Skocz do zawartości

jagular

Użytkownik
  • Postów

    779
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jagular

  1. Kosmos dla wszystkich...jasne. Drama się tak mocno przedłuża, że trzeba sięgać do coraz głębszych pokładów bezbarwnych wypełniaczy tekstowych żeby utrzymać uwagę widza.
  2. Solidniej od klepanego po taniości Wahoo ( ), ale i tak w środku jest pewnie pasek, którego życie jest policzone. A i ta głowica skrętna jakaś taka chuderlawa Nie wiedziałem jednak że to już jest trzeci tego typu sprzęt na rynku.
  3. Myślę że sodatkowe punkty do kryterium wizowych można dostać za polajkowanie kont gwiazd porno
  4. No panowie trenażerowcy, właśnie przeczytałem że Garmin również sobie zrobił "podnoszajkę" przodu roweru zamontowanego na trenażerze. Cena wskazuje jak bardzo to niszowa zabawa. Wydaje mi się że wyraźnie widać, że nie chcą w ogóle sprzedawać dużo, tylko chcą sprzedawać mało, lecz drogo
  5. Są w sprzedaży różne cuda marketingu opartego na nadziei, typu rękawiczki z elementami gąbki, ale czy one realnie coś dadzą? Śliska sprawa. Generalnie "bolą mnie ręce" może oznaczać wiele. Może oznaczać to, na co wskazuje post wyżej - na jazdę w trudnych warunkach na niezbyt dobrze amortyzowanym rowerze. Może też wskazywać na błędy w pozycji (zbyt dużo masy przesunięte na przód). Może to też być typowe chyba dla początkujących usztywnianie ramion, co wręcz potęguje przenoszenie problemów wzdłuż tych ramion, albo inny błąd w pozycji. Może to też być problem z nerwami, ukrwieniem. I na koniec też zwykle, banalne zmęczenie po pierwszym kontakcie z rowerem od długiego czasu, które powinno przejść wraz z przyzwyczajeniem się. Acha. Siodełko: niektórzy ustawiają je pod znacznym kątem, przez co zsuwają się z niego podczas jazdy, a więc muszą się zapierać rękami o kierownicę.
  6. @GordonLameman Podchodząc do takiego stanowiska z drugiej strony: może podwyższyć o np. 10% podatek gruntowy? A może o 50%? To też będzie dodatkowy zysk dla gmin. Każdy podatek to jakiś dodatkowy zysk dla gmin...przynajmniej teoretycznie. Podejdźmy do tego od jeszcze innej strony. Wprowadźmy nowe słowa do języka administracyjnego polskiego. Uwaga, proszę się skupić, słowa to "efektywność" oraz "sens ekonomiczny". System za pewnie milion+ złotych, obsługiwany przez informatyków za "15K na rękę", zatrudniający piętra wypełnione Paniami Krystynami za "7K na rękę" ściga obywateli dla uzyskania 20zł dla lokalnej gminy. No kuuu...ale jazda. Dobra. Zabawmy się. Podwyższmy kwotę do np. 5000zł. Wtedy to będzie mniej większych opłat. Czyli rentowność i sens systemu się nie zmieni. Panie Krysie po prostu będą wysyłać mniej listów z poleceniami zapłaty trochę większych kwot. System służy do utrzymania samego siebie.
  7. No dobra, tylko my tu nie rozmawiamy o nieruchomościach, czy pojazdach, tylko o sprawie z używanym rowerem. Państwo uzyskało (wreszcie!) mechanizmy lustracji (i przy okazji opodatkowania) transakcji na poziomie ceny pełnego koszyka w supermarkecie. I tak oto aparat administracyjny będzie ciągał za uszy obywateli za 20-30zł podatku (przy cenie towaru 1000-1500zł). Aparat administracyjny najwidoczniej ma wywalone na koszta procedury ściągnięcia 20zł z obywatela. Obywatel zapłaci za to również, w kolejnych podatkach. Zły obywatel, niedobry, fu! Na baczność przed Panem Urzędnikiem!!!
  8. Mam ponowne zdanie - przynajmniej spróbować warto. Oprócz oczywistych oczywistości typu zgarbienie, ewentualnie problemy z głębokim oddychaniem przy bardzo niskich kierownicach, mógłbym dodać jeszcze zmianę rozkładu ciężaru (dłonie, łokcie). Czy to źle, to chyba się krystalizuje stopniowo, podobnie z plecami i biodrami.
  9. A w którym to kraju europejskim przy kupnie używanej pralki, albo szafy od osoby prywatnej masz dodatkowy podatek do zapłacenia?
