Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Cześć,

 

 

Obejrzałem bardzo fajny, dobrze wykonany wizualnie sześciominutowy film z pięknym i wydaje mi się bardzo mądrym przesłaniem o tym czym jest budowanie prawdziwego raju na ziemi. Być może przesadzam z tym określeniem bo jak Karl Popper powiedział: Ci, którzy obiecują nam raj na ziemi, nigdy nie stworzyli niczego poza piekłem, ale wydaje mi się, że jeśliby w ogóle zakładać że istnieje jakaś droga budowania prawdziwego ludzkiego szczęścia to byłaby to właśnie ta droga miłości ludzi do siebie nawzajem. Nie chodzi mi o to by być osobą religijną, ale osobą wierzącą w to, że istnieje Bóg i że ten Bóg jest właśnie miłością. Droga, ścieżka prowadząca do raju jest wąska i łatwo ją przegapić gdyż żyjemy (nie abym oskarżał nasze czasy bo jest w nich wiele dobrego) w czasach gdzie od dziecka naucza się nas, że szczęście można zdobyć dzięki pieniądzom i rzeczom materialnym i wszyscy w okół od rodziców po nauczycieli mówią dzieciom, że jak nie będą się uczyć, nie znajdą dobrze płatnej pracy i nie znajdą szczęścia w postaci atrakcyjnego partnera i w ogóle wbija się wszystkim do głowy, że mamona jest najważniejsza. Kościół, który w teorii ma propagować tą ideę też bez tych pieniędzy obyć się nie może. I tutaj zaznaczam, nie musi bo chodzi o priorytety a nie oto by dosłownie rozdawać wszystko ubogim myślę. Niestety jesteśmy zmuszani do bycia trochę hipokrytami jeśli przyjmujemy chrześcijaństwo bo wielu i myślę niekoniecznie źle nie chce się pozbywać całego majątku i mimo wiary, że Bóg o nas zadba nie wierzy w to do końca. Wynika to właśnie z wychowania ale też szczypty zdrowego rozsądku bo prawdopodobnie chodzi tylko o priorytety jak mówią w tym filmie. Niestety te dwie logiki, pieniędzy i zaufania Bogu bywają często ze sobą sprzeczne przez co łatwo wpadamy w sidła materializmu. Jednego się słucha na kazaniu w kościele a drugie się robi. Ta sytuacja i ten konflikt wymaga ciągłej uwagi na nas samych.

 

W każdym razie miłość jest chyba jedyną ideą, która ma szansę naprawić świat o ile ten świat prawdę o miłości zauważy. W tych ideologiach politycznych jak niskie podatki albo pomoc państwa dla wszystkich kryje się właśnie ten Popperowy "raj na ziemi" czyli niezdolność systemowa, niezdolność materii by uczynić człowieka na prawdę szczęśliwym. Wydaje mi się, że w polityce dziś jest tyle konfliktu bo ludzie przestali lub nigdy nie potrafili upatrywać szczęścia tam gdzie ono na prawdę jest. Dobra idea jak ta chrześcijańska potrafi wypełnić lukę systemową i też dać odpowiedni dystans wobec radykalizmów. To ludzie innym ludziom mogą pomóc. Dając biednemu, pocieszając go, wybaczając sobie nawzajem. Jest to możliwe i osiągalne ale wymaga nie tyle wg mnie religijności co po prostu wiary w Boga i jego hojność. Religijność nawet przez niektórych chrześcijan oceniana jest negatywnie. Ja mam na myśli wiarę w mądrość Jezusa. Nawet osoba niewierząca może zauważyć, że to co mówił Jezus jest mądre. Moim zdaniem to jedyna realna droga do politycznego pokoju gdyż ta idea zakłada, że żadna organizacja państwa nie zapewni obywatelom "raju na ziemi". Każda ma swoje dwie strony, dobrą i gorszą. Nie ma możliwości by jakikolwiek system zapewnił wszystkim szczęście. Dzięki tej świadomości łatwiej jest zrozumieć, że każda strona ma swoje racje i żadna strona nie ma racji absolutnej. Łatwiej jest zrozumieć naturę demokracji, pogodzić się z nią. Pogodzić się z kompromisami i dzięki temu być racjonalniejszym i bardziej pragmatycznym a zarazem zostawić przestrzeń dla idealizmu w życiu prywatnym i społecznym. Oczywiście odróżniam prawdziwą wiarę od tradycjonalistycznej, pełnej zakłamania  religijności wyznawców i członków PiS.

Edytowane przez Toni
  • Haha 4
  • Confused 1
Opublikowano (edytowane)
7 godzin temu, Camis napisał(a):

Bianka welcome to %-)

Camis, nie wiem kim jest Bianka, ale domyślam się, że jest to osoba wierząca. Nie jest jedyna. Ja to nie ona.

