Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
22 minuty temu, lokiju napisał(a):

W kontekście epidemii samotności i tego, że kobiety oczekują czegoś innego niż większość współczesnych mężczyzn sobą reprezentuje.  

To niech lecą na Marsa, tam są pewnie lepsi faceci. Sorry ale stare ludowe powiedzenie nawet mówi że "babie nigdy nie dogodzisz". Jako facet nie będę się do dopasowywał do panujących trendów by przypodobać się płci która sama nie wie czego chce.

 

A teraz pomyślmy, dlaczego w PRLu było więcej zwiazków? Bo rodzice motywowali "zostaniesz starą panną/kawalerem", bo lepszy zachlany Wiesiek, bo gromadka rodzeństwa w domu wypychała co starszych w świat. Bo rodzice mieli wywalone na naukę i przyszłość... Ale fajne jakościowo związki powstawały, takie trochę z musu.

 

 

  • Odpowiedzi 1,8 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano (edytowane)

Wydaje mi się, że to się łączy ze sobą bardziej niż myślisz. 

Jestem pewny, że wielu facetów będzie samotnych bo wiele kobiet wybiera bycie singielkami. Jeszcze jakiś czas temu kobiety szukały partnera/męża bo chciały mieć dzieci, zresztą wciąż tak jest. Chyba każdy człowiek, który wychodzi z domu zna lub znał kilka kobiet pod 30 lub po 30, które mówiły, że muszą sobie kogoś znaleźć bo zegar biologiczny bije. 

Jak to teraz wygląda? Kobieta kończy studia i albo mieszka z rodzicami albo siedzi na wynajmie, liczy ile musi zarabiać, żeby kupić mieszkanie albo dom na raty i się załamuje. Potem liczy ile partner by musiał zarabiać, żeby mieć zdolność i znowu lipa. A jak już ktoś ma zdolność, to rata za mieszkanie to 2500-3500zł na miesiąc, za dom od 5000zł złotych w górę. Co miesiąc przez 30-35 lat. Jak kobieta sobie poczyta albo porozmawia z rodziną czy tam z koleżankami i się dowie ile kosztuje żłobek, przedszkole, dentysta dziecięcy czy pediatra to idzie się załamać. 

Jestem przekonany, że brak chęci posiadania partnera wiąże się z brakiem chęci posiadania dzieci. Idąc tym tropem nie dziwi, że kobieta woli gościa z domem i dobrą kasą, z takim łatwiej mieć dzieci niż z kimś, kto nie ma niczego i zarabia 7k. 

Wydaje mi się też, że wiele kobiet, które nie mogą mieć tego czego chcą tworzy narrację to usprawiedliwiającą tj. że nie chcą mieć dzieci i faceta bo tak jest lepiej, wygodniej itp. i to idzie w eter i ma szkodliwe działanie.

Uwierz mi, że w tym kraju strasznie goli się rodziców. Psychiatra dla dorosłych 300zł, dziecięcy 500zł za wizytę, ogólnie terminy na NFZ straszne a ceny leczenia prywatnego kosmiczne. Przecież ja bym jeździł nowym Porsche i co kwartał latał na Bahamy a w chacie miałbym służbę jakbym nie miał dzieci. 

10 minut temu, Totek napisał(a):

To niech lecą na Marsa, tam są pewnie lepsi faceci. Sorry ale stare ludowe powiedzenie nawet mówi że "babie nigdy nie dogodzisz". Jako facet nie będę się do dopasowywał do panujących trendów by przypodobać się płci która sama nie wie czego chce. (...)

Nie no, trochę trzeba się dopasować. Tak samo jak kobieta coś robi, żeby przypodobać się facetowi, obie strony muszą się trochę postarać :) Ale jak ktoś przesadza to racja, niech taka osoba spada na drzewo bo wszystko ma swoje granice. 

A jak nikt się nie stara to znaczy, że taka osoba chyba lepiej powinna zostać singlem. Uważam, że nie ma w tym niczego złego, nie każdy jest stworzony do życia w związku. 

 

 

10 minut temu, Totek napisał(a):

A teraz pomyślmy, dlaczego w PRLu było więcej zwiazków? Bo rodzice motywowali "zostaniesz starą panną/kawalerem", bo lepszy zachlany Wiesiek, bo gromadka rodzeństwa w domu wypychała co starszych w świat. Bo rodzice mieli wywalone na naukę i przyszłość... Ale fajne jakościowo związki powstawały, takie trochę z musu.

