Skocz do zawartości

jagular

Użytkownik
  • Postów

    779
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jagular

  1. Patrząc na ten wywiad to wydaje się że Memcen nie ma po prostu żadnego planu na dyskusję. Żadnego planu B. Może dlatego ma tak zaciętych zwolenników, bo to wygląda na mechanizmy podobne do religii (a tej bronimy bardzo gorliwie): masz wziąć opowieści Memcena "na wiarę", nie dociekać, nie pytać, nie analizować, nie szukać braków w logice. Masz wierzyć W Memcena tak jak w USA wielu ludzi wierzy W Trumpa, bez względu na to co on tam odpomarańczawia.
  2. No właśnie jednym z elementów tego złożonego problemu jest to, że wszyscy się stresują wszystkim, obsesyjnie boją się utraty prywatnej wizji własnej wartości, są leniwi i bierni. Chcemy żeby algorytm (dopasowania) nam dostarczał świeżego towaru sam z siebie, bo już nawet nam się nie chce samemu szukać kogoś interesującego, nie mówiąc o próbach zmiany naszej "społecznej wartości".
  3. Ehh, żeby to jeszcze nie było takie intensywnie incelskie...żeby podawało jakieś rozwiązania, sugestie w temacie problemu z internetem. Wygląda to na standardowy generator odsłon dla portalu, przeznaczony dla biernych samotnych, którzy chcą poklepania po plecach. Wesoło do momentu w którym nie przeczytasz komentarza na spodzie
  4. No chyba że gra się nazywa Cyberpunk 2077
  5. Nie mam pojęcia jak wygląda rynek polski, dla mnie jest kontrowersyjny ze względu na swoją wielkość i świeżość Jakiś czas temu miałem fazę na...Indie. Że to przyszłość świata, nowa kuźnia talentów itd. Ten kraj to teoretyczny ideał kapitalizmu: dyktator u władzy mający gdzieś lud, ale lofciający korporacje; miliony ludzi marzących o tym, żeby te korporacje ich zajechały za miskę ryżu, dalej istniejąca postawa społeczna z pesymistycznym podejściem do życia (masz zapindalać ze skuloną glowă i być szczęśliwym że nie idziesz spać głodny), obecność technologii high end (chociażby indyjski program kosmiczny, czy biotech). Ale...po przeczytaniu książki jakiegoś hinduskiego managera jakiegoś wyjątkowo dobrze sobie radzącego funduszu powierniczego mi przeszło Korupcja, kolesiostwo, brak logiki, permanentny chaos to nie są dobre podstawy biznesowe. Aż dziwne że im tak dobrze idzie. Osobiście dziwię się trochę trendowi do inwestycji w CDP: dla mnie osobiście to taki biznes, którego w ogóle nie da się ocenić. Albo coś im wyjdzie, albo nie - i nie wiadomo do ostatniej chwili co będzie. Szans na ekspansję chyba za dużo nie ma, co najwyżej nowy produkt albo trafi albo nie trafi w gusta klienta.
  6. Przegrywać to większość i tak przegrywa, tj. nie wchodzi/wychodzi w idealnym punkcie wykresu. Duża część przegrywa tak ogólnie, tj. sprzedaje ze stratą żeby potem kupić ze stratą. Takie ryzyko. Sam również je podejmuję - moja szklana kula mówi że jeszcze zobaczymy tąpnięcie i czekam z zakupami na jeszcze większą promocję Ale tak, trzeba pamiętać że gdzieś tam w wieżowcach Wall Street siedzą kolesie z dekadami doświadczenia, noblami z matematyki, ekonomii i patrzą na ekrany z danymi wyplutymi przez algorytmy za miliony dolców. My jesteśmy przy tym wszystkim małe żuczki gnojowe i co najwyżej możemy się podłączyć do trendu. Jak nam się uda. A trendy obecnie są takie.
