Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Patrzyłem na niektóre wpisy i jakbyście chcieli ponownie cieszyć się kilkoma gatunkami, to myślę, że mogę pomóc, dzieląc się kilkoma radami. Zwinę w spojlery jeśli sobie ktoś nie życzy czytać. Poruszyłem celowniczki, chodzone bijatyki/slashery klasyczne (DMC, GoW na PS2 itp), wyścigi i inne. W dwóch przypadkach rozpisałem się o obrazie w ruchu, co jest z jakiegoś powodu tematem bardzo kontrowersyjnym i moje wypowiedzi działają na niektórych jak płachta na byka. Proszę o nie odnoszenie się do tego tematu w tym wątku, bo zrobi się "bordello. Bum bum"

12 godzin temu, Harddrinkingman napisał(a):

Co u mnie z pewnością wypadło:

- celowniczki (Virtua cop, House of the dead)

- "strategie" (w sensie Civilization, Settlers)

- turowe (UFO)

- chodzone bijatyki

Spoiler

 

 

- celowniczki - znudziły mnie kompletnie w formie grania myszką. Virtua Cop i VC2 przeszedłem i starczy.  A potem kupiłem GunCona 2 (pistolet świetlny do kineskopowych TV do Playstation 2) i jak zacząłem grać w Time Crisisy i Vampire Night, to leciały całe tygodnie jak mi się nie nudziło. Nawet z kolegami się fajnie grało w gierki w Vampire Night. Naprawdę świetna zabawa, choć wymagała wtedy dużego TV, a mało kto wtedy taki posiadał. Na 29 i 32" z bardzo bliska był czad. Następnie się znowu trochę znudziło, aż nadszedł VR, i może z celowniczkami strzelanie w VR nie ma wiele wspólnego, ale z  graniem na Gunconie już jak najbardziej. Obecnie gram drugi rok Compound i nadal po oczyszczeniu mapy i w drodze do windy na następny level, strzelanie z rewolweru "z biodra" do wazonów i lamp, bardzo bawi. Jak będziesz miał okazję, to spróbuj, choć sterowanie ruchem postaci gałką wymaga etapu oswajania mózgownicy z lokomocją w VR. Byleś nie utknął na etapie grania teleportami, "bo inaczej mi się robi niedobrze". 5-10 minut dziennie przez tydzień dwa regularnie i problem kompletnie znika, a radocha ze "szczelania" jest naprawdę super i nie gorsza niż na automatach czy na Gunconie 2 właśnie. Oczywiście poza tym jest mega imersja jaką daje VR. Celowniczki na myszce to nużyzna.

 

- turowe (UFO) - mi zabraknie świetnej grafiki, klimatu i tego zaciekawienia "co będzie dalej, jakie statki kosmiczne, jakie nowe ufoki". Wtedy to było naprawdę fajną marchewką na kijku. Nowa odsłona sprzed kilku lat nie oferuje grafy, dzięki której bym chciał grać dalej, ale za to sam szkielet gameplayu jest w tej grze całkiem spoko i fani starego UFO zazwyczaj chwalą, więc jakbyś chciał to możesz spróbować

- chodzone bijatyki. Gdy będziesz miał monitor OLED 480Hz lub więcej, i będziesz mógł odpalać symulator CRT dla uzyskania krystalicznie czystego obrazu w ruchu, to polecam God of Wary z PS2 i PS3. To taka jakby nowoczesna wersja chodzonej bijatyki. Ludzie mówią, że im się ten typ gameplayu znudził i dlatego GoW na PS4 to już gra TPP, ale walka i rozpierducha w tych "Slasherach" z PS2 i PS3 naprawdę cieszy oko i daje radochę, pod warunkiem, że wszystko w ruchu widać idealnie. Większość ludzi nie miała nigdy okazji się przekonać, więc marudzi, że gra nudna. Guzik prawda. Jakby tak było to bym nie przeszedł jedynki, dwójki, trójki i czekał obecnie na remastery, bo God of War Ascencion na oryginalnej konsoli miał zwalony framerate (prawie nigdy 60fps) i tylko z tego powodu sobie odpuściłem. Fajny slasher. Podobnie Ninja Gaiden, gdzie jest naprawdę poezja ruchu, animacje zrobione przez Japończyków od Dead or Alive, więc naprawdę cieszą oko, ale bez żylety w ruchu to nie bawi tak samo.

