Skocz do zawartości

209458

Użytkownik
  • Postów

    363
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 209458

  1. Ty myślisz, że w WP i innych telewizjach siedzą działy ludzi i przeczsują Youtuba w poszukiwaniu fragmentów ich treści? Te "żądania usunięcia" wyglądają tak, że staja podaje googlowi materiały wideo i żąda usuwania wszystkie co algorytm dopasuje. A jak coś to się twórca będzie odwoływał. Bo co im zrobi? Konto skasuje?
  2. Nie no, nie wygłupiajmy się, jak ktoś szuka segmentu w szeregowcu w polach pod wsią, bo inaczej zdolności nie starczy to wiadomo, że będzie celował w budżetowe opcje. Tylko to kolejny przykład, że bycie biednym kosztuje extra, bo tańsze technologie odbije się w późniejszych rachunkach za ogrzewanie, koszty dojazdów wszędzie, bo pewnie dookoła tylko takie same szeregowce, a usługi daleko itd.
  3. A co to, audytor odkrył automatyczną detekcję treści na Youtube? Przecież nad tym pewnie nawet żaden praktykant nie siedział,tylko algorytmy. Przecież bywały już przypadki, że jakaś TV w ramach prawa cytatu albo za pozwoleniem użyła fragment filmu Youtubera, a potem ten film wylatywał jako naruszenie praw stacji Niech on nagra filmik jak pozywa Google
  4. Tylko, że 1, Ta podwarszawskość Nadarzyna, to bym powiedział, że na styk, najdalszy krąg, który można jeszcze nazwać "pod Warszawą" 2. Duży dom to i duży metraż, więc mimo mniejszego kosztu za metr i tak trzeba sporo kasy wysupłać. Zwłaszcza jak ktoś jest jeszcze singlem czy parą be dzieci i nie koniecznie potrzebuje całego domu No np. rodzice mieli taką fantazję, żeby wysłać dzieci gdzieś gdzie są uczelnie o niezłej renomie i perspektywiczny rynek pracy. I jeszcze jako taki dojazd, żeby dziecko mogło wpaść na weekend np. po zapasy. Kryterium dojazdu spełniały Radom i Warszawa. O dwóch pierwszych kryteriach nie będę już pisał w kontekście Radomia, z całym szacunkiem do tego miasta.
  5. Moja wiedza anonimowego randoma z internetu podpowiada, że jak wprowadzą program, to ceny wzrosną, ale ile to nawet nie próbuję oszacować. Wzrostu będzie oczekiwał chyba każdy i właściciele, i deweloperzy i kupujący raczej też, więc wzrosną
  6. Mnie z kolei chodziło o wyrabianie opinii o kimś czy jego zaradności na podstawie jednej, może ekstremalnej, ale mało znaczącej w całokształcie rzeczy. Nawet z tą herbatą. Nie to, że nie robiłem herbaty nigdy, bo robiłem dla rodziców, liściasta, wiedziałem dokładnie ile nasypać tacie, bo lubił mocniejszą, ile mamie, ale sam nie pijałem i dla siebie nie robiłem. Do śniadania i kolacji było zwykle mleko, a tak to piło się albo wodę, albo jakieś soki owocowe czy kompoty w lato. Mama zawsze dużo domowych koncentratów robiła. Regularnie herbatę zacząłem pić dopiero w Warszawie bo nasza kranówka nawet po przegotowaniu miała słaby smak. Tak samo pamiętam jak już na studiach pierwszy raz kupowałem sobie wędlinę na wagę i kupiłem tyle, że potem ta polędwice cały tydzień jadłem do każdej kanapki I to nie tak, że nigdy wcześniej wędlin nie kupowałem, ale jak robiłem zakupy to raczej dostawałem dokładną listę, albo instrukcje czego potrzeba, no i to były zakupy dla 4-osobowej rodziny i nie umiałem ta sobie od razu w głowie oszacować ile ja tej wędliny potrzebuję. Z podobnych rzeczy, wykładowca prawa na studiach opowiadał anegdotkę jak był kiedyś na procesie o ubezwłasnowolnienie. Ogólnie to zawsze delikatne i skomplikowane sprawy, ale sędzia oceniał czy sądzony "ogarnia życie" m. in. pytając o ceny chleba i innych podstawowych artykułów. In on sobie wtedy pomyślał, że w niesprzyjających okolicznościach to on mógłby być potencjalnie ubezwłasnowolniony, bo sam nie wiedział dokładnie ile chleb może kosztować, jako wspólnik w kancelarii nie koniecznie zwracał uwagę na takie detale jak cena bochenka. Ja teraz sam np. nie używam prawie masła i nie mam pojęcia ile trzeba dać za kostkę, wiem tylko, że dużo, bo sprawa stała się polityczna jakiś czas temu . Z resztą nawet tu w jakimś politycznym była dyskusja ile kosztuje chleb, bo GUS podaje jedno, najtańszy marketowy swoje, a ktoś tam kupuje kraftowy na maślance w lokalnej piekarni i płacił dwa razy tyle.