 

Sądząc po reakcjach opisując musiałem użyć zbyt wiele skrótów myślowych, ale wydawało mi się, że każdy się domyśli o co chodzi po filmiku. Łatwo jest zignorować prawdę o wierze. Wydaje się to dziecinne, zbyt proste a zarazem zbyt trudne bo wymaga pracy nad sobą samym i uwierzenia, że Bóg wspomaga nas w działaniu.

Edytowane przez Toni
Opublikowano

@Toni

Widziałem tej wpis wczoraj i dziś wydaje mi się jeszcze bardziej infantylny. 
 

Kilka punktów ode mnie:

 

1. Fałszywe jest przekonanie płynące z twojego posta, że do tej “miłości” (czymkolwiek by była) potrzebna jest wiara. Nie wiem w ogóle skąd taki pomysł. 
2. Umknęło Ci, że cała chrześcijańska wiara oparta jest o to, że raj na ziemi został utracony i nie może zostać przywrócony. Na raj możesz liczyć dopiero po śmierci - to tak odnośnie braku spójności z twoją wiarą. 
 

3. Nie znasz nikogo szczęśliwego? A już w szczególności ateisty? To wpisz mnie na listę. Każdy ma swoje problemy i zmartwienia, ale ogólnie to mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwy :) 

i wiara nie jest do tego potrzebna - ba, nawet przeszkadzała.

 

4. Jakiekolwiek założenie, że “miłość” ma zmienić świat to po prostu gigantyczna bzdura. Nie ma takiej możliwości, aby pozbyć się chciwości, egoizmu, zawiści, okrucieństwa. Wszak nawet chrześcijanie nie są wolni od tego - w zasadzie przodują w tym. 
 

5. Zaangażowałeś się kiedyś w działania charytatywne? :) Możesz się zdziwić. Ja to zrobiłem, bo moja mama od wielu lat prowadzi takie dość prężne stowarzyszenie. I ostatnio jechałem do nich do siedziby bo znowu beneficjenci tego stowarzyszenia próbowali ukraść co bramę i wywieść ją na złom. Ci, którym to stowarzyszenie pomaga. 
 

 

 

  • Like 2
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
Godzinę temu, GordonLameman napisał(a):

@Toni

Widziałem tej wpis wczoraj i dziś wydaje mi się jeszcze bardziej infantylny. 
 

Kilka punktów ode mnie:

 

1. Fałszywe jest przekonanie płynące z twojego posta, że do tej “miłości” (czymkolwiek by była) potrzebna jest wiara. Nie wiem w ogóle skąd taki pomysł. 
2. Umknęło Ci, że cała chrześcijańska wiara oparta jest o to, że raj na ziemi został utracony i nie może zostać przywrócony. Na raj możesz liczyć dopiero po śmierci - to tak odnośnie braku spójności z twoją wiarą. 
 

3. Nie znasz nikogo szczęśliwego? A już w szczególności ateisty? To wpisz mnie na listę. Każdy ma swoje problemy i zmartwienia, ale ogólnie to mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwy :) 

i wiara nie jest do tego potrzebna - ba, nawet przeszkadzała.

 

4. Jakiekolwiek założenie, że “miłość” ma zmienić świat to po prostu gigantyczna bzdura. Nie ma takiej możliwości, aby pozbyć się chciwości, egoizmu, zawiści, okrucieństwa. Wszak nawet chrześcijanie nie są wolni od tego - w zasadzie przodują w tym. 
 

5. Zaangażowałeś się kiedyś w działania charytatywne? :) Możesz się zdziwić. Ja to zrobiłem, bo moja mama od wielu lat prowadzi takie dość prężne stowarzyszenie. I ostatnio jechałem do nich do siedziby bo znowu beneficjenci tego stowarzyszenia próbowali ukraść co bramę i wywieść ją na złom. Ci, którym to stowarzyszenie pomaga. 
 

 

 

1. Nie wiem z czego wywnioskowałeś, że uważam iż ludzie niewierzący nie potrafią kochać. Jeśli takie odniosłeś wrażenie to przepraszam.

2. Chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm (w filmie mowa jest o jedynym sposobie na uczynienie życia bliższego rajowi i też mam to na myśli, tą drogą jest przemiana wewnętrzna ludzkości, wszystkie inne drogi zawiodły - no chyba że AI nam pomoże bardziej niż wszystko zniszczy - miłość jest odpowiedzią, ale ludzkość musi do niej dojrzeć)

3. To chyba kwestia zbyt wielu moich skrótów myślowych.
4. Dlatego potrzebują Jezusa. Jezus przyszedł do "chorych".
5.W działania jeszcze nie, ale wspomagam stale trzy fundacje kwotami nie za wielkimi ale cieszę się, że mogę. Jestem w stanie sobie to wyobrazić o czym napisałeś i nie jest to dla mnie wielkie zaskoczenie.