A co do klasycznych to gatunek do łask może Ci przywrócić zakup joysticka/ów ala te z salonów arcade lub adaptera do joyów retro  z Amigi/Commodore/Atari oraz... znalezienie kumpla, który chętnie zagra. Wtedy jakiś browarek czy co kto lubi dla poprawy nastroju, i można pograć. To nie będzie to samo co 30 lat temu, ale spoko. Jeśli grać w jakieś retro klasyki to z podwójnym filtrem CRT najlepiej. Jednym aby obraz wyglądał jak na CRT, a drugi żeby obraz w ruchu był super. Choć co do retro bijatyk to akurat ten drugi może nie być potrzebny, zależy jak zrobiona gierka. Rysowane postacie nie miały przecież 60fps więc i tak to nic nie zmieni.

 

W dniu 21.02.2025 o 18:01, Jaycob napisał(a):

Wyścigowe - kiedyś uwielbiałem serię Need for Speed (zwłaszcza te początkowe aż do Most Wanted), Test Drive Unlimited, Coliny, DiRT, Forza… Dziś jednak te gry wydają mi się nudne i nie mam na nie ochoty.

Spoiler

Ten gatunek naprawdę BARDZO zależy od dwóch rzeczy: Podejścia i jakości obrazu w ruchu.

 

Musi być duże pokrycie pola widzenia (monitor 3D z bardzo bliska, albo wielki TV 60" z np. 1.5m, albo VR), ale to oczywistość. Dalej jest kwestia podejścia. Mam kilku kumpli, którzy się wręcz ze mną kłócili, że "nie będziesz mi mówił co mnie bawi jak Ci mówię, że mnie jeżdżenie w kółko nie bawi kompletnie i w dupę se wsadź te swoje Gran Turismo i Forzy Motorsport". A potem po dekadzie "Wiesz co, jednak faktycznie fajnie się gra w te wyścigi", bo przypadkiem nie mieli wyścigów typu, jaki im pasił a kolega pożyczył Forzę 4 i zagrali na kierownicy, na której dotychczas grali tylko w rajdówki. Podobnie wielu miłośników symulatorów nie bardzo rozumie czego szukać w grach arcade. Skupiają się na tym, czego zręcznościówkom brakuje w porównaniu do simów i odbijają się od gry zanim zrozumieją co jest duszą arcade'ówek i dlaczego w nie też warto pograć. Niektórzy potrzebują rywalizacji z prawdziwym przeciwnikiem, a to już temat rzeka. Są w każdym razie tacy, którym się wydaje, że potrzebują, bo nie dają sobie szansy sprawdzić czy może i bez tego jakaś gra ich dobrze bawić. Są też tacy, którzy wymagają progresu w swoim skillu czy aucie. W tych gatunkach (wyścigowych) naprawdę wiele osób niepotrzebnie się zamyka w swoich klatkach, nie dając szansy na poznanie innych. 

 

A teraz najważniejsze: ruch. Symulator CRT na OLED 480Hz, albo jeden z tych bardzo rzadko spotykanych monitorów z idealnym obrazem w trybie "migotania" (backlight strobing, Nvdia ULMB itp) i dopiero się zaczyna robić zabawnie. Mam to szczęście, ze mam stary monitor LCD 24" radzący sobie z tym trybem nie tylko w 100 czy 120Hz, ale i w 60, 75 i 85. Tutaj trzeba powyłączać motion blury, TAA i inne badziewie, zadbać o to, żeby było fps=Hz, czyli betonowe 120fps w 120Hz na przykład, i różnica jest ogromna. Zrobiłem test na sobie. Na obrazie z dobrego projektora na dobrym ekranie: obraz WOW dopóki się nie rozpędziłem. Przesiadałem się wiele razy w ciągu kilku godzin. Projektor. Monitor. Projektor. Monitor. I w co może być trudno uwierzyć, ostatecznie stwierdziłem, że na monitorze 19" CRT grało mi się w arcade'owe ścigałki znacznie, znacznie lepiej.

