Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
1 godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

Ci, którzy byli targetem wydawców 20 lat temu dziś już nim nie są. 

Poza kilkoma zapaleńcami na tym forum i pewnie kilkuset innymi kto z nas ma czas ogrywać wszystko tak jak wtedy, gdy mieliśmy 18 lat?

 

Ja jestem w stanie pograć trochę w multi z kolegami i o garnąć 3-4 fabularne gry w roku. Takie po 20h.

Jeśli od dawna już gry nie są twoim hobby, bo jesteś zarobionym panem około pięćdziesiątki u szczytu kariery, planującym powoli emeryturę i posyłającym dzieci na studia - to faktycznie, nie jesteś targetem, bo targetem gier są nadal gracze. :E

Opublikowano
11 minut temu, Zas napisał(a):

Gdyby Forespoken miało lepszą fabułę i główną bohaterkę? Tak, prawdopodobnie byłoby lepsze i znacznie lepiej przyjęte przez graczy, bo walka jest bardzo dobrze zrealizowana, podobnie efekty specjalne, ogólnie poruszanie się, z rzeczy technicznych leżała tam głównie optymalizacja i projekty oraz wygląd otoczenia. Widzisz, uważasz że jako jedyny dostrzegasz niuanse, tymczasem rzeczywistość jest bardziej skomlikowana.

Nie grałem, bo to kompletnie nie mój target. Ale czytałem coś o infantylnych odzywkach bohaterki, a to kiedyś sprzedawało się dobrze. Tuta nie pykło.

 

Nie uważam, że jako jedyny dostrzegam niuanse. Uważam jednak, że jako jeden z nielicznych nie ulegam panice Woke/DEI i nei zrzucam wszystkich porażek gier na karb światopoglądu czy inkluzywności.

 

11 minut temu, Zas napisał(a):

I tak i nie, bo SW to zawszy byłą luźna opowieść i bajka w kosmosie. Co akurat Outlaws mogło dobrze uchwycić, gdyby nie fatalny stan techniczny, fatalnie wykonany gameplay... ale też infantylna główna bohaterka, obsadzenie większości ról silnymi kobietami oraz ogólnie marne pisarstwo, a nad tymi aspektami czuwali konsultanci DEI.

Outlaws przede wszystkim miało zbędny otwarty świat w którym nic nie ma. Mechanika była "clunky". 

Historia mnie nie odrzuciła tak bardzo jak kolejny nudny świat UBI z płaskimi postaciami.

ostatni otwarty świat Ubi, który przełknałem z usmiechem to chyba był Far Cry 5 (nie grałem we wczesniejsze poza oryginalnym). 

 

11 minut temu, Zas napisał(a):

Mają różne problemy, i bez względu na to, czy chcesz to przyjąć do wiadomości czy nie, część z nich ma problemy nie z powodu samego stanu technicznego czy projektu rozgrywki, ale także z powodu celowo nadanej stylistyki, określonej kreacji świata i bohaterów, a wszystko to - nierzadko łącznie z problemami technicznymi - wynika z powierzenia zarządzania projektem czy konsultacji nad projektem niekompetentnym aktywistom, dlatego, że także modna ideologia/ruch społeczny. 

A moim zdaniem to wynika z tego, że gry to biznes i wybiera się rozwiązania uśredniające, takie które trafią do najszerszej grupy, bo mają być cholernie zyskowne. 

 

Gra się nam w gry źle, bo nie ma innowacji od niemal dekady. Tylko ciagle to samo. 

Czy woke/DEI będzie innowacją? NO jasne, że nie. To ma tylko zwiększyć target. 

 

Ale przede wszystkim biznes (wydawca) nie pozwoli na trudniejsze, bardziej kontrowersyjne wybory deweloperów, bo wolą zaryzykować średniaka niż Daikatanę. 

 

11 minut temu, Zas napisał(a):

 

Cóż, kiedyś nowe nurty, ideologie itp. promowali najlepsi, nawet socralizmem ubabrało się sporo wybitnych artystów... Ktoś powie - to nawet lepiej, że teraz "sztukę politycznie zaangażowaną" przejęły miernoty... no ale IMHO nigdy nie jest dobrze, gdy sztukę tworzą miernoty, a sztukę użytkową - nieudolni rzemieślnicy. Nawet tę z drugiej strony barykady. Bo potem od krindżu zęby bolą.

Gry przestały być sztuką. Są biznesem. 

Czy mamy na tyle dużo utalentowanych deweloperów, żeby wyprodukować wszystkie zapowiedziane gry? MOim zdaniem nie :) 

4 minuty temu, Zas napisał(a):

Jeśli od dawna już gry nie są twoim hobby, bo jesteś zarobionym panem około pięćdziesiątki u szczytu kariery, planującym powoli emeryturę i posyłającym dzieci na studia - to faktycznie, nie jesteś targetem, bo targetem gier są nadal gracze. :E

JAKIE KURŁA 50!!!!!!!!

 

U mnie dalej 3 z przodu :)

 

Ale - jestem i będę targetem, bo moja kolekcja gier jest całkiem pokaźna. Mimo tego, że częściej kupuję i.... nie gram niż odwrotnie. :) 

Opublikowano
12 minut temu, GordonLameman napisał(a):

Gra się nam w gry źle, bo nie ma innowacji od niemal dekady.

Jakie innowacje były w BG3? W 7 odsłonach Souls-like od From? A wszystkie sprzedały się dobrze. Hogwarts? Pierwsza od dawna gra HP. A innowacje gdzie?

Opublikowano (edytowane)
Godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

Napisałeś, że gry kiedyś odchodziły po cichu - nie jest to prawda. Odchodziły głośno i studia przez nei upadały :)

Tak jak i dziś. 

Ale... zwiększyła się skala biznesu, więc siłą rzeczy mamy więcej wszystkiego, w tym więcej :kupa:

Nie były aż tak pompowane marketingiem, redakcjami oraz budżetem, a umierały przez ignorowanie ich. Dziś częścią tego buntu jest bycie głośnym, aby być przeciwwagą dla tego całego marketingu i redakcjach klepiących po ramieniu. 
Poza tym dawne czasy to też po prostu nietrafione projekty, np. przez jakieś braki mechanik, mimo dobrego pomysłu. W końcu dopiero ogarniali co i jak można zrobić. :E 
Na ilość :kupa: wpływa właśnie również "woke" przez konsultantów, kreowane nastawienie w mediach / redakcjach, ponieważ tym mogą sugerować się korporacje, chcące kazać komuś zrobić grę. Sama skala też ma wpływ, ale po prostu z wadliwym wzorcem łatwiej o kiepską grę. 

Godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

Nie do końca łapię o co chodzi z tonem i nastrojem gier, bo ja sobie dobieram gry do tego co chcę grać, a nie że muszę grać we wszystko.

Chodzi również o prezentację problemów dotyczących natury ludzkiej egzystencji oraz odwoływanie się do wartości, problemów, celów które nie są oderwane od rzeczywistości lub są przynajmniej wiarygodne.
Obowiązek, poświęcenie, walka z trudnościami i swoimi słabościami / brakami.... to są tematy bliskie naturze ludzkiej.
Dziś kultura jest przesiąknięta strefą komfortu oraz szukania problemów na zewnątrz, licząc na potwierdzenie, że jest się dobrym, takim jakim się jest, bez względu na stan faktyczny i możliwe rzeczy do zrealizowania. Można zrobić ten motyw dobrze, ale przeważnie pada na banalną wersję podcięcia skrzydeł lub walkę z fatfobią itp. :E 

Tak, są różne gry, dla różnych ludzi..., ale ostatnio często nie są inne, lecz "tone deaf"; brakuje mi w głowie polskiego odpowiednika. Mam wrażenie, że po prostu skutecznie unikasz największych smrodów w branży, a ten temat to takie bardziej nabijanie się z nich, niż filozoficzna dysputa. 

