Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
41 minut temu, DITMD napisał(a):

Może jakbyś jeszcze w niego zagrał i się wypowiadał to byłoby fajnie. Który to już temat gdzie wszędzie ciebie pełno, ale gry w twojej bibliotece, ani na playliście się nie zobaczy?

Można mieć w pamięci Asasyna sprzed 10-15 lat i mniej więcej wiesz co dostaniesz. Serio, to jest chyba najgorszy przykład gry, w stosunku do której można sensownie używać argumentu "najpierw zagraj".

 

Fajnie, że coraz więcej serwisów przestaje się patyczkować i piszą jak jest, bez owijania bawełnę i erystycznych fikołków. Kiedyś trzeba zacząć.

  • Like 2
  • Upvote 3
Opublikowano
6 minut temu, Element Wojny napisał(a):

Jakieś pytania?

 

 image.thumb.png.15d8b8062c9b87ea722d9def3852de44.pngimage.thumb.png.0c3e04cbebb96534650284284c13570e.png

Recki cie interesują? Czy tylko wtedy kiedy pasuje? Typ gry na starcie mnie odrzuca, czyli nie gram i nie interesuje mnie to w ogole, wiec nie interesuje się też tematami w związku z tego typu grami. AC to jest klon poprzedniczek i tak jak napisałem, można mieszac gre z gównem jeżeli komuś przeskadza generyczność i ogolnie caly syf zwiazany z ubi, ale można też po prostu grać ( odpowiednio dawkując podkreślam znowu! ). Kingdome 2 mnie zachwycił jak 1, więc od razu odrzucam argument że zamykam się gry ubi, bo pewnie to przeszło ci przez myśl.  Czy przypadkiem nie pisales ze przyjemnie ci gralo w Veilguaarda? xd pomijąc dei syf to przeciez guano :D

  • Like 1
Opublikowano (edytowane)
23 minuty temu, DITMD napisał(a):

To samo mogę powiedzieć o grach od From Software, albo Ryu Ga Gotoku Studio, ale ich się nie hejtuje tak jak Ubisoft :lol2:

Taaa, przynajmniej zmieniają nazwę serii, gdy zrobią coś innego - Sekiro, Bloodborne, Elden Ring, Armored Core.
Sam lubię DS1, ale DS2 mnie zniechęciło do kontynuowania już na początku, a 3 mnie zmęczyła w połowie, ale reszta była dobra do ogrania, ale w ER nie lubię otwartego świata. W AC odpadłem już na AC II z gazety, choć może przez brak pada w tamtych czasach :E 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
24 minuty temu, DITMD napisał(a):

@StjepanTwoja opinia, ktoś inny może napisać to samo o tym co ty wymieniłeś, RDR2 mnie strasznie wynudziła, co nie znaczy że od razu skreślę z listy i nie dam szansy RDR3 jeśli wyjdzie.

Bez sensu się czepiasz Stefana. 

 

Szczególnie, że premiera tej gry od UBI jest mega kluczowa w całokształcie. Cały świat patrzy na UBI w tym momencie. Nie tylko graczy, ale również inwestorów, posiadaczy ich akcji i tych co mają ochotę ich wykupić za grosze i być może kontynuować w lepszej formie, miejmy nadzieję :E

 

Po ich ostatnich wtopach z grami, mega spadku wartości firmy ta gra to jest prawdopodobnie być, albo nie być dla dotychczasowego UBI jakie znamy.

 

Ja sam nie dam nawet grosza obecnemu UBI za to co odwala, ale zajadając popcorn, śledzę co się dzieje, szczególnie w takim grubym momencie jaki mamy teraz. UBI jako całokształt to wiele gier, nie tylko Assassiny. W tym momencie historia się tworzy :E

7 minut temu, Element Wojny napisał(a):

Zagranica prawie same 8/10, jest też trochę 9/10, a nawet 10/10 już widziałem, u kolesi którzy dają takie noty każdemy shitowi. 

Ogólnie UBI w 2023 roku w ramach cięcia kosztów zamknęło polski oddział UBI :E

  • Like 1
  • Upvote 2
Opublikowano
3 minuty temu, JeanPepin napisał(a):

Czy przypadkiem nie pisales ze przyjemnie ci gralo w Veilguaarda?

Przypadkiem to cmoknij się wiesz gdzie. 

Spoiler

Dragon Age Veilguard ukończony, na koncie 72h, zrobione wszystkie questy towarzyszy, 97% questów pobocznych, wszystkie miasta wymaksowane.

