jagular 669 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 9 godzin temu, Suchy211 napisał(a): W swojego "Jezusa" każdy wierzy, każdy. Powiedz mi w co ty wierzysz, bo jak odpowiesz że w nic, to po prostu ci nie uwierzę. W nic. To nie jest religia, więc nie polega to na wierze Jest wiele religii, do których nie można by dopasować takiej postaci, ale oczywiście na pewno da się na tyle rozmydlić ciąg pojęć, że da się udowodnić wszystko wszystkim. 9 godzin temu, Suchy211 napisał(a): Złą istotę (niech będzie że konkretnie człowieka) dość łatwo rozpoznać po tym, że zaczyna racjonalizować złe uczynki. Wybacz, ale to jest naiwne Po pierwsze, zło jest pojęciem względnym. Po drugie, zło jest integralną częścią wszechświata. Różne religie w różny sposób do tego podchodzą. 3
Keller 727 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) W dniu 22.03.2025 o 10:23, Toni napisał(a): Tak sobie teraz gdybam więc nie bierzcie tego co napiszę za bardzo na serio. Ale może plan Boga polega na tym właśnie by ludzkość w dążeniu do szczęścia wypróbowała wszystkie sposoby: medycyna, nauka, technologia, AI, podróże międzygwiezdne, uciechy cielesne, używki a na końcu ze zdziwieniem odkryła, że jest coraz bardziej nieszczęśliwa bo jedyne co daje szczęście to nie rzeczy materialne a te duchowe. To bardziej wygląda na przypadek niż plan. Wyjdzie, co wyjdzie. Np. największy postęp technologiczny i medycyny przyszedł po 2 wojnie światowej. Więc musiało zaistnieć zło i eksperymenty, by coś poszło do przodu. No chyba że ktoś wierzy że te wojny są planowane, więc żyjemy w czymś zaprogramowanym. A jeśli tak, to jest to piekło, bo nikt normalny, z dobrym planem dla ludzkości - nie planowałby takich tortur. Edytowane 23 Marca przez Keller
209458 268 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 12 godzin temu, musichunter1x napisał(a): Nah, proste bóstwa może i tak, ale złożona religia to coś więcej - zbiór prawd życiowych, w języku narracyjnym / religijnym. To nawet bardziej skomplikowane. Z perspektywy naukowej duże stare religie, to taki amalgamat różnych czynników: uniwersalne prawdy o naturze ludzkiej, kodyfikacja zasad społecznych, przypowieści moralizatorskie, ale też echa dawnych konfliktów politycznych czy dogmatycznych, często sprzed setek czy tysięcy lat. Także zbiór porad życiowych, czasem uniwersalnych, często tez takich, które miały sens w pasterskim społeczeństwie sprzed 2 tysięcy lat, bez lodówek, dezynfekcji itd., ale nie koniecznie w 21 wieku (np. ubój rytualny) 4
Toni 35 Opublikowano 23 Marca Autor Opublikowano 23 Marca Godzinę temu, Keller napisał(a): To bardziej wygląda na przypadek niż plan. Wyjdzie, co wyjdzie. Np. największy postęp technologiczny i medycyny przyszedł po 2 wojnie światowej. Więc musiało zaistnieć zło i eksperymenty, by coś poszło do przodu. No chyba że ktoś wierzy że te wojny są planowane, więc żyjemy w czymś zaprogramowanym. A jeśli tak, to jest to piekło, bo nikt normalny, z dobrym planem dla ludzkości - nie planowałby takich tortur. Masz racje. Nazwać to planem Bożym to nieporozumienie. Po prostu może tak się to potoczy i tyle. Powiedzmy że to moja intuicja i przeświadczenie, że człowiek spróbuje absolutnie wszystkiego.
