Skocz do zawartości

Karister

Użytkownik
  • Postów

    356
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Karister

  1. To dwa razy więcej mocy to raptem 3dB więcej zapasu, czyli żadna różnica w praktyce. Jeśli ma zabraknąć mocy, to trzeba jej x10. Jest wiele drogich słuchawek, które nie potrzebują dużo mocy. Ludzie ślepo patrzą na moc, a przy normalnym odsłuchu tej po prostu jest dość, póki ktoś nie ma jakiegoś dziwnego wynalazku z dychawymi 2mW na kanał albo nie trzyma rusztowania zamiast słuchawek na głowie (mowa oczywiście o 1266 xD). Do tego moc to jedno, a skuteczność słuchawek drugie. Często ważniejsze. Jak już ktoś zwraca uwagę na parametry DAC/AMP, patrzyłbym na jego impedancję wyjściową, bo ta potrafi rozjechać brzmienie każdych słuchawek w inny sposób i potem jest niekończąca się żognlerka elektroniką. Lichość słuchawek nie wynika z tego, czy są otwarte, czy zamknięte, tylko z ich konstrukcji. Przykładowo HiFiMANy rozpadają się w ręce niezależnie, czy są otwarte, czy zamknięte. XD Zaś otwarte Focale są bardzo pancerne. Ciężkie słuchawki mogą być wygodne. I tutaj akurat wiele dużych jajowatych HiFiMANów jest niezrównana. Arya to jedne z najwygodniejszych słuchawek, jakie są. HEKi również. Duże Focale także są ciężkie, a można nosić godzinami. Z kolei stare wypusty serii LCD od Audeze to głowa w imadle. Flagowe planary od Meze w ogóle dają wrażenie, jakby głowa była w mięciutkiej poduszce, ale to już inna liga cenowa. Natomiast wspominam je z sentymentem właśnie za niezrównaną wygodę. Czemu chcesz zmieniać słuchawki, skoro dopiero kupiłeś? Co to znaczy lepsze? To jest kwestia subiektywna. Jeden woli A, drugi B. Przejdź się do dobrego salonu pokroju MP3Store. Dadzą Ci posłuchać kilku modeli i sobie wyrobisz zdanie na temat droższych słuchawek. Za kaucją wypożyczą do domu na testy. W tym budżecie znajdziesz konstrukcje zarówno dynamiczne jak i planarne. Ja przy każdej zmianie słuchawek zawsze sobie powtarzam, że tym razem nie będą to kolejne HiFiMANy ze względu na tandetne wykonanie i upośledzony sposób wymiany padów, a jednak zawsze kończy się na chińszczyźnie. Pomimo ich wad, dźwięk i wygoda u mnie wygrywają. Nie wybierzesz dobrze słuchawek, czytając fora internetowe i recenzje. Trzeba posłuchać.
  2. To jest kompletny fałsz. LLMy korzystają z sieci neuronowych o architekturze transformatorów, co daje użytkownikowi wrażenie kojarzenia. Działanie tych i innych sieci neuronowych jest niedeterministyczne. Podobnie jak i innych algorytmów AI. Żadnej z tych rzeczy nie można powiedzieć o Bazach SQLowych, które po prostu zwracają suche dane, bez ich analizy i przetwarzania. A co to jest prawdziwa AI? AI, jak sama nazwa wskazuje jest sztuczna i właśnie w obecnej formie jest jak najbardziej prawdziwa. Tak ją obecnie definiują nauka i firmy badawcze. Zaawansowane algorytmy mielą liczbami w taki sposób, że potrafią zadany problem rozwiązywać na różne sposoby w oparciu o odpowiednio wytrenowany model. Program rozumujący i postępujący w ludzki sposób to nie jest AI ani prawdziwe AI, tylko SF. Jeśli coś takiego kiedyś powstanie, na pewno nie będzie literki A w nazwie.
  3. Przypowieść o Hiobie też jest gruba. Kochający wszystkich ludzi Bóg w ramach zakładu z Szatanem wybił kolesiowi rodzinę, skasował mu hajs i dał trąd. XD Zawodnik lepszy od Hitlera. Generalnie religia była dobra kilka wieków temu, żeby ciemnota mogła sobie Bogiem wytłumaczyć zjawiska, których nie ogarniała jeszcze nauka. Tych jest na szczęście coraz mniej.