 

Jako fan Dragon Age, który zakochał się w tej serii od czasu jej premiery w 2009 r., mam ogromny problem z oceną Veilguarda. Łatwo byłoby ocenić tą grę zero jedynkowo, skupić się na Taash, na kontrowersjach, cytować pierdoły z tych jakże klikanych filmików na YT i przywalić jakieś 2/10 z dopiskiem SYF. Ale w takie coś bawić się nie zamierzam.

 

Każdy z nas, bardziej lub mniej, zdaje sobie sprawę, jak burzliwy był proces powstawania tej gry. Różni ludzie, różne wizje, resety, restarty itd. Ostatecznie gra trafiła w ręce osób, które z poprzednimi odsłonami, poza nielicznymi wyjątkami, nie miały absolutnie nic wspólnego. Wydarzenia z DAO i DA2, poza dosłownie kilkoma odniesieniami, nie zostały wzięte w ogóle pod uwagę. Wydarzenia z DAI z kolei w bardzo ograniczonym stopniu. Lore został wzięty pod uwagę tam, gdzie im pasował do kontekstu ich historii, a tam, gdzie nie pasował, to albo go zmienili albo o nim zapomnieli. Technicznie grze nie można nic zarzucić (do moich crashy na chwilę obecną się nie będę odnosił, bo odnotowuje je wyjątkowo mały procent graczy). Gra w zasadzie nie ma żadnych bugów czy glitchy, przez całą grę jeden jedyny raz miałem jakiś problem, który znikł po ponownym wczytaniu gry. Animacje są ładne, płynne, szczególnie animacje włosów to jest topka. Cutscenki to jest poziom Bioware jaki pamiętamy, bardzo ładnie wykonane. No ale przejdźmy do samej gry.

 

PLUSY:

 

Veilguard to przepiękna gra dla osób, które akceptują wybrany przez twórców styl artystyczny. Widać, że w design lokacji włożono wiele serca, mogą się podobać. Warto też dodać, że questy towarzyszy mają swoje własne dedykowane lokacje, które czasami naprawdę potrafią pozytywnie zaskoczyć. Walka jest szybka, dynamiczna i efektowna, dla osób, które preferują graficzne fajerwerki. Eksploracja ma swoje pozytywne momenty, jest wielopoziomowa, jak ktoś lubi ładne widoczki to będzie miał tutaj co robić. Akty 1 i 2 pod kątem fabuły głównej robią całkiem niezłą robotę. Czuć w nich ducha Dragon Age, do tego gra operuje ogromną ilością lore i pod tym kątem dochodzi do wielu bardzo różnych zwrotów akcji, często kompletnie wywracających do góry nogami wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy, albo sądziliśmy, że wiemy. Dynamika w tych dwóch aktach jest całkiem dobra, chce się odkrywać co dalej. Gra jest oparta na systemie małych hubów, często korytarzowych, co bardzo przypomina Dragon Age 2 i jest ogromnym odejściem od tego, co było w Inkwizycji – moim zdaniem rozwiązanie na plus, biorąc pod uwagę jak słabe doświadczenie pod tym względem oferowała poprzednia odsłona. Prawie wszystkie wątki związane ze Szarą Strażą, zarówno w kontekście fabuły głównej jak i questów pobocznych, trzymają niezły poziom i dobrze wpisują się w opowieść. Jeśli chodzi o kompanów – podkreślam tylko wątek personalny– warto skupić się na Harding, bo jej wątek, początkowo dość z nudny, z czasem robi się dobry, a pod koniec nawet bardzo dobry. Wątek Darvina ma również bardzo dobre momenty. Neve jest ok, ale pod warunkiem, że jako frakcję wybierzecie Smoki Cienia. Taash również jest ok, pomijając (wiadome) wątki. Cieszą powroty takich postaci jak Varric, Morrigan, Dorian czy Inkwizytor/ka. Finał gry to typowe Bioware – świetnej jakości cutscenki, epickie walki, bardzo dużo się dzieje, gra stara się grać mocno na emocjonalnych nutach, co czasem wychodzi lepiej (szczególnie, jeśli grało się w DAI Inkwizytorką i miało romans z Solasem) a czasem gorzej. Zdecydowanie warto znać wątki z DAI Tresspassera. Finał definitywnie kończy całą opowieść.

