Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
3 minuty temu, Vulc napisał(a):

Nie eliminuje, ale równocześnie szkodzi tyle co nic.

Mogę się rozpisać i o szkodliwości kasków:

- większa masa na głowie, to większe przeciążenia na karku

- większa średnica głowy, to większe siły skrętne podczas upadku

- aspekt psychologiczny, włączanie się "god mode"

4 minuty temu, Vulc napisał(a):

Nie interesuje mnie strona polityczna, ale ewentualne zyski

Ale tutaj zarówno pobudki jak i zysk są w zasadzie czysto polityczne.

Będzie ciut mniej rozbitych głów, ale wypadki jak się zdarzają tak samo będą się zdarzać, w tym śmiertelne.

6 minut temu, Vulc napisał(a):

Wypożyczalnie z reguły mają kaski, przynajmniej te które odwiedzałem. Pozostaje kwestia higieny w przypadku kasku, tutaj wątpliwości są zrozumiałe.

Jeżeli dobrze pamiętam, to mieszkasz w okolicach Wrocławia, więc i w samym mieście bywasz. No to chyba masz świadomość istnienia rowerów miejskich/publicznych, tak samo masy hulajnóg elektrycznych.

10 minut temu, Vulc napisał(a):

Mimo zdaniem to już mocno naciągane argumenty. Wszyscy wiemy przed czym może chronić kask i po coś się go stosuje. Jak ktoś szuka drugiego dnia, to już nie mój problem.

 

Nie dolewają, dzięki za dawkę wiedzy oczywistej. Mogą jednak łagodzić skutki takiej jazdy, która zdarza się coraz częściej.

My świadomie zakładający tak. Szara masa ma wiedzę z reklam, czy takich politycznych szopek, gdzie kask == bezpieczeństwo.

Wystarczy popatrzeć ilu ludzi ma źle dobrane, źle założone kaski.

 

I co z tego, że złagodzą jak problemu debili na kółkach nie wyeliminują?
Za chwilę będziesz optować za nakazem kasków dla pieszych, jak wypadki z hulajnogami się zwiększą i odpukać jakieś dziecko zostanie potrącone i zginie przez rozbitą głowę?

 

Chcesz realnego działania i ochrony dzieci, to wprowadźmy zakaz elektryków, niech będzie do tych 16 lat.

Od razu wyeliminujesz jakieś 90% przyczyn wypadków śmiertelnych, czyli zbyt szybką jazdę odblokowanymi hulajnogami.

Jak dzieciakom zostaną kółka wielkości tych od rolek, i machanie nogą, to nagle atrakcyjność jazdy zniknie, nie będzie problemu szarżowania bo nie ma czym rozpędzić. W konsekwencji wypadków też prawnie nie będzie tak jak jeszcze kilka lat temu.

 

No ale kask, to święty grall bezpieczeństwa, w końcu zmniejszy śmiertelność wypadków o może 20%, więc po co sięgać po lepsze środki?

  • Confused 2
Opublikowano (edytowane)
10 godzin temu, Bono_UG napisał(a):

Mogę się rozpisać i o szkodliwości kasków:

- większa masa na głowie, to większe przeciążenia na karku

- większa średnica głowy, to większe siły skrętne podczas upadku

- aspekt psychologiczny, włączanie się "god mode"

 

Ale tutaj zarówno pobudki jak i zysk są w zasadzie czysto polityczne.

Będzie ciut mniej rozbitych głów, ale wypadki jak się zdarzają tak samo będą się zdarzać, w tym śmiertelne.

Jeżeli dobrze pamiętam, to mieszkasz w okolicach Wrocławia, więc i w samym mieście bywasz. No to chyba masz świadomość istnienia rowerów miejskich/publicznych, tak samo masy hulajnóg elektrycznych.

My świadomie zakładający tak. Szara masa ma wiedzę z reklam, czy takich politycznych szopek, gdzie kask == bezpieczeństwo.

Wystarczy popatrzeć ilu ludzi ma źle dobrane, źle założone kaski.

 

I co z tego, że złagodzą jak problemu debili na kółkach nie wyeliminują?
Za chwilę będziesz optować za nakazem kasków dla pieszych, jak wypadki z hulajnogami się zwiększą i odpukać jakieś dziecko zostanie potrącone i zginie przez rozbitą głowę?

