Skocz do zawartości

Zas

Użytkownik
  • Postów

    517
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zas

  1. Uuu.. to teraz zacznie się hejt na grę wszystkich przeciwników "ludologów"
  2. To wciąż o jednego więcej niż ja
  3. Dokładnie, Remember Me. Jakby tak nieco powiększyć lokacje (nie, że zaraz otwarty świat, jedynie mniej liniowo i klaustrofobicznie... a'la Geras 5 czy Crysis 3), rozbudować odrobinkę sekcje parkourowe, zachować system walki, mieszanie w pamięci i stylistykę... Ech, jaka to by była perełka. Zresztą i tak jest. Oczywiście nikt by nie kupił, bo liniowe, bo za łatwe itp. A grafika nadal ładna, nawet jeśli nie robi już takiego wrażenia, jak wtedy, gdy grałem po raz pierwszy, bodaj dziewięć (sic!) lat temu...
  4. Slumdog, Asasyn z ulicy.
  5. W Indiach to już wiadomo, ze będzie trzecia płeć . W sumie... przynajmniej zgodnie z realiami, więc IMHO stokroć lepiej niż w przypadku niguraja.
  6. Jako klasyczne jRPG to faktycznie chyba nie (przynajmniej nie w mainstreamie, który poszedł głównie w walkę w real time, choć Yakuza zrobiła odwrotny ruch, mamy też choćby Metaphora czy Personę), ale jako strategie i klasyczne RPG są od paru lat dosyć popularne, a przynajmniej były do niedawna . Co jest dosyć ciekawe... i mnie np. cieszy. (King Arthur: Knight's Tale, Divinity Original Sin 1-2, Baldurs's Gate 3. Pathfinder, Wasteland 3, WH40k Rogue Trader, The Thaumaturge, Wartales, Midnight Suns, Disciples Liberation, Gears Tactics, Jagged Aliance 3, Miasma Chronicles, Age of Wonders III-PF-IV, Spellforce: Conquest..., BattleTech, Expeditions..., Mutant Year Zero, Othercide, Ruined King, Showgunners, WH40K Battlesector, Banner Saga 1-3, Battle Chasers...)
  7. Ja też kocham vibe i flow takich gier. Co prawda w turowe jRPG nie grywam raczej z uwagi na japońską tendencję do dziwnego mieszania styli i dziwny humor (choć taką np. Fugę czy Octopath wciągnę chętnie), ale turówki ogólnie są super - Herosi, King Arthur, Divinity, Battle Chasers, Midnight Suns, Banner Saga, Disciples, Gears Tactics... i tak dalej
  8. Vulc - Ty jedziesz jak kombajn na autopilocie z GPS, ktoś inny nie jedzie - kompletnie inna perspektywa, która, jak widać, uniemożliwia pełne zrozumienie punktu widzenia drugiej strony. Ja rozumiem poszukiwanie wyzwania, rozumiem tę mechanikę risk and reward (chociaż za brak zgonów zwykle nie dostaję się chyba w soulsach większej liczby dusz), żałuję natomiast, że pod wpływem mody tak wiele gier próbuje się zmienić w soulsy pod tym czy innym względem. Niech sobie ten gatunek istnieje, a jakże, niech wychodzą hity i niech każdy ma w co grać - ale fani soulsów wcale nie są lepsi ode mnie, twierdząc, że najlepiej byłoby do każdej gry dodać coś z soulsów, podczas gdy ja chciałbym, żeby takie "ubogacone" gry dostawały jedynie opcjonalne poziomy trudności. Skoro lepsza walka jest, jak piszesz, dostępna niejako w standardzie, z uwagi nie tylko na jej mechanikę, ale też dostępne buildy itp., to tym bardziej nie powinno stanowić problemu lekkie dostosowanie wyzwania, skoro gra oferuje tak wiele ponad wspominany już ogólny poziom trudności. No, ale tu właśnie wjeżdża ortodoksja cała na biało. Chcesz czy nie, ostatecznie wracasz do postawy "skoro ja jeżdżę Lancią Stratos na