Dużo tego było, miałem niejednego kolegę którego rodzice się nie lubili. Takim to by było lepiej jakby nie byli razem. 

Edytowane przez Henryk Nowak
Opublikowano

I strach przez brakiem zapewnienia dziecku odpowiedniego poziomu życia. 
Chyba nikt nie chciałby żeby jego dzieci były wyzywane albo wytykane w szkołach czy innych miejscach 

Kiedyś było inaczej i życie prowadziło się w skupiskach rodzinnych i znajomych teraz każdy żyje sam. To ma jakąś terminologie atomowe rodziny czy coś :D

  • Upvote 1
Opublikowano
7 minut temu, Dimazz napisał(a):

I strach przez brakiem zapewnienia dziecku odpowiedniego poziomu życia. 
Chyba nikt nie chciałby żeby jego dzieci były wyzywane albo wytykane w szkołach czy innych miejscach 

Kiedyś było inaczej i życie prowadziło się w skupiskach rodzinnych i znajomych teraz każdy żyje sam. To ma jakąś terminologie atomowe rodziny czy coś :D

Jak ktoś ma kredyt 5000zł miesięcznie na 30 lat to strach, że dziecko nie będzie mieć dachu nad głową. Teraz jest ok ale co będzie za 10-15 lat? Co jak będzie kryzys i bezrobocie? Bank zabierze chatę i dzieci na bruk. To jest prawdziwy argument który słyszałem od bezdzietnej pary - on 34 a ona 33 lata, moi dobrzy znajomi. 

Opublikowano

Zgadzam i nie zgadzam sie jednoczesnie.

 

Primo, sam zawsze podchodzilem do tego, ze musze miec 'zaplecze' zeby isc w ojcostwo. Tylko dla jednego zaplecze to bedzie 7k na reke i 20k w skarpecie, dla drugiego 25k na reke i 300k odlozone. To jest bardzo umowne. I ten co zarabiak 7k, i ten co 25k, nie moze byc pewny czy za 2, 5, 10 lat sie cos nie posypie. Czy to zawodowo, czy to zdrowotnie. A nie odlozysz tez 0.5mln w skarpecie, zeby dziecko zawsze moglo w razie co do tego siegnac. Mam w rodzinie osoby z 6 dzieciakow pracujace na 1.5 etatut (1 + 0.5) i wiazace koniec z koncem, a znam pary zarabiajace razem 25k w Wawie, nadal w pol rozkroku co dalej ze soba zrobic, bo nie wiadomo co z branza etc.

 

Z kolei z drugiej strony, zycie tez troche na tym polega, zeby podejmowac ryzyko. Nasi rodzicie myslisz ze mieli wieksza poduszke od nas? Nie sadze. Tam tez byly niewiadome. 

  • Upvote 3
Opublikowano
17 minut temu, Henryk Nowak napisał(a):

Jak ktoś ma kredyt 5000zł miesięcznie na 30 lat to strach, że dziecko nie będzie mieć dachu nad głową. Teraz jest ok ale co będzie za 10-15 lat? Co jak będzie kryzys i bezrobocie? Bank zabierze chatę i dzieci na bruk. To jest prawdziwy argument który słyszałem od bezdzietnej pary - on 34 a ona 33 lata, moi dobrzy znajomi. 

Ja to rozumiem bo rodzice zarabiający po 5k zł na rękę ciężko żeby mięli na rate na dom i jakiś samochód oraz utrzymanie dziecka na poziomie.

Nie wiem jak to było kiedyś czy państwo zapewniało domy, mieszkania.

Wiem że była presja na kobiety głownie ze strony babć i ciotek na małżeństwo i dzieci. Jak kobieta miała 25 lat a nie miała męża i dzieci to już duża presja. Swatało się jakoś ludzi.

Wiem że życie kiedyś było bardziej społeczne, rodziny większe i ludzie sobie bardziej pomagali żeby przetrwać i żyć. Z miast przyjeżdżali do rodzin na wieś na zbiory plonów po mięso i takie rzeczy zacieśniały więzi.

Teraz każdy chce sam albo we dwójkę bez pomocy zapewnić sobie i dzieciom byt co może zniechęcać do posiadania rodziny.

