Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
17 minut temu, Toni napisał(a):

Bóg sobie radzi Ewangelią - gdyby wszyscy wierzyli w Ewangelie i żyli z nią w zgodzie to na świecie zatriumfowałoby dobro. Bóg nie jest tak głupi jak człowiek i nie używa przemocy wtedy gdy nie musi.

Czyli mordowanie miliardów kobiet dzieci i mężczyzn, to było, bo "musiał", albo może nie zakończył tego, bo nie musiał, bo jest taki mundry :smiech:

Czego w ogóle spodziewać się tego od "BOGA"? Może to diabeł jest tym dobrym i niestety jak widać, patrząc na naszą historię, przegrywa?

Edytowane przez SylwesterI.
Opublikowano
3 minuty temu, jagular napisał(a):

No, ale właśnie cały problem polega nie na tym, czym fizycznie jest chrzest, tylko na tym, w jakim kontekście jest wykonywany. Ta z pozoru "wszystko mi jedno czy tak czy nie, to tylko trochę wody" ceremonia to jeden z elementów budujących całą strukturę interakcji wierni vs kościół. 

w tym konkretnym punkcie czasoprzestrzeni dla tego bobasa który jest podlewany wodą w kosciele nie ma to znaczenia, znaczenie bedzie jesli będą stały za tym jakieś czyny (a czy bedą to sie okaże bo różnie z tym bywa)

Opublikowano

Mnie zawsze zastanawiało jak to się ludziom klei:

 

Bóg jest wszechmogący, miłosierny, wszechwiedzący ale jednocześnie pozwala chociażby na pedofilię w kk. Skoro jest taki potężny i wszechobecny to może w kościele go jednak nie ma?

Opublikowano (edytowane)
7 minut temu, Oldman napisał(a):

Skoro Bóg jest wszechmocny to po co używa przemocy, przecież mógłby uzyskać efekt bez przemocy (przecież sam twierdzi że przemoc jest zła a uzywając jej daje bardzo zły przykład, żaden dobry rodzic tak by nie postąpił, nie dawałby złego przykładu) dlaczego Bóg sie tak zachowuje?
 

Nie uzyskałby żadnego efektu bez przemocy jeśli chodzi o ST. Ludy wierzyły w wiele fałszywych Bogów, ludzie mieli wolna wolę, musiałby się wszystkim ukazać i powiedzieć, że jest Bogiem czyli zakończyłby dzieje świata nim ludzie odebraliby odpowiednią naukę.

6 minut temu, SylwesterI. napisał(a):

Czyli mordowanie miliardów kobiet dzieci i mężczyzn, to było, bo "musiał", albo może nie zakończył tego, bo nie musiał, bo jest taki mundry :smiech:

Czego w ogóle spodziewać się tego od "BOGA"? Może to diabeł jest tym dobrym i niestety jak widać, patrząc na naszą historię, przegrywa?

Nie wiem o jakie miliardy ci chodzi.. Bóg w ST raczej miliardów nie zabił.

Edytowane przez Toni
Opublikowano
Teraz, Oldman napisał(a):

jesli

Nie ma tu żadnego "jeśli" :)
Chrzest to deklaracja rodziców, angażująca, wymagająca pod względem materialnym (zabawa w uroczystość, stroje, itd). Wykorzystuje to prosty mechanizm psychologiczny: jeżeli coś jest angażujące, wymaga jakiegoś wysiłku, to przykładamy do tego większą wartość i trudniej nam się z tego wycofać.
'Czyny' się pojawiają przed samym chrztem, w trakcie chrztu i po chrzcie. 
Jest mocno prawdopodobne, że rodzice chrzcący dziecko będą wywierać na nie presję także w temacie innych zachowań religijnych. Itd, itp.
 

4 minuty temu, Toni napisał(a):

Nie uzyskałby żadnego efektu bez przemocy jeśli chodzi o ST. Ludy wierzyły w wiele fałszywych Bogów

A co z tak bardzo dobrymi ludźmi że aż się brzydzą przemocą i ich odrzuciło od tego konkretnego boga to, że on używał przemocy?
Jak odróżnić boga fałszywego od niefałszywego?