Suchy211 1 253 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 3 godziny temu, jagular napisał(a): W nic. To nie jest religia, więc nie polega to na wierze Jest wiele religii, do których nie można by dopasować takiej postaci, ale oczywiście na pewno da się na tyle rozmydlić ciąg pojęć, że da się udowodnić wszystko wszystkim. Wybacz, ale to jest naiwne Po pierwsze, zło jest pojęciem względnym. Po drugie, zło jest integralną częścią wszechświata. Różne religie w różny sposób do tego podchodzą. Twoim Jezusem są twoje przekonania. Moim poniekąd też. ty wieżysz, że pojęcie jest względne. Ja nie. W różnych kodeksach pojawiają się pewne części wspólne. rzeczy typu nie zabijaj czy nie kradnij. Jeśli istnieją wyjątki, to tylko po to aby potwierdzić regółę. Dzięki temu te postawy można obiektywnie nazwać złem a w najlepszym razie w skrajnych przypadkach je usprawiedliwić. Na przykład kradzież w celu ratowania życia kogoś niewinnego, czy zadanie śmierci w obronie własnego życia. Nie zmienia to faktu, że są to uczynki z natury złe. Co do tego DNA Wiary, ja wierzę, że każdy potrzebuje w coś wierzyć. Jedni w boga, inni w reinkarnację, a jeszcze inni w nieomylność samego siebie lub ich idola i tak dalej.
musichunter1x 1 307 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 1 godzinę temu, 209458 napisał(a): To nawet bardziej skomplikowane. Z perspektywy naukowej duże stare religie, to taki amalgamat różnych czynników: uniwersalne prawdy o naturze ludzkiej, kodyfikacja zasad społecznych, przypowieści moralizatorskie, ale też echa dawnych konfliktów politycznych czy dogmatycznych, często sprzed setek czy tysięcy lat. Także zbiór porad życiowych, czasem uniwersalnych, często tez takich, które miały sens w pasterskim społeczeństwie sprzed 2 tysięcy lat, bez lodówek, dezynfekcji itd., ale nie koniecznie w 21 wieku (np. ubój rytualny) Jak zawsze, coś, szczególnie dużego będzie rozgałęziać się również w złych lub niezamierzonych kierunkach, co zawierają również te historię np. o Farezeuszach, gdzie podobny wzór właśnie pokazywał się w polityce, królach, czy nawet papieżach. Złożona religia też może być traktowana, jak proste bóstwo, przez powierzchownych, prostych ludzi... I tutaj instytucja kościoła powinna rozpakowywać to, a nie zachęcać wiernych koncertami. Czasem nawet instytucja która miała stać na straży czegoś i odpowiednio dbać, może wręcz szkodzić swym założeniom. Instytucja kościoła nie jest tu wyjątkiem. Np. Przykazanie o nie używaniu imienia Boga na daremno, często jest widziane jako po prostu nie przeklinanie, wzywanie pomocy Boga do wszystkiego itd... A chodzi o nie używanie imienia dobrej sprawy do swoich celów, podbicia ego lub uzasadnienia złych metod itp. Krzyżacy w Polsce byli świetnym przykładem łamania tego przykazania. Lub obecnie we walce o słuszną sprawę, będzie niszczyło się cudzą własność. Czy po prostu robienie z siebie wielkiego, dobrego człowieka, bo walczy się o słuszną sprawę, przez co uzasadnione są wszelkie środki lub moja ważność i konieczność wsparcia. Edit. A pro po uboju rytualnego... Islam wydaje się często brać dużo rzeczy dosłownie i wydaje się mi religią nastawiona na formę narzędzia, ale to już moje mgliste odczucie. Edytowane 23 Marca przez musichunter1x
Suchy211 1 253 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 1 godzinę temu, Keller napisał(a): To bardziej wygląda na przypadek niż plan. Wyjdzie, co wyjdzie. Np. największy postęp technologiczny i medycyny przyszedł po 2 wojnie światowej. Więc musiało zaistnieć zło i eksperymenty, by coś poszło do przodu. No chyba że ktoś wierzy że te wojny są planowane, więc żyjemy w czymś zaprogramowanym. A jeśli tak, to jest to piekło, bo nikt normalny, z dobrym planem dla ludzkości - nie planowałby takich tortur. Właśnie, jeśli istnieje byt, który z naszej perspektywy można by nazwać bogiem, to raczej zostawił nas samych sobie, równaniu przyczynowo skutkowemu i statystyce.