 

Frajda z samej jazdy nie istniała na projektorze, choć ten w recenzjach był chwalony za... brak smużenia/ghostingu. Jednak nie miał trybu "low persistence", czyli żeby osiągnąć obraz czysty w ruchu musiałbym na nim mieć ~500fps na 500Hz, a projektor miał tylko 60Hz.  Przy mijaniu z bliska gałęzi w Pure czy NAIL'D, nie było na nim żadnej radochy. Na monitorze CRT nawet przy dużej prędkości czuć niemal było gałązki uderzające w twarz, a poczucie pędu było milion razy lepsze. Szczególnie, że bez żylety w ruchu ciasne zakręty nie pozwalały zachować uczucia prędkości bo się wszystko w cholerę rozmywa. Arcade ścigałki w 120fps na 120Hz + stroboskop, to już w ogóle jest bajka.

 

 

Pożyczyłem raz koledze swój monitor i przesiadłęm się na model bliźniaczy, ale bez stroboskopu. Grałem sobie w gry tego typu w 120Hz widząc wady, ale po dwóch dniah zapomniałem co tracę. Ludzie mylnie to nazywają "przyzwyczajeniem się". Gówno prawda. To tylko zapominanie. Można zapomnieć mimo gadania o tym zjawisku przez dekadę, czego jestem przykładem. Można zapomnieć w godzinę. 

Po 2 tygodniach dostałem swój monitor z powrotem, odpaliłem grę... i po raz 100 byłem w szoku jak niesamowita jest ta pułapka w jaką nas pakuje nasz własny mózg. ZAWSZE po powrocie do grania z żyletą w ruchu jest opad szczęki i "wow! teraz się gra 5x fajniej!". Także jak będziesz miał dostęp do OLEDa 480Hz to symulator CRT z BlurBusters i skacz smiało w ścigałki, bo mnie ten gatunek kompletnie nie bawi bez żylety w ruchu, a z nią, nadal pozostaje w TOP 3 ulubionych gatunków gier.

 

Tylko zaufaj mi - tu działa podświadomość. Niby nie widzisz różnicy, ale ją znajdziesz jak zaczniesz się zmuszać podczas gry do odpowiedzi na pytanie "jak fajnie mi się w to gra?". Różnica się wydaje niewielka, ale "fun factor" się zmienia o 10x. Polecam zrobić sobie eksperyment (ja robiłem go wielokrotnie u siebie i nie tylko na sobie, na innych osobach też wyniki takie same) - postaw sobie dwa takie same ekrany i przeskakuj co 10 minut z jednego na drugi. Jeden z trybem low persistence i żyletą w ruchu a drugi w trybie "sample and hold". Oba 120Hz, dla obu stałe 120fps na wejściu.

Tylko tak można sobie uświadomić jaką pułapkę tutaj można zaobserwować. Nawet po 10 minutach może zacząć się zapominanie co się traci. A nagle cyk, przeskok na żyletę w ruchu i "jakoś fajniej się gra". Oczywiście zasada nie będzie miała zastosowania w grach wyścigowych idących w niestabilnym framerate'cie, albo powolnych. Przy widoku ze zderzaka/maski, i odpowiedniej płynności, braku bzdetów typu motion blur czy TAA, różnica będzie kolosalna i będziesz czuł to, co ludzie starsi nazywają "arcade feel". Ten specyficzny typ animacji obrazu, jaki cechowały gry wyścigowe na automatach arcade w latach 90tych, gdzie było stałe 60fps na CRT TV.