 

MINUSY:

 

Rook, jest jedynym protagonistą w całej serii (dla porównania: Origins – 6 różnych prologów, Hawke – historia rodziny, Inkwizytor – klan Lavellan), który nie ma żadnej przeszłości, i żadnej własnej historii do opowiedzenia. Jego wprowadzenie ogranicza się do jednego ekranu powitalnego, wybrania frakcji - co wpływa tylko na niedużą ilość unikalnych dialogów - i początkową wizualizację. Tyle. Rook to tak po prawdzie bezosobowy manekin i przytakiwacz, postać, której główną rolą jest spełnianie zachcianek innych, a rolą dodatkową ciągłe podtrzymywanie innych na duchu i ciągłe przypominanie im o tym. Gracz jest notorycznie wprowadzany w błąd, jakoby miał jakąkolwiek decyzyjność w jakimkolwiek temacie, podczas gdy tak naprawdę nie ma żadnej – czego byś nie wybrał, efekt będzie zawsze ten sam. Wynika to głównie z drzewka dialogowego, które zostało tutaj zamieszczone po to, by takową decyzyjność pozorować. Ale wracając do samych dialogów – ciężko określić, do jakiego odbiorcy są one kierowane. W fabule głównej i wątkach związanych ze Szarą Strażą i Plagą odbiorcą wydaje się być osoba dorosła, podczas gdy we wszystkich innych odbiorcą wydają się być stali bywalcy kanałów CBeebies czy TeenNick. Powiedzieć, że wszystko jest ugrzecznione, to jakby nie powiedzieć nic. Poza wątkami stricte Dragon Age’owymi, gra momentami wydaje się być produktem ubocznym jakieś terapii grupowej – trzymajmy się razem, wspierajmy się, w grupie siła, miłość dla każdego, każdy dobry uczynek będzie wynagradzany, trzeba umieć wybaczać, każdy zasługuje na drugą szansę itd. Ten przekaz jest kierowany do gracza po każdym ważniejszym wątku fabularnym, raz po raz, w kółko i na okrągło. Gra jest liniowa do bólu, co może być akceptowalne dla casualowego gracza, ale nie dla fana Dragon Age. Do tego dynamika gry kompletnie siada w Akcie 3-cim, po naprawdę niezłym finale Aktu 2-ego, gdzie gracz zostaje zasypany ogromną ilością słabego i nic nie wnoszącego contentu. Gra co rusz funduje nam wycieczki do lasu w celu wypicia herbaty czy nakarmienia zwierzątek, a także po to by zamienić z kimś dosłownie kilka zdań, niewiele wnoszących do fabuły całości. Do tego po prawie każdej takiej wycieczce, czeka nas kolejna porcja terapii grupowej w Latarni, gdzie musimy znowu uspokajać zatrwożone umysły naszych kompanów, że jednak wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy razem i będziemy się zawsze wspierać. Często jesteśmy świadkami ekscytujących konwersacji o tym, kto woli ser a kto biżuterię, czy kto, ile ubił różowych świnek. Pozostali kompani - w większości nudni i do zapomnienia. Wątek Lucanisa – ktoś chyba zapomniał, że mówimy tutaj o Antiviańskich Krukach, którzy nie biorą jeńców i nie zamykają zdrajców w pokojach, by zrozumieli swoje błędy. Miałka postać, zmarnowany potencjał. Jego wątek kompletnie siada w fazie finałowej, do tego wydaje się niedokończony w kontekście opętania. Zabrakło czasu, chęci czy pomysłu? Bellary chyba nawet nie warto komentować, choć zaskoczyło mnie, jak twórcy postanowili wykorzystać akurat jej postać w fazie finałowej. Emmrich to nekromanta w wersji PG-12. No i zostaje nam Taash. Tak jak pisałem wcześniej, polubiłem jej postać. To co jednak zrobiono z nią w Akcie 3, jest po prostu smutne. Nie zrobili tym przysługi ani fanom Dragon Age, ani społeczności, którą ta postać ma reprezentować. A jeśli już jesteśmy w strefie intymności, to gdzie te wielce reklamowane i dopracowane romanse, bo ja z Neve zobaczyłem jedynie jeden pocałunek, leżenie na sofie i zamknięte drzwi. Pozytywy systemu walki już opisałem, teraz pora na jego minusy. Po 15-20h zaczyna nużyć. Wszystko to, co będziesz używał do samego końca gry, zobaczysz już na samym początku. Będziesz po prostu silniejszy, tyle. Kompani robią za widownię, i są głównie po to, żeby można było bawić się w efektowne combosy. Wszystko uproszczone do granic możliwości, zapewne świetne rozwiązanie dla casualowego gracza, ale ciężkie do przełknięcia dla fana Dragon Age. Nie ma tu żadnej taktyki czy strategii, po prostu biegaj, czekaj na odnowienie, combos, i tak cały czas. Po jakimś czasie gra się jak na automacie.


