Skocz do zawartości

Bono_UG

Użytkownik
  • Postów

    459
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bono_UG

  1. Nie wiem co cię odpaliło ale z wcześniejszych rozmów chyba jednak orientuję się co robisz i na jakim poziomie. Jeżeli z mojej wypowiedzi gdzieś wynika podważanie twoich kompetencji zawodowych, to chyba bardzo chcesz iść na zwarcie i doszukujesz się rzeczy, których nie napisałem. 1. Owszem, w większości przypadków nie będą wymagane, chyba że kogoś na górze pogrzało i stwierdził, że będzie wszystko utajniać co związane z elektroenergetyką. Uprzedzając, mam na myśli wszystko od poziomu "poufne" w górę. Do zastrzeżonych, papierek może wystawić prawie każdy, więc tego poziomu nie liczę. Tajemnice przedsiębiorstwa, klauzule zawierane podczas umów itp. to też oddzielna kwestia. 2. Po prostu mam wątpliwości czy orientujesz się w temacie przetwarzania danych niejawnych, skoro zadajesz takie pytania na publicznym forum. Szkoda narobić sobie problemów karnych i przed tym chciałem ostrzec. Nie oczekiwałem, że będziesz się tutaj zwierzał, bo to nie miejsce na to ale jednak warto mieć świadomość z jakim poziomem informacji się pracuje. Jesteśmy na forum publicznym i ludzie tutaj wielokrotnie wypowiadają się ogólnikowo, potocznie. Informacje niejawne w sensie prawnym są dosyć ściśle określone i nie są tym samym co niepubliczne dane wymieniane między kontrahentami. Chodziło mi tylko o doprecyzowanie, czy chodzi o te ustawowe definicje, czy potoczne rozumienie tajności. 3. Generalnie sprzęt się za bardzo nie różni, zwłaszcza w środku ale musi mieć odpowiednie certyfikaty. To nie są rzeczy tajne, choć nie ma co o szczegółowych rozwiązaniach pisać na publicznym forum (ze znajomymi przy piwie też ). Wymagania pomieszczeń, sprzętu są opisane w ustawach, rozporządzeniach itp. regulacjach, normach. Komputery klasy TEMPEST to nie jest rzecz tajna. Nie powinno się chwalić marką, systemem itp., choć i tak do sieci się takich sprzętów nie podłącza, żeby przełamać zabezpieczenia lub jest to karkołomne i wymaga dodatkowego zachodu, żeby mieć odpowiednio bezpieczne połączenie. Na pewno nie ma co się chwalić lokalizacją, umieszczeniem pomieszczenia w budynku, rodzajem zamków itp.
  2. Z pytaniem o modele, to chyba lepiej do sąsiedniego tematu. Niedawno coś było o tych offline. Z tego co kojarzę, to potrzeba dużo vram-u, żeby zapodać jakieś sensowne. https://forum.ithardware.pl/topic/8029-sztuczna-inteligencja-ai-openai-chatgpt-midjourney-dall-e-temat-ogólny/page/28/#comments Odnośnie informacji niejawnych, to masz na myśli w kontekście definicji z ustawy, czy po prostu te które nie powinny latać gdzie popadnie? W pierwszym przypadku może być problem, żeby zgodnie z przepisami przetwarzać. Nie wiem czy nie potrzeba tutaj specjalnego komputera dostosowanego do przechowywania i przetwarzania takich danych. Wirtualki bym nawet nie próbował do takich celów. Masz w ogóle poświadczenia, żeby zaglądać w takie dane? Jeżeli to dane firmy podpadające pod tajemnicę przedsiębiorstwa lub podobne, to kwestia jakie ta firma ma regulacje, jakich wymaga zabezpieczeń.