  • Like 1
Opublikowano
7 minut temu, Toni napisał(a):

Nie uzyskałby żadnego efektu bez przemocy jeśli chodzi o ST. Ludy wierzyły w wiele fałszywych Bogów, ludzie mieli wolna wolę, musiałby się wszystkim ukazać i powiedzieć, że jest Bogiem czyli zakończyłby dzieje świata nim ludzie odebraliby odpowiednią naukę.

 

Czemu zakończyłby dzieje całego świata? Bo by się objawił wszystkim? Wszyscy by uwierzyli i przestali grzeszyć, a może nie spodobałby im się ten "bóg" i wszyscy by popełnili masowe samobójstwo?

7 minut temu, Toni napisał(a):

 

Nie wiem o jakie miliardy ci chodzi.. Bóg w ST raczej miliardów nie zabił.

Potop pochłoną całą ziemię, więc i Amerykę, Azję, Australię itd. tamtym się nie objawił, miał "swój lud wybrany" a tamtych zabił z zimna krwią?

Oj nie klei się baja nie klei

Opublikowano (edytowane)
19 minut temu, jagular napisał(a):

Nie ma tu żadnego "jeśli" :)
 

żyje na tym padole już 50 lat i niejedno widziałem w temacie tzw "chrztu" i tego co było pozniej, teoria to jedno a praktyka to drugie różnie to bywa... Obecnie zyjemy w czasach gdzie wiele rzeczy robi sie na pokaz. Zapewne statystycznie inne są też proporcje w mniejszych miejscowosciach oraz w innych krajach, wezmy np taką Irlandię:

 

Na skutek dynamicznego rozwoju gospodarczego, podniesienia się standardu życia mieszkańców kraju, upowszechnienia się konsumpcjonizmu i technologii informacyjnej Kościół i religia przestały być jedynym drogowskazem. Irlandzkie społeczeństwo zaczęło się wewnętrznie różnicować, a religia zaczęła być wypierana przez konsumpcyjny styl życia, prywatyzację wizji świata i nowe światopoglądy. Dodatkowo na skutek ujawnionych skandali prawnych i finansowych oraz przestępstw seksualnych popełnianych przez niektórych katolickich duchownych (w tym biskupów), jak również powszechne ukrywanie tych przypadków przez hierarchię autorytet Kościoła w irlandzkim społeczeństwie został bardzo mocno zachwiany. Irlandczycy zaczęli na niespotykaną wcześniej skalę odwracać się od Kościoła i podnosić głosy sprzeciwu i ostrej krytyki na próby przypomnienia wiernym o katolickiej etyce seksualnej i moralności.
 

Ponad 2/3 Irlandczyków jest zdania, że Kościół zawiódł i utracił autorytet moralny. Kryzys zaufania do Kościoła w irlandzkim społeczeństwie jest dziś bardzo duży, co w znacznym stopniu wpłynęło na kryzys powołań kapłańskich i rezygnację z posługi wielu duchownych.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat zamknięto prawie wszystkie seminaria duchowne, zostało tylko jedno w Maynooth. W połowie lat 60. w seminarium tym wyświęcano ponad 400 nowych księży rocznie. W 2001 roku już tylko 30, a w 2007 roku zaledwie 9 w skali całego kraju.

Kryzys ten w jeszcze większym stopniu dotyka żeńskie zgromadzenie zakonne. W 2007 śluby złożyły zaledwie 2 kobiety, podczas gdy w tym samym czasie liczba sióstr zakonnych zmniejszyła się o 228. Najbardziej widocznym przejawem kryzysu zaufania do Kościoła jest spadek uczestnictwa w mszach niedzielnych z 90% w latach 70., 81% w 1990 roku do 60% w 1996 roku, 44–48% w latach 2005–2006 i 35% w 2012

Edytowane przez Oldman
Opublikowano (edytowane)
9 minut temu, Oldman napisał(a):

żyje na tym padole już 50 lat i niejedno widziałem w temacie tzw "chrztu", teoria to jedno a praktyka to drugie. Obecnie zyjemy w czasach gdzie wiele rzeczy robi sie na pokaz. Zapewne statystycznie inne są też proporcje w mniejszych miejscowosciach oraz w innych krajach, wezmy np taką Irlandię:

Ehh, czyli sugerujesz, że kiedyś robiło się mniej na pokaz? :) No, nie zgodzę się. Od momentu, kiedy nasi praprapraprzodkowie połączyli się w grupy o liczbie osobników większej od zakresu liczbowego 1 do 2, wiele rzeczy robi się na pokaz.
Czyste "na pokaz" zachowania można zauważyć nawet u jakichś tam banalnych wróbli.