kierownicy o mocy 15 Nm i biję rekordy, to każdy może". O, pardon: "przecież każdy, kto trochę pogra w simy, będzie kosił drzewa... tzn. bił rekordy Lancią Stratos z kierownicą o mocy 15 Nm i FFB ustawionym na 120%". Fani git gud zazwyczaj nie potrafią zrozumieć, że wyzwanie na nieco niższym poziomie trudności to dla wielu osób nadal będzie wyzwanie. Ja też średnio rozumiem, po co w F1 AI poniżej 50% albo tryb arcade w nowym MotoGP.. ale jednak rozumiem, bo z AI na 100% sam byłbym w ciemnej... Czasem łapie się zresztą na tym część soulso-maniaków, patrz DLC do Eldena czy świeża sprawa balansu w No Rest for the Wicked. Różnica pomiędzy Batmanami i Sekiro czy innym Lies of P... no, ja ją jednak dostrzegam. Co do omijania mobków - to jest właśnie kolejna głupia mechanika. Nie pierwsza oczywiście w historii gier i nie ostatnia, ale kompletnie wybijająca z immersji i pewnym sensie stojąca w skrajnej opozycji do charakterystyki samej walki. "Machaj ostrożnie mieczem... albo po prostu przebiegnij obok". Takie trochę WTF. Ale wracając do Clair - przyznaję teraz, że niektóre opinie i filmy mogły mnie zmylić. To, co napisaliście ty i musichunter1x o sejwach oraz mechanikach walki i dostępnych perkach przekonuje mnie, że nie jest to sensu stricte "turowy soulslike" i że najwyraźniej można sobie "ułatwić grę" bez bardzo specyficznego dobierania taktyki i ulepszeń - przynajmniej na poziomie "fabularnym". I chwała Latającemu Potworowi Spaghetti za to! Natomiast grą turową z niepotrzebnymi elementami zręcznościowymi jest Ekspedycja 33 nadal. Ale z pewnością to mniej irytujące, niż mogłoby być, gdyby zachowano mechanikę zapisu i awansu postaci wprost przejętą z soulsów.
  9. Chyba tak, tzn. jakiś taki immersive-indie-symulator. I nie wiem, czy będzie fajny, ale tytuł ma wspaniały! (Swoją drogą naprawdę łatwy do wymówienia, gdy wiesz, jakie są jego składowe - a w komentarzach fajna dyskusja o tym i tłumaczenia na szwedzki czy francuski, które też są ciekawe, w przeciwieństwie to pospolitego angielskiego "Planetary Defense Canon Commander".)
  10. musichunter - brzmi to trochę uspokajająco, może rzeczywiście, zwłaszcza w trybie fabularnym, nie jest tak źle, i to bez nadmiernego "exploitowania" buildów? Pojawiło się jednak wiele głosów, które potwierdzały moje początkowe obawy. Kiedyś się pewnie przekonam, kto miał rację. Vulc - rozwijając jeszcze temat sejwów - to naprawdę bardzo ważne, dlatego że w istocie, zostawiając na boku przegiętych bossów, trudność i generowany poziom frustracji wynika w soulsach i soulsvaniach w znacznym stopniu nie z trudności walki z mobkami (choć wiadomo: jest inna i trochę/znacznie bardziej wymagająca niż w normalnych grach akcji), ale z ilości starć, jaka dzieli nas od kolejnego ogniska i z tego, jak niewiele błędów możemy na tej drodze popełnić, zachowując cały czas maksymalne skupienie. Jest to oczywiście jeden z głupich fundamentów takich gier IMHO bez problemu można by wyjść naprzeciw mniej wprawnym graczom (i jak rozumiem Clair to robi częstymi sejwami - super!) ograniczoną liczbą quick save'ów - czyli dodatkowych flag/pochodni itp. - do użycia pomiędzy głównymi ogniskami. Nadal masz wtedy wyprawę w nieznane, poznawanie terenu i nieuchronne powtórki, ale możesz je sobie