Wątek Varrica 

 

Cóż, od początku się nie myliłem co do niego, bo jak ktoś oglądał Szósty Zmysł to takie rzeczy wyczuje na odległość. Gość nie wychodził z pokoju, ciągle był niedysponowany, podczas zebrań nikt nigdy nie obrócił głowy w jego kierunku, nikt nigdy nie skomentował jego słów. Ale czy zostało to zrobione dobrze? Nie do końca. Nikt nawet nie skomentował jego śmierci, nikt nawet go nie wspomniał - ani Neve, ani tym bardziej Harding, która znała go od czasów Inkwizycji. Pożegnanie z nim było bardzo smutne, w serduchu zakłuło, ale czegoś zabrakło. A czego to opiszę poniżej. 

 

Moim zdaniem jedną z rzeczy, które kompletnie nie wyszły w tej grze, jest postać Rooka, totalnie bezosobowego, przypadkowego protagonisty. Gdy robiłem ten finał, gdy stała obok mnie Morrigan, Inkwizytorka i Solas, zastanawiałem się, dlaczego taki random jak Rook tutaj stoi, a nie Hawke. Tak, Hawke. Ten Hawke, którego zarówno w finale DA2 jak i w Inkwizycji szukał Zakon, bo znał wszystkie przyczyny wybuchu konfliktu wojny między Magami i Templariuszami; który wbrew wszelkim przeciwnościom został bohaterem Kirkwall; który znał wszystkie osoby powiązane zarówno z Origins jak i Inkwizycją, a także pomagał Inkwizycji na pewnym etapie. Moim zdaniem to on powinien być głównym protagonistą w tej grze. Tak wiem, mógł przecież zginąć w Inkwizycji, ale mało tutaj zmienili, żeby im pasowało do narracji? Wystarczyło wrzucić w lore, że tam ginął jeden ze Strażników Alistair/Loghain i tyle. Mielibyśmy doskonałe połączenie fabularne wszystkich gier, niesamowity finał z najważniejszymi postaciami wszystkich 3 gier w jednej scenie, niesamowity wydźwięk zwrotu fabularnego z Varriciem, bo przecież Hawke był jego najbliższym przyjacielem. I po forach widzę, że wiele osób uważa tak samo.

 

Podsumowując:

 

Zagrałem, bo jako fan serii, chciałem zobaczyć jak to się kończy. Czy finał mi się podobał? Ogólnie tak, bo miałem dobre zakończenie z Solasem i Inkwizytorką. Czy mógł być lepszy? Mógł. Czy gra mi się podobała całościowo? Nie, zmęczyła mnie strasznie. Czy ma warte zapamiętania wątki? Kilka ma. Czy to najgorsza gra z serii? Moim zdaniem tak. Czy zagrałbym ponownie? Nie. Czy mogę ją polecić innym? Casualom - a pewnie, czemu nie grajcie sobie i bawcie się dobrze. Fanom Dragon Age – nie bardzo, bo będziecie zawiedzeni, ale wybór należy do Was.

 

Moja ocena Veilguarda – 5/10.  

 

4 minuty temu, lukadd napisał(a):

Ogólnie UBI w 2023 roku w ramach cięcia kosztów zamknęło polski oddział UBI :E

A zaoszczędzona kasa poszła chyba na wsparcie dla PPE.

 

  • Upvote 1
Opublikowano
7 minut temu, DITMD napisał(a):

To samo mogę powiedzieć o grach od From Software, albo Ryu Ga Gotoku Studio, ale ich się nie hejtuje tak jak Ubisoft :lol2:

Tak, bo przykładowo Dark Souls ma 15 części, prawda? Dostaliśmy Sekiro z całkiem innym systemem walki, Bloodborne z całkiem innym klimatem, i Eldena będącego pierwszym w tym uniwersum open worldem. Jak nic sytuacja identyczna jak w przypadku produkowanego taśmowo AC. Doprawdy wybitnie trafne porównanie.

Opublikowano
Teraz, Element Wojny napisał(a):

Przypadkiem to cmoknij się wiesz gdzie. 

  Pokaż ukrytą zawartość

Dragon Age Veilguard ukończony, na koncie 72h, zrobione wszystkie questy towarzyszy, 97% questów pobocznych, wszystkie miasta wymaksowane.

 

Jako fan Dragon Age, który zakochał się w tej serii od czasu jej premiery w 2009 r., mam ogromny problem z oceną Veilguarda. Łatwo byłoby ocenić tą grę zero jedynkowo, skupić się na Taash, na kontrowersjach, cytować pierdoły z tych jakże klikanych filmików na YT i przywalić jakieś 2/10 z dopiskiem SYF. Ale w takie coś bawić się nie zamierzam.