Chrzest to nie jest tak naprawdę polewanie brudną wodą dzieciaka, zapomnijmy o bezpośrednio fizycznym aspekcie tego rytuału. Bo to jest rytuał, który czemuś służy*. To element większej układanki, gry na poziomie socjologicznym. Religia z zestawem rytuałów od początku do końca życia wiernego wiąże go mocniej, niż religia, która poluźnia nieco smyczy temu wiernemu.

*Tu nie chodzi o zmoczenie dzieciaka. Tu chodzi o ciągłą obecność kościoła w jego życiu, od początku. Ba, przed początkiem. Bo przecież to nie dzieciak idzie na chrzest, tylko zanoszą go rodzice.

EDIT:
Co do Irlandii: taka przypowiastka, mam (tj. to psiapsiółka mojej kobity :E) znajomą z Irlandii. Niedawno po pijaku lasencja zaczęła narzekać jak to jest że w "dzisiejszych czasach" ludzie w np. UK nie chodzą do kościoła w niedzielę. Że u niej w Irlandii to niby chodzą. W związku z tym pojawiło się pytanie: a kiedy ty byłaś ostatnio w kościele? No, nie odpowiedziała :rotfl:

Edytowane przez jagular
  • Like 1
Opublikowano
W dniu 30.11.2024 o 20:34, Toni napisał(a):

Od zawsze interesowało mnie wytłumaczenie istnienie zła w połączeniu z istnieniem doskonale dobrego Boga.

To proste - żadne z nich nie istnieje.

 

To tylko figury retoryczne opisujące moralność naszych czynów.

 

Nie ma spersonifikowanego zła, ani spersonifikowanego dobra - jest chaos życia.

Niektórzy postępują źle, bo są egoistami, albo w inny sposób usprawiedliwiają sobie swoje czyny.

 

Cała reszta to tylko próby interpretacji ksiąg poskładanych do kupy z mitów semickich pasterzy przez grupę sprytnych ludzi. :)

1 minutę temu, jagular napisał(a):

*Tu nie chodzi o zmoczenie dzieciaka. Tu chodzi o ciągłą obecność kościoła w jego życiu, od początku. Ba, przed początkiem. Bo przecież to nie dzieciak idzie na chrzest, tylko zanoszą go rodzice.

Pełna zgoda. Mój sprzeciw wobec chrztu niemowlaków nie bierze się z samego fizycznego aktu, ale z tego że poddaje się dziecko tej idei i oddaje się pewne jej atrybuty (chocby wolność wyznania i np. dane osobowe) Kościołowi, który nie chce ich nigdy wypuścić.

 

Ja chrztu robił nie będę. Będzie to pewnie wielka walka w rodzinie, ale nie mógłbym mieć bardziej wy***e.   

  • Like 1
Opublikowano
16 minut temu, hwdp43 napisał(a):

proste . nie ma zadnego boga :E

Oczywiście że istnieje. Najczęściej wizualizuje się go jako prostokątny papierowy/plastikowy przedmiot z nadrukowanym dużym numerem i portretem znanej postaci :P :P

  • Haha 2
Opublikowano
8 minut temu, jagular napisał(a):

Oczywiście że istnieje. Najczęściej wizualizuje się go jako prostokątny papierowy/plastikowy przedmiot z nadrukowanym dużym numerem i portretem znanej postaci :P :P

lubi wystepować też na drzewach i  zapleśniałych scianach starych budynków

LNMD4cK.png

 

  • Haha 2
Opublikowano
3 godziny temu, Oldman napisał(a):

Filmik traktujący o tematach poruszanych w dzisiejszej dyskusji, polecam przed obejrzeniem włączyć myślenie (u osób tzw "wierzących") , polecam spokojnie obejrzeć cały.
 