  7. Dokładnie nikt nie będzie w stanie powiedzieć, co najwyżej można dopasować jakąś historię. Moja historia jest taka: dzieje się to, co w Łusa, tylko odwrotnie Sentyment ludzi, którzy uciekają z amerykańskiej giełdy i muszą gdzieś ulokować swoje środki. No chyba że nagle na tyle dużo polskich spółek opublikowało bardzo dobre wyniki... Średnio może i tak być, tylko kwestia tego gdzie ten średni punkt wypada
  8. Wbrew pozorom, pod niektórymi względami Indie są bardziej ekologiczne i produkują mniej śmieci od zgromadzeń w Europie. Problemem, który według mnie jest duży (wszędzie) są plastikowe butelki po wodzie. Ale w Indiach istnieje cały biznes zbierania plastiku i przeróbki go ponownie. To kraj, w którym można się utrzymać ze zbierania plastiku. Śmieci i odpadów łącznie pozostawiono tam kilkadziesiąt tysięcy ton. Była specjalna brygada oddelegowana do sprzątania i złożenia miasta namiotowego, nie wiadomo jak dokładnie udało im się posprzątać. Pozostaje jeszcze jedna sprawa: zanieczyszczenie wody rzeki: to było oczywiście kosmiczne, wielokrotnie przekraczające jakiekolwiek normy. Ale w Indiach to jest normalne: Ganges w takim Varanasi (święte miejsce hinduizmu) przekracza maksymalne europejskie limity przynajmniej setki razy. I co? I nic, przynajmniej dla lokalsów Ludzie się kąpią, myją w rzece zęby, nabierają wody do ust. Co do - to sprawa skomplikowana, ale generalnie można powiedzieć, że opinie w Europie są oparte na stereotypach. Rzeczywistość bywa czasami lepsza od stereotypów, czasami gorsza.
  9. Jeden portal napisze że jest tak, drugi napisze że jest siak. Im tak naprawdę jest wszystko jedno, co klepią, byle tylko się reklamy klikały. A ekspertów to są zapewne tysiące. Tak naprawdę to nie ma to za dużego znaczenia którą bajkę portale pocisną: nie kupuje się przecież mieszkania "statystycznie, przeciętnie średniego", tylko określone mieszkanie w określonym miejscu, w określonej cenie, w określonych lokalnych warunkach.
  10. Też się spotkałem z taką opinią, że w Polsce nie ma wykształconego rynku ekspertów, którzy są w stanie przemielić dane publikowane przez firmy, więc nie ma opinii, na których można by się opierać.
  11. Hehe, to oczywiście opcja o wiele tańsza, bezpieczniejsza i wygodniejsza, ale w ten sposób to chyba już się nie widzi tam ludzi, tylko anonimowe mrowisko Myślę że po osobistej wizycie na takim zgromadzeniu już do końca życia żadna duża grupa ludzi na nas nie zrobiłaby wrażenia Ciekawi mnie trochę inny aspekt tego typu wydarzeń: brak zainteresowania popularnych, "naszych" jutuberów podróżniczych. Materiał z czegoś takiego by chyba miał niezłe wyświetlenia.
  12. Taka ciekawostka, obrazująca skalę tego, co czasami się dzieje w Indiach. Parę tygodni temu odbywał się tam festiwal religijny Kumbh Mela. To festiwal cykliczny, odbywający się co 12 lat. Tegoroczna edycja była jednak wyjątkowa ze względu na ułożenie planet - coś takiego odbywa się co 144 lata. Chcę kiedyś to zobaczyć, nie udało się w tym roku, może za 12 lat. Dlaczego? Dlatego że to chyba największe zgromadzenie ludzkości w historii naszego gatunku. W tym roku ten festiwal odwiedziło 660 milionów pielgrzymów. Warunki podczas festiwalu są ciężkie, noclegi o akceptowanych standardach drogie, ale może kiedyś... Krótki artykuł po angielsku o sprzątaniu po festiwalu.
  13. Dla początkującego to wszystko jest nieistotne. Istotne jest to, żeby było możliwie tanio, bezpiecznie (zgodność z regulacjami, ochrona środków pieniężnych w razie upadku brokera), wygodnie (interfejs). W Polsce może być istotne również to, na ile dane od brokera są łatwe do analizy pod kątem wyliczania podatku. Wszystkie (chyba?) interfejsy brokerów pobierają dane "skądś", pokazują ceny bez spreada, itd. Nie Zwłaszcza w przypadku inwestycji średnio, czy długoterminowych. Chyba nie myślisz że profesjonalne inwestowanie to nieustanne śledzenie wykresu z palcem zawieszonym 2mm nad klawiszem enter? Nie musisz tego robić. Chyba w każdym poważniejszym systemie brokerskim możesz złożyć polecenia kupna/sprzedaży zależne od czegoś. Przykładowo, masz X akcji firmy Y i one mają w tej chwili cenę A. Masz plan że np. sprzedajesz je, kiedy osiągną cenę B. Możesz sobie wpisać polecenie (jest ich kilka typów) sprzedaży, które odpali się dopiero wtedy, kiedy rynek "wytriggeruje" warunki odpalenia. Acha, ponieważ to powyższe to jest taki "red flag", być może wskazujący na niewiedzę w temacie podstaw giełdy, to dopiszę: Handel na giełdzie bardzo przypomina bazar na stadionie. Żeby coś kupić, trzeba: a) znaleźć sprzedającego, b) uzgodnić cenę. Podobnie jest w drugą stronę, kiedy chcesz sprzedać. W momencie dużego ruchu na giełdzie, kiedy ceny się szybko zmieniają (z jakiegoś powodu), cena, którą chciałbyś osiągnąć i cena, którą osiągasz, mogą się mocno różnić. Jeżeli myślisz, że w razie crashu ot odpalisz polecenie sprzedaży i w ułamku sekundy pozbędziesz się problemu...no, to może być z tym różnie :> Acha nr 2. Ceny na giełdzie bardzo rzadko są stabilne. Wykresy mają przebiegi mniej, lub bardziej chaotyczne (w zależności od rozdzielczości). W ich czytaniu pomaga wprawdzie tzw. analiza techniczna, ale bez względu na wszystko, te wykresy wyglądają jak bazgroły 2-latka. Jeżeli myślisz, że np. -0.5% spadku to już jest sygnał na sprzedaż, to szybko się nauczysz, że tak to nie działa Jest niemożliwe ocenienie na 100% pewności czy to "już" zaczął się spadek, czy to "już" koniec spadku, czy to szczyt ceny, itd.
