Ale się w USA zdziwili, tym razem miało być niemożliwe, że sondaże tak bardzo się pomylą trzeci raz z rzędu i miała być wyrównana walka do końca. Tymczasem Camala zrezygnowała z przemówienia jak Hilary w 2016 na kilka godzin przed oficjalnym wynikiem.
W propagowaniu takiej idelogii nie jest celem (nadrzędnym) zdobycie nowych głosów, tylko pranie mózgu. Jakby wygrała Harris to nowe pokolenie (po "nowej" edukacji) byłoby już w zdecydowanej większości elektoratem demokratów na zawsze = władza na lata.
Spójrz choćby na przykład ubisoftu. Oni poświęcą firmę byle propagować woke. I brną w to dalej.