Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
5 godzin temu, Element Wojny napisał(a):

Pod tym wszystkim co napisałeś, mogę się tylko podpisać. Ale wiesz co ? Akty 1 i 2 były fajne, bawiłem się naprawdę nieźle (pomimo durnych dialogów) i w pewnym momencie zacząłem brać pod uwagę, że może cały ten hejt to tak naprawdę tylko przez Taash. Ale nagle pojawił się Akt 3, i nie plaga, a gówno spadło z nieba. I to dosłownie. Największy i najgorszy szajs jaki tylko można sobie wyobrazić, pojawił się dosłownie znikąd. Całkowicie siadła dynamika gry, opowieść, jakiekolwiek napięcie po wydarzeniach z Weisshaupt. Uważam się za człowieka dość odpornego na kijowe momenty w grach, ale tutaj powoli dochodzę do sufitu. Teraz to już każdy pieprzy od rzeczy, Darvin miał już po kolei 3 tak durne momenty, że nie chce mi się już nawet do niego chodzić i sprawdzać, czy tym razem chce iść zbierać grzyby czy może malować obrazy. 

 

A było dobrze, było naprawdę dobrze.

Zgadza się, pierwsze akty były świetne i naprawdę dobrze się bawiłem. Jednak wszystko uległo zmianie po Weisshaupt i kilku misjach z trzeciego aktu. Zacząłem stopniowo tracić zainteresowanie grą i tym co się w niej dzieje, aż do momentu gdzie kompletnie wymiękłem, i zacząłem przeklikiwać i skipować dialogi. Na początku chłonąłem wszystko jak leci, bo byłem ciekawy, co będzie dalej i jak się to rozwinie, ale później stało się to dla mnie zupełnie obojętne, a jeszcze jak usłyszałem że znowu będę walczył z jakimś smokiem, dwoma smokami, jego bratem, babcią i kolegami z pracy, to powiedziałem sobie ch#% z tym, nie mam na to ochoty.

 

Edytowane przez DITMD
  • Haha 1
Opublikowano (edytowane)

Skończyłem już wątki Lucanisa, Darvina, Bellary, Taash i Harding.

 

Na plus Harding (lore lore lore) i Darvin (Szara Straż i jej wątki robią najlepszą robotę w tej grze), Taash (pomijając wiadomo co) całkiem ok (też sporo lore), ale Lucanis i Bellara to niestety dno. Bellarę od początku spisałem na straty i nie pomyliłem się, ale po Lucanisie i Antiviańskich Krukach oczekiwałem ZNACZNIE więcej. 

Edytowane przez Element Wojny
  • Sad 1
Opublikowano (edytowane)
3 godziny temu, Element Wojny napisał(a):

Skończyłem już wątki Lucanisa, Darvina, Bellary, Taash i Harding.

 

Na plus Harding (lore lore lore) i Darvin (Szara Straż i jej wątki robią najlepszą robotę w tej grze), Taash (pomijając wiadomo co) całkiem ok (też sporo lore), ale Lucanis i Bellara to niestety dno. Bellarę od początku spisałem na straty i nie pomyliłem się, ale po Lucanisie i Antiviańskich Krukach oczekiwałem ZNACZNIE więcej. 

U mnie dokladnie tak samo, Darvin i Harding pieknie wplasowuje sie w swiat DA.

Bellara to jakies idiotyczne sweet fantsy. Lucanis parodia assasynow, az jestem w szok ze sie nozykami nie pozacinali tacy zdolni sie wydaja.

Co do Taash podobnie, calkiem pozytywnie wyszlo i piekne lokacje, poza chorymi pompkami :E

Widze ze podobnie jak ja zostawiles parodie necromancera na deser? 🤣

Edytowane przez Sheenek
  • Upvote 1
Opublikowano
13 minut temu, Sheenek napisał(a):

Widze ze podobnie jak ja zostawiles parodie necromancera na deser?

Skończyłem go parę minut temu. A wiesz co jest najgorsze ? Że tu był potencjał na coś naprawdę dobrego - piękne lokacje, gdzieś tam w tle całkiem fajne motywy, szczególnie ten z przemijaniem, nadchodzącą śmiercią i przemianą w Licha. Ale nie mogli tego zrobić na poważnie, bo by było za dobrze; musieli to zrobić fajnie, na wesoło, kolorowo, taki mrok w wersji CBeebies.