 

Odniosę się szerzej do punktu czwartego. Chrześcijaństwa uczysz się całe życie. Nie wystarczy być ochrzczonym. Ten przekaz Jezusa musi na prawdę do ciebie dotrzeć. Tym trzeba żyć. Należy czytać Pismo św w którym jest moc słowa Bożego (w zależności od tego czym się karmisz, jakim słowem tak będziesz myślał), ale też czerpać wiedzę o chrześcijaństwie od ludzi bardziej w tym zaawansowanych  (ja np. oglądam TBN). Wiara pomaga kochać, to nie znaczy że nie można kochać nie będąc chrześcijaninem, ale wiara w Boga pomaga kochać wtedy gdy jest to trudne. Trzeba polegać na Bogu, prosić go jak dziecko oto by np. pomógł nam być dobrymi ludźmi. Mieć odpowiednią hierarchie wartości gdzie inni ludzie zajmują ważne miejsce. Umieć wejrzeć w głąb siebie, zobaczyć syf i pomodlić się by Bóg pomógł go nam posprzątać. Wiara to proces, nie wszystko naprawisz od razu i na pewno zaliczysz jakieś upadki. Ale jeśli trzymasz głowę nisko i wiesz, że jesteś grzesznikiem i starasz się być osobą szczerą to wiesz, że jesteś słaby i aby być dobrym potrzebujesz Boga. Upadki i próby są po to by przypomnieć chrześcijaninowi, że dobry jest tylko Bóg, bo łatwo wpaść w samozadowolenie człowiekowi.

Edytowane przez Toni
Opublikowano
54 minuty temu, J4Z66 napisał(a):

Pieniądze zdrowia nie dają, a ono jest najważniejsze, bo bez zdrowia nie ma nic.

Pieniądze dają lepsze zdrowie niż ich brak, jak Cię nie będzie stać na leki albo operację za X złotych to zdrowy nie będziesz :)

  • Like 1
Opublikowano

Tak sobie teraz gdybam więc nie bierzcie tego co napiszę za bardzo na serio. Ale może plan Boga polega na tym właśnie by ludzkość w dążeniu do szczęścia wypróbowała wszystkie sposoby: medycyna, nauka, technologia, AI, podróże międzygwiezdne, uciechy cielesne, używki a na końcu ze zdziwieniem odkryła, że jest coraz bardziej nieszczęśliwa bo jedyne co daje szczęście to nie rzeczy materialne a te duchowe.

Opublikowano
1 godzinę temu, LionCFS napisał(a):

Pieniądze dają lepsze zdrowie niż ich brak, jak Cię nie będzie stać na leki albo operację za X złotych to zdrowy nie będziesz :)

Jak potrzebne Ci leki lub operacja to zdrowy nie jesteś. Poza tym zgadzam się, z tym co napisałeś, ale to nie wyklucza tego, co ja napisałem. 

Opublikowano (edytowane)

@Toni Całość do Ciebie...

 

Obejrzyj sobie cykl biblijny Petersona, daje to głębsze i ciekawsze ramy myślenia do interpretacji tego wszystkiego... Sam jestem tylko "obserwatorem społecznym" i gdybym miał zastosować to wszystko o czym słyszałem to nie siedziałbym na tym forum i grach. :E

 

Religia, mitologia, czy po prostu głęboka, dopracowana historia ma tworzyć dobre ramy myślenia do życia i rozwoju cywilizacji. Dosłowna interpretacja jest często bezsensowna, ponieważ tam są prawdy życiowe, a nie prawdy o świecie / fizyce. Istnienie Boga czasem "daje o sobie znać" w momentach synchroniczności, a podejście i typ wiary zdecyduje jaka to religia oraz interpretacja zdarzeń.

W skrócie, wierzy się że coś jest dobre i słuszne z zamiast próbować wszystko wiedzieć. Np. Wierzy się że zbieranie dobrej reputacji, jest lepsze od zbierania dóbr doczesnych. Wierzy się, że odpowiadanie "dobrem na zło" jest lepsze w długim terminie. Ważniejsza jest zdolność do radzenia sobie w różnych okolicznościach, niż zgromadzone bogactwo, komfort... Itp.

 

Alchemia to było właśnie próbowanie poprawienie bytu człowieka na ziemi, poznając zasady działania świata budując z tego "dobrobyt" - metaforyczne przemiany dowolnego metalu w złoto kamieniem filozoficznym, czyli znalezieniem procesów na zmiany wartości i użyteczności podstawowych rzeczy.

Tak zrodziła się nauka i początkowi geniusze..., napędzani właśnie tą odnogą interpretacji religii, do polepszenia bytu ludzkiego. Możesz sobie pogooglować alchemików, zaczynając od np. Isaac Newton.