Duży kredyt to strach ale dziecko w wieku 18-20lat jest juz dorosłe i potrafi pomóc rodzicom. 
To nie jest tak że dziecko to obciążenie na całe życie

  • Upvote 1
Opublikowano

Oczywiście, masz rację. Z tym ryzykiem mi chodzi jedynie o jego skalę. Jak ktoś zarabia więcej i pracuje w pewniejszej branży to mniej ryzykuje.  

3 minuty temu, Dimazz napisał(a):

Ja to rozumiem bo rodzice zarabiający po 5k zł na rękę ciężko żeby mięli na rate na dom i jakiś samochód oraz utrzymanie dziecka na poziomie.

A mediana w Polsce to właśnie 5200zł netto.   

3 minuty temu, Dimazz napisał(a):

To nie jest tak że dziecko to obciążenie na całe życie

No jasne, kiedyś być może nawet pomogą :)

Jednak w pierwszych latach są ogromnym obciążeniem. Bywały miesiące, że 4k nie starczyły na miesiąc jak się wliczyło opiekę zdrowotną. 

17 minut temu, Klakier1984 napisał(a):

Co do żłobków jeszcze- przed dofinansowaniem były tańsze niż te 1500 zł ale z tymi wszystkimi "+" rządzący się chyba nigdy nie nauczą...

Przed tym dofinansowaniem ceny zaczynały się od 400zł u mnie w okolicy. Tak, zdecydowanie spieprzyli. 

Opublikowano
19 minut temu, Dimazz napisał(a):

Nie wiem jak to było kiedyś czy państwo zapewniało domy, mieszkania.

Wiem że była presja na kobiety głownie ze strony babć i ciotek na małżeństwo i dzieci. Jak kobieta miała 25 lat a nie miała męża i dzieci to już duża presja. Swatało się jakoś ludzi.

Ogólnie mieszkania raczej nie mają nic do tego co było w latach 70tych czy początku 80tych. Wtedy ludzie potrafili chować po kilka dzieci na 50m2. Albo nawet siedząc w wspólnym domu razem z ich rodzicami czyli dziadkami tych dzieci.

 

Kobiety wcześnie rodziły bo nie było antykoncepcji, dostępu i świadomości. Młodzi ludzie zwykle wpadali i wcześnie zaczynali tworzyć rodziny. A, że była bida totalna to ludzie nie mieli ogólnie nic specjalnie innego do roboty :EKariera, hobby, zabawki itd. to było tylko dla nielicznych wybranych, reszta odbębniała po prostu swoje 8h w robocie.

 

Na wsiach dzieci kilkuletnie już pracowały z rodzicami na gospodarstwie, w wieku 9+ lat to już często opuszczając dni w szkole bo po prostu trzeba było pracować i to było ważniejsze. 

 

Ale też to nie było tak, że nie trafiały się tzw. maminsynki, piwniczaki. Byli jak najbardziej siedzieli u mamusi przy 30tce i ponad bo było im tak wygodnie i mieli wyjebongo co myśli reszta społeczeństwa :E Tyle, że reszta społeczeństwa po prostu nadrabiała i robiła te dzieciaki.

 

Z miasta na wieś przyjeżdżało się po mięso bo w mieście po prostu go nie było w sklepach. Więc jak sam sobie nie wziąłeś świniaka na spółkę z szwagrem i nie uwędziłeś szynek to nie miałeś po prostu :E Ludzie nie mieli czasu na głupoty, była taka bida, że tylko przetrwanie i rozmnażanie, aby dzieci pomagały to ciągnąć dalej.

  • Upvote 3
Opublikowano
57 minut temu, lukadd napisał(a):

(...)

Dodalbym do tego,że było bardzo łatwo o mieszkanie, czy to zakładowe, spółdzielcze czy komunalne. No i nie istniało bezrobocie. Jak człowiek był zdrowy i chciał pracować to miał zagwarantowany dach nad głową i michę, odchodziło wiele zmartwień które mamy dziś. 

Nie było wyścigu szczurów, nie promowano życia jak w bajce i nie było wstydu jak chłop pracował w fabryce a baba na poczcie. 

Teraz awansowaliśmy na wyższy poziom spierniczenia umysłowego, każdy chce mieć więcej i lepiej, wszystko jest droższe, firmy są nastawione na bezwzględny zysk i wyzysk pracownika i jest coraz gorzej. Magazynierzy noszą paczki na czas, pracownicy korporacyjni pracują na wielu wskaźnikach, jak się robi za wolno to najpierw plan naprawczy a jak to nie pomoże to potem wylot, nie ma ludzkiego podejścia, nie ma zrozumienia że człowiek ma swoje ograniczenia, ma być wynik. 