209458 268 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca Jeszcze odnośnie pieniędzy to jednak dużo wskazuje, że faktycznie szczęścia nie dają. Oczywiście to wszystkie badania są niedokładne, bo szczęście mierzy się głównie przez deklaracje, ankiety itd. No ale z tych badań nie wychodzą zbytnie korelacje szczęścia z zamożnością. Wiadomo, że nasza psychika jest bardzo wrażliwa na zmiany mocno odczuwamy nawet niedużą poprawę czy pogorszenie poziomu życia, ale gdy pozostaje stały często poczucie zadowolenia znika. I jasne, obiektywnie czujemy, że osoba która może sobie w razie choroby opłacić prywatną klinikę w Szwajcarii ma nieporównywalnie lepiej niż osoba ledwo wiążąca koniec z końcem pod koniec miesiąca, a jak się pralka popsuje to już kaplica. Ale nasz mózg ewidentnie tak tego nie odbiera. Można wiele poczytać o bogaczach w depresji, bez poczucia sensu życia, a już osoby, które dość szybko awansowały do wyższej klasy to już w ogóle. W mojej średnioklasowej perspektywie "rajem" byłby już taki poziom majątku czy pasywnego dochodu, gdybym mógł żyć do końca życia na aktualnym poziomie bez potrzeby pracowania. Mógłbym sobie popracować, żeby mieć jeszcze więcej, albo się realizować zawodowo, może nawet da zabicia czasu, a mógłbym się trochę polenić, albo zaangażować w coś niekomercyjnego, nawet hobbystycznego. Normalnie żyć nie umierać. Ale intuicja podpowiada, że po jakimś czasie już bym odbierał ten raj zupełnie inaczej. 55 minut temu, Suchy211 napisał(a): Właśnie, jeśli istnieje byt, który z naszej perspektywy można by nazwać bogiem, to raczej zostawił nas samych sobie, równaniu przyczynowo skutkowemu i statystyce. Sąjeszcze inne interpretacja, np. są siły dobra i zła zmagające się o losy świata. Albo Bóg/bóstwa mogłyby zrobić świat idealny, ale wolą pozostawić człowiekowi wolną wolę i dopiero na koniec zrobią porządek i rozliczą. Aczkolwiek w tym wariancie ciężej patrzeć na choroby czy różne katastrofy naturalne, których nikat działalnością człowieka nie wyjaśnisz.
jagular 669 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 57 minut temu, Suchy211 napisał(a): Twoim Jezusem są twoje przekonania. Moim poniekąd też. ty wieżysz, że pojęcie jest względne. Ja nie. W różnych kodeksach pojawiają się pewne części wspólne. rzeczy typu nie zabijaj czy nie kradnij. Jeśli istnieją wyjątki, to tylko po to aby potwierdzić regółę. Dzięki temu te postawy można obiektywnie nazwać złem a w najlepszym razie w skrajnych przypadkach je usprawiedliwić. Na przykład kradzież w celu ratowania życia kogoś niewinnego, czy zadanie śmierci w obronie własnego życia. Nie zmienia to faktu, że są to uczynki z natury złe. Co do tego DNA Wiary, ja wierzę, że każdy potrzebuje w coś wierzyć. Jedni w boga, inni w reinkarnację, a jeszcze inni w nieomylność samego siebie lub ich idola i tak dalej. Czyli jednak opcja "rozmyte dopasowanie założeń pod oczekiwany rezultat" Jezus utożsamia syna boskiego, który poświęca się dla ludzkości. To nie jest ogólna idea wiary. To nie jest kodeks. To jednostka, postać, inicjator zmian, przynoszący wiedzę, itd. Pojęcia dobra i zła są względne na tyle, że nie trzeba tu wiary. To jest podstawowy poziom logiki i obserwacji. Kodeksy z prawami 'nie zabijaj' (itd) nie powstały same z siebie, ani nie zostały przekazane przez istoty boskie. Ich powstanie to ewolucja naturalnych zasad przyrody. Wyjątki w przypadku oceny dobra i zła to wygodna ucieczka od względności i nieistotności w większej skali. Podobne funkcje ma sama wiara (religijna). 