skrócić i ograniczyć ich ilość. A jak naprawdę źle rozstawisz flagi po drodze i nadal nie jesteś w stanie dotrzeć do kolejnego ogniska? Wracasz do poprzedniego, resetują się mobki, dostajesz nowe sejwy - flagi i planujesz drogę inaczej. Niektóre gry nawet wtedy mogłyby być za trudne, no ale jeśli nie nerf przeciwników, to chociaż to. Choć rzecz jasna nic nie stałoby na przeszkodzie, by wymieszać w odpowiednich proporcjach jedno i drugie. Jednocześnie żaden inny element gry, w tym charakter walki, nie musiałby ucierpieć Tyło że tak, jak przyznajesz, podniósł by się wielki krzyk fanów - a więc jednak elitarym i skupienie na wymogu perfekcji i git gud, a nie na "lepszej mechanice walki", ciekawych bossach, eksploracji itp. BTW - z ułatwieniem walki z bossami oczywiście jest trudniej i stąd moja niechęć i obawy co do Clair, bo sporo osób sugeruje, że jednak wymaga się tu, nawet na poziomie fabularnym, dużej wprawy, a ataki przeciwników nadal są bardzo silne, choć okienka większe Niemiej to co napisał musichunter1x stawia grę w nieco innym świetle. Faktycznie mam w przypadku Clair problem z tym, że wolałbym nie widzieć takich mechanik w turówce. Mam go, ponieważ widzę, jak genialna pod względem artystycznym jest ta gra, jak charakterem, klimatem, sposobem prowadzenia narracji wpisuje się w mój gust i wrażliwość oraz realizuje marzenie o poważnym, trochę europejskim jRPG. Nie o każdego soulsa drę szaty, sporo mam zwyczajnie w nosie, tylko doprawianie soulsami w ten czy inny sposób gier ciekawych i mających potencjał na fajną zwykłą grę akcji/turową itp. mnie boli. Szkoda, że From nie ma patentu na wyłączność na większość tych swoich mechanik . Gdzie to chore murrikańskie prawo własności intelektualnej, gdy jest potrzebne?
  11. No, to z auto-savem to świetna wiadomość, i faktycznie słabo akcentowana
  12. Właściwie to raczej słodko-gorzka wiadomości - inne gry z gatunku się nie sprzedają, kolejny soulslike'owy produkt już tak. Niewielki, bo nie wszyscy fani udzielają się w dyskusjach. OK, pewnie w dużym stopniu masz rację, a twoja ocena jest słuszna, ale naprawdę, widać to winternetach, że sporą część społeczności fanów git gud bardzo łatwo striggerować, widać też, kto na jakie gry czy elementy gier narzeka i jakie podaje argumenty. Save scum oczywiście nie jest normalną mechaniką, tyle że z dwojga złego lepiej IMHO dać graczowi swobodę zapisu licząc się z tym, że ktoś może sobie pomagać i jednocześnie psuć doświadczenie zapisując co 5 sek, niż walnąć odległe checkpointy w bardzo wymagajacej grze. Wyzwań oczekuję, po prostu na innym poziomie, a w kontekście gry turowej także innego rodzaju Sorry, nadmierna walka z grą przestaje być dla mnie przyjemna, nawet w ścigałkach, których w sumie uczyłem się sporo, przesiadając się z pada na kierownicę, i które generalnie bardzo lubię, nie kręciłbym tysiąca kółek, próbując urwać kolejną 0.01 sek. Zresztą to, na jak różnym poziomie AI bywa w takich grach zawieszony szklany sufit dla różnych osób dobrze pokazuje, że w pewnym momencie nik po prostu wyżej d...y nie podskoczy. OK, autorzy soulsów mają to gdzieś, bo są na topie (a dawno temu jako nisza mieli z kolei o wiele niższe koszty i mogli klepać gry dla fanów), tylko fajnie by było, gdyby na rynku