 

Każdy z nas, bardziej lub mniej, zdaje sobie sprawę, jak burzliwy był proces powstawania tej gry. Różni ludzie, różne wizje, resety, restarty itd. Ostatecznie gra trafiła w ręce osób, które z poprzednimi odsłonami, poza nielicznymi wyjątkami, nie miały absolutnie nic wspólnego. Wydarzenia z DAO i DA2, poza dosłownie kilkoma odniesieniami, nie zostały wzięte w ogóle pod uwagę. Wydarzenia z DAI z kolei w bardzo ograniczonym stopniu. Lore został wzięty pod uwagę tam, gdzie im pasował do kontekstu ich historii, a tam, gdzie nie pasował, to albo go zmienili albo o nim zapomnieli. Technicznie grze nie można nic zarzucić (do moich crashy na chwilę obecną się nie będę odnosił, bo odnotowuje je wyjątkowo mały procent graczy). Gra w zasadzie nie ma żadnych bugów czy glitchy, przez całą grę jeden jedyny raz miałem jakiś problem, który znikł po ponownym wczytaniu gry. Animacje są ładne, płynne, szczególnie animacje włosów to jest topka. Cutscenki to jest poziom Bioware jaki pamiętamy, bardzo ładnie wykonane. No ale przejdźmy do samej gry.

 

PLUSY:

 

Veilguard to przepiękna gra dla osób, które akceptują wybrany przez twórców styl artystyczny. Widać, że w design lokacji włożono wiele serca, mogą się podobać. Warto też dodać, że questy towarzyszy mają swoje własne dedykowane lokacje, które czasami naprawdę potrafią pozytywnie zaskoczyć. Walka jest szybka, dynamiczna i efektowna, dla osób, które preferują graficzne fajerwerki. Eksploracja ma swoje pozytywne momenty, jest wielopoziomowa, jak ktoś lubi ładne widoczki to będzie miał tutaj co robić. Akty 1 i 2 pod kątem fabuły głównej robią całkiem niezłą robotę. Czuć w nich ducha Dragon Age, do tego gra operuje ogromną ilością lore i pod tym kątem dochodzi do wielu bardzo różnych zwrotów akcji, często kompletnie wywracających do góry nogami wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy, albo sądziliśmy, że wiemy. Dynamika w tych dwóch aktach jest całkiem dobra, chce się odkrywać co dalej. Gra jest oparta na systemie małych hubów, często korytarzowych, co bardzo przypomina Dragon Age 2 i jest ogromnym odejściem od tego, co było w Inkwizycji – moim zdaniem rozwiązanie na plus, biorąc pod uwagę jak słabe doświadczenie pod tym względem oferowała poprzednia odsłona. Prawie wszystkie wątki związane ze Szarą Strażą, zarówno w kontekście fabuły głównej jak i questów pobocznych, trzymają niezły poziom i dobrze wpisują się w opowieść. Jeśli chodzi o kompanów – podkreślam tylko wątek personalny– warto skupić się na Harding, bo jej wątek, początkowo dość z nudny, z czasem robi się dobry, a pod koniec nawet bardzo dobry. Wątek Darvina ma również bardzo dobre momenty. Neve jest ok, ale pod warunkiem, że jako frakcję wybierzecie Smoki Cienia. Taash również jest ok, pomijając (wiadome) wątki. Cieszą powroty takich postaci jak Varric, Morrigan, Dorian czy Inkwizytor/ka. Finał gry to typowe Bioware – świetnej jakości cutscenki, epickie walki, bardzo dużo się dzieje, gra stara się grać mocno na emocjonalnych nutach, co czasem wychodzi lepiej (szczególnie, jeśli grało się w DAI Inkwizytorką i miało romans z Solasem) a czasem gorzej. Zdecydowanie warto znać wątki z DAI Tresspassera. Finał definitywnie kończy całą opowieść.

 

MINUSY:

 