  3. Jakbyś podał jakiekolwiek konkrety, a nie tylko ból tyłka o tęczę za 700k, to zdecydowanie lepiej można by się zrozumieć. Ależ to bardzo dobry przykład na teoria==praktyka. Ludzie rzucili pomysł, ludzie go zaakceptowali. Koniec kropka. To że większość po cichu chciała czegoś innego nie ma tutaj znaczenia, to zupełnie inny problem. To nie system zawinił, tylko durni ludzie, którzy nie wyrazili swojej faktycznej woli. Analogii do BO tutaj nie ma, bo z tego co wiem, żaden nie daje w głosowaniu możliwości wyrażenia sprzeciwu. To bardziej plebiscyt niż podejmowanie decyzji. System głosowania jest jak najbardziej możliwy do poprawy, no ale sam się nie zrobi. Skoro mieszkańcy milczą, nie działają, to akceptują obecny stan - bierność to też wybór. Zgadza się, że optymalny system głosowania nie jest łatwo zrobić, bo jak np. da się możliwość głosowania przeciwko, to na pewno będzie grupa blokująca wszystko, w skrajnych przypadkach nie da rady niczego zrobić. Tylko znowu, system sam się nie zmieni. Jak nie będzie presji, to będzie jak jest. Bez urazy, bo nie znam historii problemu i co próbowaliście robić ale to wygląda trochę tak, że spróbowaliście raz i odpuściliście. Tutaj też wychodzi naiwne myślenie, że jedna petycja cokolwiek zmieni. Walka z urzędniczym betonem, to katorżnicza robota, drążenie spraw czasem latami, bycie upierdliwym do przesady. To wykorzystywanie wszelkich dostępnych metod, od zebrania i zorganizowania się, przez radnych dzielnicy, miasta, a kończąc na wojewodzie i sądzie administracyjnym. Trzeba sporo dać od siebie, poznać prawo, kompetencje urzędów itp., bez wiedzy co i jak niewiele się zdziała. Idzie ten beton skruszyć ale trzeba być faktycznie zdeterminowanym i konsekwentnym - nie ma lekko. I tu jest sedno pogrzebane, bo ludzie tą władzę też mają gdzieś. Kompletnie nie patrzą na ręce, nie weryfikują, nie rozliczają. Prosty przykład, to ile osób kojarzy, że ma radę dzielnicy? Czy kiedykolwiek poszła na wybory do rad dzielnic? Czy kojarzy choć jednego radnego? Ile ludzie pamięta kogo wybrała do rady miasta/gminy po kilku miesiącach? Do sejmu, senatu? Ile ludzi chociaż raz prowadziła jakąś korespondencję z radnym, posłem, senatorem? Skoro ludzie olewają co ta władza robi i w kolejnych wyborach wybierają tych samych, to jak ta władza ma czuć jakąkolwiek odpowiedzialność? Jak ma się zmienić jak nie ma kompletnie presji na tą zmianę? To jest słabość, problem naszej demokracji, mimo że mamy ją już 35 lat, nadal jako społeczeństwo nie potrafimy z niej korzystać, czy wręcz nie rozumiemy jej, czym jest, jakie ma możliwości, prawa, obowiązki.
  4. Wylej wiadro wody na plażę - nawet tutaj nie wsiąknie od razu. Piasek może lepiej chłonąć niż glina ale jak jest suchy to robi to gorzej niż jak jest wilgotny.
  5. Dzięki, w końcu te liczby zaczynają się zgadzać, bo tak co artykuł to podawali te 5x% czynnych zawodowo, a tu jak się wczyta to widać w czym rzecz.
  6. Z tym piaskiem to bym się kłócił, choć rację masz - sucha gąbka też kiepsko ciągnie wodę Ulewy, to ulewy, żaden grunt tego nie przyjmie zbyt szybko, w tym te piaski. Przejdzie ulewa, zrobią się kałuże, a potem i tak jak kopniesz w piach to pod spodem sucho.