 

22 minuty temu, Sheenek napisał(a):

Bellara to jakies idiotyczne sweet fantsy.

Najlepszym podsumowaniem tej gry jest jej quest PO zakończeniu wątku personalnego - jedna wielka sesja terapeutyczna - Bellara nie jesteś sama, Bellara jesteśmy tu dla Ciebie, Bellara Twoje uczucia są ważne, Bellara masz prawo się smucić, Bellara zawsze będziemy Cię wspierać. Tak Bellara, kochamy Cię bardzo. Tak przechodziłem tego questa i się zastanawiałem... w co ja tu gram.

  • Haha 2
Opublikowano

Gra kontrastow, spora czesc pisana przez ludzi z glowa, calkiem dobrze kontynujaca lore i klimat DA, ale niestety banda idiotow tez dostala pole do popisu, dlaczego? Pewnie nikt nigdy sie nie przyzna i pozostaja nam domysly. No i wyszlo jak widac, zero spojnosci i dziecinada wpadajaca w cringe.

  • Upvote 3
Opublikowano
Godzinę temu, ODIN85 napisał(a):

Długa ta recka będzie:P

Długa czy nie - najważniejsze, żeby była adekwatna :E

images?q=tbn:ANd9GcQOp-PP6iOoUcJlL_Fg4WR

Opublikowano (edytowane)

Dragon Age Veilguard ukończony, na koncie 72h, zrobione wszystkie questy towarzyszy, 97% questów pobocznych, wszystkie miasta wymaksowane.

 

Jako fan Dragon Age, który zakochał się w tej serii od czasu jej premiery w 2009 r., mam ogromny problem z oceną Veilguarda. Łatwo byłoby ocenić tą grę zero jedynkowo, skupić się na Taash, na kontrowersjach, cytować pierdoły z tych jakże klikanych filmików na YT i przywalić jakieś 2/10 z dopiskiem SYF. Ale w takie coś bawić się nie zamierzam.

 

Każdy z nas, bardziej lub mniej, zdaje sobie sprawę, jak burzliwy był proces powstawania tej gry. Różni ludzie, różne wizje, resety, restarty itd. Ostatecznie gra trafiła w ręce osób, które z poprzednimi odsłonami, poza nielicznymi wyjątkami, nie miały absolutnie nic wspólnego. Wydarzenia z DAO i DA2, poza dosłownie kilkoma odniesieniami, nie zostały wzięte w ogóle pod uwagę. Wydarzenia z DAI z kolei w bardzo ograniczonym stopniu. Lore został wzięty pod uwagę tam, gdzie im pasował do kontekstu ich historii, a tam, gdzie nie pasował, to albo go zmienili albo o nim zapomnieli. Technicznie grze nie można nic zarzucić (do moich crashy na chwilę obecną się nie będę odnosił, bo odnotowuje je wyjątkowo mały procent graczy). Gra w zasadzie nie ma żadnych bugów czy glitchy, przez całą grę jeden jedyny raz miałem jakiś problem, który znikł po ponownym wczytaniu gry. Animacje są ładne, płynne, szczególnie animacje włosów to jest topka. Cutscenki to jest poziom Bioware jaki pamiętamy, bardzo ładnie wykonane. No ale przejdźmy do samej gry.

 

PLUSY:

 