Rook, jest jedynym protagonistą w całej serii (dla porównania: Origins – 6 różnych prologów, Hawke – historia rodziny, Inkwizytor – klan Lavellan), który nie ma żadnej przeszłości, i żadnej własnej historii do opowiedzenia. Jego wprowadzenie ogranicza się do jednego ekranu powitalnego, wybrania frakcji - co wpływa tylko na niedużą ilość unikalnych dialogów - i początkową wizualizację. Tyle. Rook to tak po prawdzie bezosobowy manekin i przytakiwacz, postać, której główną rolą jest spełnianie zachcianek innych, a rolą dodatkową ciągłe podtrzymywanie innych na duchu i ciągłe przypominanie im o tym. Gracz jest notorycznie wprowadzany w błąd, jakoby miał jakąkolwiek decyzyjność w jakimkolwiek temacie, podczas gdy tak naprawdę nie ma żadnej – czego byś nie wybrał, efekt będzie zawsze ten sam. Wynika to głównie z drzewka dialogowego, które zostało tutaj zamieszczone po to, by takową decyzyjność pozorować. Ale wracając do samych dialogów – ciężko określić, do jakiego odbiorcy są one kierowane. W fabule głównej i wątkach związanych ze Szarą Strażą i Plagą odbiorcą wydaje się być osoba dorosła, podczas gdy we wszystkich innych odbiorcą wydają się być stali bywalcy kanałów CBeebies czy TeenNick. Powiedzieć, że wszystko jest ugrzecznione, to jakby nie powiedzieć nic. Poza wątkami stricte Dragon Age’owymi, gra momentami wydaje się być produktem ubocznym jakieś terapii grupowej – trzymajmy się razem, wspierajmy się, w grupie siła, miłość dla każdego, każdy dobry uczynek będzie wynagradzany, trzeba umieć wybaczać, każdy zasługuje na drugą szansę itd. Ten przekaz jest kierowany do gracza po każdym ważniejszym wątku fabularnym, raz po raz, w kółko i na okrągło. Gra jest liniowa do bólu, co może być akceptowalne dla casualowego gracza, ale nie dla fana Dragon Age. Do tego dynamika gry kompletnie siada w Akcie 3-cim, po naprawdę niezłym finale Aktu 2-ego, gdzie gracz zostaje zasypany ogromną ilością słabego i nic nie wnoszącego contentu. Gra co rusz funduje nam wycieczki do lasu w celu wypicia herbaty czy nakarmienia zwierzątek, a także po to by zamienić z kimś dosłownie kilka zdań, niewiele wnoszących do fabuły całości. Do tego po prawie każdej takiej wycieczce, czeka nas kolejna porcja terapii grupowej w Latarni, gdzie musimy znowu uspokajać zatrwożone umysły naszych kompanów, że jednak wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy razem i będziemy się zawsze wspierać. Często jesteśmy świadkami ekscytujących konwersacji o tym, kto woli ser a kto biżuterię, czy kto, ile ubił różowych świnek. Pozostali kompani - w większości nudni i do zapomnienia. Wątek Lucanisa – ktoś chyba zapomniał, że mówimy tutaj o Antiviańskich Krukach, którzy nie biorą jeńców i nie zamykają zdrajców w pokojach, by zrozumieli swoje błędy. Miałka postać, zmarnowany potencjał. Jego wątek kompletnie siada w fazie finałowej, do tego wydaje się niedokończony w kontekście opętania. Zabrakło czasu, chęci czy pomysłu? Bellary chyba nawet nie warto komentować, choć zaskoczyło mnie, jak twórcy postanowili wykorzystać akurat jej postać w fazie finałowej. Emmrich to nekromanta w wersji PG-12. No i zostaje nam Taash. Tak jak pisałem wcześniej, polubiłem jej postać. To co jednak zrobiono z nią w Akcie 3, jest po prostu smutne. Nie zrobili tym przysługi ani fanom Dragon Age, ani społeczności, którą ta postać ma reprezentować. A jeśli już jesteśmy w strefie intymności, to gdzie te wielce reklamowane i dopracowane romanse, bo ja z Neve zobaczyłem jedynie jeden pocałunek, leżenie na sofie i zamknięte drzwi. Pozytywy systemu walki już opisałem, teraz pora na jego minusy. Po 15-20h zaczyna nużyć. Wszystko to, co będziesz używał do samego końca gry, zobaczysz już na samym początku. Będziesz po prostu silniejszy, tyle. Kompani robią za widownię, i są głównie po to, żeby można było bawić się w efektowne combosy. Wszystko uproszczone do granic możliwości, zapewne świetne rozwiązanie dla casualowego gracza, ale ciężkie do przełknięcia dla fana Dragon Age. Nie ma tu żadnej taktyki czy strategii, po prostu biegaj, czekaj na odnowienie, combos, i tak cały czas. Po jakimś czasie gra się jak na automacie.


Wątek Varrica 

 

Cóż, od początku się nie myliłem co do niego, bo jak ktoś oglądał Szósty Zmysł to takie rzeczy wyczuje na odległość. Gość nie wychodził z pokoju, ciągle był niedysponowany, podczas zebrań nikt nigdy nie obrócił głowy w jego kierunku, nikt nigdy nie skomentował jego słów. Ale czy zostało to zrobione dobrze? Nie do końca. Nikt nawet nie skomentował jego śmierci, nikt nawet go nie wspomniał - ani Neve, ani tym bardziej Harding, która znała go od czasów Inkwizycji. Pożegnanie z nim było bardzo smutne, w serduchu zakłuło, ale czegoś zabrakło. A czego to opiszę poniżej. 

