta Trumpa do tej wojny istnieje również szersza strategia, która opiera się na uświadomieniu sobie, że Stany Zjednoczone muszą zresetować stosunki z Rosją" - powiedział. "Dalsza izolacja i brak zaangażowania w rozmowy z Rosją w czasie trwania wojny na Ukrainie nie są już wykonalną ani zrównoważoną strategią i z pewnością nie są odpowiedzialnym podejściem dyplomatycznym ze strony Stanów Zjednoczonych" - dodał. Kellogg ocenił, że pokój będzie korzystny dla wszystkich i będzie szansą na "rozbicie tej osi, którą obecnie obserwujemy, która ma charakter globalny i która stanowi realne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych Ameryki". Kellogg: USA nie chce by jedna ze stron zyskała przewagę Odnosząc się do przerwy we wsparciu wojskowym i wywiadowczym dla Ukrainy, Kellogg stwierdził, że Ukraińcy "sami to na siebie ściągnęli", publicznie podważając podejście prezydenta Trumpa podczas niedawnego spotkania w Białym Domu. Stwierdził, że jasno ostrzegał Zełenskiego, jakie będą konsekwencje niepodpisania umowy o minerałach i publicznego kwestionowania działań prezydenta Trumpa. Ocenił przy tym, że Zełenski "źle odczytał sytuację" i chciał, by USA opowiedziały się publicznie po stronie Ukrainy przeciwko Rosji. "To negowałoby obiektywną rolę rozjemcy. Prezydent Trump jednak nie podchodził do tego w taki sposób, aby jedna strona zyskiwała przewagę nad drugą" - dodał. Porównał przy tym zachowanie Trumpa w trakcie negocjacji do podejścia prezydenta Theodore'a Roosevelta, który był mediatorem zakończenia wojny rosyjsko-japońskiej 1905 r. i otrzymał za to Pokojową Nagrodę Nobla. Kellogg przyznał, że wstrzymanie pomocy jest bolesne dla Kijowa, lecz porównał to do "zdzielenia muła deską w nos", by zwrócić jego uwagę. Dyplomata zaznaczył, że przerwa jest tymczasową pauzą, a nie odebraniem wsparcia na stałe. Pytany o to, co Ukraina musi zrobić, by przywrócić pomoc USA, odparł, że musi przekazać listę swoich warunków dotyczących zakończenia konfliktu. Ocenił też, że osobiście "nie ruszałby naprzód", dopóki nie zostanie podpisana umowa o minerałach, lecz zaznaczył, że leży to w gestii prezydenta Trumpa. Kellogg stwierdził też, że administracja Trumpa naciska nie tylko na Ukrainę, lecz także czyni "agresywne ruchy, by wywierać presję na Rosjan", wymieniając przy tym sankcje i zamrożenie rosyjskich aktywów. Kiedy jednak zwrócono mu uwagę, że działania te zostały podjęte przez poprzednią administrację, dyplomata stwierdził, że Rosja przedstawiła swoją listę warunków, a Ukraina nie, sugerując, że to jest powodem jednostronnej presji. Ocenił, że Rosja zachowuje się bardziej "rozsądnie", niż Ukraina, a jej publiczne deklaracje m.in. o wykluczeniu obecności obcych wojsk w Ukrainie są tylko punktem startowym do negocjacji. USA Trumpa odrzuca porozumienia ze Stambułu. Chce "opracować coś zupełnie nowego" Pytany o obecność europejskich sił stabilizacyjnych w Ukrainie i amerykańskie gwarancje dla tych sił, Kellogg powiedział, że ważne w tej kwestii jest ustalenie tego, jak konkretnie ma to wyglądać. Mówiąc o warunkach ewentualnego porozumienia, Kellogg zaprzeczył temu, co mówił wcześniej specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu, Steve Witkoff, że podstawą porozumienia miałby być projekt umowy, jaką przedstawiono podczas negocjacji w Stambule w marcu 2022 r. Kellogg stwierdził, że ten dokument mógłby być "punktem wyjścia", lecz ocenił, że jego warunki były nieuczciwe i stawiane w sytuacji osłabienia Ukrainy. Mówiły one m.in. o ograniczeniach rozmiarów ukraińskich sił zbrojnych, wykluczeniu członkostwa w NATO i rozstrzygnięciu statusu Krymu za 10 lat. "Myślę, że musimy opracować coś zupełnie nowego" - powiedział Kellogg. "Nawet jeśli Ukraina w tamtym czasie zgodziła się na niektóre z warunków, musisz spojrzeć na ramy czasowe, kiedy to zrobiono (...) Musimy wrócić do dnia dzisiejszego. Nie możemy cofnąć się o trzy lata" - zaznaczył. źródło