  14. Eee, to już lepiej jednak ten XTB, przynajmniej oni nie mają opłat i są po polsku (w końcu polska firma, notowana na polskiej giełdzie).
  15. Jaka apka? Coś ustabilizowanego, mającego opcje przydatne w Polsce, niskokosztowego, z zakupami ułamkowymi.
  16. A co, jeżeli obecnie gospodarka realna już nie jest tak powiązana z produkcją realnie istniejących dóbr fizycznych? Wtedy wszystko jedno, dlaczego coś to wydarzy. Ważne będzie to że wszyscy jedziemy na jednym wózku i nie ma ucieczki od konsekwencji. No, przynajmniej ta nowoczesna część ludzkości tak będzie miała. Ten procent, a może promil, który jest samowystarczalny i jego los nie jest zależny od koloru wykresu abstrakcyjnej wartości może nawet nie zauważy że reszta planety cofnęła się do epoki kamienia łupanego
  17. @adashi No...nie do końca bym się zgodził Mamy teraz inne czasy: nie dość że największe korpo mają zasięgi globalne, to jeszcze coraz większa częścią "produkcji" są usługi, albo wprost coś niematerialnego, cyfrowego. Na ile ta "produkcja" jest realna, na ile nie jest - to trudne pytanie: czy software, dane są realne? Superkorpo (mag7) to jednak nie tylko produkty wirtualne: Amazon, Apple czy Nvidia przecież albo produkują coś realnego, albo handlują czymś realnym. Giełda nie zajmuje się podmiotami przynoszącymi jakieś trwałe wartości dla cywilizacji. Tu chodzi jedynie o zysk o stratę Ale zgodzę się z tezą o gotówce: tej od pandemii przybyło straszliwie, przez co jej wartość spadła. Zaś wycena nV? Poczekajmy aż świat ochłonie w kontekście AI. Jeżeli ochłonie, dalszej przyszłości nie zna nikt.
  18. No, jest daleko jeszcze od prawdziwych "katastrof" - te inicjowały dnie ze spadkiem ogólnym na poziomach dwucyfrowych (pisząc z pamięci: kilkanaście najgorszych dni w historii to było przynajmniej z 10-kilkanaście procent w dół, a nie "marne" kilka). Zakładając że mówimy o tej samej teorii, może (nic nie jest pewne) to idzie Pomarańczowemu tak po grudach z tych samych powodów jak we wszystkich innych scenariuszach zmian giełdowych - giełdy nie da się precyzyjnie kontrolować, czy to w dół, czy to w górę, to otwarty system chaotyczny.