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano (edytowane)
38 minut temu, musichunter1x napisał(a):

@Toni Całość do Ciebie...

 

Obejrzyj sobie cykl biblijny Petersona, daje to głębsze i ciekawsze ramy myślenia do interpretacji tego wszystkiego... Sam jestem tylko "obserwatorem społecznym" i gdybym miał zastosować to wszystko o czym słyszałem to nie siedziałbym na tym forum i grach. :E

 

Religia, mitologia, czy po prostu głęboka, dopracowana historia ma tworzyć dobre ramy myślenia do życia i rozwoju cywilizacji. Dosłowna interpretacja jest często bezsensowna, ponieważ tam są prawdy życiowe, a nie prawdy o świecie / fizyce. Istnienie Boga czasem "daje o sobie znać" w momentach synchroniczności, a podejście i typ wiary zdecyduje jaka to religia oraz interpretacja zdarzeń.

W skrócie, wierzy się że coś jest dobre i słuszne z zamiast próbować wszystko wiedzieć. Np. Wierzy się że zbieranie dobrej reputacji, jest lepsze od zbierania dóbr doczesnych. Wierzy się, że odpowiadanie "dobrem na zło" jest lepsze w długim terminie. Ważniejsza jest zdolność do radzenia sobie w różnych okolicznościach, niż zgromadzone bogactwo... Itd.

 

Alchemia to było właśnie próbowanie poprawienie bytu człowieka na ziemi, poznając zasady działania świata budując z tego "dobrobyt" - metaforyczne przemiany dowolnego metalu w złoto kamieniem filozoficznym, czyli znalezieniem procesów na zmiany wartości i użyteczności podstawowych rzeczy.

Tak zrodziła się nauka i początkowi geniusze..., napędzani właśnie tą odnogą interpretacji religii, do polepszenia bytu ludzkiego. Możesz sobie pogooglować alchemików, zaczynając od np. Isaac Newton.

Dziękuję za twoje uwagi. Wiem kim jest Peterson. Nie oglądałem jeszcze w całości jego wykładów, ale z pewnością to zrobię. W każdym razie ty pokazałeś mi czego powinienem się spodziewać. Cóż, mi się nie wydaje byś musiał rezygnować z grania by podobać się Bogu. Nikt nie jest doskonały a Bóg daje ludziom różne pasje z których rodzą się różne hobby. Wiem co masz na myśli, ale wystarczy moim zdaniem jakaś tam aktywność na polu wiary by się rozwijać dlatego wierzenie niekoniecznie dosłowne ale chrześcijańskie nie jest chyba czymś niemożliwym do spełnienia dla zwykłego człowieka. Będąc chrześcijaninem nie trzeba być od razu świętym. Przynajmniej tak jest wg mnie, może inni chrześcijanie się ze mną nie zgodzą. Wg mnie najbardziej chodzi o pokorę i ciągłą modlitwę o to by być dobrym człowiekiem. Jeśli się modlisz o bycie dobrym to Bóg tak pokieruje twoim życiem, byś zajął się w pewnym momencie czymś produktywnym i myślę, że w chrześcijaństwie chodzi też o rzeczy małe. Czasem nie chce nam się pomagać innym ludziom bo wydaje nam się, że trzeba robić niewiadomo co i odkładamy na później pomoc aż staniemy się  bogatsi albo mądrzejsi albo kiedy będziemy na to mieli więcej czasu. Moim zdaniem nawet mała pomoc jest już oznaką tej "rajskiej rzeczywistości". Czasem warto zacząć od rzeczy małych lub po prostu bycie fair wobec innych. Moim zdaniem trzeba pokornie mierzyć siły na zamiary, rozumieć swoje ograniczenia ale nie bać się marzyć o rzeczach wielkich. Znaleźć cel w życiu i podążać ścieżką dobra litując się nad potrzebującymi ludźmi których znajduje się na swojej drodze. Nie trzeba niewiadomo czego dlatego ja nie widzę problemu w byciu chrześcijaninem. Moim zdaniem to co mówi Peterson jest bardzo wspierające ale nie mam problemów z wiarą. Kiedyś miałem i pewnie wspierałbym się takimi przemyśleniami ale dziś po prostu wierzę w Jezusa.

 

Edytowane przez Toni
Opublikowano (edytowane)
1 godzinę temu, Toni napisał(a):

Cóż, mi się nie wydaje byś musiał rezygnować z grania by podobać się Bogu.

Nah, nie chodzi mi o to, lecz o priorytety, spędzany czas i zaangażowanie oraz realizację potencjału.
Jak u każdego w pewnym stopniu, moje życie ułożyło się nietypowo i nieoptymalnie, więc zobaczy się co z tego będzie.  ;) 

1 godzinę temu, Toni napisał(a):

Będąc chrześcijaninem nie trzeba być od razu świętym. Przynajmniej tak jest wg mnie, może inni chrześcijanie się ze mną nie zgodzą.