pozostał wybór. Natomiast obecnie wydaje się być bardzo mocno forsowana opinia. że to poziom wyzwania soulsów jest dla gier tym jedynym właściwym. IMHO nie jest, i nie był, gdy z różnych innych powodów gry lat. 80-90. były niszą dla nerdów. Największy rozkwit branża osiągnęła wtedy, gdy produkcje z jednej strony stały się przystępniejsze, z drugiej większe, ładniejsze, bardziej dopieszczone od strony realizacyjnej itp. Jasne, w jRPG wybór jest ogromny, ale Clair to akurat taka perełka, że zawsze będzie się żałowało, musząc ją pominąć Przy czym nie twierdzę, że to zrobię, na pewno kiedyś zagram, przyjmuję do wiadomości, że tryb fabularny więcej wybacza, to nie jest też tak, że nie potrafię w żadnej produkcji wykonać QTE, uniku lub kontry - po prostu waga błędów bywa w grach różna, więc nie wiem, z jakim zagram skutkiem. A co do dopakowywania buildem - OK, z jednej strony to jest właśnie mechanika turowego RPG - jeden robi tanka, drugi mocnego wojownika, dobiera się cechy itp... problem w tym, że w radach typu "to dobierz sobie takie a takie cechy, znajdź taki a taki pancerz" zwykle chodzi o jakieś skrajne buildy - więc nawet jeśli ich tworzenie nie jest wbrew zasadom gry, wręcz przeciwnie, jest jakby jednym z założeń, i inni tworzą takie same czy inne skrajności dla zabawy, to cały kontekst powoduje, że używając takiego super builda czułbym, że jednak cheatuję - bo jednak fundament gry autorzy założyli sobie taki, że mam w tych kontrach i unikach być coraz lepszy. To tak jakby w jakimś aRPG machnąć build z jakimiś super przedmiotami, który pozwala ci właściwie stać w miejscu i zabijać wszystkich samymi efektami trucizny/dobicia obrażeń/kradzieży życia itp. Niby można, niby imponujące/fajne/zabawne, że można taki zrobić.. ale na dłuższą metę nie miałoby raczej sensu, czyż nie? Faktycznie, najlepiej chyba już skończyć ten off-top na agree to disagree
  13. Wszyscy grają w ekspedisją thrą thła, więc postanowiłem wrócić do pewnej gry, która też kojarzy się z Francją i ciekawą fabułą
  14. Nie twierdzę, że akurat ty hejtujesz, ale część społeczności "git gud", albo nawet szczerze - część graczy-boomerów już tak. A to "za łatwe", a to "samo się przechodzi", "a znaczniki, a za mały dmg, a bo ludziom się nie chce, a bo kiedyś to byli same nerdy pasjonaty, a teraz ni ma, a bo na pada, a bo na konsolę"... (no, z tym padem to mają rację ) Nie wiem, ale chyba wszystko się nudzi, a jeśli nawet nie wszystko, to może akurat soulsy się znudzą, tak samo, jak niespodziewanie nagle wypłynęły z niszy na powierzchnię. Elden miał ogólnie mocny marketing i był "promowany" przez społeczność właśnie jako łatwiejszy souls. Nie grałem, ale już o kilku innych grach to słyszałem, a potem wychodziło, że to brednie. W przystępność Eldena też nie uwierzę. To, że coś jest łatwiejsze niż Demon Souls nie znaczy jeszcze, że jest przystępne, przynajmniej dla mnie. Nawet jak ogniska są ustawione dość gęsto, to na pewno nie raz i nie dwa trafi się takie ustawione upierdliwie, bo w gruncie rzeczy "nie takie są założenia" - ma być git gud. No a checkpointy są OK właśnie wtedy, kiedy są co kilka minut, w innym wypadku zaczyna się taka sama "patologia", zwłaszcza gdy jakiś jest daleko od bossa. A przy x próbie to nawet kilkanaście