  19. O, fajnie że się pojawiły jakieś nowe posty, bo to mi przypomniało żeby dopisać co tam się ze sprawą z Pankiem dalej działo. Otóż nie jest tak, że kiedy na linii klient - przedsiębiorca pojawiają się zgrzyty i następnie pojawia się CC chargeback ze strony klienta, to po zaakceptowaniu przez bank klienta informacji od klienta, sprawa się kończy. Nie. Przedsiębiorca ma prawo zczelendżować decyzję banku klienta (oraz stanowisko samego klienta) - to w zasadzie po doedukowaniu się robi się oczywiste. Przecież trochę głupio by było gdyby przedsiębiorca nie miał nawet szans na przedstawienie własnego punktu widzenia... W każdym razie, w naszym przypadku Panek zczeledżował nasze stanowisko oraz stanowisko naszego banku. Żeby to zrobić, trzeba spełnić jednak określone procedury i zmieścić się w określonych limitach czasowych. Panek to zrobił...ale sama forma czelendżu (on musi być podparty jakąś informacją ze strony przedsiębiorcy, nie może być to "nie bo nie") była niestety (dla Panka) kiepska, żeby nie napisać zabawna. Być może chodziło jedynie o odpalenie czelendża dla samego faktu odpalenia czelendża, żeby się szef nie czepiał. Nie wiem. Może to było obliczone na zniechęcenie klienta (nas) poprzez wymuszenie kolejnych procedur, generowania kolejnych danych, z czym nie każdy sobie przecież poradzi. Tak czy siak, po zgromadzeniu chyba kompletnej (i bardzo rozbudowanej) listy zarzutów w stosunku do metod działania firmy Panek sprawa zakończyła się szczęśliwie i dalej nie jesteśmy finansowo stratni a próba oszustwa się nie udała.
  20. Firma w której pracuję, generowała straty przez ok. 10 lat. Jest potentatem w swojej dziedzinie na rynku.
  21. Bo każdy ma inne warunki i w inny sposób je wykorzystuje. Zadajesz naiwne pytania Chciałbyś jakiegoś komunizmu, w którym każdy ma odgórnie przypisany dochód i podatek? Zwiększanie tych drugich nie jest takim oczywistym sposobem, jakby się naiwnie wydawało, a opinie zależą od punktu widzenia, który też każdy ma własny. @SzamboI skupiając się na tym: w innym wątku oferujesz swoje usługi optymalizacji opodatkowania kryptowalut. Tutaj zaś narzekasz na optymalizujących swój podatek dochodowy. No to jak to jest w końcu? :>
  22. To coś niezwykłego, albo nowego na tyle, żeby się dziwić? Jeżeli będzie sytuacja, w której zapotrzebowanie będzie przewyższać dostępność, to dodatkowe koszta posiadania mieszkań na wynajem przepłyną bardzo szybko na klientów i tyle. Zmieni się co najwyżej to, że pomiędzy wynajmującym i posiadaczem wtryni się jeszcze bardziej państwo ze swoim "dej na następnego podatka".
  23. Ja też nie jestem specjalistą. Podobnie jak jakieś randomy farangi robiące sobie filmiki na yt jak to jest wspaniale w Tajlandii. Jest super jeżeli masz np. pracę zdalną, dobrze płatną, niezależną od stref czasowych. Ale z jakiegoś powodu jest trend na wyjeżdżanie z Tajlandii do np. Kambodży. Ogólnie zapewne opodatkowanie w Azji jest mniejsze...ale ile obywatel tam dostaje od państwa?
  24. @hubio, oto część tajskich podatków: 2. Corporate Income Tax (CIT) • Standard rate: 20% on net profits • Small businesses: • Profits ≤ 300,000 THB → 0% • Profits 300,001 - 3,000,000 THB → 15% • Profits above 3,000,000 THB → 20% 3. Value Added Tax (VAT) • Standard VAT rate: 7% • Some goods/services are exempt (e.g., medical services, education, domestic transport). 4. Specific Business Tax (SBT) • Applies to certain businesses (e.g., banking, real estate) at rates from 0.01% to 3%. Do tego warto by było pamiętać jak wyglądają realia pracy w Tajlandii. No, ale farang tego albo nie widzi, albo nie chce widzieć i pierdzieli głupoty na yt Przykład żony mojego kolegi z pracy: wykształcenie w dziedzinie anastezjogii oraz opieki nad starszymi. Praca po kilkanaście godzin dziennie z jednym dniem wolnym w miesiącu. Kobieta z środkowej Tajlandii, pracowała w Bangkoku, w którym wynajmowała łóżko w wieloosobowym pokoju. Oficjalna praca to praca w prywatnym szpitalu, ale z racji tego, że właściciel miał jeszcze hotel, to po pracy w szpitalu szła do pracy do hotelu. Nie było opcji "nie". W Azji się nie mówi "nie" szefowi. Itd, itp.
  25. Jeżeli teoria mówiąca o tym, że o to właśnie chodzi administracji Trumpa, jest prawdziwa, to wszystko idzie jak według planu Mocno teoretyzując (ale wszystko co się gada o giełdzie to teoretyzowanie): wystarczyłoby zmienić trendy związane z taryfami/cłami, zbić bardzo mocno stopy procentowe, dogłaskać mag7, stworzyć ikuzję stabilizacji i 20% to może być do zrobienia w 2-3 dni. Oczywiście nie musi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...