  10. Hmm, nie mieszkam w Polsce od dawna, troszkę podróżuję, może da mi to inną perspektywę. Gdybym miał wylistować nasze wady narodowe: - narzekanie: skala wcale nie unikalna, o nie. Unikalne jest to, że Polacy są bardzo otwarci i chętni do narzekania, często na prywatne tematy, do obcych. Niektórych obcokrajowców to wręcz szokuje: skłonność do dzielenia się intymnymi problemami z obcymi. - Polacy nie wierzą/nie dowierzają w system, państwo, standardy, reguły. Nie jesteśmy niczego pewni na 100%. To chyba pozostałość naszej burzliwej i krwawej historii. - jesteśmy bardzo delikatni i bardzo łatwi do sprowokowania. Żeby nas odpalić wystarczy tekst na poziomie kłótni 5-latków. To forum jest chyba dobrym przykładem na to, nie? - mamy opinie i uważamy że te opinie są istotne. Bardzo.
  11. Niestety nie pomogę, od miesięcy nie jeździłem w mokrych warunkach (ba, ostatnie miesiące to ogólnie rekordowo mało jazdy). Być może piszczenie jest powiązane z nierównym ustawieniem przednich tłoczków, bo przedni hamulec był zauważalnie głośniejszy, a miałem taki właśnie z nim problem. Może w następny weekend potestuję
  12. Ja zaś nie wątpię patrząc na kierowców, którzy mają problem ze zrobieniem zakrętu, utrzymywanie rozsądnej odległości to dla nich abstrakcja, itd Nie wierzę żeby tacy ludzie przeszli sito polskiego egzaminu. Sam też pamiętam, jak "trudny" miałem egzamin praktyczny (prawko robiłem w UK). Chamstwo i brawura: ależ oczywiście, chyba zwłaszcza ostatnie lata. Jeżeli komuś by przyszło do głowy, że my, Polacy, jesteśmy tacy wyjątkowo w gorącej wodzie kąpani, więc często "odpalamy" na drogach - to nie, Brytyjczycy (ta popaprana część społeczeństwa) też odpala. Może nawet czasami bardziej egzotycznie, w końcu trochę więcej kasy, mniej konsekwencji, duże przeświadczenie o "entitlemencie" swoje robią... Podsumowując: osobiście uważam Polaków za lepszych kierowców pod względem techniki jazdy.
  13. Jeżeli rywalizacja to walka o KOMy, to na szczęście jeszcze nie trzeba subskrypcji, a i same KOMy zaczynają mniej coraz mniejsze znaczenie. A jeżeli chodzi o inne aspekty planu premium, to osobiście nie używam, zamiast Strava Premium wolę darmowy portal intervals.icu, który mi daje chyba nawet więcej danych od Stravy, oraz portal Garmina - ale to wtedy, kiedy się ma komputerek tego producenta i PM.
  14. Dokładnie. Ja też w Polsce jeszcze wyczuwam pozostałości mentalności z czasów zaborów: obsesję aparatu administracyjnego w temacie kontroli tego, co robi obywatel i ochrony obywatela przed nim samym. Czasami to jest potrzebne, czasami nie. Są oczywiście też wady takiego luźnego podejścia: osobiście uważam brytyjskich kierowców za naprawdę kiepskich.
  15. UK: Po pierwsze, można jeździć bez prawa jazdy, tj. z tymczasowym prawem jazdy, które jest wydawane ot tak, na żądanie, bez egzaminów. Trzeba jednak być ubezpieczonym oraz mieć w aucie osobę w odpowiednim wieku i z odpowiednim stażem. Po drugie: egzaminy: - teoria, chyba podobna do polskiej - test umiejętności zauważania sytuacji potencjalnie niebezpiecznych, polega to na oglądaniu filmików z przejazdów i kliknięciu w myszkę w momencie, kiedy widzimy na filmiku coś, co może być niebezpieczne - praktyka: robisz "test" na wzrok, tj. egzaminator prosi o przeczytanie numeru rejestracyjnego jakiegoś auta, potem wsiadasz, wiadomo, robisz sprawdzenie itd, odpowiadasz na pytania, jedziesz, robisz jakiś manewr, czy dwa, pokazujesz że umiesz jeździć na podstawie wskazań nawigacji, koniec. Manewry to np. zawracanie wokół łuku, albo parkowanie równolegle, albo w ogóle parkowanie. Nie ma placu. Nie ma obsesji. Nie ma też kamer w autach - zdajesz w tym, w czym przyjechałeś na egzamin. Acha. Nie ma kursów, tj. nie ma obowiązkowych kursów teorii. Nie ma też kursów praktycznych, tj. nie ma obowiązku, to od ciebie zależy czy sobie wykupisz godziny z instruktorem, ile ich wykupisz i co z tym zrobisz. Nikogo to nie obchodzi. Na praktyce wsiadasz w auto i albo umiesz albo nie umiesz. W jaki sposób wobec tego możesz się uczyć praktyki bez instruktora? No w taki jak powyżej: jeździsz na tzw. provisionalu z kimś (często ktoś z rodziny) i tyle. Teza o tym że w UK jest trudno jest niepoważna.