  20. Szkolenie w cieniu wojny. Ukraińscy żołnierze o swoich doświadczeniach W ciągu trzech lat wojny dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy przeszło szkolenie za granicą. DW rozmawiało z niektórymi z nich. Opinie są podzielone. Wiele krajów, w tym Wielka Brytania, Norwegia, Niemcy i Francja, a także inne państwa Unii Europejskiej, zaoferowały szkolenia ukraińskim żołnierzom i oficerom. Jeden z nich – o bojowym imieniu Mara – jest przydzielony do 114. Brygady Obrony Terytorialnej Ukrainy przeciwko rosyjskiej agresji. Jesienią 2023 r. ukończył dwumiesięczne szkolenie podstawowe we Francji. – Zachodni instruktorzy czasami nie rozumieją, jakiego rodzaju wojnę prowadzimy. Są przyzwyczajeni do walki z terrorystami, którzy nie mają czołgów, artylerii ani dronów – mówi Mara. Brakowało mu szkolenia z dronami i z wojskowej medycyny ratunkowej, a ćwiczenie polegające na stawianiu i składaniu obozu namiotowego było niepotrzebne. – Nikt u nas tego nie robi, wszyscy siedzą w schronach. Kiedy zaczyna się ostrzał artyleryjski, natychmiast chowamy się w dołach i nie składamy namiotów – tłumaczy Ukrainiec. Według niego przydatne były jednak ćwiczenia strzeleckie, zarówno w nocy z urządzeniami celowniczymi, jak i z przeszkodami oraz na terenach miejskich. Był też pod wrażeniem ćwiczeń polegających na ucieczce z niewoli w specjalnie zbudowanym do tego miasteczku wielkości dzielnicy Kijowa. – To były zgliszcza i ruiny, innymi słowy, warunki naprawdę podobne do tych na Ukrainie – mówi Mara i opowiada również o kanalizacji w tym miasteczku treningowym. – Mieliśmy tam urządzić zasadzkę i zeszliśmy do podziemi. Strasznie śmierdziało, bo instruktorzy rozrzucili tam zgniłe mięso. Mówili, że podczas wojny musimy czołgać się po trupach. I tak było, gdy wróciliśmy do Ukrainy, naprawdę musieliśmy czołgać się po ciałach zabitych – opowiada Ukrainiec. Według niego taki trening psychologiczny pomógł jego jednostce zachować gotowość bojową nawet w ekstremalnych warunkach. Wymiana doświadczeń – Nauczono nas podstaw, takich jak obchodzenie się z bronią i prawidłowe strzelanie. Ale nie powiedziałbym, że to wszystko było przydatne – wspomina inny żołnierz Gwardii Narodowej, który był w Polsce w październiku 2024 roku. – Natomiast instruktorzy od razu zaznaczyli, że jest to wymiana doświadczeń, że nauczą nas tego, co wiedzą, a my powinniśmy powiedzieć im, jak sobie radzimy – mówi, dodając, że jego jednostka nie miała wówczas doświadczenia bojowego. – Po prostu dowiedzieliśmy się, kto co potrafi – dodał. Za granicą miała być również trenowana koordynacja rotacji w strefie walki. Żołnierz 153. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, który przechodził szkolenie w Niemczech, nie krył wątpliwości. – O jakiej koordynacji można mówić, gdy widzę swoich towarzyszy po raz pierwszy – mówił. Według niego, na ćwiczenia wysłano zupełnie nowo sformowaną jednostkę. Jak stwierdził, nie miało to sensu, bo zostali przeszkoleni przez Amerykanów, którzy próbowali przekazać im wiedzę, nie mając "doświadczenia w naszej wojnie". Żołnierze 153. Brygady byli również szkoleni na amerykańskich moździerzach w Niemczech, ale na polu bitwy otrzymali moździerze ukraińskie. Musieli więc przejść dodatkowe szkolenie w kraju. Ćwiczenia