  7. Co do opłacalności to ja pierwsze 2 lata studiów leciałem głównie na jedzeniu ze stołówki plus odgrzewanie tego co przywiozłem od rodziców. Stołówka była bardzo tania, bo z dofinansowaniem, ale w zupełnie innej dzielnicy niż mój wydział, więc korzystałem tylko w te dni, gdy i tak byłem w okolicy przez WF. A, że w domu bywałem przynajmniej 2 razy w miesiącu (dzięki temu, że rodzice jednak uciułali na mieszkanie w pobliskiej Warszawie, zamiast zadowolić się tańszym Szczecinem, Bydgoszczą czy np. Białymstokiem) to można było prowiantu przywieźć na te 4-8 obiadów. Gotując samemu dla 1 osoby raczej bym tego taniej nie zrobił, chyba, że bym wsuwał chińskie zupki albo makaron z keczupem i podobne studenckie dania. Oczywiście trzeba było do tego ogarnąć jakąś kaszę, ziemniaki, kluski czy kawałek warzywa, ale to jest szybkie i wszędzie kupisz.
  8. Tak, ale to "dopasowywanie proporcji" będzie trwało dziesiątki lat dopóki nie wymrze wyż milenialsów (czyli mój) i to tylko zakładając, że współczynnik dzietności podniesie się to tego "dwa z hakiem" dającego stabilizację zamiast dalszych spadków. Więc przez te 2-3 dekady okresu przejściowego będziesz musiał zrobić eutanazję nadmiaru albo żyć w dużym niedoborze pracy, bo emeryci będą coraz mniej pracować, ale dalej będą potrzebowali jeść, mieszkać gdzieś, chodzić do lekarza, mieć prąd, wodę, wytwarzać śmieci itd.
  9. Skoro tak jest to znaczy, że Wolny Rynek tak chciał. Jak by chciał inaczej to by inny świat stworzył.
  10. No i oba zdjęcia są wykadrowane pod tezę. Drugie pokazuje, że spora część rynku jest pusta, ale z pierwszego widać, że na tym drugim ucięto całkiem spory tłumek na dole. Jak mówił Wielki Polak - "kłamstwo kłamstwem zwyciężaj".
  11. No dokładnie, całe miasta się uwłaszcza jednym dekretem,, wszystkie duże przedsiębiorstwa są państwowe, prasa, telewizja i inne media należą do państwa, produkcję planuje się w planach pięcioletnich. Kolejny dzieciak co komunizm zna tylko z memów, bo nawet jednej książki na ten temat nie przeczytał.
  12. Właściciele to nie, ale banki co dały kredyty pod zastaw tych nieruchomości to trzeba ratować, bo to podmioty "strategiczne"
  13. Czy to państwo jest z nami w pokoju? Oczywiście nie jest i nigdy nie było żadne państwo na świecie, może poza państwami całkowicie upadłymi. Takie rzeczy to tylko w mokrych snach anarchokapitalistów.
  14. No ale PIS też robił dopłaty do kredytów, więc w przypadku 2 tury Nawrocki - Trzask dla mnie nie będzie kryterium rozstrzygającym w żadną stronę.