Wszyscy powinni się zgodzić, bo ważne jest bycie na drodze, a nie osiągnięcie celu ideału.

1 godzinę temu, Toni napisał(a):

Wg mnie najbardziej chodzi o pokorę i ciągłą modlitwę o to by być dobrym człowiekiem. Jeśli się modlisz o bycie dobrym to Bóg tak pokieruje twoim życiem, byś zajął się w pewnym momencie czymś produktywnym i myślę, że w chrześcijaństwie chodzi też o rzeczy małe. Czasem nie chce nam się pomagać innym ludziom bo wydaje nam się, że trzeba robić niewiadomo co i odkładamy na później pomoc aż staniemy się  bogatsi albo mądrzejsi albo kiedy będziemy na to mieli więcej czasu. Moim zdaniem nawet mała pomoc jest już oznaką tej "rajskiej rzeczywistości". Czasem warto zacząć od rzeczy małych lub po prostu bycie fair wobec innych. Moim zdaniem trzeba pokornie mierzyć siły na zamiary, rozumieć swoje ograniczenia ale nie bać się marzyć o rzeczach wielkich. Znaleźć cel w życiu i podążać ścieżką dobra litując się nad potrzebującymi ludźmi których znajduje się na swojej drodze. Nie trzeba niewiadomo czego dlatego ja nie widzę problemu w byciu chrześcijaninem.

Mówisz w duże części językiem narracyjnym / metaforycznym / religijnym, więc na forum komputerowym raczej będziesz tylko wyśmianym, bo mało kto będzie to rozumiał i rozpakowywał. Tak samo z tym filmem, będzie odbierany jako naiwne, religijne paplanie, bo idee nie zostały rozpakowane. ;) 
Skrótowo rozpakowując - "Raj na ziemi" to zgrupowana wiara w słuszność, pożyteczność, dobro prawd życiowych zawartych w religii oraz życie nimi, gdzie rozum służy wierze / miłości (skrótowo pragnienia dobra dla kogoś, w tym społeczności, ludzkości itd.), a nie rozum próbujący wszystko zastąpić, stawiając go na piedestale. Przypowieści mają zredukowaną treść do zwięzłego, najważniejszego przekazu, więc nie tłumaczą dogłębnie, dlaczego i jak, pomoc i dzielenie się oraz dobra wola w dłuższym terminie służy nie tylko innym, ale też tobie oraz dlaczego zbieranie reputacji dobrego i pożytecznego człowieka jest ważniejsze od zbierania dóbr. Może zakładają, że ludzie są w stanie się domyśleć lub sami tego doświadczyć, ale na forum na to bym nie liczył. 

1 godzinę temu, Toni napisał(a):

Moim zdaniem to co mówi Peterson jest bardzo wspierające ale nie mam problemów z wiarą. Kiedyś miałem i pewnie wspierałbym się takimi przemyśleniami ale dziś po prostu wierzę w Jezusa.

Pomoże to w jeszcze głębszej interpretacji, bo człowiek nie będzie tylko wiedział, czy słyszał danych prawd / słów, ale również je rozumiał i "czuł", ale prostota bywa lepsza, bo w końcu chodzi o to by wierzyć i realizować, a nie tylko dowiadywać się. Ja się "podowiadywałem", więc potrafię to szanować i widzieć wartość w religii, mimo że sam stoję z boku, ale ogół skończy na śmiechach... Natomiast zbytnia prostota, może prowadzić do słabych fundamentów i realizacji. 
Peterson nie chce chwalić się swoimi osobistymi wnioskami, ale w nowszych podcastach będą one naświetlone, wychodząc w rozmowie. Jeśli chcesz coś po latach jego przemyśleń i życia to polecam jego podcast z Russell Brand sprzed 3 tygodni,  Dallas Jenkins z grudnia, pewnie Greg Laurie z listopada, Jack Symes z września lub jakby ktoś chciał bardziej dłubać w "wiedzieć zamiast tylko wierzyć" to Dr. Iain McGilchrist z kwietnia.
Również podcast Petersona z David Rubin z listopada ma sporo przebłysków w pogadance, oraz ciekawostek w stylu "lasu rzeczy". Sam lubię zbierać prawdziwe historie życiowe i "las rzeczy"(silva rerum), stąd chłonięcie podcastów, a projekt arki kulturowej już ktoś inny prowadzi.

Oh, Jonathan Pageau będzie kolejnym świetnym zbiorem do umocnienia ram interpretacyjnych ;) Pracuje z innymi nad rewitalizacją starych historii / baśni, więc może będziemy mieli rozkwit kulturowy, pośród tego bagna w obecnych filmach.