  7. Bo się przykro czyta, skoro to na co narzekasz, to w zasadzie tylko kwestia, że ci się nie podobają przegłosowane projekty, że uważasz to za marnotrawienie kasy. Jeżeli mieszkańcy mogą składać projekty, mieszkańcy będą głosować za poparciem, to zawsze będą jakieś co ci się nie spodobają. Tak samo masz w wyborach samorządowych, parlamentarnych, jakichkolwiek, gdzie wygra opcja, która ci nie pasuje. Jeżeli ktoś zgłasza, a inni na to głosują, to znaczy, że według nich jest to istotny projekt, ma sens. Ależ mogą decydować wszyscy mieszkańcy, ba nawet ci co normalnie nie mają praw wyborczych (zdaje się, że w Gdańsku tak jest, że nawet dzieci mają głos). Kwestia, że z tego nie korzystają. Problemy z BO leżą gdzie indziej niż czy dany projekt ma sens, czy nie. Mechanizm głosowania jest słaby, jeżeli można oddać tylko głos za, nie ma progów do przekroczenia, to wygrywają projekty, z nikłym poparciem. Rozdział puli na wygrywające projekty też nie zawsze jest optymalny. Wygrywa jeden duży projekt, który wyczerpuje pulę (niepełną ale na resztę już nie wystarczy), a mogłyby zostać wybrane 4-5 mniejszych i lepiej zagospodarować przeznaczoną sumę. Jak wspominałem wyżej, sam system do głosowania bywa dziurawy i źle zlicza lub pozwala na wielokrotne oddanie głosu. Inna sprawa, że jeżeli dzieci też mają głos, to tak na prawdę rodzice dysponują kilkoma, dzięki temu hurtowo w Gdańsku wygrywały projekty szkolne. Szacowanie kosztów przy składaniu projektów bywa zaniżone i potem jak przychodzi do realizacji, to brakuje kasy, więc obcina się zakres lub przetargi ciągną się latami, miasto musi wydać więcej. No i generalnie realizacje potrafią się ciągnąć latami. Te rzeczy trzeba przede wszystkim usprawnić, bo jak ludzie widzą, że się w coś angażują, a koniec końców się nie dzieje, to zniechęcają się. Jak będzie sprawnie działać, ludzie zobaczą, że mają na coś wpływ, to też będą chętniej uczestniczyli, co przełoży się na sensowniejsze projekty i bardziej adekwatne wyniki głosowania (wyższa frekwencja). Inny problem, to świadomość ludzi czym jest BO. U mnie pojawia się sporo opinii, że to jakaś ekstra kasa, więc powinna być przeznaczana na fanaberie, a projektów typu remont chodnika w BO nie powinno w ogóle być, bo to miasto powinno robić. Ludziom ciężko skojarzyć, że to nie jest coś ekstra, że to kawałek budżetu miasta, który mogą rozdysponować bezpośrednio. Jak chcą mieć remont ulicy, to niech składają, nie muszą czekać aż przyjdzie kolej (lub nie) na tą ulicę "z urzędu". Jeżeli uważasz, że coś w mieście nie działa poprawnie, to się rusz i popchnij sprawy. To co wcześniej pisałem, że urzędnik źle, głosowanie źle, to też przytyk do społeczeństwa, które nie potrafi i nie chce brać odpowiedzialności za swoją przestrzeń. Samo się nie zrobi, jak UM/UG czegoś nie robi, to trzeba sprawę popchnąć oddolnie. Zorganizować się, naciskać, kontrolować. Z jednej strony ludzie nie rozumieją czym jest demokracja, że to nie tylko ustawowe wybory ale też właśnie inicjatywa obywatelska, dbanie o swoje, z drugiej mam wrażenie, że coraz bardziej jest oczekiwanie, że wszystko zrobi się samo, że nie potrzeba żadnego wysiłku.
  8. Urzędnicy decydują o budżecie - źle, bo nie wiedzą czego chcą mieszkańcy, robią inwestycje wbrew mieszkańcom. Mieszkańcy decydują na co wydać kasę - źle, urzędnicy powinni doskonale wiedzieć na co wydawać. Trochę śmiesznie, trochę przykro się czyta jak oddawanie części władzy, w sumie odpowiedzialności w ręce mieszkańców jest krytykowane. Niska frekwencja jest wynikiem głównych problemów BO. Na przykładzie Gdańska: - przekłamania, przewały przy głosowaniu - wycieki danych głosujących - wlekące się realizacje, obcinanie zakresów Ludzie przestali głosować, bo się zniechęcili widząc jak to "działa".
  9. Ale mi chodzi wyłącznie o Polaków, gdzie rok rocznie statystyki podają okolice tych 56%, a tu nagle ktoś wyskakuje z 75%.
  10. Trochę słabe to źródło, powołanie się na jakiś raport bez odnośnika do źródła, czy chociaż opisu jak policzone.
  11. Skąd te dane? Gdzie się nie spojrzy, to można znaleźć ~56%, choć podawany zakres wieku w tych statystykach jest zbyt szeroki (15-89).