  15. Akurat w topce to głównie spółki akcyjne, one muszą sporo raportować publicznie. A poza tym zależy im na chwaleniu się wynikami, żeby przyciągać inwestorów. Ale jak widać po tabelce to "bardzo trudno" ma dalej spory rozstrzał wartości. Najem krótkoterminowy to kolejna degeneracja na kilku poziomach, nie tylko dostępności mieszkań, ale i szarej strefy, uciążliwości dla sąsiadów itd. Ale tego kataster faktycznie nie ruszy, to temat na inne regulacje. Co do pozostałych - nie wiem z głowy, jaka jest skala inwestycji różnych z tych grup i czy w ogóle ktoś robił opracowania, więc tu by się trzeba bardziej pochylić. Nie kłamię, że nie budowano, to ty się czepiłeś mieszkań. Jak chcesz to znalazłem ci liczby za lata 70-79: Budownictwa "uspołecznionego" oddano 1,84 mln mieszkań, a prywaciarze 613 tysięcy. Przy czym prywaciarze to w zasadzie domy, bo przecież prywatnych developerów nie było. Razem 2,46 mln. Dla porównania według GUS-u w latach 1991-2000 oddano 894 tyś mieszkań, w latach 2001-2010 1,3 mln; 2011-2020 1,68 mln. Jak widać boom "kapitalistyczny" choć rośnie to dalej mu brakuje do boomu budownictwa w PRL-u No to nie zazdroszczę dawnych czasów ludzi bezdomnych.
  16. Miałem cię za nieco bardziej inteligentnego, ale wytłumaczę. Tabelka ma pokazać w przybliżeniu: Jak trudno przeciętnemu mieszkańcowi danego kraju uzbierać kasę na mieszkanie w stolicy. Głównie w porównaniu do innych krajów, bo przecież sama liczba liczba z dzielenia nic nie oznacza, nikt nie ładuje całej pensji w mieszkanie jedząc szczaw z nasypu i dzikie mirabelki. A w uproszczeniu, bo wszystkie takie zestawienia są uproszczone, jak chcesz wchodzić w niuanse to piszesz kilkudziesięciostronicową pracę ekonomiczną, którą przeczyta garstka ekspertów z branży. Samo pojęcie średnich zarobków jest już dużym uproszczeniem, ale i tak nim operujemy na okrągło. Ale jak już się uczepiłeś średniej krajowej, to przecież średnia ze stolicy też będzie uproszczeniem. Nie tylko ludzie zarabiający w stolicy chcą kupić tam mieszkanie. Pomijając "inwestycje" ktoś może chce się przeprowadzić w za lepszą pracą, wysłać dzieci na studia itp itd.
  17. A o jakich mam kurde pisać? Takie wtedy budowano. Myślisz, że jak by dziś można było dostać komunalne w nowym bloku z przydziału to by się kolejki nie ustawiały? Ale nie można. Z resztą większość tych komunalnych została sprywatyzowana w latach 90. A to twoje miasto to dziwne, skoro Polska się wyludnia. Androidy tam mieszkają czy uchodźcy?
  18. Jak bardzo? Z tego co kojarzę, to w PRL-u oddawano więcej nowych mieszkań niż teraz
  19. A wziąłeś pod uwagę, że od lat 80 zmieniła się mocno struktura społeczna? W 1980 ok 30% ludności pracowało w rolnictwie, obecnie są różne szacunki, ale wszystkie dają mniej niż 10%. Poza tym wtedy często na kupie siedziała cała 3-pokoleniowa rodzina, a przynajmniej rodzice i kilka dzieci. Teraz duża część gospodarstw domowych to single i pary bez dzieci. Stąd stały popyt na mieszkania. A nowe domy też w większości budują się na obrzeżach miast, za to w przysłowiowych Myciskach Niżnych (wirtualna piątka kto zgadnie skąd ta nazwa) zostają dziadkowie, po których pewnie nikt nie będzie już tam mieszkał.
  20. Nie bezdomni a np. mieszkający z rodzicami, dojeżdżający w korkach z kartoflisk pod miastem, kiszący się w patoapartamentach, albo wynajmujący pokoje w mieszkaniu na spółkę. Jest wile miast które wciąż się rozwijają i jeszcze będą, a w tych wyludniających się nikt nie kupuje mieszkań na inwestycje. Chętnych na mieszkania nie zabraknie, a nawet chwilowe spowolnienie w budowlance będzie lepsze niż bańka jaka była np. w Chinach. najwyżej prezes deweloperki będzie musiał zbierać cit dłużej na kolejnego merola do kolekcji. Pewnie młody jesteś i nie pamiętasz, ale w PRL i bloku wschodnim nie było nigdy podatku katastralnego w takiej formie. Po części dlatego, że tam ogólnie stawiano raczej na państwowa czy spółdzielczą własność mieszkań. No w 2008 w USA czy UK staniały całkiem konkretnie. Ale ogólnie to nikt nie mówi o zalaniu tylko o zwiększeniu podaży. Nawet nieduży wzrost dobrze zrobi rynkowi. Zdziwiłbyś się jak bardzo ludzie potrafią zejść z oszczędności. Poza tym już Gordon pisał, że to strasznie upierdliwe, bo każde media rozlicza inny podmiot i zbierani tych danych byłoby mocno upierdliwe. A samorządy już teraz maja ogromne problemy z weryfikacją rozliczania opłat za śmieci tam gdzie jest to od osoby liczone. Podobnie fikcją jest weryfikacja abonamentu tv, choć pomysły były różne, nawet takie, żeby listonosz sprawdzał roznosząc pocztę.