Osobiście mam spaczone podejście do gier, bo widzę je jako narkotyk oraz artyzm i rozrywkę...  Większość chłamu celuje w to pierwsze i mogłoby nie istnieć, a nie ma powodu by powstawało, poza zarobkiem. 
Rozrywka to cała masa gier, ale przez przerośniętą filmowość lub / i "słuszność przekazu", dodaje się niepotrzebne elementy lub zmienia się je, tracąc spójność projektu. Hades 2 jest dobrym przykładem dostosowywania się pod klimaty "kulturowe" / polityczne, tracąc na spójności. 
Artystyczne gry mają sens powstawać, tylko gdy stoi za nimi cel, wizja oraz zaangażowanie w projekt. Jeśli nie ma impulsu do ich tworzenia, to po prostu lepiej nie tworzyć na siłę...
Niestety, teraz niekiedy wymusza się ciągnięcie koncepcji, bo przecież odniosła sukces, a niekoniecznie dlatego, że artysta chce to kontynuować.... WŁAŚNIE WTEDY otwiera się droga do wypełnienia "wymuszonego" projektu konsultantami, zlecaniem na zewnątrz i szukania co słusznego można dodać, a nie co będzie wartością dodatnią dla gry, mającego sens... Wtedy np. w grach nastawionych na rozgrywkę rozwadnia się je niepotrzebnymi elementami, często mającymi pouczać. Edit. Dodam przykład tego rozwadniania i pouczania - Spiderman 2.

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
6 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

moim zdaniem to wynika z tego, że gry to biznes i wybiera się rozwiązania uśredniające, takie które trafią do najszerszej grupy, bo mają być cholernie zyskowne. 

Ten wątek był już niejednokrotnie poruszany, gdzie tutaj jest biznes, jeśli próbując trafić do jak najszerszej grupy, antagonizujesz te które potencjalnie są największym źródłem zysku? To jest praktycznie zaprzeczenie idei biznesu, przykłady takich gier przewijały się w wątku regularnie. Ludzie piszą Ci to raz za razem, a Ty raz za razem próbujesz to negować.

 

I ponownie, nikt nie zwala całej winy na tzw. aktywistów i inne osoby, które piastują stanowiska powyżej swoich kompetencji. Ludzie po prostu nazywają rzeczy po imieniu i nie bawią się w jakieś pokrętne tłumaczenia, bo sytuacja jest raczej jasna. 

Opublikowano
7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):

Nie były aż tak pompowane marketingiem, redakcjami oraz budżetem, a umierały przez ignorowanie ich. Dziś częścią tego buntu jest bycie głośnym, aby być przeciwwagą dla tego całego marketingu i redakcjach klepiących po ramieniu. 

W Polsce - nie.

W USA gry miały mnóstwo marktingu. Szczególnie konsolowe.

 

Ale to jest po prostu kolejny etap rozwoju w kapitalistycznej banieczce, która jest w stanie pozycjonować marketingowo każdą :kupa: 

 

7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):


Poza tym dawne czasy to też po prostu nietrafione projekty, np. przez jakieś braki mechanik, mimo dobrego pomysłu. W końcu dopiero ogarniali co i jak można zrobić. :E 

I właśnie się zaczyna. Dziś nietrafiony pomysły, mechaniki też są, ale zrzucacie to na woke/DEI, bo to łatwiejsze niż myślenie o faktycznych przyczynach. Mamy chłopca do bicia, można wrzucić filmik na forum i cyk, pora na cs-a.

7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):

 


Na ilość :kupa: wpływa właśnie również "woke" przez konsultantów, kreowane nastawienie w mediach / redakcjach, ponieważ tym mogą sugerować się korporacje, chcące kazać komuś zrobić grę. Sama skala też ma wpływ, ale po prostu z wadliwym wzorcem łatwiej o kiepską grę. 

Mogą? Korporacje na tym bazują. 

Wybierają elementy, które się dobrze sprzedają, które mają największe szanse się sprzedać w badaniach fokusowych i to NAKAZUJĄ robić deweloperom.

 

7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):

 

Chodzi również o prezentację problemów dotyczących natury ludzkiej egzystencji oraz odwoływanie się do wartości, problemów, celów które nie są oderwane od rzeczywistości lub są przynajmniej wiarygodne.
Obowiązek, poświęcenie, walka z trudnościami i swoimi słabościami / brakami.... to są tematy bliskie naturze ludzkiej.
Dziś kultura jest przesiąknięta strefą komfortu oraz szukania problemów na zewnątrz, licząc na potwierdzenie, że jest się dobrym, takim jakim się jest, bez względu na stan faktyczny i możliwe rzeczy do zrealizowania. Można zrobić ten motyw dobrze, ale przeważnie pada na banalną wersję podcięcia skrzydeł lub walkę z fatfobią itp. :E 

Co to za bełkot, za przeproszeniem?

 

W jakich niby grach miałeś te tematy poruszone i z czym porównujesz to dzisiaj?

Czy prezentacja "problemów dotyczących natury ludzkiej egzystencji" jest lepsze w Overwatch niż w Concordzie? Nie, bo to KURŁA hero-shooter...

W Doomie? Też nie.

 

Czy ta kwestia lepiej wygląda w Wiedźminie 1 z 2007 roku, czy w Wiedźminie 3 z 2015? A może jeszcze lepiej to wygląda w takiej serii gier jak Plague Tale? 

 

 

Nie każda gra to gra poważna, która ma coś takie prezentować - SW Outlaws nie będzei tego pokazywała, tak jak nie pokazywał tego Pac-Man. Ani Splinter Cell.

 

 

 

7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):



Tak, są różne gry, dla różnych ludzi..., ale ostatnio często nie są inne, lecz "tone deaf"; brakuje mi w głowie polskiego odpowiednika. Mam wrażenie, że po prostu skutecznie unikasz największych smrodów w branży, a ten temat to takie bardziej nabijanie się z nich, niż filozoficzna dysputa. 

 

A może po prostu źle dobierasz próbkę gier?

 

Czy kojarzysz takie gry jak: Banishers, Thaumaturge, Plague Tale: Reqiuem i Plague Tale: Innocence, Control, Alan Wake, Senua?

 

Podałem tylko gry, w które gralem, a które mają dużo mroczniejszą atmosferę niż kolorowe Outlaws. Takie gry wciąż istnieją, ale niekoniecznie sprzedadzą się tak dobrze.

 

 

7 godzin temu, musichunter1x napisał(a):


Rozrywka to cała masa gier, ale przez przerośniętą filmowość lub / i "słuszność przekazu", dodaje się niepotrzebne elementy lub zmienia się je, tracąc spójność projektu. Hades 2 jest dobrym przykładem dostosowywania się pod klimaty "kulturowe" / polityczne, tracąc na spójności. 
Artystyczne gry mają sens powstawać, tylko gdy stoi za nimi cel, wizja oraz zaangażowanie w projekt. Jeśli nie ma impulsu do ich tworzenia, to po prostu lepiej nie tworzyć na siłę...
Niestety, teraz niekiedy wymusza się ciągnięcie koncepcji, bo przecież odniosła sukces, a niekoniecznie dlatego, że artysta chce to kontynuować.... WŁAŚNIE WTEDY otwiera się droga do wypełnienia "wymuszonego" projektu konsultantami, zlecaniem na zewnątrz i szukania co słusznego można dodać, a nie co będzie wartością dodatnią dla gry, mającego sens... Wtedy np. w grach nastawionych na rozgrywkę rozwadnia się je niepotrzebnymi elementami, często mającymi pouczać. Edit. Dodam przykład tego rozwadniania i pouczania - Spiderman 2.

Czemu pominąłeś cały watek biznesu? :) 

 

Ty zrzucasz winę na "aktywizm", ale to właśnie jest bzdura. Aktywizm nie podejmuje decyzji - decyzje podejmuje biznes. Podejmują ją wydawcy/producenci. To oni decyzują, aby zatrudnić konsultantów, zrobić badania fokusowe, przeanalizować co się może sprzedać i to oni nakazują twórcom zaimplementowanie określonych elementów w grze. 