sekund biegu zaczyna się dłużyć... No cóż, kwestia gustu punktów widzenia, których chyba faktycznie nie sposób pogodzić. Choć uważam, że autorzy wielu gier mogliby to zrobić, ale nie chcą... właśnie dlatego, że pragną "zachować czystość rasową", "ułatwienia, poziomy trudności wypaczają wizję", "musi być git gud". OK, do wizji każdy ma prawo, tak jak UBI do Niguraja, ale tak jak inni hejtują Niguraja, ja hejtuję soulsy. IMHO te gry zawsze świadomie idą jednak w pewną hermetyczność i elitaryzm i nie lubię tego - bo kto normalny prostymi zabiegami nie chce sobie powiększyć grona odbiorców? OK, przy tych obecnych milionach to faktycznie nie musi (choć ciekawe, ile osób kupiło Eldena na fali hajpu, takie Lies of P ma chyba gorsze wyniki), ale wcześniej tak to właśnie wyglądało. Jak to mówią "let's just agree to disagree"
  15. Zas

    F1 25

    Ale rozumiecie, że to nigdy nie będzie hard-sim? Oczywiście nie znaczy to, że nawet jako sim-cade gra nie mogłaby być zrobiona lepiej albo że nie ma błędów, niemniej mam wrażenie, że często F1 najmocniej krytykują osoby, które nie rozumieją, że taka marka niszowa być nie może. Nawet Milestone - choć motocykle to znacznie większa nisza, i choć gra generalnie została mocno utrudniona na przestrzeni lat - nie może przekroczyć pewnej granicy. Dlatego że najgłośniejsi często narzekają na każdą odsłonę, a rację... owszem, czasem mają, ale tylko czasem - co mocno komplikuje sprawę, jeśli chce się poznać rzetelne opinie i kupić właściwą część, np. o fatalnym efekcie żyroskopowym w '23 fani mówili prawdę, o paru innych rzeczach niekoniecznie... i tak samo jest chyba z F1, choć kolejnych części nie porównywałem akurat tak dokładnie jak MotoGP.
  16. Zas

    F1 25

    Pamiętam odwrócone SPA z bodajże pierwszego GRID-a (aczkolwiek chyba niepełne) - nie wiem, czy ten tor w takim wydaniu nie byłby właśnie o wiele ciekawszy
  17. Kiedy remake z Japończykiem?
  18. Dokładnie, w wieku 30+ lepsze jest prawdziwe LEGO, a wtedy zwykle ma się już na nie kasę
  19. Mniejszy świat plus widocznie wiedzieli, co i gdzie ciąć. Do tego mocno idąc w artyzm nie musisz pompować fotorealistycznych efektów... aczkolwiek wiemy przecież dobrze, jak chodzą gry takie jak Jusant czy Caravan Sandwitch, z prostacką wręcz grafiką, ale przy tym z Lumen
  20. LMU grafiką? Ej, no bez takich Graficznie to może Rennsport daje radę, natomiast LMU to straszny paździerz jak na dzisiejsze standardy. Tutaj na szczęście aż tak źle nie jest, choć zobaczymy, jak wypadnie noc... Cieszy natomiast info o skupieniu się na sensownym AI, które nie oszukuje, wheel first to z kolei nic nowego, już simcade'owy shift taki był . Dźwięk za to wydaje się mieć potencjał, ale z nim to nawet w CARS 1 i 2 moim zdaniem było dobrze.
  21. Ale tras mało, szykuje się znowu tona DLC. A grafika na silniku Farming Simulator... No, delikatnie mówiąc d... nie urywa.
  22. Bo każdy dobrze wie, że mody prędzej czy później zrobią każdej grze kuku
  23. Na easy ataki wrogów są na tyle zredukowane, że można olać kontry czy uniki? Olać choćby częściowo albo przynajmniej bezkarnie się przy ich wykonywaniu mylić? W kontekście tego, co napisałeś o poziomie normalnym i trudnym, to raczej mało realne, by aż tak zmieniał się balans.
