Skocz do zawartości

Element Wojny

Użytkownik
  • Postów

    4 302
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Treść opublikowana przez Element Wojny

  1. Tam pracują tysiące ludzi. Nawet jak wytniesz wszystkich nieudaczników, dupopwłazów, ściemniaczy pozorujących wykonywanie pracy czy zatrudnionych według kolorów tęczy, to nadal zostanie tam bardzo wielu specjalistów i ludzi po prostu kochających robienie gier. Poczytaj sobie książki Schreiera, one fajnie to opisują. Problem polega na tym, żeby w tym tłumie te jednostki odnaleźć, i dać im szansę.
  2. No i problem rozwiązany - kupuj ich gry, graj 20 godzin, wywalaj z dysku, 8/10.
  3. Prawie każda gra z tym dopiskiem zalicza flopa, a pracownicy kończą na bezrobociu. Może w końcu zrozumieli przekaz??
  4. To jest już koniec, nie ma już nic. Może niech kolejna grupka zdolnych pracowników Ubi odejdzie i zrobi coś na miarę Clair Obscur? Po cholerę się marnują w tym wariatkowie?
  5. Prosze, kontynuujcie.
  6. Będzie jeszcze fabularne DLC o tym, jak afrykański samuraj podbija muzułmański Rzym a potem najeżdża niemieckojęzyczne wyspy brytyjskie i ich króla Mongoła. W końcu zgodność historyczna musi być.
  7. Dobra gra nie potrzebuje dobrych wyników sprzedażowych.
  8. Jak ktoś nie grał, świetny deal - https://www.nintendo.com/en-gb/Games/Nintendo-Switch-download-software/Persona-Collection-2460327.html
  9. Ciekawe, sądziłem że ludzie migrowali na swoich nickach, nawet Odin nie miał problemu przyznać że jest Odinem.
  10. Ta gra rozkreci sie wtedy, kiedy przejdziesz na druga strone wyspy i to rozkreci sie bardzo mocno. Ktos mi to polecil, pamietam ze po 8-10h pomyslalem sobie ze to taka w miare przyjemna gra z dosc papierowa fabula - oj bardzo sie pomylilem Moj ulubiony Ys.
  11. Niekoniecznie, możliwe że zakończę tą przygodę na tej części. Było sporo dramy w temacie sequela, aż tyle że nie do końca wiem czy będzie chciało mi się w to bawić.
  12. Pora na coś innego:
  13. W P4 blondyn też Cię podkurwi, z tego co pamiętam ciągle drze ryja i chce się bić. btw. IW skończone, ogromny zawód.
  14. Like A Dragon: Infinite Wealth ukończony, wszystkie questy poboczne zrobione, na koncie 88h. Zwykle czekam na kolejne odsłony tej serii z ekscytacją. Tym razem jednak, mimo ogromnej zawartości i technicznego rozmachu, pozostaję z uczuciem ogromnego niedosytu. Jako wielki fan tego uniwersum, z pełnym przekrojem wcześniejszych tytułów za sobą, muszę przyznać, że Infinite Wealth to krok wstecz w kluczowym aspekcie: opowieści i prowadzeniu bohaterów. Dostajemy tutaj nową lokację - Hawaje. Przepiękna, naprawdę odświeżająca i dodająca kolorytu całej serii. Coś, o co ta seria od dawna się prosiła. Design jest po prostu fantastyczny - chce się ją zwiedzać, eksplorować, przemierzać wzdłuż i wszerz, wchodzić do tych wszystkich sklepów, biegać po plaży i obijać przypadkowych mobków. Do tego, dostajemy też nieco odświeżone wersje Ijincho i Kamurocho, co jest zaskoczeniem - bo nie kojarzę innej gry z tej serii z aż 3-ema dużymi lokacjami w jednej odsłonie. Na osobne uznanie zasługuje system walki - jeszcze bardziej poprawiony względem Like A Dragon turowy system walki. Pozycjonowanie, kombinacje tag-team, mnóstwo różnych stylów walki - naprawdę chyba każdy fan serii znajdzie tutaj coś dla siebie. Gra oferuje również ogrom treści pobocznych: minigierki, aktywności społecznościowe, rozwijanie relacji z towarzyszami, karaoke, wyjścia na miasto. Dondoko Island – gra w grze w stylu Animal Crossing – choć mnie osobiście nie porwała, z pewnością znajdzie swoich fanów. Jeśli ktoś chce wycisnąć wszystko, co Infinite Wealth oferuje, z łatwością może tu spędzić ponad 200 godzin. Jak ktoś lubi socjalne motywy w stylu Persony 5, odnajdzie się tutaj bez problemu - rozmowy, drink-linki, mini misje poboczne - jest tego naprawdę sporo. Voice acting jak zwykle na wysokim poziomie. Nowa warstwa audio niespecjalnie się wyróżniała, ale mamy dostęp do dużej ilości tracków z poprzednich odsłon. Ogromny też plus za wprowadzenie Yamai'ego - świetna postać, świetna historia, fantastyczne nawiązania do wątków z lat 80-tych. Całkiem też fajnie pokazano, jak social media wpływają na nas i pojmowanie przez nas rzeczywistości. Problem pojawia się jednak tam, gdzie Like a Dragon zawsze miało najmocniejsze fundamenty – w fabule głównej. Poprzednia część przedstawiła nam Ichibana – nowego protagonistę, wyraźnie kontrastującego z poważnym i opanowanym Kiryu. Ichiban to postać z gatunku tych mniej rozgarniętych, uroczo głupkowatych, lojalnych na tyle ile