 

Bo dziś biznes nie patrzy na gry jak na sztukę, tylko jak na biznes. Tak jak pisałem wcześniej - otwarty świat się dobrze sprzedaje? To do gry skraadnkowej dodajemy otwarty świat. Ma szansę się lepiej sprzedać, jeśli bohater będzie miał kolegę-geja (jak każdy prawicowiec na świecie :E )? To dajemy mu kolegę-geja  :E

Etc. etc.


Problemem jest to, że gry są produktem i mogą przynosić gigantyczne dochody. I gry są dziś produkowane jak produkt. Widać to najlepiej w Ubi. 

 

 

Gry "artystyczne" to będą indyki głównie, bo producent/wydawca nie będzie ryzykował AAA najprawdopodobniej. 

 

 

 

A co do SPidermana 2 - ja rozwadnainai nie widziałem. Widziałem ciekawy przerywnik od tej samej młócki, która już była nudna. No i różnica między nami jest taka, że w SM2 grałem, a ty nie :) 

Godzinę temu, Vulc napisał(a):

Ten wątek był już niejednokrotnie poruszany, gdzie tutaj jest biznes, jeśli próbując trafić do jak najszerszej grupy, antagonizujesz te które potencjalnie są największym źródłem zysku? To jest praktycznie zaprzeczenie idei biznesu, przykłady takich gier przewijały się w wątku regularnie. Ludzie piszą Ci to raz za razem, a Ty raz za razem próbujesz to negować.

No normalnie - badania fokusowe + ankiety + analiza rynku robiona przez finansistów, a nie graczy. 

Nie jest celem antagonizowanie graczy, tylko dodawanie elementów, które mają poszerzyć grono odbiorców. Tylko czasem efektem jest antagonizacja graczy. W baldurs Gate 3 nei było antagonizacji, podobnie w Hogwarts Legacy. 

 

Godzinę temu, Vulc napisał(a):

 

I ponownie, nikt nie zwala całej winy na tzw. aktywistów i inne osoby, które piastują stanowiska powyżej swoich kompetencji. Ludzie po prostu nazywają rzeczy po imieniu i nie bawią się w jakieś pokrętne tłumaczenia, bo sytuacja jest raczej jasna. 

Oj, wyraxnie widać zwalanie winy na "aktywiszcza". Do tej pory nikt poza mnie nie pisał o tym, że gry są produktem i że to biznes (wydawca/producent) podejmuje takie, a nie inne decyzje. Cały czas wałkujecie tutaj, że to wina akwtywiszczy. 

 

Nie ze mną te numery, Vulc. 

 

Problemy z grami są bo to gigantyczny biznes i gry są dziś produkowane niczym jednostki w Earth 2150 - z gotowych modułów :) 

Opublikowano
56 minut temu, GordonLameman napisał(a):

No normalnie - badania fokusowe + ankiety + analiza rynku robiona przez finansistów, a nie graczy. 

Nie jest celem antagonizowanie graczy, tylko dodawanie elementów, które mają poszerzyć grono odbiorców. Tylko czasem efektem jest antagonizacja graczy. W baldurs Gate 3 nei było antagonizacji, podobnie w Hogwarts Legacy. 

 

Oj, wyraxnie widać zwalanie winy na "aktywiszcza". Do tej pory nikt poza mnie nie pisał o tym, że gry są produktem i że to biznes (wydawca/producent) podejmuje takie, a nie inne decyzje. Cały czas wałkujecie tutaj, że to wina akwtywiszczy. 

Nie zrozumiałeś, mówiłem właśnie o tym, że to powinien być tylko biznes, ale widocznie nie jest, bo mamy szereg przykładów, gdzie stanowiska decyzyjne powierza się niekompetentnym osobom. Przez co zmienia się produkcyjny focus, a brak kontroli na procesem developingu, prowadzi do finansowej porażki. To nazywasz dobrym pomysłem na biznes? 

 

Jak nikt nie pisał? Oj, Gordon. Cały czas piszemy o tym, że graczom zależy po prostu na dobrej grze, a nie realizacji targetów. Natomiast Ty, jak zwykle, próbujesz rozmywać odpowiedzialność. Jeśli przykładowo w takim Veilguardzie mamy słabo napisane postaci i infantylna fabułę, winny jest wydawca, bo takich ludzi zatrudnił albo nie miał kontroli nad procesem powstawania gry, ale winę ponoszą też takie osoby, które odpowiadając za te elementy z racji stanowiska, zajmowały się w pierwszej kolejności ideologią. Robiąc to zresztą dość otwarcie.

 

Przytaczasz cały czas przykład HL, a przecież to też było omawiane. Gra się świetnie sprzedała, bo to pierwsza od lat poprawnie zrealizowana gra z otwartym światem, osadzona w niezwykle popularnym uniwersum. To ile tam było wspomnianych elementów, nie ma nic do rzeczy w kontekście sprzedaży tej gry. Z pewnością nie potwierdzają tego żadne, sensowne badania.

 

 

Opublikowano
56 minut temu, Vulc napisał(a):

Nie zrozumiałeś, mówiłem właśnie o tym, że to powinien być tylko biznes, ale widocznie nie jest, bo mamy szereg przykładów, gdzie stanowiska decyzyjne powierza się niekompetentnym osobom. Przez co zmienia się produkcyjny focus, a brak kontroli na procesem developingu, prowadzi do finansowej porażki. To nazywasz dobrym pomysłem na biznes? 

W tym rzecz, że produkcyjny focus nie jest NIGDY nastawiony na artystyczne wartości. Co więcej - nawet jeśli studio dostanie zielone światło na projekt o wyższym poziomie artstycznych wartości to z uwagi na aktualną sytuację rynkową to się może łatwo zmienić. 

 

Biznes patrzy na gry zupełnie inaczej niż my. 

W korpo znajdziesz MNÓSTWO ludzi niekompetentnych i nie będą to tylko lewicowe aktywiszcza, ale też prawicowe podlotki, co marzą o parówkowym biznesie a na co dzień klepią korporacyjne bzdurki bez większego pojęcia. 

 

56 minut temu, Vulc napisał(a):

Jak nikt nie pisał? Oj, Gordon. Cały czas piszemy o tym, że graczom zależy po prostu na dobrej grze, a nie realizacji targetów. Natomiast Ty, jak zwykle, próbujesz rozmywać odpowiedzialność. Jeśli przykładowo w takim Veilguardzie mamy słabo napisane postaci i infantylna fabułę, winny jest wydawca, bo takich ludzi zatrudnił albo nie miał kontroli nad procesem powstawania gry, ale winę ponoszą też takie osoby, które odpowiadając za te elementy z racji stanowiska, zajmowały się w pierwszej kolejności ideologią. Robiąc to zresztą dość otwarcie.

A biznesowi zależy na tym, aby gra się sprzedała i przyniosła dochód. 
I dla nich "artystyczna wartość" nie jest mierzalna. Dla nich mierzalne jest:

1. Wiedźmin 3 miał otwarty świat i odniósł sukces? Dajcie otwarty świat.

2. Były pytajniki? Dajcie pytajniki. W poprzedniej grze było ich 500? Teraz ma być 10% wzrost. 600 pytajników.

3. W prasie pisali, że za mało różnorodności - dajcie czarnego na pierwszoplanową postać. I niech ma przyjaciela-geja.

4. Chcemy być w awangardzie - dajemy zaimki neutralne (ale w jezyku polskim nie da się zrobić lokalizacji!!11 A kogo to obchodzi, dajemy neutralne)

5. W GTA 5 były mini-gierki, dajcie mini-gierki.

6. Elementy customizacji muszą być, dajcie to też.

 

i tak dalej, i tak dalej. 

 

Ideologia nigdy nie jest na pierwszym planie. Na pierwszym planei są targety biznesowe, które nie są trafione według nas, bo one nie mają podnosić wartości gier w naszej ocenie, ale ich sprzedawalność.