10 minut temu, 209458 napisał(a): Jeszcze odnośnie pieniędzy to jednak dużo wskazuje, że faktycznie szczęścia nie dają. Myślę że wielu ludzi, kiedy myśli o "bogactwie", zapomina o przynajmniej kilku rzeczach: - z pieniędzmi wiąże się koszt ich uzyskania, który już nie musi być materialny; - ludzie w życiu potrzebują celów do osiągnięcia, naturalną drogą jest rozwój; wielkie bogactwo oznacza mniej celów do realizacji i ucięty rozwój; - ludzie oceniają wszystko na podstawie kontrastu, w ocenie ludzkiej istnieje coś takiego jak saturacja korzyści/straty. Oznacza to tyle, że jak mamy bardzo dużo, to "więcej niż bardzo dużo" nie robi już na nas wrażenia; - duże pieniądze oznaczają że w naturalny sposób jesteśmy samotni. Koleszków da się kupić, ale czy łatwo jest się okłamać, że koleszkowie bogacza to prawdziwi koleszkowie? Itd, itp.
adashi 1 637 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca Dla mnie religie to są produkty o charakterze marketingowym. Niektóre są bardzo udane w kontekście potencjału do zdobywania wpływów: na przykład Jezus albo Mahomet. Niektóre mniej udane, np. te wszystkie różne Mzimu u rasy czarnej. Czy nie uważacie, że gdyby to co opisują religie było rzeczywiście jakimś odbiciem rze3czywistości, a nie tylko naleciałością kulturową, byłyby mniejsze różnice pomiędzy różnymi religiami? I że powinny one z czasem raczej zanikać? A jest raczej odwrotnie: z czasem robi się tego coraz więcej odmian (zależnie od lokalnych potrzeb i oczekiwań). Brak realnych objawów ingerencji boskich (cudów) też sprawie nie pomaga.
209458 268 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca 23 minuty temu, adashi napisał(a): Dla mnie religie to są produkty o charakterze marketingowym. Niektóre są bardzo udane w kontekście potencjału do zdobywania wpływów: na przykład Jezus albo Mahomet. Niektóre mniej udane, np. te wszystkie różne Mzimu u rasy czarnej. Jeśli uznasz, że Jezus to hochsztapler, który wymyślił religię, żeby budować wpływy, to trzeba będzie uznać, że niezbyt na tym wyszedł. Chyba, że pójdziemy w dalsze interpretacje, że pod sam koniec Piotr zrobił go w bambuko.
adashi 1 637 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) Tam na pewno działała sporo większa ekipa niż tylko sam Jezus. Który być może został po prostu zinstrumentalizowany. Potem przecież to jeszcze setkami lat dopracowywano. Wprawdzie setki lat to nie jest bardzo długo jak na czas biologicznej ewolucji ludzi, ale to jednak wiele dziesiątek pokoleń. Edytowane 23 Marca przez adashi 1
hubio 1 173 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 34 minuty temu, adashi napisał(a): Czy nie uważacie, że gdyby to co opisują religie było rzeczywiście jakimś odbiciem rze3czywistości, a nie tylko naleciałością kulturową, byłyby mniejsze różnice pomiędzy różnymi religiami? I że powinny one z czasem raczej zanikać? A jest raczej odwrotnie: z czasem robi się tego coraz więcej odmian (zależnie od lokalnych potrzeb i oczekiwań). Moim zdaniem te różnice wcale nie są takie duże. I właśnie raczej znikają bo coraz więcej osób w coś wierzy, ale nie utożsamia się z konkretną religią. Rozwijając myśl pierwszą choć ekspertem nie jestem od religioznawstwa to co łączy każdą religię to to, że nie umieramy tylko przechodzimy... albo do "raju" albo do "piekła" albo odradzamy w nowym życiu w nowej reinkarnacji. Tak samo w wielu religiach jest jakaś forma piekła. Różnice zaczynają się kto jest mesjaszem jaki się objawił - czy Jezus, Jechowa czy jeszcze ktoś inny. Różnice dotyczą sposobów wyznawania, ale to nie są chyba tak naprawdę wielkie różnice choć w czasach historycznych ludzie za to ginęli, a możliwość znalezienie się w raju była ważniejsza od życia tutaj. Nie ma zresztą co się dziwić jak średnia życia wynosiła 40 lat. Niemal każda choroba zabijała. A samo życie to była bezustanna udręka. Edytowane 23 Marca przez hubio