Edytowane przez musichunter1x
literówki, doprecyzowanie
  • Thanks 1
Opublikowano (edytowane)

@musichunter1x bardzo ci dziękuje za poświęcony mi czas. Chętnie zapoznam się z tym materiałami. Myślę, że masz rację, że większość może się z tego co napisałem po prostu śmiać. Tak tylko zamieściłem ten filmik bo wydawał mi się dobrze zrobiony i w sumie prosty. Może nie dostrzegam u siebie języka narracyjnego, choć Gordon podobno był kiedyś bardzo wierzący więc chyba ten język rozumie. Dzięki za wartościową odpowiedź. By z Tobą rozmawiać na poziomie musiałbym chyba poszerzyć wiedzę. Zresztą się z Tobą zgadzam. Wybieram prostotę bo właśnie chodzi mi o to by wierzyć w dobro i też dostrzegam pomoc z góry. Po prostu uważam, że Bóg się mną opiekuje i pomaga być odważniejszym. Są rzeczy które się czuje a rozum nie wystarcza, wierzę w wartościowy przekaz.

Edytowane przez Toni
  • Like 1
Opublikowano
1 godzinę temu, Toni napisał(a):

Dziękuję za twoje uwagi. Wiem kim jest Peterson.

 

To ten znany antyszczepionkowiec, czy jakiś inny?

5 godzin temu, GordonLameman napisał(a):

@Toni

1. Fałszywe jest przekonanie płynące z twojego posta, że do tej “miłości” (czymkolwiek by była) potrzebna jest wiara. Nie wiem w ogóle skąd taki pomysł.

Bóg jest miłością (1J 4,16). Nie masz Boga w sercu, nie jesteś zdolny do miłości. proste!

  • Haha 1
Opublikowano (edytowane)

@209458Jak chcesz wszystko sprowadzić do czegoś tak płytkiego i często błędnego w celu szydery to proszę bardzo. Mi znudziło się kopanie z błędnymi koncepcjami i brakiem chęci lub czasu na zrozumienie. :E W internecie rzadko ktoś pisze aby szukać dyskusji i zrozumienia tematu. 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
14 minut temu, musichunter1x napisał(a):

@209458Jak chcesz wszystko sprawdzić do czegoś tak płytkiego i często błędnego w celu szydery to proszę bardzo. Mi znudziło się kopanie z błędnymi koncepcjami i brakiem chęci lub czasu na zrozumienie. :E W internecie rzadko ktoś pisze aby szukać dyskusji i zrozumienia tematu. 

Mogłeś po prostu napisać “wyrwane z kontekstu”.

 

:rotfl:

  • Haha 1
Opublikowano
22 minuty temu, musichunter1x napisał(a):

@209458Jak chcesz wszystko sprowadzić do czegoś tak płytkiego i często błędnego w celu szydery to proszę bardzo.

To o miłości to od jakiegoś polskiego biskupa, sam bym serio na to nie wpadł. Nie pamiętam z głowy, którego, ale jak bardzo chcesz to spróbuje poszukać.

  • Haha 1
Opublikowano (edytowane)
20 minut temu, 209458 napisał(a):

To o miłości to od jakiegoś polskiego biskupa,

To powiem to co Gordon sugeruje - wyrwane z kontekstu :E 
A bardziej serio... Katecheci są lepsi i gorsi, a nie pomaga zepsucie instytucji kościoła oraz dawna próba infiltracji prze służby w PRLu.
Bardziej biłem do tego antyszczepa. 


Moim zdaniem katecheci, w tym księża powinni rozpakowywać język religii - prawd życiowych, a nie tylko je powtarzać, ale ile trwają te kazania, kilkadziesiąt minut, kilka? 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano (edytowane)

Miliardy ludzi na Ziemi radzi sobie bez Jezusa, więc mój wniosek jest taki, że jego postać nie jest potrzebna do szczęścia.

Co do pieniędzy (majątku): tu wchodzimy (chyba tradycyjnie) w dualizm i zaprzeczanie samym sobie, tradycyjne dla ludzkiego gatunku.
Pożądamy dóbr materialnych, gloryfikujemy je i jesteśmy konsumentami ale jednocześnie bagatelizujemy ich wartość, czujemy, że one nie wystarczają do spełnienia się w życiu i pogardzamy czystym materializmem.

Co do raju: nie bierzmy go dosłownie, jako coś idealnego. Wtedy będzie dobrze :) 

Edytowane przez jagular
  • Upvote 4
Opublikowano

Boga sobie ludzie wymyślają, bo albo czegoś nie rozumieją (pierun szczelił w somsiada, a on pendził bimber wienc to na pewno karo bosko!") albo z potrzeby znieczulenia przed strasznością tego niedoskonałego świata i nieuchronności śmierci i zapomnienia dla wszystkiego i wszystkich. 