To tylko produkt.

 

Filmy netflixa są sztampowe? Gry też takie będą. 

 

 

 

56 minut temu, Vulc napisał(a):

Przytaczasz cały czas przykład HL, a przecież to też było omawiane. Gra się świetnie sprzedała, bo to pierwsza od lat poprawnie zrealizowana gra z otwartym światem, osadzona w niezwykle popularnym uniwersum. To ile tam było wspomnianych elementów, nie ma nic do rzeczy w kontekście sprzedaży tej gry. Z pewnością nie potwierdzają tego żadne, sensowne badania.

 

 

Dokładnie. I wszystko zagrało - mimo, że mieli takie same cele biznesowe, a dodatkowo studio którego nikt nie znał :) 

 

Biznes, jakim są gry dzisiaj, działa bardzo brutalnie. Ale to nie jest problem ideologi, a przynajmniej nie tej światopoglądowej. To efekt ideologii kapitalizmu. :) 

Opublikowano (edytowane)
25 minut temu, GordonLameman napisał(a):

Ideologia nigdy nie jest na pierwszym planie. Na pierwszym planei są targety biznesowe, które nie są trafione według nas, bo one nie mają podnosić wartości gier w naszej ocenie, ale ich sprzedawalność.

To tylko produkt.

Tak, ale to tylko perspektywa wydawcy. A osoby, które odpowiadają za produkcję to co innego - tam ich osobiste przekonania mają dużo większe znaczenie jaki obraz finalnie bedzie mieć gra. Jestem ciekaw czy ktoś przeprowadził ostatnio takie badania, ale patrząc np. po tym jakich absolwentów z game devu wypuszczają uczelnie polskie czy szweckie to 70-80% do osoby z lewicowego środowiska, wśród których spory odsetek to osoby odklejone. A teraz przełożmy to na warunki USA. Strzelam, że proporcja jest jeszcze większa. 

 

Finalnie mamy gry nie tyle co przesiąknięte LGBT, ale tworzone przez ludzi aspołecznych, z zaburzeniami komunikacji z innymi ludźmi. Fabuła wychodzi mdła, dialogii nierealistyczne, a wybory na podstawie komunikacji z NPC'tami - sztuczne - najlepszym przykladem wlasnie jest Avowed czy Dragon Age. Problemem nie jest wpychanie ideologii ale jak te gry są po prostu słabe pod względem fabuły, bo są tworzone przez takich ludzi a nie innych. Oni robią nie gry pod graczy, ale pod siebie.

 

Wina wydawcy jest też oczywista, bo to on zatrudnia ludzi, ale bezpośrednio wine ponoszą osoby mające realne decyzje na kszałt gry

Edytowane przez Fatality
Opublikowano
2 minuty temu, Fatality napisał(a):

Tak, ale to tylko perspektywa wydawcy. A osoby, które odpowiadają za produkcję to co innego - tam ich osobiste przekonania mają dużo większe znaczenie jaki obraz finalnie bedzie mieć gra. Jestem ciekaw czy ktoś przeprowadził ostatnio takie badania, ale patrząc np. po tym jakich absolwentów z game devu wypuszczają uczelnie polskie czy szweckie to 70-80% do osoby z lewicowego środowiska, wśród których spory odsetek to osoby odklejone. A teraz przełożmy to na warunki USA. Strzelam, że proporcja jest jeszcze większa. 

To jest odklejka totalna już, kolego. 

 

Znowu sprowadzasz to do wojenki prawica vs lewica i to standardowo zestawiając "lewica źle" i "prawica dobrze". No to tak nie działa. 

 

 

Perspektywa wydawca jest istotna bo to on decyduje o budżecie i płaci za grę. 

Jakie znaczenie ma perspektywa dewelopera czy projektanta lokacji, skoro to na co narzekasz to np. dialogi, scenarusz albo kiepski projekt postaci? No, nijaki.

 

 

 

BTW. "szwedzkie"

 

 

2 minuty temu, Fatality napisał(a):

 

Finalnie mamy gry nie tyle co przesiąknięte LGBT, ale tworzone przez ludzi aspołecznych, z zaburzeniami komunikacji z innymi ludźmi. Fabuła wychodzi mdła, dialogii nierealistyczne, a wybory na podstawie komunikacji z NPC'tami - sztuczne - najlepszym przykladem wlasnie jest Avowed czy Dragon Age. Problemem nie jest wpychanie ideologii ale jak te gry są po prostu słabe pod względem fabuły, bo są tworzone przez takich ludzi a nie innych. Oni robią nie gry pod graczy, ale pod siebie.

Ludzi aspołecznych to chyba zdecydowanie więcej na prawicy - tzw. piwniczaków. I to właśnie tam są zaburzenia komunikacji :)

Czyli to oni tworzą takie sztuczne dialogi? :) 

 

 

Fabułą wychodzi mdła, bo robi się to bezpiecznie, według utartych schematów. 

Tak, problemem jest to, że nie ma polotu w fabule, pomyśle na grę, scenariuszu. A jak się zaryzykuje z zabiciem (niestandardowym) głównej postaci to gracze płaczą jak małe dzieci (TLOU2).

 

2 minuty temu, Fatality napisał(a):

 

Wina wydawcy jest też oczywista, bo to on zatrudnia ludzi, ale bezpośrednio wine ponoszą osoby mające realne decyzje na kszałt gry

Wina jest wydawcy/producenta - on podejmuje decyzje biznesowe, w tym o kierunku gry, fabuły, lokalizacji, tego czy będzie kolorowa czy szara etc. 

Opublikowano
1 godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

W tym rzecz, że produkcyjny focus nie jest NIGDY nastawiony na artystyczne wartości. Co więcej - nawet jeśli studio dostanie zielone światło na projekt o wyższym poziomie artstycznych wartości to z uwagi na aktualną sytuację rynkową to się może łatwo zmienić. 

 

1 godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

Ideologia nigdy nie jest na pierwszym planie. Na pierwszym planei są targety biznesowe, które nie są trafione według nas, bo one nie mają podnosić wartości gier w naszej ocenie, ale ich sprzedawalność.To tylko produkt.

No i właśnie o tym rozmawiamy, o decyzjach, które z biznesem nie mają nic wspólnego, bo w żaden sposób nie podnoszą sprzedawalności. Pytam więc jeszcze raz, gdzie tutaj biznes, jeśli ideologiczne treści w wielu przypadkach sprzedaż tylko pogorszyły, poprzez zaburzenie procesu developingu i wizję, która nie przekonała graczy. Po raz kolejny unikasz odpowiedzi, tym razem pisząc coś o artystycznych wartościach, co w tym kontekście nie ma żadnego znaczenia.

Godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

Wina jest wydawcy/producenta - on podejmuje decyzje biznesowe, w tym o kierunku gry, fabuły, lokalizacji, tego czy będzie kolorowa czy szara etc. 

Jeśli ktoś jest zatrudniony na stanowisku "game director", dlaczego ma nie ponosić winy za wynik końcowy? To kogo należy winić, sprzątaczkę, chłopca dostarczającego pizzę? 

  • Upvote 1
Opublikowano
1 minutę temu, Vulc napisał(a):

 

No i właśnie o tym rozmawiamy, o decyzjach, które z biznesem nie mają nic wspólnego, bo w żaden sposób nie podnoszą sprzedawalności. Pytam więc jeszcze raz, gdzie tutaj biznes, jeśli ideologiczne treści w wielu przypadkach sprzedaż tylko pogorszyły, poprzez zaburzenie procesu developingu i wizję, która nie przekonała graczy. Po raz kolejny unikasz odpowiedzi, tym razem pisząc coś o artystycznych wartościach, co w tym kontekście nie ma żadnego znaczenia.

Ależ one mają wiele wspólnego z biznesem.

Czy każda decyzja biznesowa odnosi sukces biznesowy? Nie. 