 

Chcesz realnego działania i ochrony dzieci, to wprowadźmy zakaz elektryków, niech będzie do tych 16 lat.

Od razu wyeliminujesz jakieś 90% przyczyn wypadków śmiertelnych, czyli zbyt szybką jazdę odblokowanymi hulajnogami.

Jak dzieciakom zostaną kółka wielkości tych od rolek, i machanie nogą, to nagle atrakcyjność jazdy zniknie, nie będzie problemu szarżowania bo nie ma czym rozpędzić. W konsekwencji wypadków też prawnie nie będzie tak jak jeszcze kilka lat temu.

 

No ale kask, to święty grall bezpieczeństwa, w końcu zmniejszy śmiertelność wypadków o może 20%, więc po co sięgać po lepsze środki?

Bez przesady, to już trochę takie dorabianie ideologii. Nie słyszałem nikogo, kto by się skarżył na zbyt ciężki kask, a rozmawiamy w kontekście ludzi, którzy raczej nie jeżdżą po kilka H na raz. Co do średnicy głowy, żaden z nas nie jest ekspertem, ale jest myślę zgodność co do tego, że przy uderzeniu głową w ziemię, lepiej go mieć niż nie mieć.

 

Mam odmienne zdanie, pobudki są jakie są, ale zysk może być właśnie w postaci mniejszej ilości rozbitych głów. Tak, bywam we Wrocławiu regularnie, bo tam pracuję. Regularnie widuję ludzi w kaskach na miejskich rowerach, więc są to ich prywatne kaski. Podobnie z hulajnogami. Więc jakaś świadomość jest i nie widzę problemu, żeby ją nadal pogłębiać. Zwłaszcza że nikt raczej specjalnie mocno nie będzie tego kontrolował, ale informacja pójdzie w świat.

 

Serio? Jeśli złagodzą, to nadal lepiej niż brak jakiegokolwiek efektu, co tutaj jest trudnego do zrozumienia? Nie, nie będę optować, darujmy sobie takie skrajności, bo to do niczego nie prowadzi. Rozmawiamy tutaj o zwykłym kasku, który jest obowiązkowy w wielu europejskich krajach, a Ty podajesz jakieś niepoważne przykłady.

 

Możemy wprowadzić. Możemy, wyobraź sobie, zrobić obie rzeczy. Ale rozmawialiśmy o kaskach, więc ten protekcjonalny ton jest zbędny. Jasno wyraziłem się co miałem na myśli i jakie mam zdanie, nie potrzebna jest tutaj szermierka słowna.

Edytowane przez Vulc
  • Upvote 2
Opublikowano (edytowane)

Trochę mało danych podałeś. Gdzie najczęściej planujesz jeździć? Asfaltowe trasy, może leśne ścieżki i szutry? Przy trudniejszym terenie warto wziąć pod uwagę szersze opony. Chcesz jeździć czysto rekreacyjnie czy może chciałbyś czasem mocniej depnąć?

Z tego, co napisałeś, wygląda na to, że interesuje Cię rower trekkingowy - zazwyczaj ma pełne wyposażenie: bagażnik, błotniki, oświetlenie.

Moim zdaniem idealny "na wycieczki". Lub crossowy, dużo lżejszy, szybszy i zwinniejszy, ale zazwyczaj bez żadnych dodatków. 

Mam ten sam wzrost i dla mnie dobrze sprawdzają się rowery w rozmiarze L. Np. Kross Trans 7.0 to niezły wybór.
Najlepiej zajrzeć do salonu rowerowego i tam przymierzyć rozmiar - każdy producent może mieć nieco inną geometrię.
Ewentualnie sprawdź dokładną specyfikację ramy i geometrię na stronie producenta, żeby upewnić się, że dobrze pasuje.

Edytowane przez Jaycob
  • Like 1
Opublikowano

Jak wyżej, taki rower plenerowo/wycieczkowy to najczęściej cross/trekking. Jest amortyzacja, jest szersza opona, dobra na asfalcie i w lżejszym terenie. Są dodatkowe akcesoria lub punkty montażowe. Najważniejsze, żeby się przymierzyć do niego, jeśli nigdy nie miałeś roweru. Przymierzyć i chwilę pojeździć.