się da i przewidywalnych aż do bólu. I to miało swój urok. Historia miała emocjonalną głębię, bohaterowie się rozwijali, a całość miała spójną strukturę. W Infinite Wealth ten balans zostaje zaburzony niemal od początku. Choć gra startuje z perspektywy Ichibana, bardzo szybko Kiryu wraca z „emerytury” i przejmuje główną rolę fabularną. Ichiban z czasem staje się postacią drugoplanową, a jego własna historia – bardzo szybko robi się rozczarowująco płytka. Przez kilka rozdziałów chodzi dosłownie od punktu A do B, poszukując różnych osób, a jego działania pozbawione są dynamiki czy emocjonalnego ciężaru. Towarzyszące mu postacie – z wyjątkiem Chi – są słabo rozpisane, a dialogi momentami męczą swoją rozwlekłością i brakiem większego sensu. Wątek relacji z Saeko został sprowadzony do banalnego, jednostronnego wręcz wątku romantycznego, pozbawionego jakiejkolwiek głębi czy celu. Sama Saeko została pozbawiona charakteru – po fajnym wprowadzeniu w LaD, nie ma tutaj już żadnej historii do opowiedzenia. Masa bezsensownych i zbędnych dialogów, nielogiczne rozwiązania fabularne, idiotyczne motywy śmierci pewnych postaci które zostają totalnie zmarnowane fabularnie, a ta urocza głupkowatość Ichibana z poprzedniej gry zaczyna się robić męcząca i irytująca, kiedy bohater podejmuje coraz głupsze decyzje. Podobnie rozczarowuje poboczny antagonista w wątku Ichibana – totalny kłamca, manipulant, psychol i sadysta - który chciał zamordować starszą panią i dziecko, który przez lata doprowadził tysiące ludzi do ruiny i bezdomności w ramach swojej zemsty, który w żadnym momencie nie wyraził nawet skruchy, nagle otrzymuje kompletnie niewiarygodny i źle napisany „redemption arc”. Całość sprawia wrażenie niedopracowanej i pozbawionej kierunku. Główny zaś antagonista z jego wątku jest tak fatalny, że wypada cały ten jego idiotyczny wątek jedynie pominąć milczeniem. Fatalnie wypada też ten udawany angielski dubbing na Hawajach - według RGG połowa mieszkańców Hawajów albo zna japoński, albo mówi po angielsku z japońskim akcentem. Z drugiej strony mamy Kiryu – i tutaj gra wyraźnie zmienia ton. Jego historia to właściwie kontynuacja Gaidena oraz poprzednich części z jego udziałem. Powraca mnóstwo postaci i wątków z przeszłości – tak intensywnie, że osoby nieznające wcześniejszych tytułów po prostu się w tym pogubią. Dwa rozdziały gry to wręcz hołd dla starego lore, wymagający od gracza ogromnej wiedzy o uniwersum. Nawet dla fana, takiego jak ja, momentami było to zbyt nachalne – choć przyznaję, że niektóre powroty są bardzo mocne i niespodziewane, a sceny emocjonalne robią duże wrażenie. Ale tu też jest sporo błędów natury narracyjnej - twórcy już nawet nie udają, że wszyscy już wiedzą, że Kiryu żyje, ale oczywiście ta informacja nie dociera do najważniejszych osób, które chciałyby się o tym dowiedzieć. Nagle nikt z nich nie ogląda TV, nie słucha wiadomości, nie przegląda neta, nie używa komórki. Jakaś abstrakcja. A i tak największym problemem jest tutaj zakończenie. Zarówno wątek Kiryu, jak i Ichibana urywa się nagle, bez kulminacji (do której wyraźnie dąży!), bez emocjonalnego spełnienia. Wiele postaci znika bez słowa, wątki pozostają bez puenty, a pojawiające się napisy końcowe zostawiają gracza z uczuciem pustki. Jeszcze nigdy żadne zakończenie gry z tej serii, nie pozostawiło mnie tak obojętnym na to, co zobaczyłem. Mam wrażenie, że twórcy – być może wypaleni, być może pozbawieni wizji ojca serii Nagoshiego, który odszedł po Lost Judgment – po prostu dotrali do ściany i nie wiedzą co dalej. Dogonili obecne czasy, brakuje świeżych pomysłów na fabułę, motywy Yakuzowe już się pokończyły, a odgrzewanie starych kotletów działa już coraz słabiej. Sprzedaż Infinite Wealth była znacznie niższa niż LaD, a ostatni spin-off z Majimą w roli głównej miał tak słaby odbiór, że po pięciu miesiącach trafił do przeceny o 70%. Dodatkowo seria Judgment stoi pod znakiem zapytania z powodu problemów z wizerunkiem głównego aktora. Może dlatego RGG idzie w nowe IP, które zadebiutuje w przyszłym roku – Stranger Than Heaven – które będzie się dziać w latach 1915-1943 – co daje im ogromną przestrzeń na kontynuacje. Jako fan, jestem rozczarowany. Dla mnie te gry zawsze były o emocjach, relacjach i opowieści – a dopiero potem o walce i wszystkim innym. Tym razem najważniejszy element zawiódł. Za rewelacyjny system walki, za Hawaje, za Yamai i bardzo sentymentalne motywy w wątku Kiryu - mogę dać 7/10. Ale za fabułę główną Ichibana i rozpisanie wielu wątków i postaci – nie dam nic, bo ocena byłaby zbyt niska.