 

Moim zdaniem jedną z rzeczy, które kompletnie nie wyszły w tej grze, jest postać Rooka, totalnie bezosobowego, przypadkowego protagonisty. Gdy robiłem ten finał, gdy stała obok mnie Morrigan, Inkwizytorka i Solas, zastanawiałem się, dlaczego taki random jak Rook tutaj stoi, a nie Hawke. Tak, Hawke. Ten Hawke, którego zarówno w finale DA2 jak i w Inkwizycji szukał Zakon, bo znał wszystkie przyczyny wybuchu konfliktu wojny między Magami i Templariuszami; który wbrew wszelkim przeciwnościom został bohaterem Kirkwall; który znał wszystkie osoby powiązane zarówno z Origins jak i Inkwizycją, a także pomagał Inkwizycji na pewnym etapie. Moim zdaniem to on powinien być głównym protagonistą w tej grze. Tak wiem, mógł przecież zginąć w Inkwizycji, ale mało tutaj zmienili, żeby im pasowało do narracji? Wystarczyło wrzucić w lore, że tam ginął jeden ze Strażników Alistair/Loghain i tyle. Mielibyśmy doskonałe połączenie fabularne wszystkich gier, niesamowity finał z najważniejszymi postaciami wszystkich 3 gier w jednej scenie, niesamowity wydźwięk zwrotu fabularnego z Varriciem, bo przecież Hawke był jego najbliższym przyjacielem. I po forach widzę, że wiele osób uważa tak samo.

 

Podsumowując:

 

Zagrałem, bo jako fan serii, chciałem zobaczyć jak to się kończy. Czy finał mi się podobał? Ogólnie tak, bo miałem dobre zakończenie z Solasem i Inkwizytorką. Czy mógł być lepszy? Mógł. Czy gra mi się podobała całościowo? Nie, zmęczyła mnie strasznie. Czy ma warte zapamiętania wątki? Kilka ma. Czy to najgorsza gra z serii? Moim zdaniem tak. Czy zagrałbym ponownie? Nie. Czy mogę ją polecić innym? Casualom - a pewnie, czemu nie grajcie sobie i bawcie się dobrze. Fanom Dragon Age – nie bardzo, bo będziecie zawiedzeni, ale wybór należy do Was.

 

cmokaj to sie sam gdzie zechcesz, czyli zle zapamietalem, jednak chodziło o te że poswieciles na ten tytuł 72 godziny, gdzie sam w niejednym temacie uwielbiasz wręcz podprogowo nawet mówić w co lepiej grać a w co nie :D dramat

 

 

Opublikowano
1 minutę temu, JeanPepin napisał(a):

poswieciles na ten tytuł 72 godziny, gdzie sam w niejednym temacie uwielbiasz wręcz podprogowo nawet mówić w co lepiej grać a w co nie

Nie było Cię w tej dyskusji, to nie komentuj. Tam był ogromny żal takich jak Ty, że komentujemy i ostro jedziemy po grach, w które nie gramy, bo przecież jakbyśmy zagrali, to inaczej byśmy pisali. No to podjąłem wyzwanie, zagrałem, i gówno po 72 godzinach nadal okazało się być gównem. Jak coś śmierdzi na kilometr, nie trzeba tego brać do ręki ani kłaść na talerzu, żeby potwierdzić że śmierdzi.

  • Like 1
  • Upvote 3
Opublikowano
48 minut temu, Roman_PCMR napisał(a):

Ja ogram i pewnie wykrece 200-300 godzin :) 

Murzyna oleje, i tak nim mozna grac dopiero po 15 godzinach gry.

 

Pewnie bede sie fajnie bawil, moge? Czy jest zakaz?

No jest zakaz dobrej zabawy, bo gra jest DEI/woke. :) 

  • Confused 1
Opublikowano (edytowane)