z zachodnią bronią Z kolei pozytywnie swoje szkolenie w Norwegii ocenił Danyło Chrebtow, żołnierz 35. Brygady Piechoty Morskiej. W 2022 roku ćwiczył obsługę systemu rakietowego Hellfire, który został przekazany jego jednostce. Jak wspomina, "instruktorzy byli w Afganistanie i mieli doświadczenie wojenne". – Chcieliśmy nauczyć się od nich jak najwięcej – dodaje. Dwutygodniowy program szkoleniowy składał się z teorii i praktyki. – Pracowaliśmy bezpośrednio ze sprzętem, strzelaliśmy do morza, do ruchomych celów – mówi żołnierz. Według Chrebtow, w skład grupy wchodziło również trzech oficerów wojskowych, którym prawdopodobnie pozwolono wyjechać za granicę na szkolenie tylko ze względu na powiązania rodzinne ze starszymi oficerami. – Później, gdy wrócili do Ukrainy, przebywali gdzieś w głębi kraju. W ich miejsce można było wyszkolić personel wojskowy, który byłby przygotowany do podjęcia zadań na froncie – krytykuje Chrebtow. Na polu bitwy jego jednostka skorzystała z systemu Hellfire. – Byliśmy w stanie zniszczyć rosyjską fortyfikację – wspomina żołnierz, który po tej misji otrzymał odznaczenie wojskowe. Problemy ze szkoleniami Szkolenie za granicą nie zawsze odpowiada deklarowanemu programowi. Żołnierz obrony terytorialnej, który przebywał na Słowacji w lipcu 2023 roku, poinformował, że jego dowódcy obiecali mu szkolenie w zakresie "najnowszej broni i sprzętu" oraz wojskowej medycyny ratunkowej. Okazało się jednak, że przygotowali szkolenie jak dla rekrutów, coś w rodzaju szkolenia podstawowego. – Nasi chłopcy byli trochę rozczarowani – wspomina żołnierz. Następnie instruktorzy zmienili program i sprowadzili bardziej doświadczonych specjalistów do szkolenia taktycznego. Od tego momentu Ukraińcy ćwiczyli na radzieckim sprzęcie słowackiej armii. Zdaniem żołnierza "było to przydatne", ale ćwiczenia trwały \zbyt długo, bo cały miesiąc. – Czuliśmy się, jakbyśmy grali na zwłokę. Z drugiej strony można powiedzieć, że mieliśmy miesiąc odpoczynku od wojny. Byliśmy w miejscu z piękną przyrodą i bez nalotów – podkreślił. Kursy również dla ukraińskich szkoleniowców W lutym 2024 roku "Ranger" – sierżant z 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej, został zaproszony do Wielkiej Brytanii. 35-dniowe ćwiczenia, w tym ewakuację budynku, przeprowadzili brytyjscy i rumuńscy instruktorzy. Obserwowali oni Ukraińców na poligonie, a następnie wystawili im ocenę. – Ale dla ludzi z doświadczeniem bojowym nie było tam nic nowego. Ukraińscy wojskowi z doświadczeniem bojowym byliby bardziej skutecznymi instruktorami – stwierdził "Ranger". Później, w maju 2024 roku, "Ranger" ponownie udał się do Wielkiej Brytanii, tym razem by wziąć udział w kursie dla instruktorów. W tym czasie w Ukrainie szkolił już nowych rekrutów, którzy dołączyli do 59. Brygady. – Kiedy przyjechaliśmy, sami Brytyjczycy nie wiedzieli, co z nami zrobić, ponieważ byliśmy już instruktorami – wspomina ukraiński sierżant. Ukraińscy instruktorzy przeszli sześciotygodniowy program szkolenia podstawowego. Tymczasem "Ranger" musi szkolić nowych rekrutów bezpośrednio w strefie walki w ciągu kilku dni. – Nie mamy czasu na takie wykłady. Podczas przerw na papierosa wyjaśniamy, jak na przykład ukryć się przed dronem lub zasypać okop – mówi. żródło
  21. wystarczy czytac całe newsy a nie tylko oglądac obrazki ;-)