  4. Od kiedy Allegro Lokalnie oferuje darmowe zwroty ze Smartem? To jest funkcja Allegro, a nie Lokalnie, o ile mi wiadomo. Tak samo na Lokalnie nie ma prowizji, tylko koszty sprzedaży i tego nie zwracają z automatu.
  5. W wg mnie warto właśnie wiedzieć, jak to robić zgodnie z literą prawa i mieć na to argumenty.
  6. To była Twoja dobra wola chyba. Jeśli reklamacja nieuznana, to możesz wg mnie wskazać miejsce odbioru przedmiotu lub domagać się opłacenie transportu przez kupującego. Przynajmniej tak piszą na linkowanych wcześniej przeze mnie stronach. W 5612 widzę zapis, że kupujący zgłaszający reklamację w ramach rękojmi ma dostarczyć wadliwy przedmiot na koszt sprzedającego. Nie klei mi się to z wcześniejszym stwierdzeniem, że płaci kupujący. Do tego, czy on jest wadliwy czy nie, dopiero miałbym ocenić w ramach rozpatrywania reklamacji.
  7. Hej, pytanie do naszych forumowych prawników. Sprzedałem coś przez Allegro lokalnie i kupujący twierdzi, że nie działa. Ja twierdzę, że sprawdzałem przed wysłaniem i działało. Nie mam problemu ze zwrotem kasy za przedmiot i wysyłkę zwrotną do mnie, jeśli faktycznie stwierdzę wadę (raczej niemożliwe, ale przyjmijmy że się popsuło w transporcie). Co, jeśli jednak stwierdzę, że przedmiot działa i odrzucę reklamację z tytułu rękojmi? Po czyjej stronie leżą wówczas koszty wysyłki w obie strony? Przedmiot tak drogi, że przewyższą one jego wartość, niemniej interesuje mnie, jak to zrobić dobrze. Sprzedaż niekonsumencka. Tutaj i tutaj piszą, że to kupujący ponosi koszty wysyłki do sprzedającego oraz koszty ponownej wysyłki do kupującego w przypadku odrzuceniu reklamacji, ale sądy stają po stronie konsumenta i jednak obciążają sprzedającego, bo przedsiębiorca ma wiedzę, jest silniejszy i bla, bla, bla. Jako że kupujący w tym przypadku nie jest konsumentem, to mogę tą część zlać i koszty po stronie kupującego? A może ktoś ma inne zdanie?
  8. Pytanie, czy umiejętność pisania bełkotu trudnego do analizy to jest oznaka bycia mega mózgiem. Skoro jeden prawnik coś pisze, drugi to interpretuje tak, a trzeci srak, to ja bym to nazwał patologią. Zdanie na dziesięć linijek z pięcioma wymieszanymi podmiotami i zgaduj potem czego dotyczy dany zaimek. Na drugi dzień pytam go, czy "ten" oznacza x czy y i koleś sam nie umie odpowiedzieć, mimo że sam to pisał. To w ramach wyrzygania 40 stron interpretacji na temat słuszności korzystania IP Box. Drugi prawnik zrobił review, stwierdzając, że nic z tego nie wynika i nikt się w tym nie połapie, więc jest idealnie. Żenua. Owszem, w wielu miejscach ma to ręce i nogi, ale w równie wielu nie ma. To samo zresztą miało miejsce w programowaniu i niegdyś ludzie piszący tasiemcowate one-lineary uchodzili za przekozaków programowania. Na szczęście czasy "gwiazdorów" piszących kod, którego nikt nie rozumie, minęły. Ja preferuję podejście, że miarą rozumienia trudnych rzeczy jest umiejętność w przystępny sposób ich wytłumaczenia i takiego kogoś mogę nazywać mega mózgiem. Po co? Do tego masz proste narzędzia typu debugger. Skoro są problemy z analizą kodu, to clean code i kilka innych zasad pokroju SOLID się kłania. Przynajmniej póki ktoś nie robi jakiegoś rocket science, co raczej rzadko się zdarza. Dzisiaj większość softu to nie są wyrafinowane algorytmy, tylko oprogramowanie serwerowe, w którym liczy się to, jak zoptymalizować chmurę pod system rozproszony o sporawym obciążeniu. Do tego komunikacja sieciowa i klimaty w stylu radzenie sobie z tym, że ów super nowoczesny cloud może zawinąć instancję w połowie przetwarzania danych. Czyli K8S, observability, CI/CD, load testy i takie tam. W tym jest teraz hajs. No i oczywiście zahacza to w jakimś stopniu o cyberbezpieczeństwo, bo ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś projektuje system rozproszony i nie wie, co to jest HTTPS, a kradzież ciasteczek kojarzy mu się tylko ze świątecznym talerzem.