Veilguard to przepiękna gra dla osób, które akceptują wybrany przez twórców styl artystyczny. Widać, że w design lokacji włożono wiele serca, mogą się podobać. Warto też dodać, że questy towarzyszy mają swoje własne dedykowane lokacje, które czasami naprawdę potrafią pozytywnie zaskoczyć. Walka jest szybka, dynamiczna i efektowna, dla osób, które preferują graficzne fajerwerki. Eksploracja ma swoje pozytywne momenty, jest wielopoziomowa, jak ktoś lubi ładne widoczki to będzie miał tutaj co robić. Akty 1 i 2 pod kątem fabuły głównej robią całkiem niezłą robotę. Czuć w nich ducha Dragon Age, do tego gra operuje ogromną ilością lore i pod tym kątem dochodzi do wielu bardzo różnych zwrotów akcji, często kompletnie wywracających do góry nogami wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy, albo sądziliśmy, że wiemy. Dynamika w tych dwóch aktach jest całkiem dobra, chce się odkrywać co dalej. Gra jest oparta na systemie małych hubów, często korytarzowych, co bardzo przypomina Dragon Age 2 i jest ogromnym odejściem od tego, co było w Inkwizycji – moim zdaniem rozwiązanie na plus, biorąc pod uwagę jak słabe doświadczenie pod tym względem oferowała poprzednia odsłona. Prawie wszystkie wątki związane ze Szarą Strażą, zarówno w kontekście fabuły głównej jak i questów pobocznych, trzymają niezły poziom i dobrze wpisują się w opowieść. Jeśli chodzi o kompanów – podkreślam tylko wątek personalny– warto skupić się na Harding, bo jej wątek, początkowo dość z nudny, z czasem robi się dobry, a pod koniec nawet bardzo dobry. Wątek Darvina ma również bardzo dobre momenty. Neve jest ok, ale pod warunkiem, że jako frakcję wybierzecie Smoki Cienia. Taash również jest ok, pomijając (wiadome) wątki. Cieszą powroty takich postaci jak Varric, Morrigan, Dorian czy Inkwizytor/ka. Finał gry to typowe Bioware – świetnej jakości cutscenki, epickie walki, bardzo dużo się dzieje, gra stara się grać mocno na emocjonalnych nutach, co czasem wychodzi lepiej (szczególnie, jeśli grało się w DAI Inkwizytorką i miało romans z Solasem) a czasem gorzej. Zdecydowanie warto znać wątki z DAI Tresspassera. Finał definitywnie kończy całą opowieść.

 

MINUSY:

 

Rook, jest jedynym protagonistą w całej serii (dla porównania: Origins – 6 różnych prologów, Hawke – historia rodziny, Inkwizytor – klan Lavellan), który nie ma żadnej przeszłości, i żadnej własnej historii do opowiedzenia. Jego wprowadzenie ogranicza się do jednego ekranu powitalnego, wybrania frakcji - co wpływa tylko na niedużą ilość unikalnych dialogów - i początkową wizualizację. Tyle. Rook to tak po prawdzie bezosobowy manekin i przytakiwacz, postać, której główną rolą jest spełnianie zachcianek innych, a rolą dodatkową ciągłe podtrzymywanie innych na duchu i ciągłe przypominanie im o tym. Gracz jest notorycznie wprowadzany w błąd, jakoby miał jakąkolwiek decyzyjność w jakimkolwiek temacie, podczas gdy tak naprawdę nie ma żadnej – czego byś nie wybrał, efekt będzie zawsze ten sam. Wynika to głównie z drzewka dialogowego, które zostało tutaj zamieszczone po to, by takową decyzyjność pozorować. Ale wracając do samych dialogów – ciężko określić, do jakiego odbiorcy są one kierowane. W fabule głównej i wątkach związanych ze Szarą Strażą i Plagą odbiorcą wydaje się być osoba dorosła, podczas gdy we wszystkich innych odbiorcą wydają się być stali bywalcy kanałów CBeebies czy TeenNick. Powiedzieć, że wszystko jest ugrzecznione, to jakby nie powiedzieć nic. Poza wątkami stricte Dragon Age’owymi, gra momentami wydaje się być produktem ubocznym jakieś terapii grupowej – trzymajmy się razem, wspierajmy się, w grupie siła, miłość dla każdego, każdy dobry uczynek będzie wynagradzany, trzeba umieć wybaczać, każdy zasługuje na drugą szansę itd. Ten przekaz jest kierowany do gracza po każdym ważniejszym wątku fabularnym, raz po raz, w kółko i na okrągło. Gra jest liniowa do bólu, co może być akceptowalne dla casualowego gracza, ale nie dla fana Dragon Age. Do tego dynamika gry kompletnie siada w Akcie 3-cim, po naprawdę niezłym finale Aktu 2-ego, gdzie gracz zostaje zasypany ogromną ilością słabego i nic nie wnoszącego contentu. Gra co rusz funduje nam wycieczki do lasu w celu wypicia herbaty czy nakarmienia zwierzątek, a także po to by zamienić z kimś dosłownie kilka zdań, niewiele wnoszących do fabuły całości. Do tego po prawie każdej takiej wycieczce, czeka nas kolejna porcja terapii grupowej w Latarni, gdzie musimy znowu uspokajać zatrwożone umysły naszych kompanów, że jednak wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy razem i będziemy się zawsze wspierać. Często jesteśmy świadkami ekscytujących konwersacji o tym, kto woli ser a kto biżuterię, czy kto, ile ubił różowych świnek. Pozostali kompani - w większości nudni i do zapomnienia. Wątek Lucanisa – ktoś chyba zapomniał, że mówimy tutaj o Antiviańskich Krukach, którzy nie biorą jeńców i nie zamykają zdrajców w pokojach, by zrozumieli swoje błędy. Miałka postać, zmarnowany potencjał. Jego wątek kompletnie siada w fazie finałowej, do tego wydaje się niedokończony w kontekście opętania. Zabrakło czasu, chęci czy pomysłu? Bellary chyba nawet nie warto komentować, choć zaskoczyło mnie, jak twórcy postanowili wykorzystać akurat jej postać w fazie finałowej. Emmrich to nekromanta w wersji PG-12. No i zostaje nam Taash. Tak jak pisałem wcześniej, polubiłem jej postać. To co jednak zrobiono z nią w Akcie 3, jest po prostu smutne. Nie zrobili tym przysługi ani fanom Dragon Age, ani społeczności, którą ta postać ma reprezentować. A jeśli już jesteśmy w strefie intymności, to gdzie te wielce reklamowane i dopracowane romanse, bo ja z Neve zobaczyłem jedynie jeden pocałunek, leżenie na sofie i zamknięte drzwi. Pozytywy systemu walki już opisałem, teraz pora na jego minusy. Po 15-20h zaczyna nużyć. Wszystko to, co będziesz używał do samego końca gry, zobaczysz już na samym początku. Będziesz po prostu silniejszy, tyle. Kompani robią za widownię, i są głównie po to, żeby można było bawić się w efektowne combosy. Wszystko uproszczone do granic możliwości, zapewne świetne rozwiązanie dla casualowego gracza, ale ciężkie do przełknięcia dla fana Dragon Age. Nie ma tu żadnej taktyki czy strategii, po prostu biegaj, czekaj na odnowienie, combos, i tak cały czas. Po jakimś czasie gra się jak na automacie.