 

Jeśli mamy z ankiet/badań fokusowych/mediów info, że zwiększona różnorodność może trafić do większej ilości odbiorców, a otwarty świat tż może zachęcić więcej osób etc. etc. to biznes taką decyzję podejmie. Wbrew twórcom :) 

 

Biznes to nie tylko dobre decyzje, to głównie złe decyzje :E 

Przenieśmy się na grunt filmów - czemu TOm Cruise dostał role Jacka Reachera? Bo miał swoją publikę i jest niezłym aktorem. A no i sam kupił sobie prawa do filmu na bazie książek :E Czy miało to sens dla tego uniwersum, gdzie Reacher to był mierzący 190cm wzrostu koks? Nie. A sukces komercyjny jakiś tam odnieśli. Czy to była dobra decyzja biznesowa? NO KURŁA NIE, skoro Amazon zarobił tyle samo dwoma dużo tańszymi sezonami serialu.  

 

FIlmy często zmieniają takie rzeczy, bo im pasuje do biznesowej koncepcji :) 

 

Ale tak samo jest z innymi produktami - np. autami czy komputerami :) 

 

1 minutę temu, Vulc napisał(a):

Jeśli ktoś jest zatrudniony na stanowisku "game director", dlaczego ma nie ponosić winy za wynik końcowy? To kogo należy winić, sprzątaczkę, chłopca dostarczającego pizzę? 

Dla mnie wszystkiemu zawsze winny jest Bobby Kotick :E 

 

A tak serio, patrząc na to jak management działa w dużych korpo ja będę winił ludzi od poziomu dyrektora w górę. Bo to oni stawiają wymogi, mają swoje głupie pomysły i domagają się np. "dodaj otwarty świat, bo tu i tu isę sprawdziło". :) 

Opublikowano
5 minut temu, GordonLameman napisał(a):

Jeśli mamy z ankiet/badań fokusowych/mediów info, że zwiększona różnorodność może trafić do większej ilości odbiorców, a otwarty świat też może zachęcić więcej osób etc. etc. to biznes taką decyzję podejmie. Wbrew twórcom :)

No tak, i rozmawiamy również o tym, o ewidentnie błędnych decyzjach, które skutkować mogą - w skrajnych przypadkach - zamknięciem studia. Z których badań wynika, że robienie dziecinnej gry z płytkimi postaciami i dialogami, odwracanie się plecami do poprzednich odsłon i związanej z nimi bazy klientów, ma zapewnić większą sprzedawalność? Nie odwracajmy kota ogonem, nie komplikujmy prostych spraw. Jestem daleki od zwalania całej winy na ideologię i osoby ochoczo ją przepychające. Developing gier to proces złożony i wielotorowy, naciski czy "sugestie" z góry, jak najbardziej mogą mieć wpływ na obraz końcowy. Naiwnym jednak jest myślenie, że przykładowo Corinne Busche, game director Veilguarda i przy okazji jawna aktywistka, nie ma namacalnego wpływu na końcowy obraz, jeśli jest to widoczne gołym okiem. Czego oczekujesz w tym przypadku, że ludzie będą winić jakiegoś krawiaciarza z EA, mając wszystko podane jak na tacy?

5 minut temu, GordonLameman napisał(a):

A tak serio, patrząc na to jak management działa w dużych korpo ja będę winił ludzi od poziomu dyrektora w górę. Bo to oni stawiają wymogi, mają swoje głupie pomysły i domagają się np. "dodaj otwarty świat, bo tu i tu isę sprawdziło".

Ponownie, tego dotyczyła dyskusja. Stanowisk decyzyjnych, a nie obecności jakiegoś programisty interfejsu z zielonymi włosami. 

  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
2 godziny temu, GordonLameman napisał(a):

Znowu sprowadzasz to do wojenki prawica vs lewica i to standardowo zestawiając "lewica źle" i "prawica dobrze". No to tak nie działa. 

??? :E

 

Gdzie wspomniałem o prawicy? Może lepiej wróć do swojego wątku w offtopie, czy tam nikt nie chce odpowiadać na durne odpowiedzi?

 

Wszystko rozchodzi się jacy nowi ludzie dołączają do branży i tworzą gry. Przykład Ubi gdzie wymienili przez ostatnie lata masę ludzi na takich po studiach i zaczeli ich awansować mimo, że nie zasługiwali. Jaki mamy efekt? To tylko potwierdza co mówiłem.

 

Przykładem z drugiej strony jest Wukong gdzie recenzenci zaniżali ocenę gry bo nei było różnorodności kulturowej. Gra została totalnie zepchnięta plebiscytów nagród bo nie wpasowała się w lewicowy schemat.

2 godziny temu, GordonLameman napisał(a):

Ludzi aspołecznych to chyba zdecydowanie więcej na prawicy - tzw. piwniczaków. I to właśnie tam są zaburzenia komunikacji :)

Czyli to oni tworzą takie sztuczne dialogi? :) 

Te piwniczaki tworzyły gry od początku powstania branży. Czyli teraz jest lepiej, a gry co były kiedyś to be? :boink: 

 

 

Edytowane przez Fatality
Opublikowano
2 godziny temu, Vulc napisał(a):

No tak, i rozmawiamy również o tym, o ewidentnie błędnych decyzjach, które skutkować mogą - w skrajnych przypadkach - zamknięciem studia.

Nazywajmy to błędnymi decyzjami biznesowymi zatem :) 

2 godziny temu, Vulc napisał(a):

 

Z których badań wynika, że robienie dziecinnej gry z płytkimi postaciami i dialogami, odwracanie się plecami do poprzednich odsłon i związanej z nimi bazy klientów, ma zapewnić większą sprzedawalność? Nie odwracajmy kota ogonem, nie komplikujmy prostych spraw. Jestem daleki od zwalania całej winy na ideologię i osoby ochoczo ją przepychające. Developing gier to proces złożony i wielotorowy, naciski czy "sugestie" z góry, jak najbardziej mogą mieć wpływ na obraz końcowy. Naiwnym jednak jest myślenie, że przykładowo Corinne Busche, game director Veilguarda i przy okazji jawna aktywistka, nie ma namacalnego wpływu na końcowy obraz, jeśli jest to widoczne gołym okiem. Czego oczekujesz w tym przypadku, że ludzie będą winić jakiegoś krawiaciarza z EA, mając wszystko podane jak na tacy?

Z tych samych, w których w filmach ludzie walczący na miecze ciągle odwracają się plecami do przeciwnika robiąc bezsensowne piruety :) 

 

Ma, oczywiście że ma i błędem było powierzenie jej tej gry. :) 

 

2 godziny temu, Vulc napisał(a):

Ponownie, tego dotyczyła dyskusja. Stanowisk decyzyjnych, a nie obecności jakiegoś programisty interfejsu z zielonymi włosami. 

Dyskusja dotyczyła tego, że aktywiszcza niszczą gry :) 

+ Sweet baby Inc. 

 

Chyba pierwszy post od którego zaczeła się dyskusja to było to:

"To "aktywiszcze" gnębią devów, którzy im nie przyklaskują, ustawieni, ideologiczni recenzenci szukają haków na gry spoza ideologicznej bańki, a klepią po plecach choćby najgorsze barachło, ale zgodne z linią tęczy (Suicide Squad, DA:TV, Concord, Dustborn, AC:Shadow, SW.Outlaws...). Nie wspominając o braku oskara, jeśli nie ma odpowiednich parytetów we filmie. Twórcy Hades II specjalnie wprowadzili kilka absurdów, aby wielkie portale patrzyły na nich przychylniej. 
Gry to tylko kolejny właz, którym wybiło to szambo. To już dawno rozlało się w edukacji, polityce, kulturze, mediach, psychologii... Możesz sobie zaznajomić się z historią Chloe Cole, bo gry to na razie tylko kupa śmiechu, ale dzieciom na zachodzie wmawia się uwięzienie w nieswojej płci, zachęcając do jej zmiany, bez powiadomienia że negatywne emocje naturalnie wzrastają w czasie dojrzewania u kobiet..
."