  9. Nie będę wyciągał publicznie brudów, ale w obliczu problemów finansowych ów bootcamp chwytał się wszelkich nieczystych zagrań, aby nie wywiązać się z umów i wyciągnąć dodatkową kasę od kursantów.
  10. Ulubiona i jedyna słuszna odpowiedź doświadczonych ludzi z IT: "To zależy". I to jest właśnie ta prawidłowa. Jak będziesz wszystko rozgryzał sam, będzie dłużej w cenie rachunków za prąd i Internet, bo w sieci znajdziesz wszystko. Zejdzie natomiast sporo na analizę, które materiały są dobre, a które nie i dlaczego. W zasadzie na początku nie będziesz w stanie tego ocenić, więc pewnie będą się zdarzać kroki wstecz. Koszty bootcampu, który to przyspieszy, to zazwyczaj 12-25 tys, zależnie od wybranego pakietu. Dzisiaj bliżej tej pierwszej kwoty, bo bootcampy zdychają i dają duże promocje. Czy warto? To zależy. Od prowadzących, na których trafisz. Ja kilka lat pracowałem jako wykładowca w kilku z nich i bym nie polecił. Wolałbym uczyć się samemu i raz na jakiś czas wziąć konsultacje u jakiegoś doświadczonego programisty, czy zmierzam w dobrym kierunku. Poza tym w jednym z popularnych bootcampów kurs zazwyczaj kończy się pismami prawniczymi i pozwami. Przyjąłbym 500-1000h na naukę.
  11. Ciężki nie znaczy niemożliwy. Big Data fajna i ciekawa fucha. Jakiś Python, R, sporo wiedzy z matmy i statystyki plus głowa na karku do myślenia i wio. Kwestia taka, że jak ktoś się nauczy programować (czytaj ogarniać ekosystem jako całość) w danej tecnologii, to ofert jest dużo i w końcu coś pewnie znajdzie. Data Scientistów potrzeba mniej. U nas na 400 programistów ludzi od data jest raptem kilku, może z dziesięciu. Trzeba mieć jakiś pomysł, jak się wybić.
  12. To samo można powiedzieć o kursie. Ani kurs, ani materiały online nie stworzą specjalisty. Pokażą za to, co się liczy i jakie są kierunki. To jest dość, aby samemu wiedzieć, dokąd dalej zmierzać. A jeśli nie, to sygnał, że może dany kierunek jednak nie jest to dla tej osoby. Cybersecurity to dla mnie tak samo szerokie pojęcia, jak programowanie. Zapewne jest tuzin specjalizacji, nisz i rozmaitych potrzeb firm. Jeden będzie pentesterem, drugi tworzył antywirusy, trzeci robił audyty kodu, a czwarty konfigurował sieć oraz maszyny. Na wpomnianym przeze mnie wcześniej portalu łatwo sprawdzić, ile i jakich jest ofert. Często są w pakiecie z programowaniem. Rzadsze są te na wyższym poziomie, gdzie robiłoby się właśnie za pomost między wymogami świata prawa i IT. Logiczne.