Przede wszystkim jednak będziesz czuł mega radochę z samej jazdy. Z samego uczucia pędu. A gierki typu Pure (z widokiem z kierownicy quada, a nie zza niego) czy Naild nagle zaczną bawić i zamiast "nudzi mnie to" będzie "no może jeszcze jedna trasę, ale to już na serio ostatnią, bo już 4ta rano" ;)

 

Edytowane przez VRman
Opublikowano (edytowane)

W moim przypadku swoje granie zakończyłem jakoś w 2005/2006r wtedy zaczęło się szlajanie z kumplami, i pogrywanie tylko w cs 1.6, na ten moment lubię lekkie gry co za specjalnie nie angażują, w którą mogę pograć parę godzin i powrócić po 2 miesiącach gdzie nie będę się zastanawiał o co tutaj chodzi? za czasów amigi uwielbiałem bijatyki (mortal kombat) i samochodówki (lotus, test drive), za czasów pc samochodówki dalej były na topie - NFS 3/ HS / Porsche / underground 1/2 / Driver / Hard Truck 2 - do tego rpg Fallout 1/2/Tactics / Gothic 1/2/nk/Blade of darkness - gry akcji Gta 3/vc/sa / Mafia / bloodrayne - strzelanki Delta force 1/Land warrior / Medal of Honor / Soldier of Fortune no i oczywiście z kumplami H3 / H4 bo samemu nie lubiłem w to grać, na lan-ach ogrywaliśmy cs 1.5/1.6/ unreal tournament / quake 3 + mod Bit for power/ Company of Heroes / flatout 1/2 / rune / Soldier of Fortune 2.

Edytowane przez Keleris
Opublikowano

O jeżu, jakie głupotki o tych ścigałkach u kolegi VRomana :E Gram na 32" VA w 80-100 FPS zależnie od gry i oczywiście jest w pytę, bo... to lubię, od dziecka mnie to ciągnęło, od dziecka kręciły mnie ścigałki i je kochałem, najpierw arcade, potem coraz bardziej poważne. Nie trzeba do tego kosmicznego sprzętu.

 

Czego trzeba? A tu się przyznam bez bicia, że nie wiem 8:E, nie wiem czemu popularność  tych prostszych ścigałek tak spadła, bo i GRID-y, i taki Wreckfest, to przecież dobra zabawa. Może po prostu dzieciaki się zmieniają, może auta nie są dla nich tak magiczne jak dla millenialsów? 

 

Za to symulacje w pewnym sensie przeżywają złoty wiek, choć tutaj masę rzeczy psuje irracjonalny elitaryzm sprzętowy (wiadomo, DD to nie paski, a zębatki Logi nadają się na hasiok, postęp powinien być itp, natomiast nie trzeba mieć ful-load cell z bass shakerami, buttkickerów i 3x zakrzywionego OLED-a, by się dobrze bawić) czy wojenki między fanami określonych produkcji czasem IMHO idące zbyt daleko... no ale tak czy inaczej gry sobie radzą, niektóre żyją latami, a nawet przeżywają drugą młodość jak AMS2.

Opublikowano

@Zas

 

Przegapiłeś istotny fakt, że odpisywałem do konkretnej sytuacji i konkretnej osobie. Nikt nie mówi, że nie można się bawić wyścigami bez dobrego sprzętu. U każdego poziom funu jaki jest wymagany, aby się chciało grać, będzie gdzie indziej.

Lepszy sprzęt potrafi mocno pomóc w tej kwestii, a kolega pisał, że przestał grać.

Ja się bawię świetnie, to się z kolegą podzieliłem doświadczeniem z grania, bo kto wie, może tym pomogę znaleźć zabawę w tym gatunku ponownie. 

Możliwe, że przegapiłeś też prośbę o nierozpoczynanie dyskusji nie na temat, ale właśnie to postanowiłeś zrobić.

