Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Myślę, że to nie Twój klimat, jeśli trzy podejścia nie dały rezultatu. Nic na siłę, gra się później jakoś specjalnie nie rozkręca. W sensie to nie jest ten typ gry. Spróbuj może z innym zestawem skilli, może bardziej podpasuje.

Opublikowano

Tego u mnie w salonach nie było :D Ja bardzie przewalałem kasę na MK2, Tekkena2 i Die Harda no i czasem Ultimate 11(co się powera  ładowało) i D&D. Czasem odpalałem Mame i próbowałem na jednym żetonie przechodzić czy to MS czy D&D ale do połowy dawałem radę, jedynie chyba co do teraz jestem w stanie przejść to Borysa czyli Violent Storma na jednym żetonie, no ale na padzie to taka średnia gra, gałki jednak brakuje :D  

Opublikowano (edytowane)
W dniu 15.07.2025 o 21:20, ghostdog napisał(a):

Nadal męczę Assassin's Creed Odyssey. Na liczniku mam 32h i lvl 33. Chyba już jestem w końcowych etapach głównego wątku, misje dodatkowe już sobie odpuściłem, podobnie jak czyszczenie warowni i pomniejszych punktów. Z jednej strony już mi się nie chce, ale mam jakiś dziwny przymus skończenia przynajmniej głównej fabuły. Pewnie zamknę przygodę w 40h.

Ja z kolei w Odyssey prawie nie ciągnę fabuły. Gram sobie w odbijanie posterunków. Grę ostatecznie porzuciłem, bo nienawidzę bitew morskich i wszelkiego sterowania okrętami.

Edytowane przez tgolik
Opublikowano

Skończyłem Persona 3 Reload, w zasadzie to zostało mi obejrzenie napisów końcowych. To była moja pierwsza gra z serii i bardzo spodobał mi się ten system, dzięki temu nawet grind w tartarusie był przyjemny..no i długi..na liczniku 120h i zajęło mi to 2 miesiące. Swoje minusy gra ma, ale zrobiła na mnie efekt wow i dała dużo radości. Teraz robię przerwę od jrpgów i dzisiaj wieczorem zaczynam Cyberpunk 2077. Pierwszy raz. Wreszcie zobaczę czy to taka dobra gra jak niektórzy mówią, czy to tylko była reklama ;-)

Opublikowano
2 godziny temu, aplause napisał(a):

Skończyłem Persona 3 Reload, w zasadzie to zostało mi obejrzenie napisów końcowych. To była moja pierwsza gra z serii i bardzo spodobał mi się ten system, dzięki temu nawet grind w tartarusie był przyjemny..no i długi..na liczniku 120h i zajęło mi to 2 miesiące. Swoje minusy gra ma, ale zrobiła na mnie efekt wow i dała dużo radości. Teraz robię przerwę od jrpgów i dzisiaj wieczorem zaczynam Cyberpunk 2077. Pierwszy raz. Wreszcie zobaczę czy to taka dobra gra jak niektórzy mówią, czy to tylko była reklama ;-)

Ogranie Cybera w obecnej wersji to będzie czysta przyjemność, zazdroszczę. W grudniu 2020r. tak fajnie nie było ;) 

Opublikowano
W dniu 17.07.2025 o 07:17, tgolik napisał(a):

Ja z kolei w Odyssey prawie nie ciągnę fabuły. Gram sobie w odbijanie posterunków. Grę ostatecznie porzuciłem, bo nienawidzę bitew morskich i wszelkiego sterowania okrętami.

A mi akurat pływanie statkiem całkiem się podoba, szczególnie że go rozbudowałem i niszę wszystko co mi się nawinie. System doświadczenia jest do kitu, nie lubię jak rywale i obszary rozwijają się razem ze mną. Zostawiłem sobie trochę misji pobocznych z początku gry, chcę je zaliczyć, a tam level przecinków tylko 1-2 punkty mniej niż mam aktualnie. Trochę to jest słabe rozwiązanie. Z jednej strony muszę levelować postać, bo główna misja jest 2-3 levele wyższa, z drugiej jak chcę poczuć siłę bohatera, to regiony z początkowej fazy gry, też są na zbliżonym poziomie.