Keller 727 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) Godzinę temu, 209458 napisał(a): Jeśli uznasz, że Jezus to hochsztapler, który wymyślił religię, żeby budować wpływy, to trzeba będzie uznać, że niezbyt na tym wyszedł. Chyba, że pójdziemy w dalsze interpretacje, że pod sam koniec Piotr zrobił go w bambuko. Wiesz, buntownicy często źle kończyli, ale nie każdy dorabiał ideologie na wielką skalę - szczególnie jak miał wyprany umysł od dziecka. Jezus z tego co wiem mocno wczytywał się w różne inne religijne księgi, na czym zbudował swoją ideologię. Poza tym Jezus ma dużo cech narcystycznych wg dzisiejszej psychologii - mógł naprawdę uwierzyć, że jest zbawcą, wybrańcem i "światłem". Nienarcystyczni ludzie są cisi, nie wychylają się, żyją przeciętnie, a narcystyczni muszą być na świeczniku. Do tego teoria o schizofrenii, słyszeniu głosów... Bóg z kolei w ST był bardzo mściwy, zazdrosny, wojowniczy, jak psychopata, który tworzy piekło za byle grzeszki tutaj lata, czyli tortury na wieki i ma się jednocześnie za miłosiernego. Poza tym wolna wola to badziewna teoria. Nie mam wpływu na moje poglądy i wnioski które choćby tu przytoczyłem. Mogę je przytępiać poczuciem winy i strachem przed piekłem, ale nadal je mam. Edytowane 23 Marca przez Keller
Toni 35 Opublikowano 23 Marca Autor Opublikowano 23 Marca (edytowane) Godzinę temu, Keller napisał(a): Wiesz, buntownicy często źle kończyli, ale nie każdy dorabiał ideologie na wielką skalę - szczególnie jak miał wyprany umysł od dziecka. Jezus z tego co wiem mocno wczytywał się w różne inne religijne księgi, na czym zbudował swoją ideologię. Poza tym Jezus ma dużo cech narcystycznych wg dzisiejszej psychologii - mógł naprawdę uwierzyć, że jest zbawcą, wybrańcem i "światłem". Nienarcystyczni ludzie są cisi, nie wychylają się, żyją przeciętnie, a narcystyczni muszą być na świeczniku. Do tego teoria o schizofrenii, słyszeniu głosów... Bóg z kolei w ST był bardzo mściwy, zazdrosny, wojowniczy, jak psychopata, który tworzy piekło za byle grzeszki tutaj lata, czyli tortury na wieki i ma się jednocześnie za miłosiernego. Poza tym wolna wola to badziewna teoria. Nie mam wpływu na moje poglądy i wnioski które choćby tu przytoczyłem. Mogę je przytępiać poczuciem winy i strachem przed piekłem, ale nadal je mam. Nie wiem czemu, ale jak was czytam to mam ochotę przyznać wam wszystkim racje. Jakbym dojrzewał do utraty wiary w tego Boga. Jakby Bóg dał mi spokój i pewność, że nie opuści mnie mimo mojego braku wiary niezależnie czy nazywam go Jezus czy nie znając jego imienia mówię mu po prostu dobry Boże. Edytowane 23 Marca przez Toni
adashi 1 637 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca Jedna z moich dziewczyn była zielonoświątkowcem. Miała ten tak zwany "dar mówienia językami". Oni uważają to za dar umożliwiający bezpośredni kontakt z bogiem. Nie byłbym sobą gdybym tego czegoś nie przetestował, zadając pytania o wydarzenia z przyszłości. Jak do tej pory wynik tego testu jest mocno negatywny.