  13. Robię w IT kilkanaście lat, kilka jako tech lead/architekt w dużej firmie technologicznej z UK i z wieloma stwierdzeniami tutaj bym się nie zgodził. Po pierwsze odpuściłbym czerpanie wiedzy od redaktorzyn, którzy dużego IT nie widzieli na oczy, a piszą na tematy, o których nie mają pojęcia. Nie, składanie PC to nie jest IT. Zacznę od wszechobecnej bzdury pod tytułem AI zastąpi... i tutaj każdy może sobie wstawić, co mu się podoba. Mam to szczęście, że firma, w której robię, daje takie narzędzia. Płatny ChatGPT, modele trenowane na własnych danych i Copilot. Te narzędzia radzą sobie z programowaniem po prostu źle. Kod tragicznej jakości z wieloma prostymi, jak i ukrytymi błędami. Jak się takowy wskaże, AI ładnie przeprasza, nawet tłumaczy, co poszło nie tak i naprawia ów błąd, popełniając kolejny. Poproszona o kolejną korekta, wraca do błędu pierwszego. I tak w kółko. Modele są już wytrenowane na wiedzy dostępnej w całym Internecie i jest to za mało. Uczenie się z własnej wiedzy prowadzi do przetrenowanie i utykania w lokalnych minimach. Może i taka AI zastąpiłaby juniora sprzed dekady, który umie if I już jest w trakcie ogarniania for, ale dzisiaj realia są inne. Czasy, kiedy firmy sypały dywan z kwiatów za hello world, dawno już minęły. Rynek IT jest obecnie trudny i dzisiejszy junior to często dobry mid w dawnych standardach, dla którego pisanie kodu to tylko narzędzia i ogarnia architekturę systemów i ma wiedzę o ekosystemie jako takim. Tutaj mam na myśli rozumienie typowych wyzwań w rozwoju oprogramowania, trochę konfiguracji Linuxa, nieco wiedzy o sieciach i ogarnianie automatycznych testów wraz z deployami na serwery. Pracowałem też kilka lat jako wykładowca w różnych bootcampach i dzisiaj samo pisanie kodu to dużo za mało. Niektórzy kursanci to naprawdę były mózgi, bardzo ich tematyka rozwoju oprogramowania kręciła i sami drążył temat dalej. Nie raz mnie potrafili zaskoczyć swoimi znaleziskami i sam z przyjemnością pracowałbym z takimi ludźmi w zespole. Nie wszyscy z nich znaleźli pracę. Większość, ale niejednokrotnie po wielu miesiącach starań. Ci, co poszli do IT, bo kasa, zazwyczaj nie znaleźli niczego. Tutaj warto się zastanowić nad obecną sytuacją w IT. Eldorado skończyło wraz z końcem pandemii. Firmy stwierdziły, że zatrudniły dużo za dużo, a osoby, które do branży zdążyły w tym czasie trafić, nabrały doświadczenia i nasyciły rynek pracy. Do tego Covid pokazał, że da się robić zdalnie, więc polscy programiści, żądający obecnie zachodnich stawek, mają konkurencję ze strony tanich Hindusów i Filipińczyków. Stawki zrobiły regres do tych sprzed kilku lat, a ceny poszły mocno do przodu. Jasne, to wciąż znacznie więcej niż w większości zwodów, ale szału nie ma. Dobra kasa jest obecnie zarezerwowana dla ogarniaczy z bardzo mocnym doświadczeniem. Obecnie dobrze ceniona jest wiedza z clouda, systemów rozproszonych i ich optymalizacji. Role pod tytułem programista, tester czy spec od cybersecurity często są rozmyte. Nie nastawiałbym się na ścisły kierunek. Tester w rozumieniu manualnego klikacza faktycznie odszedł do lamusa, ale często pojawia się stanowisko pod tytułem Software Engineer in Test. To taki tester na sterydach, co umie testowanie automatyzować i radzi sobie też z programowaniem. Tam jest dobra kasa. Z drugiej strony zupełnie zrozumiała jest sytuacja odwrotna, gdzie dobry programista też umie napisać testy automatyczne czy wydajnościowe do własnego kodu i ogrania security, żeby nie zrobić głupich dziur w systemie. Jak ktoś chce zobaczyć, czego i gdzie obecnie się szuka, polecam strony typu justjoin.it. Jak widać, polskie zagłębia IT liczne nie są. Pod kątem cybersecurity jako takiego nie będę się rozpisywał, ale polecę szukać materiałów od Michała Sajdaka z firmy Securitum. On dobrze temat ogarnia i oferuje sporo jakościowych materiałów zarówno darmowych, jak i płatnych.