Wątek Varrica 

 

Spoiler

Cóż, od początku się nie myliłem co do niego, bo jak ktoś oglądał Szósty Zmysł to takie rzeczy wyczuje na odległość. Gość nie wychodził z pokoju, ciągle był niedysponowany, podczas zebrań nikt nigdy nie obrócił głowy w jego kierunku, nikt nigdy nie skomentował jego słów. Ale czy zostało to zrobione dobrze? Nie do końca. Nikt nawet nie skomentował jego śmierci, nikt nawet go nie wspomniał - ani Neve, ani tym bardziej Harding, która znała go od czasów Inkwizycji. Pożegnanie z nim było bardzo smutne, w serduchu zakłuło, ale czegoś zabrakło. A czego to opiszę poniżej. 

 

Moim zdaniem jedną z rzeczy, które kompletnie nie wyszły w tej grze, jest postać Rooka, totalnie bezosobowego, przypadkowego protagonisty. Gdy robiłem ten finał, gdy stała obok mnie Morrigan, Inkwizytorka i Solas, zastanawiałem się, dlaczego taki random jak Rook tutaj stoi, a nie Hawke. Tak, Hawke. Ten Hawke, którego zarówno w finale DA2 jak i w Inkwizycji szukał Zakon, bo znał wszystkie przyczyny wybuchu konfliktu wojny między Magami i Templariuszami; który wbrew wszelkim przeciwnościom został bohaterem Kirkwall; który znał wszystkie osoby powiązane zarówno z Origins jak i Inkwizycją, a także pomagał Inkwizycji na pewnym etapie. Moim zdaniem to on powinien być głównym protagonistą w tej grze. Tak wiem, mógł przecież zginąć w Inkwizycji, ale mało tutaj zmienili, żeby im pasowało do narracji? Wystarczyło wrzucić w lore, że tam ginął jeden ze Strażników Alistair/Loghain i tyle. Mielibyśmy doskonałe połączenie fabularne wszystkich gier, niesamowity finał z najważniejszymi postaciami wszystkich 3 gier w jednej scenie, niesamowity wydźwięk zwrotu fabularnego z Varriciem, bo przecież Hawke był jego najbliższym przyjacielem. I po forach widzę, że wiele osób uważa tak samo.