  • Like 1
Opublikowano
12 godzin temu, Vulc napisał(a):

Bez przesady, to już trochę takie dorabianie ideologii. Nie słyszałem nikogo, kto by się skarżył na zbyt ciężki kask, a rozmawiamy w kontekście ludzi, którzy raczej nie jeżdżą po kilka H na raz. Co do średnicy głowy, żaden z nas nie jest ekspertem, ale jest myślę zgodność co do tego, że przy uderzeniu głową w ziemię, lepiej go mieć niż nie mieć.

To nie jest dorabianie ideologii, a czysta fizyka nad którą siedzą sztaby inżynierów.
Wystarczy prześledzić trochę dokładniej historię rozwoju kasków rowerowych jakie były początkowe konstrukcje jak się zmieniały, co obecnie mamy. Dlaczego jednak stara się minimalizować wagę, dlaczego powierzchnia jest gładka, dlaczego pojawił się MIPS itd.

Np. kiedyś były dostępne kaski pokryte tkaniną, przy czystym upadku pewnie działały tak samo jak obecne, tyle że maiły zerowy poślizg o powierzchnie uderzenia, więc powodowały powstawanie bardzo dużych sił skrętnych. Obecnie takie konstrukcje są zabronione, jest wręcz nakaz tworzenie powierzchni poślizgowej.
Większa średnica to też większa szansa, że się  o coś zahaczy. Nie raz przydzwoniłem kaskiem o jakąś niską wiatę rowerową czy turystyczną, gdzie bez kasku pewnie bym się zmieścił lub w porę wyczuł na włosach i odruchowo skurczył. Może to się wydawać śmieszne ale potrzeba czasu, żeby przyzwyczaić się do "większej" głowy i brać większy margines błędu.

 

Odnośnie masy, to szczerze nie pamiętam początków, za to lepiej zapamiętałem przesiadkę na cięższy kask po kilku latach jazdy. Więcej o około 100-150g ale mięśnie karku zdecydowanie to odczuwały. Podobnie jak się zamocuje latarkę lub kamerkę, wyraźnie czuć, że głowa ma większą bezwładność. Miałem też okazję doświadczyć jak mocno może zostać obciążony kark przy upadku, gdzie głową nie uderzyłem, bo ją utrzymałem (rozważałem czy nie iść na prześwietlenie na tyle mocno zabolało i jakiś czas się utrzymywał ból).

Ludzie mogą nie narzekać, bo mogą sobie nie uświadamiać, że pewne rzeczy wynikają z tej dodatkowej masy. Mogą ogólnie, że nie jest tak wygodnie jak bez, bez wyszczególniania dlaczego. Czas jazdy oczywiście też tutaj gra rolę i jak ktoś pojeździ godzinę, to może tak karku nie zmęczyć jak przy 5-6h.

 

Lepiej mieć ale trzeba mieć świadomość, że jego skuteczność jest ograniczona, że tylko w tym ograniczonym zakresie potencjalnie zmniejsza obrażenia, że nie chroni przed wypadkiem. A niestety jeżeli jest jakakolwiek dyskusja publiczna o kaskach i obowiązku, to główną myślą jest kask == bezpieczeństwo, co jest bzdurą i między innymi to organizacje rowerowe wytykają.

Ja tutaj generalnie się nie kłócę czy kask pomaga czy nie, tylko o przymus korzystania. Jestem przeciwnikiem obowiązku, a optuję za porządną edukacją, przedstawieniem zalet i wad kasków, a nie bezrefleksyjnym "kask musi być, a jak nie masz to mózg ci uszami wypłynie". Po prostu strach jest bardzo złym doradcą, wyłącza zdrowy rozsądek.

13 godzin temu, Vulc napisał(a):

Mam odmienne zdanie, pobudki są jakie są, ale zysk może być właśnie w postaci mniejszej ilości rozbitych głów. Tak, bywam we Wrocławiu regularnie, bo tam pracuję. Regularnie widuję ludzi w kaskach na miejskich rowerach, więc są to ich prywatne kaski. Podobnie z hulajnogami. Więc jakaś świadomość jest i nie widzę problemu, żeby ją nadal pogłębiać. Zwłaszcza że nikt raczej specjalnie mocno nie będzie tego kontrolował, ale informacja pójdzie w świat.