  14. IMO, trzeba by samemu kupić oba, poużywać każdy przez kwartał i wtedy coś sensownego można by napisać. Dla mnie brak jakiejś kluczowej funkcji, na której mi zależy, byłoby wystarczającym powodem, żeby wybrać droższą konkurencję. Mnie nie bawi samo wchodzenie do kuchni, a mocno cenię swój czas. W zwykłym garnku nie zrobisz tak sprawnie wielu potraw, które TM oferuje. Na zupie świat się nie kończy, a sporo dań wymaga stania przy nich, jeśli chcesz mieć smacznie.
  15. Te narzędzia nie znają czegoś takiego jak tekst jako taki. Generują obraz i napisy też traktują jako grafikę. Są to algorytmy bazujące na prawdopodobieństwie, więc dają coś, co wizualnie wygląda w stylu wymaganego tekstu. Generując obraz przy pomocy AI, również dostajesz coś, co w pewien sposób odzwierciedla opisaną scenerię. Nie dostaniesz dokładnie takiego obrazu, jak sobie wymyślisz w głowie. Tak samo nie dostaniesz "tekstu" wyglądającego tak samo, jak taki faktyczny napis.
  16. Ufff... czyli nawet nie wiadomo, czy polska firma oferuje polski produkt i trzeba robić taki research? W takim razie wracam do Niemca. Przynajmniej wiadomo, co biorę. Niemiecka jakość, a i przy okazji sąsiada zaboli.
  17. Ten jest tańszy i też polski: https://www.mediaexpert.pl/agd-male/do-kuchni/roboty-kuchenne/robot-wielofunkcyjny-eldom-mfc2506-perfect-mix2-wifi-z-wbudowana-waga-i-funkcja-gotowania.
  18. IMO Thermomix jest spoko w pewnych zastosowaniach, tak jak i iPhone. Używam obu, oba lubię i oba mają swoje wady. Kupiłem, kupiłbym jeszcze raz i po co miałbym kogoś przekonywać do tego samego? Kwestia indywidualna własnych potrzeb, więc sensowniej jest poznać mocne i słabe strony produktu, niż słuchać naganiaczy. Jeśli ktoś myśli, że posiadanie telefonu czy garnka jest wyznacznikiem statusu społecznego, to tylko pokazuje, jak bardzo biednym krajem jest Polska.
  19. U... elegancko, chyba moja działka jeszcze bardziej podrożeje. Oczywiście pomysł idiotyczny, jak większość od naszych władz. Przecież każdy ma i planuje mieć dzieci i nikt nie chce mieć domku na odludziu.
  20. Ja bym zaczął od tego, czy ów znajomy nie ma lepszej termoizolacji chaty. Rodzina ma dwa razy mniejszy dom od mojego, a płaci połowę więcej za ogrzewanie.
  21. Zarówno Denon jak i WiiM mają neutralne sekcje DAC, więc nie widzę powodu, dla którego któryś z nich miałby by być lepszy. Nie wiem też, skąd ja miałbym wiedzieć, czy Tobie bardziej będzie odpowiadało brzmienie od Denona czy WiiMa. Najbezpieczniej jest przyjąć w ciemno, że w ślepym teście nie usłyszysz żadnej różnicy, a w źle przeprowadzonym teście lepszy będzie WiiM, bo jest nowszy, więc musi być lepszy. Ja bym wolał sobie zostawić Denona i dokupić sam streamer, żeby sobie nie blokować dalszego rozwoju systemu rozwiązaniem all-in-one.
  22. Nie dla każdego priorytetem jest tanio. Są osoby, którym zależy na całym stacku z jednej serii, żeby to fajnie wyglądało. Jak ktoś inwestuje w pokój odsłuchowy z pełną adaptacją akustyczną, duże kolumny i potężne wzmaki, to cena streamera nie zrobi mu różnicy. Wyświetlacz WiiM Ultra też pozostawia sporo to życzenia. W przypadku trzech lub więcej metrów od miejsca odsłuchu ja bym chciał jednak takiego Rose, żeby coś na nim widzieć. Także sens, jak to często w audio bywa, jest mocno subiektywny. Apple nie daje API do Apple Music wszystkim producentom, więc to nie jest tylko kwestia RAM. Póki WiiM nie dostanie praw, nie będzie miał wsparcia niezależnie od hardware na pokładzie. Do tego WiiM Ultra zaliczył wtopę z brakiem wsparcie AirPlay poza brakiem samego Apple Music.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...