 

Gdyby to była dyskusja o tym, że wydawcy i producenci podejmują głupie decyzje biznesowe to klaskałbym razem z Romkiem, ale że założenie jest, iż wszystko co złe w grach to wina lewicy oraz aktywiszczy to cóż - z tym się nei zgadzam :) 

Opublikowano (edytowane)
7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Czemu pominąłeś cały watek biznesu? :) 

 

Ty zrzucasz winę na "aktywizm", ale to właśnie jest bzdura. Aktywizm nie podejmuje decyzji - decyzje podejmuje biznes. Podejmują ją wydawcy/producenci. To oni decyzują, aby zatrudnić konsultantów, zrobić badania fokusowe, przeanalizować co się może sprzedać i to oni nakazują twórcom zaimplementowanie określonych elementów w grze. 

 

Bo dziś biznes nie patrzy na gry jak na sztukę, tylko jak na biznes. Tak jak pisałem wcześniej - otwarty świat się dobrze sprzedaje? To do gry skraadnkowej dodajemy otwarty świat. Ma szansę się lepiej sprzedać, jeśli bohater będzie miał kolegę-geja (jak każdy prawicowiec na świecie :E )? To dajemy mu kolegę-geja  :E

Etc. etc.


Problemem jest to, że gry są produktem i mogą przynosić gigantyczne dochody. I gry są dziś produkowane jak produkt. Widać to najlepiej w Ubi. 

Gry "artystyczne" to będą indyki głównie, bo producent/wydawca nie będzie ryzykował AAA najprawdopodobniej. 

Wątek biznesu jest dość oczywisty i nie ma zbytnio nad czym tu dyskutować. Sam bojkotowałem różne korporacje growe jeszcze przed tym cyrkiem, właśnie przez ich zagrywki "inwestycyjne". Mądry biznes wypatrywałby dobrych pomysłów i w inwestował we wizje danych twórców... Ale wolą skupiać się na produkowaniu "narkotyków" life service oraz innych gier online, z mikropłatnościami oraz co tam jeszcze. 

Mi chodzi o to, co wpływa na decyzyjność "biznesu" oraz samych developerów... Ktoś już tu wstawiał zdjęcia ze szkoleń "woke" devów, ale ciężko mi uwierzyć by to było aż tak spartolone i szalone, wiec może to jest chiński trolling. :E Pierwszy gamergate chyba też poruszał te sprawy, ale nie śledziłem tego... Za to opłacali oczernianie tego ruchu w mediach z USAID. 

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Ale to jest po prostu kolejny etap rozwoju w kapitalistycznej banieczce, która jest w stanie pozycjonować marketingowo każdą :kupa: 

Kapitalizm sam w sobie nie jest problem, lecz brak kręgosłupa i wartości, które trzymałyby zapędy w ryzach. Choćby w komunizmie robiono by to samo tylko na innych zasadach.
Administracje zaczęły dotować gry o "właściwym przekazie". Dustborn było tu przytaczane, ponieważ jest to najmocniejszy przykład tego, ponieważ powstało prawie z samych dotacji i jest woke do kwadratu. Widziałem parę filmów z absurdami tego dzieła. :E 

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Wybierają elementy, które się dobrze sprzedają, które mają największe szanse się sprzedać w badaniach fokusowych i to NAKAZUJĄ robić deweloperom.

A kto tworzy dane nastroje i straszy co się stanie jeśli czegoś nie będzie? Mam znowu wklejać Kim Belair? Przykłady nagonki mediów lub aktywistów, gdy brakowało danych elementów lub było co innego? Pokazywać wypowiedzi niektórych "pisarzy" oraz ich głębokie, polityczne zaangażowanie? 

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

W jakich niby grach miałeś te tematy poruszone i z czym porównujesz to dzisiaj?

Czy prezentacja "problemów dotyczących natury ludzkiej egzystencji" jest lepsze w Overwatch niż w Concordzie? Nie, bo to KURŁA hero-shooter...

W Doomie? Też nie.

Tutaj wydajesz się nie widzieć niuansów... Wartości, problemy i "natura ludzkiej egzystencji" będą odpowiadały również za artystyczne inspiracje, choćby przez styl graficzny, nastrój, tło fabularne... 
Overwatch i Concord to typowe narkotyki growe, ale nie trudno widzieć że opierały się choćby częściowo na innym światopoglądzie i wartościach oraz problemach do poruszenia... M.im. to wpływa na projekt postaci oraz ich historię, a przyciągające postacie to podstawa w hero-shooterach... Widziałeś postacie w Concord? 
Już żartobliwie, aby się nie rozpisywać... 
Doom to prawie gra chrześcijańska, w końcu mordujesz demony. :E 

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Czy ta kwestia lepiej wygląda w Wiedźminie 1 z 2007 roku, czy w Wiedźminie 3 z 2015? A może jeszcze lepiej to wygląda w takiej serii gier jak Plague Tale? 

Akurat te są całkiem dobrze skupiają się na naturze ludzkiej egzystencji :P Właśnie dlatego CDPR był tak ceniony... Baaa, dlatego Cyberpunk był lubiony przez niektórych nawet w czasie premiery, bo ma wiarygodne postacie i historie, przynajmniej w porównaniu do tony chłamu. 
W Plague Tale nie grałem, bo rzadko mam ochotę na filmówki, ale interesowałem się tym... Zgaduję że właśnie tam kobieta jako główna postać może być dobrze napisana, bez zgrzytu z naturą człowieka. 

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Nie każda gra to gra poważna, która ma coś takie prezentować - SW Outlaws nie będzei tego pokazywała, tak jak nie pokazywał tego Pac-Man. Ani Splinter Cell.

Tak, ale wtedy powinni skupiać się na rozgrywce, dobrym humorze i spójności doświadczenia... Co zatrzymało Ubi przed zrobieniem Splinter Cell w świecie SW? Tutaj właśnie strona biznesowa "wymuszonego" projektu grała pierwsze skrzypce... Elementy "woke" były do nabijania się, choć tam z mechanik również było dużo lub nawet więcej śmiechu. :E 
Przy wymuszony projekcie, "zróbcie mi grę SW, ze skradaniem się" łatwiej o wpływy z zewnątrz i brak pasji oraz wizji, wiec wypełnia się to brakiem przywiązania do detali oraz tym co "słuszne"... Wtedy łatwiej machnąć ręką na to co konsultanci radzą...

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

Czy kojarzysz takie gry jak: Banishers, Thaumaturge, Plague Tale: Reqiuem i Plague Tale: Innocence, Control, Alan Wake, Senua?

 

Podałem tylko gry, w które gralem, a które mają dużo mroczniejszą atmosferę niż kolorowe Outlaws. Takie gry wciąż istnieją, ale niekoniecznie sprzedadzą się tak dobrze.

 

Trochę mylisz cel tego tematu, który jest platformą do nabijania się ze złych projektów korporacji. Oczywiście że nadal powstają dobre gry... Senua akurat przytoczyłem pod nazwą Hellblade, jako przykład tego dobrego. 
Studiu od Control oraz Alan Wake dostało się przy okazji Alan Wake 2, nawet niekiedy niesłusznie, bo niektóre rzeczy musieli zmienić przez brak praw do postaci z innej gry (Quantum Break), a tworzyli wspólne uniwersum...

7 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

A co do SPidermana 2 - ja rozwadnainai nie widziałem. Widziałem ciekawy przerywnik od tej samej młócki, która już była nudna. No i różnica między nami jest taka, że w SM2 grałem, a ty nie :) 

Cóż, kilka milionów graczy postanowiło nie podążać za następcami jedynki, z różnych względów ;) 
Styl marvelowki do mnie nie przemawia, a elementy "woke" to tylko mój gwóźdź do tej trumny... Wcześniej zwlekałem z nadrobieniem również przez niedawne przejście batmanów z podobnym systemem walki oraz po prostu nastrój nietrafiający do mnie w danej chwili. Nadrabiam inne gry, nie musząc iść na kompromisy, poprzez wspieranie tego co mi nie odpowiada. 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
1 godzinę temu, Fatality napisał(a):

??? :E

 

Gdzie wspomniałem o prawicy? Może lepiej wróć do swojego wątku w offtopie, czy tam nikt nie chce odpowiadać na durne odpowiedzi?