  • Like 1
Opublikowano

Po skończeniu świetnego Silent Hill 2, zabrałem się za Atomfall. Miała to być gra podobna do Fallout, ale coś nie pykło i zrobili coś odwrotnego. Najbardziej w grze przeszkadza mikro imwentarz.

 

Znajdujemy po czasie sporo sprzętu, ale nie ma na niego miejsca i trzeba wyrzucać (jest perk do łączenia broni, ale ciężko z rozwojem postaci, więc jeszcze nje idblokowany) lub szukać bunkra ze specjalnym pojemnikiem. Druga sprawa jeśli już nazbieramy parę fantów, to praktycznie nie ma na co ich wymieniać u handlarzy, mają czasem coś przydatnego, ale to sporadycznie.

 

W grze nie ma waluty, jest tylko handel wymienny, uzależniony od niewiadomej wartości, którą dopiero odkrywamy jak wrzucimy przedmiot do okienka wymiany. 

 

W grze jest mnóstwo notatek, które związane są z fabułą, zadaniami pobocznymi lub informacją o świecie. Na początku grałem bez znaczników, ale włączyłem je, bo jest zbyt dużo informacj i śladów do sprawdzenia, aby to ogarnąć i nie marnować czasu.

Gra oferuje ciekawy system dialogów, w którym lepiej pomyśleć nad pytaniem, bo łatwo można zamknąć sobje drogę do ciekawostek lub miejsc.

Powoli odkrywam obszary, gdzie zbyt szybko chciałem dojść i zwyczajnie jest za ciężko.

 

Oprawa graficzna na umiarkowanym poziomie. Nie mamy tutaj żadnych efektów RT czy PT, nie ma DLSS/FSR, ale bez tego gra chodzi płynnie, a GPU idzie na pół geizdka w 5k (ustawiłem 120% rozdzielczości). 

W grze natrafiam na nietypowe błędy, gdzie nie wczytują się tekstury niektórych obiektów jak wraki pokazdów, ściany czy wypełnienia doniczek. W grze jest też trochę nieprzetłumaczonych tekstów, ale na szczęście nie notatek.

 

Mimo wszystko chcę poznać historię i skończyć grę, bo mimo swoich wad, ma coś co codziennie mnie przyciąga przed ekran monitora.

Opublikowano

Koncze 3ci akt Black Myth Wukong, ale dla odpoczynku od ciaglych walk wczoraj naszlo mnie na Deus Ex Human Revolution, nie gralem w niego juz bardzo dlugo, wydaje mi sie ze na premiere przeszedlem a potem jeszcze bylo jakies podejscie.

Zaskakujaca po tych 14 latach gra dalej jest swietna, poprostu miazdzy klimatem.

  • Upvote 2
Opublikowano
30 minut temu, Vulc napisał(a):

Oj miażdży, zwłaszcza muzyka. Całościowo to jedna z moich ulubionych serii, dwójka trochę słabsza, ale też daje radę.

Human Revolution tak naprawdę nie potrzebuje żadnej dwójki - bo opowiada swoją własną, w pełni zamkniętą historię. Dwójka tak naprawdę zaczyna się od tego... że kompletnie ignoruje finałowy wybór gracza z HR ;) 

Opublikowano (edytowane)

Przez sekunde myslalem Vulc ze piszesz o Invisible War 🤣

Ja dalej mam pewien sentyment do pierwszego Deusa, ale jednak w to na dzisiaj ciezko mi grac.

W sumie wczoraj przez chwile myslalem zeby wlasnie w Mankind zagrac dla piekna Pragi, ale jednak wygrala chec przypomnienia sobie HR.