  12. Od podstaw to by dziergał z tranzystorów, a nie zrobił wszystko na scalakach Tak czy inaczej ciekawy projekt.
  13. Trzeba było łatać jak ja, kawałkiem plastiku i taśmą. Teraz to jedynie lutownica pomoże.
  14. Miałem tez na to odpowiedzieć ale mi umknęło. Zależy jak mocno będą to stosować na jak dużym obszarze. Lokalnie na pewno może wpłynąć, czy sami sobie będą suszyć teren w innym miejscu, czy sąsiadowi za granicą, to kwestia wiatrów. Globalnie pewnie będzie mierzalne jeżeli obszar ingerencji będzie duży. Zmieni się przepływ wilgoci w atmosferze, temperatury, więc i cała pogoda w okolicy ulegnie zmianie. W konsekwencji może i globalnie przynieść zmiany. Sam artykuł dosyć miałki ot przeklepanie informacji. Co mnie zaciekawiło, to niestety zostało bez wyjaśnienia co i jak: Pytanie czy chodzi o jakieś zmiany krajobrazu, czy tak samo rozpylanie tylko przy pomocy jakichś rakiet zamiast samolotów.
  15. Też nie na pewno, zwłaszcza jak ludzie olewają poprawne zakładanie. Pewnie nie raz widzieliście jak ludzie mają kaski zsunięte na tył głowy, całe czoło odsłonięte. Niewiele w takim przypadku pomoże, a może jeszcze zaszkodzić zwiększając nacisk na kark. Patrząc jak ludzie jeżdżą na skuterach czy motocyklach, to ten nakaz kasku niewiele zmienia. Głowa może będzie cała ale reszta przemielona, obdarta, spalona bo jadą w zwykłej koszulce. Głupoty ludzkiej przepisami się nie naprawi, a to właśnie głupota jest najczęstszą przyczyną wypadków na hulajnogach. Ludzie szarżują, przeginają, nie patrzą co robią. Kask mózgu nie zastąpi, może co najwyżej przeciwdziałać wypłynięciu tej szarej masy między uszami (u niektórych ciężko to inaczej nazwać).
  16. To polecam definicję nie z internetu, a z ustawy, najlepiej tekst ujednolicony jak jest: https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu19970980602 W tym przypadki Art. 2. 28)
  17. Obowiązkowy kask to zły pomysł. Normatywna hulajnoga ma prędkość do 20km/h, przyśpieszenie nie jest jakieś szalone. Powiedziałbym, że mniejsze niż analogowy rower z silną nogą. To warunki gdzie powinno się spokojnie panować nad pojazdem, być w stanie awaryjnie zeskoczyć i upaść podobnie jak przy biegu.
  18. Ależ robić - egzekwować istniejące prawo, edukować (uściślając z zachowań na drodze, zwracania uwagi na innych itp.). Dodawanie kolejnego nieegzekwowanego kompletnie nic nie zmieni.
  19. Jeżeli stracił prawko, to znaczy że był winny wypadkowi - no jakoś ciężko mi przychodzi mi go żałować. Odnośnie psychiki, to nie ma znaczenia czy był kask, czy go nie było, tak czy inaczej będzie wypadek. Kask nie daje gwarancji braku obrażeń, nie daje gwarancji przeżycia. Mnie bardziej martwi, czemu tak nisko cenią cudze życie. Ich życie ich sprawa co z nim robią ale jeżeli zaczynają bawić się cudzym, to jest już problem. Standardowy kask nie osłania twarzy, szczęki, wiec tak samo możesz się pokiereszować, wybić zęby, czy złamać szczękę. Na uszkodzenia kończyn kompletnie nic nie daje. Proponuję jednak trochę spokojniejsze podejście do sprawy, bo strach jest złym doradcą, a niestety jeżeli temat schodzi na kaski, to praktycznie zawsze argumenty są oparte na strachu. Nie tędy droga.