Wady wymowy osoby, która tam czyta tekst, uniemożliwiają wysłuchanie tego do końca.

Opublikowano

Mniejsza o alegorię, przekaz biblii moim zdaniem jest taki, życie po życiu istnieje, istnieje Bóg a cierpienie naszych bliźnich sprawia, że powinniśmy sobie nawzajem pomagać. Każdy kto w to wierzy jest po prostu optymistą a każdy kto w to nie wierzy jest pesymistą. Jedni wierzą w Bożą łaskę i sprawiedliwość albo po prostu doświadczają Bożej łaski i to zauważają jak im Bóg pomaga a inni nie. Myślę, że ci najsłabsi, najmniej zaradni najłatwiej zauważają pomoc Boga, bo zależą od jego pomocy. Ci co są zaradni życiowo są często przemądrzali i wydaje im się że wszystko zawdzięczają sobie. Takie jest moje zadanie.

Opublikowano
8 minut temu, Toni napisał(a):

 Każdy kto w to wierzy jest po prostu optymistą a każdy kto w to nie wierzy jest pesymistą.

Bzdura.

 

8 minut temu, Toni napisał(a):

Ci co są zaradni życiowo są często przemądrzali i wydaje im się że wszystko zawdzięczają sobie. 

A to kto im to dał? Lucyfer? Bo przecież bogatemu łatwiej przez ucho igielne i tak dalej. 

Opublikowano (edytowane)
9 minut temu, GordonLameman napisał(a):

Bzdura.

 

A to kto im to dał? Lucyfer? Bo przecież bogatemu łatwiej przez ucho igielne i tak dalej. 

23 Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, 24 Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego». 25 Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: «Któż więc może się zbawić?» 26 Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

 

Dla mnie to pesymizm - świetnie to pokazują pogrzeby świeckie. Byłem na dwóch, totalne smęty.

Edytowane przez Toni
Opublikowano (edytowane)
41 minut temu, Toni napisał(a):

Mniejsza o alegorię, przekaz biblii moim zdaniem jest taki, życie po życiu istnieje, istnieje Bóg a cierpienie naszych bliźnich sprawia, że powinniśmy sobie nawzajem pomagać. Każdy kto w to wierzy jest po prostu optymistą a każdy kto w to nie wierzy jest pesymistą. Jedni wierzą w Bożą łaskę i sprawiedliwość albo po prostu doświadczają Bożej łaski i to zauważają jak im Bóg pomaga a inni nie. Myślę, że ci najsłabsi, najmniej zaradni najłatwiej zauważają pomoc Boga, bo zależą od jego pomocy. Ci co są zaradni życiowo są często przemądrzali i wydaje im się że wszystko zawdzięczają sobie. Takie jest moje zadanie.

No ci najsłabsi i najmniej zaradni widzą jak im "bóg" pomaga kiedy umierają z głodu w Afryce, czy gdzieś w slumsach, jak emerytki nie stać na lekarstwa itd. itp.

To teraz powiedz mi, najsłabszemu hindusowi, który bóg pomaga? A najsłabszemu buddyście który?

Ludzie, którym nie wyszło po prostu, po ludzku potrzebują jakiegoś wytłumaczenia, czemu im nie wyszło i nadziei, że będzie lepiej

 

Tak jak było w memie, watykan uznaje objawienia "maryjne" uj wie gdzie, że to prawda, że to święte, ale bóg nie potrafi uleczyć chorób, albo nakarmić biednych, ochronić dzieci molestowane przez kieckowych?

Edytowane przez SylwesterI.
Opublikowano
15 minut temu, Toni napisał(a):

23 Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, 24 Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego». 25 Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: «Któż więc może się zbawić?» 26 Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

 

 

 

W sensie, że chcesz mi udowodnić PRAWDĘ OBIEKTYWNĄ tekstami z mitów semickich pasterzy?

 

 

15 minut temu, Toni napisał(a):

Dla mnie to pesymizm - świetnie to pokazują pogrzeby świeckie. Byłem na dwóch, totalne smęty.

Na ilu pogrzebach byłeś w ogóle?