Było w domyśle, skoro wszystko co złe to lewica :) 

1 godzinę temu, Fatality napisał(a):

 

Wszystko rozchodzi się jacy nowi ludzie dołączają do branży i tworzą gry. Przykład Ubi gdzie wymienili przez ostatnie lata masę ludzi na takich po studiach i zaczeli ich awansować mimo, że nie zasługiwali. Jaki mamy efekt? To tylko potwierdza co mówiłem.

Efekt mamy taki, że np. Valhalla sprzedała się lepiej niż Origins i Odyssey razem.

 

:) 

 

1 godzinę temu, Fatality napisał(a):

 

Przykładem z drugiej strony jest Wukong gdzie recenzenci zaniżali ocenę gry bo nei było różnorodności kulturowej. Gra została totalnie zepchnięta plebiscytów nagród bo nie wpasowała się w lewicowy schemat.

Z jakich plebiscytów została zepchnięta?

Możesz to jakoś udowodnić, bo ja widzę takie coś:

image.thumb.png.9c06a1b2136468a6864c499a136514f1.png

 

A już kilka razy na kłamstwach i totalnej niewiedzy CIę kolego przyłapałem.

 

1 godzinę temu, Fatality napisał(a):

Te piwniczaki tworzyły gry od początku powstania branży. Czyli teraz jest lepiej, a gry co były kiedyś to be? :boink: 

 

 

Tworzyły gdy chodziło o Tetrisa i Pac-mana. Albo Duke Nukem.

To gier fabularnych zatrudniano osoby, które potrafią się komunikować i pisać scenariusze oraz dialogi :) 

 

Dlatego właśnie uważam, że nie masz pojęcia o czym piszesz i chcesz to sprowadzić do ideologicznej wojenki, gdzie lewica to złe, a prawica to dobre. Swiat tak nie działa. Powinieneś się zoreintować po tym jak udowodniłem CI, że według Twoich laickich kryteriów amerykański raj z lat 60-tych był komunistyczny :rotfl2: 

 

Opublikowano (edytowane)
5 minut temu, GordonLameman napisał(a):

A już kilka razy na kłamstwach i totalnej niewiedzy CIę kolego przyłapałem.

 Największy plebiscyt, czyli Game Awards jest np. tak skonstruowane, że liczy się głos "dziennikarzy", a nie graczy.

 

W głosowaniu graczy wygrał Wukong. Powinien dostać GOTY, ale oczywiście to by oznaczało przełamanie lewackiej solidarności. Jak jeden dzban zaatakował ten tytuł i spotkał się z oporem graczy, to przecież nie można takiej zniewagi odpuścić.

Edytowane przez crush
  • Like 1
Opublikowano (edytowane)

@GordonLamemanSam sprowadzasz to do wojenki narzekającej prawicy. :E 
Serio mamy Ci znaleźć więcej materiałów z Kim Belair, poszczególnymi devami, wygrzebać szkolenia i co ta jeszcze było w pierwszym Gamer Gate, ośmieszanym przez opłacone media?

A Wukong zapadł w pamięci głównie w aferze z jakąś manipulacją głosów w jakimś internetowym czymś... Było to mało istotne, ale niektórym ten dzwon dalej bije, niekoniecznie tam gdzie trzeba. Słyszałem o tym, gdy miało to miejsce, ale nie archiwizowałem tego. 
Natomiast naskoki mediów na Wukonga to już fakt. 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
7 minut temu, GordonLameman napisał(a):

gdzie lewica to złe, a prawica to dobre.

Prawicowe gry nie istnieją i nigdy nie istniały. Istniały za to normalne gry.

 

A teraz rozdzieliło się to na gry normalne i propagandę lewicową.

 

Więc nie. Ja nie chcę ani prawicowych, ani lewicowych gier. Chce dobrych gier które nie próbują mnie pouczać i nie są pisane przez domorosłych bloggerów.

  • Like 2
  • Upvote 1
Opublikowano
10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

Wątek biznesu jest dość oczywisty i nie ma zbytnio nad czym tu dyskutować. Sam bojkotowałem różne korporacje growe jeszcze przed tym cyrkiem, właśnie przez ich zagrywki "inwestycyjne". Mądry biznes wypatrywałby dobrych pomysłów i w inwestował we wizje danych twórców... Ale wolą skupiać się na produkowaniu "narkotyków" life service oraz innych gier

online, z mikropłatnościami oraz co tam jeszcze. 

Nie jest, bo nikt poza mną o nim nie wspomina.

 

 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):


Mi chodzi o to, co wpływa na decyzyjność "biznesu" oraz samych developerów... Ktoś już tu wstawiał zdjęcia ze szkoleń "woke" devów, ale ciężko mi uwierzyć by to było aż tak spartolone i szalone, wiec może to jest chiński trolling. :E Pierwszy gamergate chyba też poruszał te sprawy, ale nie śledziłem tego... Za to opłacali oczernianie tego ruchu w mediach z USAID. 

Kapitalizm sam w sobie nie jest problem, lecz brak kręgosłupa i wartości, które trzymałyby zapędy w ryzach. Choćby w komunizmie robiono by to samo tylko na innych zasadach.
Administracje zaczęły dotować gry o "właściwym przekazie". Dustborn było tu przytaczane, ponieważ jest to najmocniejszy przykład tego, ponieważ powstało prawie z samych dotacji i jest woke do kwadratu. Widziałem parę filmów z absurdami tego dzieła. :E 

Np. prawnicy. Serio. 

Jak jest kontrowersyjny pomysł to konsultuje się go z prawnikami, żeby poznać zagrożenia i czasem takie osoby jak ja nie pozwalają poprzez swoją opinię uzyć danego motywu, bo będzie ryzykowny dla organizacji (np. ktoś złoży pozew). 

 

I co teraz? ;) 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

A kto tworzy dane nastroje i straszy co się stanie jeśli czegoś nie będzie? Mam znowu wklejać Kim Belair? Przykłady nagonki mediów lub aktywistów, gdy brakowało danych elementów lub było co innego? Pokazywać wypowiedzi niektórych "pisarzy" oraz ich głębokie, polityczne zaangażowanie? 

Nastroje tworzy rzeczywistość, która ciągle się zmienia. :) 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

Tutaj wydajesz się nie widzieć niuansów... Wartości, problemy i "natura ludzkiej egzystencji" będą odpowiadały również za artystyczne inspiracje, choćby przez styl graficzny, nastrój, tło fabularne... 

To jest mowa-trawa co piszesz w tym wątku. Niuanse, szczegóły, ble ble. Dawaj konkrety :)

Overwatch jest bardzo kreskówkowy i nie przeszkadza :E 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):


Overwatch i Concord to typowe narkotyki growe, ale nie trudno widzieć że opierały się choćby częściowo na innym światopoglądzie i wartościach oraz problemach do poruszenia... M.im. to wpływa na projekt postaci oraz ich historię, a przyciągające postacie to podstawa w hero-shooterach... Widziałeś postacie w Concord? 

 

Masz na myśli np.:

nerdowatą grubą laskę?

image.png.c974a86ed4ebb56277daf077d0c475e7.png

 

Albo czarną laskę z brudnopisem na twarzy?

image.png.1af94a3ab0965f45118d819eedfdc96f.png

 

 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

Akurat te są całkiem dobrze skupiają się na naturze ludzkiej egzystencji :P Właśnie dlatego CDPR był tak ceniony... Baaa, dlatego Cyberpunk był lubiony przez niektórych nawet w czasie premiery, bo ma wiarygodne postacie i historie, przynajmniej w porównaniu do tony chłamu. 

Tak, ale gry w których mamy moralne wybory, które mają znaczenie i są nieoczywiste można policzyć na palcach dwóch rąk.