Edytowane przez Sheenek
Opublikowano

Nie nie, pisałem o nowożytnej serii, bo o niej była mowa. ;) Też mam sentyment do pierwszych odsłon, ale podobnie - nie czuję potrzeby ich ogrywania.

 

Generalnie mało, za mało jest produkcji w tych klimatach. Branża preferuje raczej klimaty fantasy w przypadku dużych projektów. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Dlatego tak wyglądam wszystkiego co jest polane sosem sci-fi. A już tematyka argumentacji, wszczepów, jest mi szczególnie bliska, głównie z powodu książek.

 

  • Like 1
Opublikowano
23 godziny temu, Vulc napisał(a):

 A już tematyka argumentacji, wszczepów, jest mi szczególnie bliska, głównie z powodu książek.

Jaka jest najlepsza ksiazka w tym gatunku wg ciebie?

Opublikowano

Jak dla mnie, zdecydowanie William Gibson i Trylogia Ciągu - Neuromancer, Mona Liza Turbo, Graf Zero. Z nieco lżejszych masz Altered Carbon w detektywistycznych klimatach, z moich ulubionych - Zamieć Stephensona. 

  • Like 1
  • Thanks 1
Opublikowano

Dying Light 2 jest równie przyjemnym grajdełkiem jak jedynka. Parkurowe latanie po mieście i tłuczenie zombiaków, nocne spierdalanko i buszowanie po noclegowniach truposzy - to mi chyba nigdy się nie znudzi. 

 

A żeby dojebać klimatem na maksa, na pocketbooka wjechała czwarta część cyklu Szczury Wrocławia Roberta J. Szmidta.

 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5104060/dzielnica

  • Like 1
Opublikowano (edytowane)

Like A Dragon: Infinite Wealth ukończony, wszystkie questy poboczne zrobione, na koncie 88h. 

 

Zwykle czekam na kolejne odsłony tej serii z ekscytacją. Tym razem jednak, mimo ogromnej zawartości i technicznego rozmachu, pozostaję z uczuciem ogromnego niedosytu. Jako wielki fan tego uniwersum, z pełnym przekrojem wcześniejszych tytułów za sobą, muszę przyznać, że Infinite Wealth to krok wstecz w kluczowym aspekcie: opowieści i prowadzeniu bohaterów.

 

Dostajemy tutaj nową lokację - Hawaje. Przepiękna, naprawdę odświeżająca i dodająca kolorytu całej serii. Coś, o co ta seria od dawna się prosiła. Design jest po prostu fantastyczny - chce się ją zwiedzać, eksplorować, przemierzać wzdłuż i wszerz, wchodzić do tych wszystkich sklepów, biegać po plaży i obijać przypadkowych mobków. Do tego, dostajemy też nieco odświeżone wersje Ijincho i Kamurocho, co jest zaskoczeniem - bo nie kojarzę innej gry z tej serii z aż 3-ema dużymi lokacjami w jednej odsłonie. Na osobne uznanie zasługuje system walki - jeszcze bardziej poprawiony względem Like A Dragon turowy system walki. Pozycjonowanie, kombinacje tag-team, mnóstwo różnych stylów walki - naprawdę chyba każdy fan serii znajdzie tutaj coś dla siebie. Gra oferuje również ogrom treści pobocznych: minigierki, aktywności społecznościowe, rozwijanie relacji z towarzyszami, karaoke, wyjścia na miasto. Dondoko Island – gra w grze w stylu Animal Crossing – choć mnie osobiście nie porwała, z pewnością znajdzie swoich fanów. Jeśli ktoś chce wycisnąć wszystko, co Infinite Wealth oferuje, z łatwością może tu spędzić ponad 200 godzin. Jak ktoś lubi socjalne motywy w stylu Persony 5, odnajdzie się tutaj bez problemu - rozmowy, drink-linki, mini misje poboczne - jest tego naprawdę sporo. Voice acting jak zwykle na wysokim poziomie. Nowa warstwa audio niespecjalnie się wyróżniała, ale mamy dostęp do dużej ilości tracków z poprzednich odsłon. Ogromny też plus za wprowadzenie Yamai'ego - świetna postać, świetna historia, fantastyczne nawiązania do wątków z lat 80-tych. Całkiem też fajnie pokazano, jak social media wpływają na nas i pojmowanie przez nas rzeczywistości. 