  15. Dana? Cudowna gra, można grać bez znajomości poprzednich części. Przepiękna historia, chyba najlepsza odsłona pod kątem fabularnym - ale PRAWDZIWA fabuła wskakuje dopiero gdzieś tak. po 10-12h. Zaczynam finałowy chapter. Mam w głowie totalny mętlik w temacie tej gry - genialny gameplay, świetne minigierki, fantastyczna nowa lokacja i rewelacyjnie napisane postacie (Yamai) pomieszane z totalnym chaosem fabularnym, wątkami które się po prostu urywają, beznadziejnymi antagonistami i coraz głupszym Ichibanem (co było urocze w 7, ale tutaj zaczyna po prostu wkurwiać, jego postać wręcz cofa się w rozwoju). Aż się boję co będzie dalej. W każdej odsłonie blondyni robią za kretynów i podkurwiaczy.
  16. Human Revolution tak naprawdę nie potrzebuje żadnej dwójki - bo opowiada swoją własną, w pełni zamkniętą historię. Dwójka tak naprawdę zaczyna się od tego... że kompletnie ignoruje finałowy wybór gracza z HR
  17. Zamiast dać krok w przód, dajmy krok w tył. Typowe Nintendo.
  18. Szkoda że nie dali normalnego co-opa, tylko Pauline na ramieniu. Dzieciaki zupełnie inaczej by tą grę odebrały, gdyby dostali coś w stylu Luigi Mansion 3, albo standardowego co-opa z dzielonym ekranem. Nintendo powinno ogarniać takie podstawy.
  19. No średnia jest prawdę mówiąc. Dzieciaki w ogóle już jej nie tykają, ja pograłem parę godzin i meh, na szczęście żona się wkręciła i twardo napieprdziela bananami. 2025 rok, najnowsza konsola, system seller, a oni nadal nie potrafią wrzucić do gry voice actingu. Tragedia. Zakładam że z Pokemonami Z-A będzie to samo. Edit: O, widzę że bawimy się w jakieś confused, spoko, też się pobawię.
  20. To samo jest w filmach. Oglądałem wczoraj tą żałość pod nazwą Oszukać Przeznaczenie - Więzy Krwi, i byłem w szoku jak ujowo ten film się prezentuje. Porównałem sobie nawet kilka scen z Oszukać Przeznaczenie 2 sprzed 22 lat, i tam efekty specjalnie wyglądały O NIEBO LEPIEJ - połączenie efektów praktycznych z CGI tam robiło naprawdę dobrą robotę, a tutaj totalne CGI wylewające się z ekranu wyglądało jak side job jakiegoś kiepskiego trzeciorzędnego grafika. To jest to samo co tutaj porównujecie na filmikach.
  21. A ja i piję i gram, taki fajny jestem.
  22. Nie może, więc wydawcy stosują różnorakie myki. Są wydawcy gier dla dorosłych, którzy na Steama wrzucają swoje bardzo ocenzurowane wersje gier, a już po zakupie - osobno - przysyłają Ci linka do "update", który ściągasz bezpośrednio z ich strony, a na który Steam by w życiu nie pozwolił - typu seks z osobą w teorii 18+ a stylizowaną na 14 latkę, albo różnorakie fetysze, motywy typu mama-syn tata-córka itd. Nawet niedawno był o tym gdzieś artykuł.
  23. Spoko, przed podjęciem decyzji Kaspersky jest ostatni do sprawdzenia.
  24. Serio, jestem w szoku. Stosunkowo niedawno na czacie miałem o tym dyskusję, że chyba chłodzenie muszę wymienić na lepsze na procku (chyba nawet sam brałeś w niej udział), bo temperatury mam coraz wyższe i nie wiem dlaczego. A tutaj popatrz, zmiana antywirusa i problem zniknął. Wow.
  25. Interesujący przypadek - zarówno gdy miałem zainstalowanego Nortona czy Bitdefendera, temperatura procka w idle oscylowała w granicach 50, w zasadzie cały czas. Pod Esetem: Nic innego nie zmieniałem, poza tą jedną rzeczą. 10 stopni w dół to naprawdę sporo. Czy to możliwe, że tamte pakiety miały aż tyle różnych usług działających w tle?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...