Za komuny może i żyło się biedniej ale też łatwiej. 

Opublikowano (edytowane)

Bezrobocie nie istniało, bo wysyłano ludzi do bezwartościowych prac, aby tylko coś robili dla pozoru. Zysk z tego był żaden, w większości strata :E A zarobione pieniądze nie miały żadnej wartości dla typowego Kowalskiego. Po prostu papierek.

 

"Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy"

 

Przeciętny pracownik wtedy zarabiał wtedy ~30-40 dolarów na miesiąc co było totalną przepaścią w stosunku do krajów zachodnich.

Ogólnie to temat rzeka. Mieszkania budowali, czekało się na nie. Dostawało się przydziały na w większości klitki, płaciło się za nie czynsz i się wegetowało bo nic nie było :E 

 

Wyścigu szczurów nie było bo po prostu nie było biznesu. Sklepy stały puste :E Ludzie nie mieli nawet opcji za czym gonić, nie mieli o czym marzyć. 

 

Edytowane przez lukadd
  • Like 1
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
6 godzin temu, Henryk Nowak napisał(a):

Ale pajac z tego Donalda, już mógł się nie odzywać. 

Domy i mieszkania coraz droższe, większość ludzi nie pracuje w IT jak elita z tego forum i albo stać ich na swoje jak nie są pierwszej młodości albo są okredytowani pod korek. 

 

https://www.google.com/amp/s/www.bankier.pl/amp/wiadomosc/Mediana-wynagrodzen-kwiecien-2025-Do-sredniej-krajowej-wciaz-daleko-9017871

 

Żłobki coraz droższe, przedszkola prywatne też a w publicznych ciężko o miejsce. Kasa, kasa, kasa ale kobiety z małym dzieckiem nikt nie chce zatrudniać a on pierniczy że chodzi o styl życia. Stare dziady w wieku emerytalnym z dawno odchowanymi dziećmi nie powinny się wypowiadać na takie tematy. 

To też. Wszyscy zrobili się wygodniccy bo są karmieni wizjami idealnego życia, które dla większości nie jest osiągalne. 

A potem cyk kredyt 3500zl/miesiąc na 30 lat, żłobek 1500zł, później przedszkole 1200zł. Nie mówiąc o cenach usług medycznych dla dzieci, jak z małym trzeba iść prywatnie bo publicznie nie ma terminów to koszty idą w tysiące, jedna wizyta u specjalisty to 400-500zł. 

Utrzymanie małego dziecka (pieluchy, mleko w proszku, lekarze) kosztuje znacznie więcej niż utrzymanie obojga rodziców w analogicznym okresie. Teraz zdziera się kasę z rodziców, traktuje się ich jak frajerów którzy i tak zapłacą bo muszą. Jak ktoś karmi się social mediami I ogląda to piękne życie to późniejsze zderzenie się z rzeczywistością jest druzgocące, tak myślę. Niemniej trzeba mieć mnóstwo kasy i czasu żeby wychowywać dziecko. Ja mieszkam z żoną i z mamą, bez mamy która ma czas zajmować się małymi kiedy my nie możemy byłoby jeszcze trudniej a nie każdy ma taki luksus. 

Moja matka dopiero jak zobaczyła ile teraz to wszystko kosztuje zrozumiała dlaczego tak mało osób chce teraz mieć dzieci, mówi, że 30 lat temu było o wiele taniej i łatwiej. 

Przedszkole publiczne o ile dobrze pamiętam do ~5h jest darmowe, a później chyba ~2zl za każdą dodatkową godzinę i kilka złotych dziennie za posiłki.

 

W 400-500zl się zamkniesz.

 

Terminy u standardowego lekarza dla dzieci też są krótsze niż dla dorosłych, ponieważ pula lekarzy oraz ryzyko jest inne -> mogą je zapisać do lekarza dziecięcego i dla dorosłych.

Edytowane przez wallec
Opublikowano
2 minuty temu, wallec napisał(a):

Przedszkole publiczne o ile dobrze pamiętam do ~5h jest darmowe, a później chyba ~2zl za każdą dodatkową godzinę i kilka złotych dziennie za posiłki.