 

Problem pojawia się jednak tam, gdzie Like a Dragon zawsze miało najmocniejsze fundamenty – w fabule głównej. Poprzednia część przedstawiła nam Ichibana – nowego protagonistę, wyraźnie kontrastującego z poważnym i opanowanym Kiryu. Ichiban to postać z gatunku tych mniej rozgarniętych, uroczo głupkowatych, lojalnych na tyle ile się da i przewidywalnych aż do bólu. I to miało swój urok. Historia miała emocjonalną głębię, bohaterowie się rozwijali, a całość miała spójną strukturę. W Infinite Wealth ten balans zostaje zaburzony niemal od początku. Choć gra startuje z perspektywy Ichibana, bardzo szybko Kiryu wraca z „emerytury” i przejmuje główną rolę fabularną. Ichiban z czasem staje się postacią drugoplanową, a jego własna historia – bardzo szybko robi się rozczarowująco płytka. Przez kilka rozdziałów chodzi dosłownie od punktu A do B, poszukując różnych osób, a jego działania pozbawione są dynamiki czy emocjonalnego ciężaru. Towarzyszące mu postacie – z wyjątkiem Chi – są słabo rozpisane, a dialogi momentami męczą swoją rozwlekłością i brakiem większego sensu. Wątek relacji z Saeko został sprowadzony do banalnego, jednostronnego wręcz wątku romantycznego, pozbawionego jakiejkolwiek głębi czy celu. Sama Saeko została pozbawiona charakteru – po fajnym wprowadzeniu w LaD, nie ma tutaj już żadnej historii do opowiedzenia. Masa bezsensownych i zbędnych dialogów, nielogiczne rozwiązania fabularne, idiotyczne motywy śmierci pewnych postaci które zostają totalnie zmarnowane fabularnie, a ta urocza głupkowatość Ichibana z poprzedniej gry zaczyna się robić męcząca i irytująca, kiedy bohater podejmuje coraz głupsze decyzje. Podobnie rozczarowuje poboczny antagonista w wątku Ichibana – totalny kłamca, manipulant, psychol i sadysta - który chciał zamordować starszą panią i dziecko, który przez lata doprowadził tysiące ludzi do ruiny i bezdomności w ramach swojej zemsty, który w żadnym momencie nie wyraził nawet skruchy, nagle otrzymuje kompletnie niewiarygodny i źle napisany „redemption arc”. Całość sprawia wrażenie niedopracowanej i pozbawionej kierunku. Główny zaś antagonista z jego wątku jest tak fatalny, że wypada cały ten jego idiotyczny wątek jedynie pominąć milczeniem. Fatalnie wypada też ten udawany angielski dubbing na Hawajach - według RGG połowa mieszkańców Hawajów albo zna japoński, albo mówi po angielsku z japońskim akcentem. 