  24. No i to jest właśnie takie niewinne, nieświadome kłamstwo, bo ze zwyczajną turówką gra ma w tym momencie niewiele wspólnego. Tak jeszcze a propos twojego poprzedniego posta - owszem, zdaję sobie sprawę, że soulsowy rak zawładnął tak umysłami deweloperów, jak i przede wszystkim ogromnej rzeszy graczy - aż chciwiałby się zapytać, gdzie są ci wszyscy do niedawna hejtowani każuale? Może to słynne wahadło wybiło w drugą stronę i tak, jak do niedawana było w opinii niektórych zbyt łatwo, tak teraz dostaniemy swoisty powrót do lat 80.-90. i wszechobecne git gud? Jedyna nadzieja w tym, że wahadło zazwyczaj wraca, nierzadko z jeszcze większym impetem, gdy ludziom w końcu się uleje. Nie myśl tylko, że uwziąłem się jakoś szczególnie akurat na soulsy. Owszem, one są dla mnie kompilacją wszystkiego, co najgorsze w gamingu (tzn. ogólne założenia i zasady systemu walki są całkiem OK, zamiast machania cepem skupienie na przeciwniku, taktyka, wyczucie ataków - zbliża to trochę grę do rzeczywistej walki bronią, ale połączenie tego z bardzo wysokim poziomem trudności, minimalnym marginesem błędu oraz ogromną karą za porażkę: połączenie odrodzenia wrogów, cofania do punktu zapisu, brak dowolnych sejwów itp. - czyni tę "rozrywkę" koszmarem), ale tak samo bez sensu był dla mnie w kontekście turówek finalowy system ATB, i tak samo bezsensownie trudna była dla mnie cała masa gier do czasu rewolucji lat. ok. 2005-2007. Gdyby nie cheaty, w tym słynny god mode, możliwe, że na zawsze zostałbym wierny tylko ścigałkom i nigdy nie wkręciłbym się w FPS-y czy gry akcji TPP, wszystkie one stały się grywalne i przystępne dopiero wtedy, gdy pojawiła się autoregeneracja zdrowia albo poziomy trudności. Absolutnie nie uważam, ze gra ma się przechodzić sama, musi wymagać mojej aktywności, uwagi, jak również odrobiny samodoskonalenia, ale nie czuję potrzeby, żeby sobie cokolwiek udowadniać ani przekraczać granice, rozgrywka powinna mnie angażować i czegoś ode mnie wymagać, ale nie może mnie frustrować, bo wtedy zwyczajnie ją skreślam. W ścigałki np. cały czas gram zazwyczaj z włączonym TC, a jedynie z wyłączonym lub obniżonym ABS. Nie zawsze, bo czasem wszystko wyłączam, ale nikt mnie do tego nie zmusza, nigdy nie musiałem być kolejnym Schumacherem, żeby przejść jakąś grę, także wtedy, gdy lata temu zaczynałem w jakichś GRID-ach czy TOCA-ch - z pełnymi asystami. To zwyczajnie nie jest moja filozofia, by w grach się pocić i by przed komputerem w chwili wytchnienia męczyć się ponad siły. W imię czego i dla kogo? Kto chce, niech się męczy, ale miejmy wybór. W innych grach to możliwe, tylko elitarystyczny, rakowy gatunek soulslike'ów zwykle ma z tym problem, bo przecież "git gud". Nawet w iRacing jest ABS i TC! W iRacing, tej drogiej, abonamentowej gierce dla maniaków z kierownicami po 10-15 tys zł (nie licząc foteli, stelaży, siłowników, bass shakerów, button-bxów...)! A w soulsach nie... i dlatego ich tak szczerze nienawidzę. Tak, przyjmuje do wiadomości to, co piszecie, że tutaj być może uniki i kontry nie są aż tak trudne (aczkolwiek zdania w sieci są różne) - natomiast problemem jest to, że w fajnej grze turowej takich idiotyzmów być nie powinno.
  25. Przecież tylko potwierdzasz ze problem soulsów w turówce istnieje także w tym przypadku, jest tylko większy margines błędu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...