 

W 400-500zl się zamkniesz.

Pisałem już, że bardzo, bardzo trudno o miejsce, przynajmniej w Poznaniu. Tu mam dwie opcje, albo prywatnie albo bardzo daleko od domu. 

Opublikowano (edytowane)

O przedszkole publiczne teraz jest bardzo łatwo, ponieważ dzieci jest mniej a ilość placówek pozostaje na tym samym poziomie.

 

O przedszkole blisko domu w przypadku gdy oboje rodziców pracuje jest jeszcze łatwiej ponieważ odległość od przedszkola jest brana pod uwagę. 

Im bliżej przedszkole, tym większą masz szansę.

Edytowane przez wallec
  • Haha 3
Opublikowano (edytowane)

Zależy gdzie mieszkasz. Ja mieszkam w tzw. sypialni Poznania i tutaj nie brakuje dzieci, nie ma też miejsc w przedszkolach. Uwierz mi, jestem w temacie. 

Jak ktoś mieszka w centrum miasta to pewnie nie ma problemu, tutaj jest. 

Edytowane przez Henryk Nowak
Opublikowano (edytowane)

Nieprawda, nie jesteś w temacie albo Twój research został ograniczony o dostęp do publicznej opieki dla dzieci.(Praktycznie każde większe miasto ma wolne miejsca w przedszkolach publicznych.)

 

Można to wywnioskować po:

- podaniu nierealnej kwoty kosztu przedszkola, a przedszkole jest dużo tańsze od żłobka 

- podaniu nierealnego czasu oczekiwania i kosztu usługi opieki zdrowotnej (kwoty, o których piszesz można zapłacić jak np w Boże Narodzenie idziesz na prywatną wizytę do lekarza, który w domu zrobił sobie "punkt lekarski" a na codzien pracuje w szpitalu)

 

Nic się nie martw, też tak miałem dopóki sam nie zacząłem kminic ocb i zajmowała się tym żona.

 

Też zapłaciłem za pierwsze buty 400zl bo "podeszwa musi być mięciutka i elastyczna żeby nie wpływało na kształt stopy dziecka" a w tych butach stanął na nogach zero razy :-)

Edytowane przez wallec
  • Haha 3
Opublikowano
25 minut temu, wallec napisał(a):

Nieprawda, nie jesteś w temacie albo Twój research został ograniczony o dostęp do publicznej opieki dla dzieci.(Praktycznie każde większe miasto ma wolne miejsca w przedszkolach publicznych.) (...)

Ja nie twierdzę, że miejsc nie ma, tylko ja nie mam czasu dowozić codziennie dziecka kilka km. 

  

25 minut temu, wallec napisał(a):

- podaniu nierealnego czasu oczekiwania i kosztu usługi opieki zdrowotnej (kwoty, o których piszesz można zapłacić jak np w Boże Narodzenie idziesz na prywatną wizytę do lekarza, który w domu zrobił sobie "punkt lekarski" a na codzien pracuje w szpitalu)

Jakie kwoty się wg Ciebie nie zgadzają z rzeczywistością i jaki czas oczekiwania przeze mnie jest nierealny? 

 

Opublikowano (edytowane)

Te o których mówisz że idą w tysiące jak gdzieś trzeba pójść z dzieckiem do specjalisty.

Takie koszty specjalistyczne są niezależne od tego czy jesteś dzieckiem czy dorosłym, jak się zdrowie posypie to jest przewalone, ale państwo polskie podstawowe tematy zwiazane z dziećmi ma bardzo dobrze ogarnięte.

 

Począwszy od podstaw jak zgłoszenie że dziecko się urodziło, nadanie nr PESEL, przyznanie świadczeń i terminowość ich wypłacania, wnioski internetowe itp. a na publicznej podstawowej opiece (przedszkola, lekarze pediatrzy) kończąc. 

 

W nocy dziecko łapnie gorączkę itp. rano masz lekarza, "opiekę w systemie" automatycznie przesłana do pracodawcy i możesz leczyć w domu.

 

9 tygodni urlopu rodzicielskiego.

2 tygodnie ojcowskiego

Dodatkowe 4(?) dni w roku na opiekę nad dzieckiem 

Babciowe

Żłobkowe 

Tornistrowe/książkowe 

E-dzienniki 

 

Itp. itd 

Edytowane przez wallec
Opublikowano
30 minut temu, wallec napisał(a):

Te o których mówisz że idą w tysiące jak gdzieś trzeba pójść z dzieckiem do specjalisty.