 

Z drugiej strony mamy Kiryu – i tutaj gra wyraźnie zmienia ton. Jego historia to właściwie kontynuacja Gaidena oraz poprzednich części z jego udziałem. Powraca mnóstwo postaci i wątków z przeszłości – tak intensywnie, że osoby nieznające wcześniejszych tytułów po prostu się w tym pogubią. Dwa rozdziały gry to wręcz hołd dla starego lore, wymagający od gracza ogromnej wiedzy o uniwersum. Nawet dla fana, takiego jak ja, momentami było to zbyt nachalne – choć przyznaję, że niektóre powroty są bardzo mocne i niespodziewane, a sceny emocjonalne robią duże wrażenie. Ale tu też jest sporo błędów natury narracyjnej - twórcy już nawet nie udają, że wszyscy już wiedzą, że Kiryu żyje, ale oczywiście ta informacja nie dociera do najważniejszych osób, które chciałyby się o tym dowiedzieć. Nagle nikt z nich nie ogląda TV, nie słucha wiadomości, nie przegląda neta, nie używa komórki. Jakaś abstrakcja. A i tak największym problemem jest tutaj zakończenie. Zarówno wątek Kiryu, jak i Ichibana urywa się nagle, bez kulminacji (do której wyraźnie dąży!), bez emocjonalnego spełnienia. Wiele postaci znika bez słowa, wątki pozostają bez puenty, a pojawiające się napisy końcowe zostawiają gracza z uczuciem pustki. Jeszcze nigdy żadne zakończenie gry z tej serii, nie pozostawiło mnie tak obojętnym na to, co zobaczyłem.

 

Mam wrażenie, że twórcy – być może wypaleni, być może pozbawieni wizji ojca serii Nagoshiego, który odszedł po Lost Judgment – po prostu dotrali do ściany i nie wiedzą co dalej. Dogonili obecne czasy, brakuje świeżych pomysłów na fabułę, motywy Yakuzowe już się pokończyły, a odgrzewanie starych kotletów działa już coraz słabiej. Sprzedaż Infinite Wealth była znacznie niższa niż LaD, a ostatni spin-off z Majimą w roli głównej miał tak słaby odbiór, że po pięciu miesiącach trafił do przeceny o 70%. Dodatkowo seria Judgment stoi pod znakiem zapytania z powodu problemów z wizerunkiem głównego aktora. Może dlatego RGG idzie w nowe IP, które zadebiutuje w przyszłym roku – Stranger Than Heaven – które będzie się dziać w latach 1915-1943 – co daje im ogromną przestrzeń na kontynuacje.  

 

Jako fan, jestem rozczarowany. Dla mnie te gry zawsze były o emocjach, relacjach i opowieści – a dopiero potem o walce i wszystkim innym. Tym razem najważniejszy element zawiódł. Za rewelacyjny system walki, za Hawaje, za Yamai i bardzo sentymentalne motywy w wątku Kiryu - mogę dać 7/10. Ale za fabułę główną Ichibana i rozpisanie wielu wątków i postaci – nie dam nic, bo ocena byłaby zbyt niska.

 

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 3
  • Upvote 2
Opublikowano

Ja nadal kończę ni no kuni 2 już mam około 34 godzin i już mi szkoda, że muszę jechać do roboty bo pc nie mogę że sobą wziąć. Nie spodziewałem się że taka niszowa chyba w Europie gra zrobi na mnie takie wrażenie idealny mix kilku gatunków gier udało im się to świetnie.

 

Ale szukam coś na switcha PS4/5 w podobnym klimacie tj. jrpg ale z systemem walki lekko zręcznościowym (jakieś uniki coś) i przede wszystkim nie turowym systemem walki. 

Niestety nic nie znalazłem podobnego do ni no kuni więc :

 

Patrzyłem serie YS - wydaje się być ok ale już raz się odbiłem i sprzedałem.

 

Tales of arise grafa piękna i walka dynamiczna i lekko się napaliłem

 

Sword art online hollow realization - po prostu walka nie Turowa, ale nigdy się nie spotkałem z tym tytułem i kojarzy mi się że wiecznie jest na promocji na e-shopie :)

 

Fire emblem warriors three hopes - grałem tylko na GBA ale walka też wydaje się fajna.

 

Może wy znacie jakieś mało znane perełki które by spełniały te kryteria ? 