I zaczeło się w Baludrach, Plescape Torment, potem KOTORY i Wiedźminy. Tyle.

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

Tak, ale wtedy powinni skupiać się na rozgrywce, dobrym humorze i spójności doświadczenia... Co zatrzymało Ubi przed zrobieniem Splinter Cell w świecie SW? Tutaj właśnie strona biznesowa "wymuszonego" projektu grała pierwsze skrzypce... Elementy "woke" były do nabijania się, choć tam z mechanik również było dużo lub nawet więcej śmiechu. :E 

To, że odbiorcy Splinter Cell to mała grupa, a odbiorcami gry w realiach SW miały być dzisiejsze dzieci - 14-latkowie :) 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

 


Przy wymuszony projekcie, "zróbcie mi grę SW, ze skradaniem się" łatwiej o wpływy z zewnątrz i brak pasji oraz wizji, wiec wypełnia się to brakiem przywiązania do detali oraz tym co "słuszne"... Wtedy łatwiej machnąć ręką na to co konsultanci radzą...

Ale DZISIAJ PRAWIE WSZYSTKIE PROJEKTY SĄ TAK WYMUSZANE :)

Bo gry to wielki biznes.

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

 

 

Trochę mylisz cel tego tematu, który jest platformą do nabijania się ze złych projektów korporacji. Oczywiście że nadal powstają dobre gry... Senua akurat przytoczyłem pod nazwą Hellblade, jako przykład tego dobrego. 

Dwójka ponoć gorsza :) 

 

Nabijać się ze słych projektów - jasne. Ale to Ty napisałeś, że aktywiszcza rujnują gry. Nie, gry rujnuje to, ze są biznesem. Wielkim biznesem, gdzie nie opłaca się ryzykować z nieznanym. Lepiej iść w znane. Biznesem, w którym twórcy gier mają coraz mniej do powiedzenia :) 

 

10 minut temu, musichunter1x napisał(a):

Cóż, kilka milionów graczy postanowiło nie podążać za następcami jedynki, z różnych względów ;) 
Styl marvelowki do mnie nie przemawia, a elementy "woke" to tylko mój gwóźdź do tej trumny... Wcześniej zwlekałem z nadrobieniem również przez niedawne przejście batmanów z podobnym systemem walki oraz po prostu nastrój nietrafiający do mnie w danej chwili. Nadrabiam inne gry, nie musząc iść na kompromisy, poprzez wspieranie tego co mi nie odpowiada. 

Jeszcze mają czas :) 

Opublikowano
9 minut temu, musichunter1x napisał(a):

@GordonLamemanSam sprowadzasz to do wojenki narzekającej prawicy. :E 

 

No bo narzekacie na lewicę i wyłącznie na lewicę :E 

 

9 minut temu, musichunter1x napisał(a):

 


Serio mamy Ci znaleźć więcej materiałów z Kim Belair, poszczególnymi devami, wygrzebać szkolenia i co ta jeszcze było w pierwszym Gamer Gate, ośmieszanym przez opłacone media?

 

A po co? :) 

9 minut temu, musichunter1x napisał(a):


A Wukong zapadł w pamięci głównie w aferze z jakąś manipulacją głosów w jakimś internetowym czymś... Było to mało istotne, ale niektórym ten dzwon dalej bije, niekoniecznie tam gdzie trzeba. Słyszałem o tym, gdy miało to miejsce, ale nie archiwizowałem tego. 
Natomiast naskoki mediów na Wukonga to już fakt. 

A niech sobie naskakują. Nagród dostali dużo.

Opublikowano (edytowane)
14 minut temu, GordonLameman napisał(a):

Nie jest, bo nikt poza mną o nim nie wspomina.

Za co niby Shadow of War był zrugany ? Za zagrywki korporacyjne z mikropłatnościami oraz patentowanie systemu nemesis.
Z Ubi od lat śmieję się, że odcinają kupony i taśmowo produkują gry. Już drugiego Assasyna nie chciało mi się przechodzić, mimo że gry z Ezio ponoć są dobre + Blag Flag... Tym bardziej że bojkotuję Ubi za ogół i nawet Raymana nie kupuję, mimo że jest dobry :E 
To samo z Aci&Bliz choćby w sprawie CODa...
MGS:Survive to również nie była sprawka woke, lecz korporacji, choć nie wiem czy coś tam nie zdążyli dołożyć od siebie. 
Skull and Bones kolejny przykład spartolenia biznesowego.
Oh, Anthem kolejny szajs korporacyjny.
Ogólnie mało orientuje się co tam za szajs powychodził, bo jak widzę EA, Ubi, Aci&Bliz oraz co tam jeszcze to zazwyczaj olewam interesowanie się tym, poza nabijaniem się po wychodzeniu ich braków i absurdów. 

Edytowane przez musichunter1x
  • Like 1

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Popularne tematy

  • Najnowsze posty

    • Ok jak ktoś ogarnie jakąś fajną promkę na większy tv to niech cytuje i mnie wzywa. A jak jest naprawdę zdolny to ddr5 też mogą być 
    • Mam jeszcze jeden temat założony na swoim profilu który dodałem wczoraj opisujący naprawdę obszernie moje spadki/micro stuttering, może z tego jesteś wstanie wywnioskować gdzie mam szukać winowajcy. W tym przypadku po prostu postanowiłem najpierw w 100% wyeliminować winę tego problemu z strony jakiś moich złych ustawień lub jego braku gdzie procek się przegrzewa.  Odpowiadając do twojego komentarza:  W panelu sterowania od samego początku testowałem wysoka wydajność oraz najwyższa wydajność, nie było sytuacji żeby było oszczędzanie energii itd, tak samo w sterowniku Nvidia. Jeżeli chodzi o spadki z winy ustawień graficznych to grając w gry esportowe pokroju CS2/VALORANT/LOL/FORTNITE/OVERWATCH2/RAINBOW SIX SIEGE mam tutaj ustawienia na niskie i dalej te dziwne spadki bez żadnego obciążenia/dużej akcji na ekranie występują regularnie. E-cores wyłączyłem teraz na próbę i posprawdzam czy jest jakaś różnica. Okej czyli patrząc na screen tam gdzie są 2 strzałki w tych 2 tabelkach mam zmieniać tak? Kompletnie nie ogarniam tego i nawet oglądając przykładowo poradnik do UV tych procków od TechLipton czułem się jakbym oglądał czarną magię. Jakieś konkretne ustawienia pod ten procek? Bawić się swoją drogą ustawieniami Cpu Lite Load? Na zagranicznych forach czy Reddicie wiele osób poleca tam potestować i ciekaw jestem co lepsze czy kompletnie tego nie ruszać.  Edit: dopiero po mojej wiadomości zobaczyłem te 2 linki, co do pierwszego jest to identyczna wersja biosu oraz ta sama płyta którą posiadam, robiłem ustawienia z tego poradnika 1:1 i ten irytujący micro stutter dalej się pojawiał ( mówię o tym CPU LITE LOAD na MODE 15 itd, tylko nie wiem dlaczego w poradniku zostawił włączony CEP skoro ta funkcja jako pierwsza powinna być wyłączana podczas UV z tego co czytałem na forach MSI )
    • ale nie ma zadnego bledu. gra sie wylacza i  mam pulpit. po prostu
    • Cześć! Poszukuję sensownych monitorów do triple 32" 2560x1440. Muszą być płaskie i najlepiej na matrycy IPS. Odświeżanie minimum 120-144Hz, gsync/freesync. VA jest sporo, ale opinie już różne choć oczywiście nie wykluczam całkowicie tylko ciężko znów o płaskie na tej matrycy.  Budżet około 1000 zł sztuka.  Z góry dzięki za pomoc 🙂   
    • Zarzynasz sobie wydajność. Możesz wszystko dać na ultra ale nie zasięg widzenia oraz LOD - to są dwie najbardziej obciążające CPU opcje w grze.
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...