musichunter1x 1 307 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 1 godzinę temu, Keller napisał(a): Nienarcystyczni ludzie są cisi, nie wychylają się, żyją przeciętnie, a narcystyczni muszą być na świeczniku. Do tego teoria o schizofrenii, słyszeniu głosów... Bóg z kolei w ST był bardzo mściwy, zazdrosny, wojowniczy, jak psychopata, który tworzy piekło za byle grzeszki tutaj lata, czyli tortury na wieki i ma się jednocześnie za miłosiernego. "Bóg" to przede wszystkim nie tylko "istota", ale wszystko dookoła, czyli rzeczywistość, realia i narracje życia wywodzące się z tego. ST jest opisem tego wszystkiego wraz zawartą mądrością życiową, której realizacja ma pomóc w odnalezieniu się w realia i wejściu na dobrą drogę. NT to bardziej przypomnieniem o sednie tego przekazu i właściwych ramach myślenia do interpretacji oraz intencji przy ich realizacji. Dobrze to widać, gdy Jezus odpowiada na pytanie jakie przykazanie jest najważniejsze. Nie trzeba być narcystycznym... Dobry cel i ułożona filozofia oraz brak rzeczy uwłaczających potrafią naprawę napędzić człowieka i otworzyć sposobności. Mało kto tego doświadczy i na pewno nie w prosty sposób, ale istnieją tacy ludzie. Edit. A co z dziwnymi artefaktami po tych czasach? Czasem trudno uwierzyć by był to po prostu człowiek. Edytowane 23 Marca przez musichunter1x 1
hubio 1 173 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca Zakładając logicznie, że inny wymiar lub wymiary kierują się taką samą dynamiką jak nasz nie ma żadnej przesłanki do tego, że przyszłość jest zdeterminowana Wymiary mogą na siebie i pewno wpływają w taki czy inny sposób co już może zmieniać przyszłość. No i ta wolna wola człowieka jaką dał nam Bóg
Keller 727 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 3 minuty temu, hubio napisał(a): No i ta wolna wola człowieka jaką dał nam Bóg Nie wolna wola a sterowanie centralne gdybyś miał wolną wolę mógłbyś wplynąć na swoje poglądy, a nawet smaki czy w kim się zakochujesz. A co człowiek może? Realizować plan jego genów, nic więcej. Jest poddany temu. Choć może sobie wmawiać że ma kontrolę i on decyduje. Na tym bazuje wysokie ego. Edytowane 23 Marca przez Keller
adashi 1 637 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca Testowałem to na pytaniach w miarę ogólnych. Przykładowo, pytanie: "Kiedy nawiążemy kontakt z pozaziemską cywilizacją". Odpowiedź: "Jeszcze za mojego życia". To jest oczywiście najlepsza możliwa odpowiedź. Odpowiedź, że nie za mojego życia może zostać zweryfikowana negatywnie. A taka odpowiedź tylko pozytywnie. Bo albo kontakt nastąpi, albo umrę i już się tego nie dowiem. No cóż, zawsze chodziłem tylko z niegłupimi laskami.