Wróćmy tematu -  już mi nie odpisuj i nie recenzuj co piszę. :)
 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Popularne tematy

  • Najnowsze posty

    • Skoro kupiłeś WOLED to wiedziałeś na co się piszesz 
    • Teraz to już nie wiem czy trollujesz, czy serio masz taki dziwny gust lub jego brak.  Widzę Cię głównie w tematach generycznych, przemysłowo produkowanych gier, z checklistą zamiast pasji oraz outsourcingu zamiast chętnych, stałych pracowników. Te "wizytówki" były robione przez AI, często w ogóle nie pasując do gry. Firma nie podała w opisie Steam że użyli AI, więc chyba każdy może dostać zwrot, nawet po wielu godzinach i ponad 2 tygodniach, bo były takie przypadki.   Zajrzałem ponownie do tematu, bo król parodii zrobił film.  
    • Zgadza się. 5060ti powinna mieć najwyżej 12GB, za to 5070 już 16GB. Wtedy miałoby to sens. A tak muszę się posiłkować DLSS + ewentualnie FG  Jednak różnica pomiędzy 3060ti 8GB a 5060ti 16GB jest spora. Może te 16GB Vram wystarczy do Rubina w 2027 roku  
    • Przy okazji przedstawiania planu pokojowego sekretarz amerykańskiej armii Dan Driscoll przekazał stronie ukraińskiej, że stoi w obliczu "nieuniknionej porażki" - donosi stacja NBC News. Zdaniem Amerykanina sytuacja Ukrainy oznacza, że nie może ona dyktować warunków, a dalsza zwłoka jeszcze bardziej osłabia jej pozycję. W opinii Kijowa pierwotna propozycja USA oznacza de facto kapitulację wobec Kremla. Sekretarz armii USA Dan Driscoll wygłosił serię ponurych prognoz dotyczących sytuacji na froncie i nalegał na przyjęcie wstępnej wersji amerykańskiego planu pokojowego podczas niedawnej wizyty w Kijowie - informuje stacja NBC News, powołując się na dwa źródła zaznajomione z przebiegiem spotkania. Według informatorów Driscoll poinformował ukraińskich urzędników, że sytuacja ukraińskiej armii pogarsza się: Rosjanie zwiększają tempo nalotów, dysponują praktycznie nieograniczonymi zasobami i mogą prowadzić długotrwałą wojnę bez utraty impetu. Podkreślił, że dalsza zwłoka jeszcze bardziej osłabi pozycję Kijowa. Delegacja USA ostrzegała również, że Stany Zjednoczone nie są już w stanie zapewnić Ukrainie niezbędnej liczby środków obrony powietrznej i amunicji.   Jedno ze źródeł twierdzi, że komunikat Driscolla po przedstawieniu planu pokojowego był jasny.    "Generalnie przesłanie było takie: Przegrywacie i musicie zaakceptować ofertę" - czytamy.   Stacja opisuje, że strona ukraińska uprzejmie odmówiła podpisania pierwotnej wersji dokumentu, który w Kijowie uznany został za de facto kapitulację wobec Kremla.   Według NBC News sytuacja ta była kolejnym przejawem głębokiego podziału w ekipie Donalda Trumpa co do sposobu zakończenia wojny w Ukrainie.   Obóz skupiony wokół wiceprezydenta USA J.D. Vance'a i specjalnego wysłannika Steve'a Witkoffa uważa, że to Kijów utrudnia osiągnięcie pokoju i nalega na wywieranie presji i wymuszanie kompromisów ze strony Ukrainy.   Tymczasem obóz sekretarza stanu USA Marco Rubio winą obarcza Rosję i twierdzi, że Moskwa ustąpi dopiero pod presją sankcji i twardej postawy Zachodu.   Sam Donald Trump - jak podaje stacja - często "waha się" pomiędzy tymi dwoma podejściami. https://wydarzenia.interia.pl/ukraina-rosja/news-przegrywacie-naciskal-na-ukraine-w-usa-narasta-konflikt,nId,22460388
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...