Wypunktuje parę rzeczy z linkowanego przeze mnie filmu ...
-Dodali wpływ oświetlenia na skradanie się, czyli cień zmniejsza widoczność. WOW, w końcu dogonili podstawy sprzed 20 lat.
-GPS pokazuje Ci linię na drodze.
-Koń po wezwaniu działa jak magnes i cię wciąga w siodło, co jest plusem.
-Bugi są zabawne jak w grze Bethesdy, więc jest potencjał na memy.
-Nie możesz przewinąć czasu do nocy, ale... możesz przewinąć porę roku :E 
-Sporo rzeczy nie ma sensu, tego nie da się wygenerować, wiec trudno to zrozumieć księgowym.
-Parę rozwiań o które się wręcz prosi przy dwóch postaciach jest nieobecnych, a było już w grach sprzed 10 lat.
-Jest bardziej historycznie poprawne, bo nie walczymy na pięści z papieżem! :E 
-UI jest żmudne w ciul, jak z resztą pozostały projekt ubi rzeczy.
-Podobne skalowanie obrażeń z poziomem twojej broni i poziomem przeciwników co w AC:Valhalla, więc można nalatać się za zasobami i ograniczy to ekwipunek do użytku, bo nie ulepszysz wszystkiego. 

Edytowane przez musichunter1x
Opublikowano
2 minuty temu, Vulc napisał(a):

Tak, bo przykładowo Dark Souls ma 15 części, prawda? Dostaliśmy Sekiro z całkiem innym systemem walki, Bloodborne z całkiem innym klimatem, i Eldena będącego pierwszym w tym uniwersum open worldem. Jak nic sytuacja identyczna jak w przypadku produkowanego taśmowo AC. Doprawdy wybitnie trafne porównanie.

Trochę szybsze tempo i większy nacisk położony na parowanie, to dla ciebie jest całkiem inny system walki? Wcale to nie przypominało Bloodborne jak w to grałem :E

Opublikowano
Teraz, Element Wojny napisał(a):

Nie było Cię w tej dyskusji, to nie komentuj. Tam był ogromny żal takich jak Ty, że komentujemy i ostro jedziemy po grach, w które nie gramy, bo przecież jakbyśmy zagrali, to inaczej byśmy pisali. No to podjąłem wyzwanie, zagrałem, i gówno po 72 godzinach nadal okazało się być gównem. Jak coś śmierdzi na kilometr, nie trzeba tego brać do ręki ani kłaść na talerzu, żeby potwierdzić że śmierdzi.

Oczywiście że byłem w tym wątku chwilę, żeby pobrechtać z pompek za karę. Akurat w tamtym temacie koło wentyla mi latało w to czy ktoś gra czy nie, pudło.Z ciekawej i jakby nie było znanej marki zrobiil ostatecznie ch wie co.
Przestań już pisać co kto ma robić i czy może coś komentować czy nie, prosze cie :E

Opublikowano
8 minut temu, JeanPepin napisał(a):

Przestań już pisać co kto ma robić i czy może coś komentować czy nie, prosze cie :E

Wyskoczyłeś z insynuacją że mu podobał się DA:tV, więc dziwię się że jeszcze żyjesz za taką obrazę :E 
On przeszedł to dla jaj, ku chwale forum. Niech go los oszczędzi przed AC:S, bo musiałby tam 200 godzin spędzić na zobaczenie 90%.

  • Haha 1
Opublikowano
20 minut temu, DITMD napisał(a):

Trochę szybsze tempo i większy nacisk położony na parowanie, to dla ciebie jest całkiem inny system walki? Wcale to nie przypominało Bloodborne jak w to grałem :E

Trochę szybsze. 😆 Wszystkie gry From mają siłą rzeczy elementy wspólne, ale akurat Sekiro mocno różniło się od innych części. Nie wiem o czym tutaj w ogóle dyskutować. To, że tu i tu się maha mieczem czy paruje, nic nie zmienia.

 

  • Like 1
Opublikowano
4 minuty temu, voltq napisał(a):

Obejrzałem sobie jeden odcinek u youtuberów i jeszcze bardziej mnie zniechęciło do zakupu , odpuszczam nawet na promocję nie kupię , ubi będzie przejęte?

Bo Ty nie kupiłeś? Wątpię :D 

  • Haha 1
  • Confused 1
Opublikowano (edytowane)

@HappyLittleGamerWychodzi na to, że poza momentami to tak :E przy czym - no właśnie - od czasów Ezio ta gra nie stała specjalnie fabułą tylko lepszymi lub gorszymi protagonistami i eksploracją świata. A ta druga niestety od czasów przejścia na coraz większe mapy stawała się wyjątkowo monotonna.

Szczytem była Valhalla, która miała niezły setting i ciekawy fabularnie moment historii ale poprowadzenie tego to jakaś masakra :E 

W tych ostatnich odsłonach ja się najlepiej i najdłużej bawiłem jednak w Origins. Wyglądało to jeszcze w miarę świeżo, miało odświeżony system walki, rozwój postaci, piękne widoczki i niezłego protagonistę. A potem to już downhill ride.

Edytowane przez Qrdello
  • Like 1
  • Upvote 2

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...