  21. Owszem. Jeżeli trzymanie mieszkań jako lokaty kapitału stanie się mniej atrakcyjne to będzie więcej mieszkań dla ludzi, którzy potrzebują go przed wszystkim, żeby w nim zamieszkać. Podatek skłoni tez właścicieli pustostanów, żeby ogarnęli chociaż ich wynajem.
  22. No tu masz pełną piramidę, a nie proporcje https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Birmingham#/media/File:Population_pyramid_of_Birmingham_by_ethnicity_in_2021.svg Łatwo zobaczyć co by było jak by zostało tylko niebieskie - 30% populacji w wieku produkcyjnym pracuje na 20% nieletnich i 50% emerytów.
  23. Wiemy znamy, oni tak zawsze: najpierw aborcja ze względu na wady, a skończy się na aborcji do 10 roku życia; eutanazja dla cierpiących nieuleczalnych?, zaraz będzie obowiązkowa dla wszystkich starych i niedołężnych, Śluby cywilne i rozwody na życzenie? - zaraz zrobią upaństwowienie wszystkich żon. Nie tylko politycy: dziennikarze, sportowcy, prawnicy, różni eksperci i doradcy. Idę o zakład że pewnie i Hołecka i Lis i Olejnik mają jakieś nieruchomości, główni redaktorzy z większych gazet, zwłaszcza co co się jeszcze załapali na złote czasy prasy, itd. Jak jakaś opcja rozważy poważniej kataster to krytyka pójdzie z każdej możliwej strony. Z resztą sam jak bym miał dużo wolnego kapitału to bym rozważał. Dlatego to musi być progresywne, można uzależniać od ilości, wartości, miejscowości (czy się wyludnia i i tak mieszkania tam stoją puste, czy raczej się rozwija i potrzebuje) i pewnie innych czytników, które mądrzejsi wymyślą. I jasne, że jedna ustawa załatwi problemy mieszkaniowe w Polsce, takie rzeczy to tylko u populistów. Ale powinno poprawić trochę sytuację. Jasne, że pewnie będą ludzie próbować obchodzić i nie uda się tego do końca uszczelnić, jak z wszystkim, ale takie ekstrema jak zagraniczne spółki kapitałowe pod obchodzenie tego to raczej niewielki procent się zdecyduje.
  24. Hipotezy tworzy naukowiec i Zenek spod sklepu dłubiąc w nosie podczas posiedzenia na kiblu. Nauka ścisła opiera się na weryfikacji hipotez z obserwacjami lub eksperymentami. No i 2 przykłady podałeś. A inne choroby odzwierzęce? Taki HIV badany już od dziesiątków lat i dalej nie wiadomo skąd i jak dokładnie przedostał się na ludzi. Naukowcy zgadają się tylko, że na pewno z jakichś naczelnych. A i "hipotez" spiskowych też przez te lata trochę naprodukowano.
  25. Nie będę teraz w pracy ślęczał nad translatorem z francuskiego, ale tam na pewno chodzi o opracowywanie modyfikacji wirusa, czy po prostu badanie nowych szczepów znalezionych w naturze? To, że nie współpracują to akurat słaba poszlaka, oni nie współpracują w wielu dziedzinach, taki to kraj. Brak zidentyfikowanego ogniwa dotyczy wielu organizmów. To naturalne, że gdzie nie ma wiedzy mnożą się teorie spiskowe, ale to dalej słaby argument. Pierwsza reakcja - pierwszą reakcją to były akurat próby zamiecenia sprawy pod dywan przez władze lokalne, uciszanie lekarzy itp. Dopiero gdy zainterweniowały władze centralne wprowadzono zamordyzm i lockdown.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...