 

Podsumowując:

 

Zagrałem, bo jako fan serii, chciałem zobaczyć jak to się kończy. Czy finał mi się podobał? Ogólnie tak, bo miałem dobre zakończenie z Solasem i Inkwizytorką. Czy mógł być lepszy? Mógł. Czy gra mi się podobała całościowo? Nie, zmęczyła mnie strasznie. Czy ma warte zapamiętania wątki? Kilka ma. Czy to najgorsza gra z serii? Moim zdaniem tak. Czy zagrałbym ponownie? Nie. Czy mogę ją polecić innym? Casualom - a pewnie, czemu nie grajcie sobie i bawcie się dobrze. Fanom Dragon Age – nie bardzo, bo będziecie zawiedzeni, ale wybór należy do Was.

 

Moja ocena – 5/10.  

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 8
  • Thanks 1
  • Upvote 3
Opublikowano (edytowane)

Jak ktoś grał DAI Trespassera, i miał romans z Solasem, będzie zadowolony z dobrego finału. Twoje zakończenie oglądałem na YT, w zasadzie powtórka z tego co było w ME2 jak wszyscy zginęli. Ale przyznam że bad ending jest naprawdę bad, dla wszystkich. Szkoda, że podobnych motywów nie było w samej grze. 

 

10 minut temu, Kelam napisał(a):

Ja stosuję starą skalę ocen. 

 

image.png.7887326f3886f6316c57facdabd156bc.png

Edytowane przez Element Wojny
Opublikowano

To jaka ty bys chcial ocene? 

Ta gra spokojnie na taka zasluguje, sam jeszcze nie skonczylem ale mysle ze 5-6 tez bym dal.

Za sama oprawe i techniczne dopracowanie zasluguje przynajmniej na 2-3 oczka.

Opublikowano (edytowane)

Jeszcze dodam 2 rzeczy, do których się nie odniosłem w recenzji, a o które ktoś mi się zapytał na disco:

 

- czy nie przeszkadzało mi, że gra po finale nie pokazuje co się wydarzyło, jak wygląda się świat, jakie były dalsze losy towarzyszy itd. ?

 

Szczerze nie, bo nie bardzo mnie to interesowało. Los Harding był dostatecznie nakreślony w queście po zakończeniu jej wątku w grze, Darvin

Spoiler

zginął w finale

a cała reszta kompanów mnie nie interesowała i szczerze, waliło mnie, co się z nimi stanie. 

 

- co sądzę o sekretnym zakończeniu ?

 

Cóż, uważam że twórcy Veilguarda powinni stuknąć się w głowę. Że niby ktoś podszeptywał Loghainowi, Bartrandowi czy Koryfeuszowi? A ciekawe jak to miało się wydarzyć, skoro Koryfeusz przez tysiące lat był uwięziony w miejscu, do którego nie mógł dotrzeć nikt, kto nie miał w sobie krwi Hawke'ów? Idiotyzm i tyle, takie pseudo-otwarte zakończenie, które do niczego nie prowadzi i które zostanie olane, jeśli Dragon Age kiedykolwiek doczeka się jakiejś kolejnej gry. 

Edytowane przez Element Wojny
Opublikowano (edytowane)
Teraz, DITMD napisał(a):

Zrobiłem właśnie quest dla Taash i muszę przyznać że był lepszy niż myślałem że będzie, lokacja też była spoko

Taash ma spoko wątki, jak długo tyczą się one Dragon Age. Omijaj wszystkie wykrzykniki, poczujesz się lepiej. 

5 minut temu, ODIN85 napisał(a):

Świetna optymalizacja i brak bugów :piwko:

Pod tym względem topka, za samo to dałem ocenę do góry, już dawno nie grałem w tak dobrze zoptymalizowaną grę. 

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 1
Opublikowano
Godzinę temu, Sheenek napisał(a):

To jaka ty bys chcial ocene? 

Ta gra spokojnie na taka zasluguje, sam jeszcze nie skonczylem ale mysle ze 5-6 tez bym dal.

Za sama oprawe i techniczne dopracowanie zasluguje przynajmniej na 2-3 oczka.

No przeca wklejałem stronę wcześniej:E. 6/10 dla takiego festiwalu zmarnowanych szans? 2-3 oczka za grafikę i klimat lokacji - ok. Reszta za co? Postacie, fabułę, system walki, szacunek dla marki DA, a może soundtrack:E? No chciałem sam to sprawdzić kiedyś w promce, ale mnie jeszcze kilak stron temu skutecznie powstrzymano:E

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...