Takie koszty specjalistyczne są niezależne od tego czy jesteś dzieckiem czy dorosłym, jak się zdrowie posypie to jest przewalone, ale państwo polskie podstawowe tematy zwiazane z dziećmi ma bardzo dobrze ogarnięte.

(...)

Bo idą w tysiące. Mój mały urodził się z dysplazją włóknistą kości piszczelowej. W przedszkolu były pretensje, że nie ma specjalnych butów, że nie ma wózka itp. Lekarz prowadzący po bardzo dokładnych badaniach stwierdził, że wózek by tylko pogorszył sytuację i kazał małemu normalnie chodzić. Kretynki w przedszkolu zagroziły, że zgłoszą to do mopsu, było jeżdżenie na badania, ostatecznie mały został na obserwacji na 5 dni, miał zrobione wszystko co się da w tym obrazowanie osiowe i w końcu przyniosłem stertę papierów żeby się zamknęły. Oczywiście dziecko nie było samo w szpitalu, mama z nim została na 3dni, potem ja tam siedzialem 2 dni. Termin operacji był przesuwany 3 krotnie! Ostatecznie mały by miał 7 lat gdyby dotrzymali ostatniego terminu a pierwotnie miał mieć operację w wieku niecałych 5 lat. Przedszkolanki się czepiały, że mały spowalnia spacery, mały nie mógł biegać za piłką jak inne dzieciaki, nie mógł skakać, musieliśmy na niego szczegolnie uważać itp. 

Postanowiliśmy, że robimy prywatnie, całość kosztowała ponad 30k. Konsultacje z chirurgiem kosztowały 400zl za jedną. 

Ja się nie zgadzam, że państwo ma te podstawy dobrze ogarnięte. W poradniach było pełno takich dzieci, też im przesuwali terminy bo są bardziej pilne przypadki. Jak dzieje się coś poważnego to państwo leży i kwiczy. 

Powiesz, że jak dorosły ma problemy ze zdrowiem to też tak jest. Ok, prawda, ale nie ma obowiązku posiadania dzieci w jak już się je ma to można się wyłożyć finansowo. Jeśli ktoś ma ciężko pod względem finansowym to nie dziwi mnie, że nie chce ryzykować posiadania dziecka, w tych czasach nie każdego na to stać. Jak kobieta pracuje na kasie a mąż w magazynie to sam koszt takiej operacji a wcześniej butów ortopedycznych na miarę może wpędzić w długi na kilka lat. 

 

No i co z tego, że jest milion dni wolnych dla rodzica, jak mi przez konsultacje z lekarzami brakowało wolnego bo całe wolne spędziłem w gabinetach lekarskich i w szpitalach. 

Może jest dobrze jak dziecko nie choruje maksymalnie musisz iść do pediatry w sobotę wieczorem, ale jak dzieje się coś poważnego to jest dramat. 

 

  • Upvote 1
Opublikowano

Wiadomo, współczuję ale niestety z "całościowego" punktu widzenia, to jest kwestia "pareto" tzn. sytuacje/przypadki, które dotyczą większości populacji są dobrze ogarnięte przez państwo i mówienie, że w Polsce "nie da się mieć dzieci / jest ciężko bo państwo nie dziala/nie pomaga" jest przesadą.

 

Opublikowano

Moim zdaniem przeciętnemu człowiekowi który musi kupić mieszkanie/dom jest ciężko. Mediana wynagrodzeń to 5200 netto, to jest 10k na parę. To nie jest dużo przy obecnych cenach wszystkiego a zwłaszcza nieruchomości. Jakby ktoś z takimi zarobkami i kredytem na mieszkanie był na moim miejscu to albo by się latami męczył aż by się doczekał operacji na NFZ albo by musiał dołożyć kolejny kredyt do kolekcji. 

Piszesz, że takich przypadków nie ma dużo ale niestety jest ich coraz więcej. 

Opublikowano

Kiedyś tu ją wrzuciłem do obejrzenia, lecz jej już nie polecam. Nie dość, że ma na kanale z kilka filmów z pseudocoachowym pierdzieleniem, a w jednym z ostatnich filmów podpadła tym, że popiera ew. powrót do obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...