 

Albo przez jedzenie dziwnych grzybów lub łażenia za długo po pustyni w słońcu.

 

 

A co do raju na ziemii, to osobiście myślę, że aby ludzkość tak poszła do przodu w sensie moralności i postępu ogólnego, jak to pokazuje np. serial Star Trek, to byśmy musieli opanować metodę na wieczne zdrowie i nieśmiertelność. Inaczej wiedza "życiowa" się ulatnia wraz ze śmiercią danego pokolenia i powtarzane są te same błędy.

Poza tym wymagałoby to niemożliwego do stworzenia systemu edukacji i izolacji nowych ludzi od starych ludzi, niejako "wytresowania" ich do bycia dobrymi. W przypadku braku kosztu dla kogoś nieśmiertelnego, praca która da korzyści komuś innemu byłaby podejmowana chętniej, a dzięki wiecznemu zdrowiu więcej by zostawało energii na cieszenie się życiem po pracy. Wtedy niech np. roboty wykonują 90% pracy, a reszta niech pracuje w czymkolwiek co jest potrzebne lub porządane. 

Trzebaby też jeszcze zadbać o jakiś nadzór. Kolejna rzecz z tych kompletnie nierealnych.

 

Ogólnie raju na ziemii to się zrobić prawie nie da, a jakby się miało dać, to wymuszałoby to masę działań i zasad  wątpliwych moralnie.

 

Prawda jest taka, że mieliśmy fuksa, że akurat tak sie poukładało trochę atomów, że zaistnieliśmy. A potem przestaniemy istnieć i tyle. Nie ma żadnego brodacza w niebie, który się zaopiekuje naszą "duszą". Duszy też nie ma. Jest biologiczny komputerek. Jak się popsuje to przestajemy istnieć, i to w sumie tyle. 
 

PS. Żółw się rusza!

Opublikowano (edytowane)
4 godziny temu, VRman napisał(a):

Boga sobie ludzie wymyślają, bo albo czegoś nie rozumieją (pierun szczelił w somsiada, a on pendził bimber wienc to na pewno karo bosko!") albo z potrzeby znieczulenia przed strasznością tego niedoskonałego świata i nieuchronności śmierci i zapomnienia dla wszystkiego i wszystkich. 

Nah, proste bóstwa może i tak, ale złożona religia to coś więcej - zbiór prawd życiowych, w języku narracyjnym / religijnym.

4 godziny temu, VRman napisał(a):

 

Albo przez jedzenie dziwnych grzybów lub łażenia za długo po pustyni w słońcu.

A pro po grzybów, mam cały podcast o tym, jak grzyby są obecne w starych budowlach związanych z religią. :E Bardzo możliwe, że były obecne w dawnym winie mszalnym. Starożytna Grecja była w tym wyspecjalizowana, ale Rzym to zniszczył, chyba zbytnią eksploatacją. Tutaj fragment:
Edit. Ah, ucięło mi tekst po wstawieniu...

4 godziny temu, VRman napisał(a):

Duszy też nie ma.

Dusze też można interpretować w metaforyczny sposób, a sporo prostych postrzegań odnośnie nieba jest błędnych. Szymon od Wojny Idei to drugie ciekawie tłumaczył, gdy jeszcze go czasem oglądałem. 

4 godziny temu, VRman napisał(a):

Jest biologiczny komputerek. Jak się popsuje to przestajemy istnieć, i to w sumie tyle. 

Nie taki zaraz prosty komputerek, ale to już dyskusja o szczegółach. Jakby ktoś chciałby sobie posłuchać bardziej od naukowej strony mózgu:

 

Edytowane przez musichunter1x
  • Haha 1
Opublikowano

Ja wierzę w Boga rozumianego jako jakąś siłę wyższą, a na pewno wierzę w zło i to poza naszymi wymiarami, a nie jedynie eufemizm. Może to być szatan lub jakieś inne określenie. Tzn. ja nie wierzę. Ja WIEM, że jest jedno i drugie. I gwarantuję, że nikt normalny nigdy nie będzie chciał w jakikolwiek sposób obcować z tym złym. Ja nawet przestałem od paru lat oglądać horrory o opętaniach itp. Miałem przez pewien moment w życiu problem z tym złym. W sypialni mam nawet wodę święconą, krzyże itp. 

 

Zanim mnie wyślecie do psychiatry bo po tym co napisałem każdy może tak pomyśleć :) , to zapewniam, że raczej ze mną wszystko ok i dosyć mocno stąpam po ziemi. Nie jestem też jakoś zagorzałym katolikiem. Można użyć wobec mnie nielubianego w kościele terminu: wierzący, niepraktykujący. Wynika to pewno z lenistwa ale też wciąż nie do końca jestem przekonany czy kościół katolicki i generalnie chrześcijaństwo oddają te inne wymiary duchowe najlepiej. Najbliżej mi do poglądu, że zarówno Bóg jak i szatan to wypadkowa wielu różnych religii i wierzeń.