Bo ja na żadnym katolickim pogrzebie nie widziałem niczego innego niż totalne smęty.

Opublikowano

@Toni

Nic nie ugrasz, ponieważ to, co wiara chrześcijańska reprezentuje (skupiając się tylko na niej) nie miewa zawsze sens i nie jest logiczne. Jest łatwo wymyślić coś, nazwijmy to testem logicznym, co powoduje, że religia będzie przeczyć sama sobie.

20 minut temu, Toni napisał(a):

Dla mnie to pesymizm - świetnie to pokazują pogrzeby świeckie. Byłem na dwóch, totalne smęty.

Pogrzeby u nas, w Europie to ogólnie smęty. 

4 minuty temu, GordonLameman napisał(a):

PRAWDĘ OBIEKTYWNĄ

Kerownyku, przecież coś takiego nie istnieje, więc jak religia oparta na czymś wymyślonym  ma udowadniać coś innego wymyślonego? :P 

  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
17 minut temu, GordonLameman napisał(a):

W sensie, że chcesz mi udowodnić PRAWDĘ OBIEKTYWNĄ tekstami z mitów semickich pasterzy?

Nie, sam przywołałeś ten cytat, ja ci dałem tylko pełną wypowiedź Jezusa..

 

17 minut temu, GordonLameman napisał(a):

W sensie, że chcesz mi udowodnić PRAWDĘ OBIEKTYWNĄ tekstami z mitów semickich pasterzy?

 

 

Na ilu pogrzebach byłeś w ogóle?

Bo ja na żadnym katolickim pogrzebie nie widziałem niczego innego niż totalne smęty.

Chodzi mi o to co mówił celebrant, masa pesymistycznych tekstów i lanie wody o głupotach zamiast koncentracji na nadziei jaka płynie ze zmartwychwstania. Jasne, że bliskim też jest ciężko, ale jak dla mnie te pogrzeby świecie są po prostu puste i cholernie pesymistyczne.

 

19 minut temu, SylwesterI. napisał(a):

No ci najsłabsi i najmniej zaradni widzą jak im "bóg" pomaga kiedy umierają z głodu w Afryce, czy gdzieś w slumsach, jak emerytki nie stać na lekarstwa itd. itp.

To teraz powiedz mi, najsłabszemu hindusowi, który bóg pomaga? A najsłabszemu buddyście który?

Ludzie, którym nie wyszło po prostu, po ludzku potrzebują jakiegoś wytłumaczenia, czemu im nie wyszło i nadziei, że będzie lepiej

Tak odnośnie nadziei: Ponieważ każde pragnienie jest pragnieniem czegoś, więc samo to pragnienie nie może być tym, co ma je zaspokajać. Pragnienie to nie znajduje zaspokojenia w żadnym skończonym obiekcie z tego świata. Dla każdego pragnienia istnieje przedmiot, który jest w stanie je zaspokoić – natura niczego nie czyni na próżno.

 

 

Edytowane przez Toni
Opublikowano

Wiec się pytam, jaki bóg spełni pragnienie Hindusa, Buddysty, a jaki Katolika?

Wszyscy wierzą w innego boga (buddyści generalnie nie wierzą w żadnego boga, wierzą, że mogą osiągnąć sami "boski" stan, ale nie taki jak my rozumiemy "boskość"), więc nie ma jedynego prawdziwego, to tylko mitologia

wielu rzeczy ludzki umysł nie jest w stanie pojąć, więc od wieków wypełnia tę niewiedzę nadprzyrodzoną siłą

Nie ma uniwersalnego pojęcia dobra i zła, bo to zależy od epoki i kultury, w jakiej się człowiek kształtuje.

W Rzymie czy Grecji "dobrzy" ludzie składali ofiary bogom, różnym, nie jednemu, Aztekowie składali ofiary z ludzi i bo chcieli być "dobrzy" dla swoich bogów, chrześcijanie nie mieli oporów mordować innowierców, bo byli "dobrymi" katolikami, Niemcom wystarczyło kilka lat rządowej propagandy, by uznać żydów za "nie ludzi" a inne rasy jako "podludzi" i byli "dobrymi" obywatelami

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...