PS xenoblade czeka na inne czasy :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Popularne tematy

  • Najnowsze posty

    • Skoro kupiłeś WOLED to wiedziałeś na co się piszesz 
    • Teraz to już nie wiem czy trollujesz, czy serio masz taki dziwny gust lub jego brak.  Widzę Cię głównie w tematach generycznych, przemysłowo produkowanych gier, z checklistą zamiast pasji oraz outsourcingu zamiast chętnych, stałych pracowników. Te "wizytówki" były robione przez AI, często w ogóle nie pasując do gry. Firma nie podała w opisie Steam że użyli AI, więc chyba każdy może dostać zwrot, nawet po wielu godzinach i ponad 2 tygodniach, bo były takie przypadki.   Zajrzałem ponownie do tematu, bo król parodii zrobił film.  
    • Zgadza się. 5060ti powinna mieć najwyżej 12GB, za to 5070 już 16GB. Wtedy miałoby to sens. A tak muszę się posiłkować DLSS + ewentualnie FG  Jednak różnica pomiędzy 3060ti 8GB a 5060ti 16GB jest spora. Może te 16GB Vram wystarczy do Rubina w 2027 roku  
    • Przy okazji przedstawiania planu pokojowego sekretarz amerykańskiej armii Dan Driscoll przekazał stronie ukraińskiej, że stoi w obliczu "nieuniknionej porażki" - donosi stacja NBC News. Zdaniem Amerykanina sytuacja Ukrainy oznacza, że nie może ona dyktować warunków, a dalsza zwłoka jeszcze bardziej osłabia jej pozycję. W opinii Kijowa pierwotna propozycja USA oznacza de facto kapitulację wobec Kremla. Sekretarz armii USA Dan Driscoll wygłosił serię ponurych prognoz dotyczących sytuacji na froncie i nalegał na przyjęcie wstępnej wersji amerykańskiego planu pokojowego podczas niedawnej wizyty w Kijowie - informuje stacja NBC News, powołując się na dwa źródła zaznajomione z przebiegiem spotkania. Według informatorów Driscoll poinformował ukraińskich urzędników, że sytuacja ukraińskiej armii pogarsza się: Rosjanie zwiększają tempo nalotów, dysponują praktycznie nieograniczonymi zasobami i mogą prowadzić długotrwałą wojnę bez utraty impetu. Podkreślił, że dalsza zwłoka jeszcze bardziej osłabi pozycję Kijowa. Delegacja USA ostrzegała również, że Stany Zjednoczone nie są już w stanie zapewnić Ukrainie niezbędnej liczby środków obrony powietrznej i amunicji.   Jedno ze źródeł twierdzi, że komunikat Driscolla po przedstawieniu planu pokojowego był jasny.    "Generalnie przesłanie było takie: Przegrywacie i musicie zaakceptować ofertę" - czytamy.   Stacja opisuje, że strona ukraińska uprzejmie odmówiła podpisania pierwotnej wersji dokumentu, który w Kijowie uznany został za de facto kapitulację wobec Kremla.   Według NBC News sytuacja ta była kolejnym przejawem głębokiego podziału w ekipie Donalda Trumpa co do sposobu zakończenia wojny w Ukrainie.   Obóz skupiony wokół wiceprezydenta USA J.D. Vance'a i specjalnego wysłannika Steve'a Witkoffa uważa, że to Kijów utrudnia osiągnięcie pokoju i nalega na wywieranie presji i wymuszanie kompromisów ze strony Ukrainy.   Tymczasem obóz sekretarza stanu USA Marco Rubio winą obarcza Rosję i twierdzi, że Moskwa ustąpi dopiero pod presją sankcji i twardej postawy Zachodu.   Sam Donald Trump - jak podaje stacja - często "waha się" pomiędzy tymi dwoma podejściami. https://wydarzenia.interia.pl/ukraina-rosja/news-przegrywacie-naciskal-na-ukraine-w-usa-narasta-konflikt,nId,22460388
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...