 

Jak pisałem jestem pewien, że umierając tak naprawdę nie umieramy. Jestem też pewien, że codziennie 24h/dobę otacza nas świat niewidzialny, duchowy. Osoby z większą wrażliwością w większym lub mniejszym stopniu są w stanie tego dotknąć. Pewno byłbym dobrym medium, ale zbyt mnie to przeraża. Na koniec zacytuję kogoś (nie wiem kto) co powiedział do osób nie wierzących w takie rzeczy: to, że nie wierzysz w Boga i szatana, w niebo i piekło nie oznacza, że TO NIE ISTNIEJE.... Po prostu w to nie wierzysz... :) 

Opublikowano (edytowane)
14 godzin temu, J4Z66 napisał(a):

Pieniądze zdrowia nie dają, a ono jest najważniejsze, bo bez zdrowia nie ma nic.

Jeżeli czegoś nie można mieć przy pomocy pieniędzy, to na 99,9% nie można mieć tego w żaden inny sposób. Oczywiście, inne czynniki też są ważne, ale dbając o siebie jednak sie rozchorujesz pieniądze są potężnym sprzymierzeńcem. Chcesz spełnić marzenia? Zastanów sie co ci jest potrzebne do tego, kup to sobie a potem włuż potrzebny wysiłek. Chcesz założyć rodzinę? Nie ma absolutnie nic złego w tym, że kobieta chce bezpieczeństwo dla siebie i swoich dzieci, oraz nie wpierniczać ziemniaków 7 razy w tygodniu na 7 różnych sposobów. Pieniądze zapewnią ci czego potrzebujesz. I tak dalej i tym podobne

 

14 godzin temu, Toni napisał(a):

2. Chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm (w filmie mowa jest o jedynym sposobie na uczynienie życia bliższego rajowi i też mam to na myśli, tą drogą jest przemiana wewnętrzna ludzkości, wszystkie inne drogi zawiodły - no chyba że AI nam pomoże bardziej niż wszystko zniszczy - miłość jest odpowiedzią, ale ludzkość musi do niej dojrzeć)

3. To chyba kwestia zbyt wielu moich skrótów myślowych.
4. Dlatego potrzebują Jezusa. Jezus przyszedł do "chorych".
5.W działania jeszcze nie, ale wspomagam stale trzy fundacje kwotami nie za wielkimi ale cieszę się, że mogę. Jestem w stanie sobie to wyobrazić o czym napisałeś i nie jest to dla mnie wielkie zaskoczenie.

Ad 2. To sie może wydarzyć tylko w drodze selekcji genetycznej. To jest rozmnażać musieliby się tylko ci, co rozumują w określony sposób aż do osiągnięcia populacji ludzi myślących bardzo podobnie.

Znam też inne sposoby na uczynienie życie bliższe rajowi. Można na przykład posiadając odpowiednią wiedzę okradać staruszki metodą na pracownika banku albo policji. Można kogoś okradać całymi latami będąc jego księgowym. Można mając odpowiedni talent, na przykład wokalny nagrać ze 3 hity i żyć całkiem dobrze z tantiem. Można wymyślić trytytki i dobrze sprzedać patent.  A mając już odpowiednie zasoby, tak aby nie musieć się martwić czy jutro będzie co do pyska włożyć robić te wszystkie dobrotliwe rzeczy o których mówisz.

 

Ad 4. Zgadzam się!!! Ludzie zdecydowanie potrzebują "Jezusa", czyli coś, w co będą mogli wierzyć. Nie wiem, w teorie spiskowe, w pieniądze, w swojego idola, w swoje przekonania. Przestają wierzyć w cokolwiek tylko ludzie u kresu życia i to jeszcze ci, którzy są pogodzeni z faktem, że po śmierci nie ma już nic.

 

8 godzin temu, jagular napisał(a):

Miliardy ludzi na Ziemi radzi sobie bez Jezusa, więc mój wniosek jest taki, że jego postać nie jest potrzebna do szczęścia.

W swojego "Jezusa" każdy wierzy, każdy. Powiedz mi w co ty wierzysz, bo jak odpowiesz że w nic, to po prostu ci nie uwierzę.

 

@hubio Złą istotę (niech będzie że konkretnie człowieka) dość łatwo rozpoznać po tym, że zaczyna racjonalizować złe uczynki.

Edytowane przez Suchy211
Opublikowano
15 godzin temu, J4Z66 napisał(a):

Pieniądze zdrowia nie dają, a ono jest najważniejsze, bo bez zdrowia nie ma nic.

David Rockefeller po 50 przeszczepach i dzięki temu przeżyciu jakoś 103 lat , nie potwierdza tej tezy 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...