musichunter1x 1 307 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 6 minut temu, Keller napisał(a): A co człowiek może? Realizować plan jego genów, nic więcej. Dość błędne założenie, gdzie z tą myślą walczyły przekazem nawet gry komputerowe. (MGS:1, śmieję się z tego, jak trafna i ciągle dyskutowana sprawa była w grze) Można tu sobie tak na pusto dyskutować, ale polecam obejrzeć cykl biblijny Petersona, gdzie właśnie próbuje rozpakować język religi. W takich prostych rozmowach na forum za długo będziemy sobie gdybać, bez uprzedniej próby głębszego zrozumienia, a tam pada parę naprawdę ciekawych analiz. Edytowane 23 Marca przez musichunter1x
Keller 727 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 6 minut temu, musichunter1x napisał(a): Dość błędne założenie, gdzie z tą myślą walczyły przekazem nawet gry komputerowe. (MGS:1) Można tu sobie tak na pusto dyskutować, ale polecam obejrzeć cykl biblijny Petersona, gdzie właśnie próbuje rozpakować język religi. W takich prostych rozmowach na forum za długo będziemy sobie gdybać, bez uprzedniej próby głębszego zrozumienia, a tam pada parę naprawdę ciekawych analiz. No to pytam na co masz wpływ. Ty masz tendencję do odnoszenia się do filmików jakichś tam, a sam nie odpowiadasz. Ja podałem konkrety, na smaki nie masz wpływu, np. psychopatia jest wrodzona i taki jesteś, na zakochanie nie masz wpływu np. kto ci się podoba/orientacja seksualna. Masz wpływ czy sobie herbatę zrobisz... a zrobisz bo Ci tak organizm każe a nie że sobie wybrałeś. Bardzo mało rzeczy możemy zmienić. Jako informatyk też nie możesz wybrać sobie bycie psychologiem bo masz inne cechy psychiczne. Masa rzeczy jest ustalona przy narodzinach. Edytowane 23 Marca przez Keller
musichunter1x 1 307 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 10 minut temu, Keller napisał(a): No to pytam na co masz wpływ. Ty masz tendencję do odnoszenia się do filmików jakichś tam, a sam nie odpowiadasz. Odnoszę się do filmów, bo to sprawy na godziny materiału, a nie próbowanie wytłumaczenie tego swoimi słowami, w marny sposób. Bardziej trafne i przekonywujący będzie taki materiał, gdzie jest to poruszone szeroko i przez kogoś po głębokich przemyśleniach i doświadczeniach. 10 minut temu, Keller napisał(a): Ja podałem konkrety, na smaki nie masz wpływu, np. psychopatia jest wrodzona i taki jesteś, na zakochanie nie masz wpływu np. kto ci się podoba/orientacja seksualna. Masz wpływ czy sobie herbatę zrobisz... a zrobisz bo Ci tak organizm każe a nie że sobie wybrałeś. Bardzo mało rzeczy możemy zmienić. Smaki zmieniają się do pewnego stopnia. Post może pozwolić na ich "reset" przez co mniej może cię ciągnąć do słodyczy. Kiedyś nie lubiłem jajek i odrzucało mnie, teraz mogę jeść 5-7 na raz. Ważne jest również nasze nastawienie i postrzeganie. Odbiór smaku jest również kształtowany w dzieciństwie, na podstawie tego co jemy, później po prostu trudniej to zmienić. Zakochanie, a zauroczenie to co innego, pociąg można instynktownie czuć do danego gustu, ale zakochanie można w pewnym stopniu pielęgnować lub zaniechać. Również doświadczenie, nastawienie i stan może to zmieniać. Psychopaci rzeczywiście mogą już takimi się rodzić, ale nakierowanie i kontrola tego nie zależy od genów. Edytowane 23 Marca przez musichunter1x 1