  22. Bundeswehra niezdolna do walki. Brakuje amunicji, czołgów i Patriotów Ekspert wojskowy Carlo Masala stwierdził w rozmowie z dziennikarzem stacji ZDF, że w przypadku wojny Niemcy nie obroniłyby, poza jednym wyjątkiem, największych miast przed Rosją. Systemy Patriot byłyby w stanie zabezpieczyć jedynie Berlin. Podobne opinie wyrażali wcześniej inni eksperci i analitycy podkreślając, że Niemcy wciąż nie spełniają najważniejszych założeń NATO związanych z obronnością. Dopiero w 2024 r. Niemcy osiągnęły wymagany przez NATO (jednak tylko "na papierze") poziom wydatków na obronność przekraczający 2 proc. PKB (było to 2,12 proc.). Sekretarz generalny NATO Mark Rutte uważa jednak, że od teraz członkowie Sojuszu powinni przeznaczać na ten cel już ok. 3 proc. PKB, a zdaniem Donalda Trumpa nawet 5 proc. PKB. W 2022 r. niepokój wywołały z kolei doniesienia, że zapasy amunicji w składach Bundeswehry wystarczyłyby na zaledwie 2 dni intensywnego konfliktu zbrojnego. Tymczasem NATO zakłada w tym przypadku zapasy na minimum 30 dni. Mimo wzrostu wydatków na obronność wciąż jest to problem wielu państw, czego dowodzą ostatnie raporty z Francji na temat zapasów pocisków lotniczych. Problemy Niemiec z obroną przeciwlotniczą Rozmawiając na temat obrony przeciwlotniczej Niemiec, Carlo Masala nieprzypadkowo skupił się właśnie na systemach Patriot, które są jedną z najbardziej zaawansowanych tego typu broni na świecie. Ich przewaga nad konkurentami to m.in. możliwość przechwytywania nie tylko samolotów, śmigłowców czy dronów, ale też poruszających się z największymi prędkościami pocisków balistycznych i pocisków manewrujących. - Mamy w Niemczech osiem baterii systemów obrony powietrznej Patriot. Jeśli dobrze je rozmieścić, to będą mogły chronić Berlin przed pociskami balistycznymi, ale już żadne inne niemieckie miasto nie byłoby chronione przed takim zagrożeniem - powiedział Carlo Masala. Kontynuując swoją myśl Carlo Masala odniósł się również do przewagi, jaką Rosjanie mają obecnie nad Niemcami. W jego ocenie Moskwa dysponuje znacznie większymi zapasami broni, w tym tej, która może razić wrogie cele na dalekim dystansie. - Rosjanie mają przewagę we wszystkim, co dotyczy pocisków balistycznych i pocisków manewrujących - stwierdził Carlo Masala. Wojna w Ukrainie dowiodła skuteczności systemów Patriot, które skutecznie radzą sobie nawet z pociskami Ch‑47M2 Kindżał, które uchodzą za jedne z najgroźniejszych w arsenale Rosjan i przez lata były mocno promowane przez tamtejszą propagandę. Tego typu pociski poruszają się z prędkością hipersoniczną (powyżej Mach 5). Ich zasięg to natomiast nawet 2 tys. km. Niedobory sprzętu w magazynach Niemiec W 2022 r. Frank Haun, szef grupy firm obronnych KMW+Nexter Defense Systems (KNDS), ostro skrytykował niewystarczającą liczbę sprzętu i pojazdów wojskowych w niemieckiej armii. Szczególnie mocno zaakcentował wówczas kwestię amunicji oraz czołgów, których przed laty Bundeswehra potrafiła mieć ponad 2 tys., a obecnie dysponuje ok. 300 sztukami. Co warte odnotowania, również w przypadku systemów Patriot sytuacja Niemiec kiedyś wyglądała lepiej. Jeszcze w czasach zimnej wojny dysponowały one ponad 30 bateriami tej amerykańskiej broni. W chwili wybuchu wojny w Ukrainie posiadały już jednak tylko 12 baterii, a mimo to kilka przekazano w ramach wsparcia dla Kijowa. W 2024 r. Berlin porozumiał się z Waszyngtonem w sprawie pozyskania kilku nowych baterii Patriot, ale ich dostawy zaplanowano dopiero na lata 2027-2029. źródło
  23. Dodałem jednego goscia który spamuje ten wątek takimi głupotami że aż cięzko uwierzyć jak mozna być tak durnym, i wam też polecam, lepiej się czyta
  24. szykuje sie MUST HAVE dla wielbicieli retro klimatu i pixelartu oraz Terminatora, podobno ma byc na konsole i na peceta. czekam TERMINATOR 2D NO FATE
×
×
  • Dodaj nową pozycję...