  16. Ja bym ich jednak w pralce nie czyścił...
  17. Dobra panowie, zmieniam zdanie. W Polsce miejsca pracy są bezpieczne:
  18. Shimano RT70? To właśnie te wymieniłem na inny model. Miałem problem z krzywieniem się i ich prostowaniem po ostrzejszych hamowaniach. Może to (szklana kula) ze względu na to, że są praktycznie z jednego kawałka metalu. A może to dlatego że mam tłusty tyłek
  19. Apka na początku będzie darmowa, ale po spopularyzowaniu się na rynku, pojawi się kilka poziomów abonamentów miesięcznych: - abonament brązowy: do 10 sampli na miesiąc - abonament porcelanowy: do 45 sampli na miesiąc - abonament Czar Azji: 165 sampli na tydzień
  20. Prędkość jest trochę względna : pod ~90km/h też od czasu do czasu udaje mi się dociągnąć, a ani nie mam nic wspólnego z pro, ani nie mieszkam w Alpach Inne aspekty są ważniejsze: mam stosunkowo niedaleko do jednego ze zjazdów Tour de France i mogłem sobie porównać siebie do czasów topowych przejazdów braci Yates. Chyba nie muszę mówić jaki jest rezultat porównania Mistrzowie kolarstwa mają jednak duże koła i hamulce. Pidcock na filmiku zjeżdża po pięknej nawierzchni. Koleś z filmiku, który wrzuciłem, jedzie na 4 pierdukółeczkach przykręconych do kawałka deski, bez hamulców, po jakimś mokrym miejscami wygwizdowie w Ameryce Południowej. W koszulince i luźnych spodniach influencera ziołoznastwa Maderfakir... Pidcocka można by sparować z Brianem Sapa na jakimś zjeździe w Mexico City
  21. Moja szklana kula przemówiła i powiedziała: nie jest istotne, jak dobra realnie w najbliższej przyszłości będzie AI. Będzie wdrażana wszędzie. Będziemy mieli wszystko ej aj: od kampanii reklamowych, przez bezzałogowe drony w następnych wojnach do inteligentnego papieru toaletowego. Ludzkie głowy będą lecieć. Ludzie już tracą pracę, przeświadczenie ludzi z IT o tym, że są niezastąpieni skończy się tak samo, jak u innych grup zawodowych przeświadczonych o swojej wyjątkowości Chyba nikt poważny nie myśli, że po włożeniu w ej aj setek (+?) miliardów dolców, po tych wszystkich inwestycjach, po budowie tych wszystkich datacentrów, panowie i panie CEO firm technologicznych ogłoszą że "eee, myliliśmy się, sorki, jednak to nie jest to" A lekarzom to już ej aj pomaga. Oraz ich zastępuje.
  22. No, czyli trzeba jednak uwzględnić realia Dobra, jaki jest zysk (realny) z podwyższenia prędkości maksymalnej do 160km/h? Do kilkunastu procent krótszy czas przejazdu w optymalnych warunkach i tyle? No, może jeszcze dochodzi satysfakcja tych, którzy kupili mocniejsze auta. Niewielka, ale zawsze można zracjonalizować. Koszta? Chyba są spore. Oby to nie zostało wykonane jak w UK, gdzie było to spektakularnym fuckupem (chociaż trzeba pamiętać o tym że UK ogólnie jest krajem spektakularnych fuckupów projektów krajowych...)
  23. To już wolę wytłumaczenie, że to przez potężną siłę w nodze No panowie, znalazłem chyba coś bardziej dynamicznego, niebezpiecznego, nieprzewidywalnego i szalonego od nawet i downhillu od Redbulla. Deskorolka plus południowoamerykański ostry zjazd w dół:
  24. @Bono_UG No właśnie...80m. Jak często widzimy tak duże odległości pomiędzy autami na autostradach? O innym przykładowym problemie już napisał właśnie wyżej Boldwyn. Wypadków śmiertelnych na autostradach w Polsce jest niedużo (procentowo): ok. 3-3.5% wszystkich wypadków śmiertelnych...ale jednocześnie autostrady to 0.4% długości wszystkich dróg w Polsce.
  25. No, różnie na to można patrzeć, pod niektórymi względami przekroczenie prędkości wyższej o 14% może być bardziej niebezpieczne od przekroczenia prędkości niskiej o 14%: 14% większa prędkość = 30% dłuższą droga hamowania... ...ale to 30% przy 160km/h to już jest solidne kilkadziesiąt metrów. W idealnych warunkach. A w nieidealnych? To już trzeba być w stanie np. widzieć problem setki+ metrów do przodu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...