hubio 1 173 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca (edytowane) 21 minut temu, Keller napisał(a): Nie wolna wola a sterowanie centralne gdybyś miał wolną wolę mógłbyś wplynąć na swoje poglądy, a nawet smaki czy w kim się zakochujesz. A co człowiek może? Realizować plan jego genów, nic więcej. Jest poddany temu. Choć może sobie wmawiać że ma kontrolę i on decyduje. Na tym bazuje wysokie ego. Nie wiem ile masz lat... Na przestrzeni lat owszem - zgadzam się - geny o większości decydują, ale są momenty gdzie znajdujesz się w sytuacji całkowicie sprzecznej ze wszystkim co jest twoją istotą... Silne uczucia, wielkie błędy życiowe potrafią bardzo zmienić choć oczywiście zawsze ciągnie w kierunku swoich genów. Tu się generalnie zgadzam, że najważniejsze są geny, a kwestie środowiskowe, wychowania mogę jedynie coś niwelować, "naprawiać" w pewnym zakresie albo "niszczyć" jak się ma głupich rodziców albo opiekunów albo nauczycieli. Ale też "życie" potrafi bardzo wiele nauczyć i zmienić. Na pewno to nie jest tak, że geny determinują w 100%. No i dochodzi jeszcze kwestia kolizji: geny mówią ci coś co jest złe i wiesz o tym, że wybierasz zło albo dobro, albo wbrew genom i sobie, wybierasz dobro. To wszystko to jest wolna wola. Generalnie jak patrzę, szczególnie na dzisiejsze pokolenia, ale też i kiedyś to tak naprawdę życie zaczyna się po 30stce. Wcale nie po 20sce. Może kiedyś po wojnie, w latach 60tych, 70tych XXw. ludzie szybciej dojrzewali. Obecnie tak do 30tki to wciąż się jest dzieckiem i g. wie się o wszystkim... Edytowane 23 Marca przez hubio
GordonLameman 8 431 Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca W dniu 22.03.2025 o 08:26, Toni napisał(a): 1. Nie wiem z czego wywnioskowałeś, że uważam iż ludzie niewierzący nie potrafią kochać. Jeśli takie odniosłeś wrażenie to przepraszam. Z ogólnych zdań dotyczących tego, że "potrzebujemy miłości, a do miłości droga przez Boga". W dniu 22.03.2025 o 08:26, Toni napisał(a): 2. Chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm (w filmie mowa jest o jedynym sposobie na uczynienie życia bliższego rajowi i też mam to na myśli, tą drogą jest przemiana wewnętrzna ludzkości, wszystkie inne drogi zawiodły - no chyba że AI nam pomoże bardziej niż wszystko zniszczy - miłość jest odpowiedzią, ale ludzkość musi do niej dojrzeć) Odnosiłem się do zasad chrześcijaństwa, które są raczej uniwersalne. W dniu 22.03.2025 o 08:26, Toni napisał(a): 4. Dlatego potrzebują Jezusa. Jezus przyszedł do "chorych". Jak słyszę o tym, że biedni potrzebuję Jezusa to mi się nóż w kieszeni otwiera. Biedni potrzebują możliwość wyjścia z biedy, a nie słuchania, że łatwiej im będzie wejść do królestwa niebieskiego. W dniu 22.03.2025 o 08:26, Toni napisał(a): Odniosę się szerzej do punktu czwartego. Chrześcijaństwa uczysz się całe życie. Nie wystarczy być ochrzczonym. Ten przekaz Jezusa musi na prawdę do ciebie dotrzeć. Tym trzeba żyć. Należy czytać Pismo św w którym jest moc słowa Bożego (w zależności od tego czym się karmisz, jakim słowem tak będziesz myślał), ale też czerpać wiedzę o chrześcijaństwie od ludzi bardziej w tym zaawansowanych (ja np. oglądam TBN). Wiara pomaga kochać, to nie znaczy że nie można kochać nie będąc chrześcijaninem, ale wiara w Boga pomaga kochać wtedy gdy jest to trudne. Trzeba polegać na Bogu, prosić go jak dziecko oto by np. pomógł nam być dobrymi ludźmi. Mieć odpowiednią hierarchie wartości gdzie inni ludzie zajmują ważne miejsce. Umieć wejrzeć w głąb siebie, zobaczyć syf i pomodlić się by Bóg pomógł go nam posprzątać. Wiara to proces, nie wszystko naprawisz od razu i na pewno zaliczysz jakieś upadki. Ale jeśli trzymasz głowę nisko i wiesz, że jesteś grzesznikiem i starasz się być osobą szczerą to wiesz, że jesteś słaby i aby być dobrym potrzebujesz Boga. Upadki i próby są po to by przypomnieć chrześcijaninowi, że dobry jest tylko Bóg, bo łatwo wpaść w samozadowolenie człowiekowi. To co napisałeś to są po prostu sekciarskie bzdury. Każda sekta mogłaby to o sobie napisać.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się