  20. Kwestia miejsca. Ja za dzieciaka nie pamiętam takich mrozów po kilkanaście, nie mówiąc o -20°. Co innego w tym okresie 2009-2017 kiedy tydzień, dwa utrzymywał się mróz kilkanaście stopni. Mimo wszystko najniższą temperaturę i tak kojarzę -18°. Po 2017 z kolei prawie nie było tak niskich temperatur, pojedyncze noce. Jeziora w okolicy nie zamarzały tak dobrze. A ja widziałem, choć nie na dolnym tarasie Gdańska
  21. Potrzeba egzekwowania tego co jest. Przepisy nie są złe, tylko nikt ich kompletnie nie kontroluje, więc ludzie jeżdżą na czym chcą i jak chcą. Nie ma jak samemu przekreślić pomysł A bardziej serio, to zarówno czaszka (+/-, choć bardziej - ) jak i standardowe kaski rowerowe są przystosowane do prędkości około 20km/h i nie wynika to z prędkości poruszania się, a jaką prędkość (pionową) osiąga głowa przy upadku. Ta prędkość się nie zmienia, czy stoisz, czy jedziesz 50km/h, bo wynika tylko z wysokości na której znajduje się głowa i grawitacji. Co się zmienia z prędkością jazdy, to siły skrętne powstające podczas tarcia o podłoże. Tutaj kask z jednej strony zwiększa dźwignię, więc siła będzie większa, z drugiej ma dać poślizg o podłoże zmniejszając tarcie i skręt. Lepsze kaski z mips lub podobnymi systemami dodatkowo redukują siły skrętne. Kask jednak nie eliminuje możliwości skręcenia karku, kręgosłupa, połamania kończyn, żeber, i innych obrażeń wewnętrznych, więc przy takich prędkościach i tak można się spodziewać poważnych uszkodzeń ciała. Na kark mogą pomóc systemy podobne do hans-a, choć nie wiem na ile są stosowane w motocyklach czy rowerowych DH, bo ograniczają możliwość skrętu głowy co utrudnia rozglądanie się podczas jazdy. Na inne odpowiednie stroje, zbroje i z tego co widzę, to ludzie poważniej traktujący szybsza jazdę na hulajnogach czy monocyklach ubierają się podobnie jak na motocykle. Odnośnie prawa, to jestem przeciwko obowiązkowi kasków, czy idąc dalej kombinezonom. Jak ktoś świadomie przekracza normy hulajnóg, to jego sprawa czy się rozwali czy nie. Normatywne pojazdy nie stanowią takiego zagrożenia, więc celowość jest wątpliwa. Lepiej edukować i dać ludziom wybór.
  22. Nic a nic nie muszisz, w końcu jesteś szlachta na drodze, to inni muszą uważać na ciebie Z taką mentalnością na drogach, to u nas się jeszcze długo nie poprawi. Serio tak ciężko sobie uświadomić, że trzeba się orientować co się dzieje w około, a nie tylko z przodu? Wiadomo, że pewnie z 90% czasu obserwuje się przód, no ale wypada też sprawdzać, co się dzieje z boku, z tyłu. Po co wymyślasz swoje definicje? Przecież na samym początku jest to jasno i wyraźnie zdefiniowane. Gdzie tutaj masz cokolwiek o zmianie pasa ruchu?
  23. Zaczęły pękać, czy raczej wewnętrznie coś nie styka? Mi w Touring+ połamał się przycisk zasilania. Wewnętrzny przełącznik był ok, tylko nie miało co go popchnąć. Obecnie siedzi tam kawałek trytytki (ten gruby z zapadką), zabezpieczony taśmą strappingową, żeby nie wypadał i nie lała się woda do środka.
  24. Kwestia czy to obciąża serwer forum, czy nie sprawia jakichś kłopotów z kompatybilnością wtyczek itd. Druga, to jak to reaguje na edycję postów, ukrywanie/kasowanie. Czy tak zapisany post zostaje, czy jest tak samo modyfikowany, usuwany? Generalnie funkcjonalność podobna do zakładek w przeglądarkach, ale jak nie ma ryzyka wysypania forum, nie zajmie to dużo czasu, to pewnie ktoś skorzysta. W politycznych, to tylko i wyłącznie screenshoty
  25. Pył potrafi się daleko nieść. Nie sądzę żeby zestalenie spowodowało powstanie dużych cząstek, więc jak najbardziej mogłyby zostać zwiane. Pewnie kwestia jaka by poszła reakcja chemiczna, bo zdaje się, że UF6 chętnie reaguje z wodą tworząc UO2F2 i HF, potem jest możliwa dalsza reakcja do tlenku uranu, który zdaje się nie jest już tak aktywny (byłby wykryty?). Być może faktycznie od tej strony nie było zagrożenia, pytanie czy w takim razie byłoby to wykrywalne. Po pierwsze, czy w tych zakładach były jakiekolwiek zapasy wzbogaconego uranu? Jeżeli nie, to nie należy się spodziewać jakiegoś radioaktywnego śladu. Po drugie, skoro sednem są zapasy, to dlaczego uderzyli w zakłady przetwarzania, a nie magazyny?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...