 

[...]

 

Rozmawiamy tutaj o zwykłym kasku, który jest obowiązkowy w wielu europejskich krajach, a Ty podajesz jakieś niepoważne przykłady.

Od tyłu.

Równie wiele jeśli nie więcej nie ma takiego obowiązku, więc może zamiast gdybać, to zweryfikować czy wprowadzenie takich obowiązków (imo miejscami niespójnych) cokolwiek zmieniło.

Przy założeniu, że i tak nikt tego nie będzie kontrolował, to wprost dowodzi, że to martwe prawo pod publikę, metodą gaszenia pożarów, a nie realna, systematyczna próba rozwiązania problemu bezpieczeństwa. Nie potrzebujemy zbędnego prawa, gry pozorów, potrzebujemy realnych działań poprawiających bezpieczeństwo i o to się organizacje czepiają.

Od puszczania w świat jest edukacja, a nie martwe prawo, które przyzwyczaja do jego ignorowania. Poza tym, jeżeli tak jak piszesz ludzie sami zakładają i jest ich coraz więcej, to po grzyba wprowadzać coś siłowo?

 

Przykład sprzed kilku dni, grupa małolatów na elektrycznych hulajnogach, zwalniam przed przejściem, żeby przepuścić pieszych, a ci walą z lewej, z prawej po chodniku, kompletnie bez ładu i składu, bez odrobiny refleksji co robią i gdzie są, byle zap... Dobrze, że piesi się rozejrzeli, bo byłoby łubudu.

No ale mieli kaski, więc było bezpiecznie :thumbup:

 

Ja też widuję na tych miejskich, tyle że to może promil, którzy korzystają regularnie jako środek transportu. Większość jest bez, bo to przygodne wypożyczenia.

13 godzin temu, Vulc napisał(a):

Serio? Jeśli złagodzą, to nadal lepiej niż brak jakiegokolwiek efektu, co tutaj jest trudnego do zrozumienia? Nie, nie będę optować, darujmy sobie takie skrajności, bo to do niczego nie prowadzi.

Ale jakie skrajności?
Przecież obrażenia głowy w wypadkach z pieszymi też prowadzą do poważnych konsekwencji czy zgonów. Dlaczego nie chcesz chronić pieszych? W czym oni gorsi, że nie zasługują na obowiązek kasków?

 

Skoro dla pieszych to skrajność, to dlaczego dla rowerów i hulajnóg już nie? W obu przypadkach dochodzi do podobnych obrażeń, może z innych powodów (np. uderzenie o szybę samochodu) ale skutki te same.

Ciekawe zagadnienie psychospołeczne, gdzie jest stawiana granica absurdu w obowiązku kasków, a gdzie jest mocna presja żeby wprowadzać. Lecę szyderą i ironią, bo dla mnie to zahacza o hipokryzję, że na jednych jest presja ochrony, a innych ignorujemy, choć obie grupy są podobnie narażone. Nie rozumiem tej granicy, co sprawia, że piesi są zaliczani do grupy bezpiecznego poruszania się, a rowerzyści już nie - wygląda na "tak się utarło", a nie realne spojrzenie na zagadnienie i problemy.

 

Tu już bez podtekstów i drwin, możesz przedstawić ten punkt widzenia, dlaczego tak stawiasz granicę, skąd poczucie, że jazda na rowerze, hulajnodze jest bardziej niebezpieczna niż poruszanie się pieszo?

 

Opublikowano

Kiedyś na przejściu babka przepuściła mojego znajomego, a potem ruszyła i uderzyła we mnie. Przeleciałem przez jej maskę i uderzyłem głową w betonowy śmietnik. Kask popękał, głowa mnie bolała, ale oprócz tego nic mi się nie stało. Gdybym nie miał kasku na głowie, pewnie bym tego posta nie pisał.

Od tamtej pory zawsze jeżdżę w kasku. Mój waży 265 g i po 4–5 godzinach jazdy w ogóle go nie czuję. Po jeździe, oprócz oczywistego zmęczenia, nie mam żadnych otarć, nic mnie nie boli, zsiadam z roweru, jakbym na nim w ogóle nie jeździł.

 

Niecałe 3500 km i łańcuch do wymiany

1000003274.jpg

 

Opublikowano (edytowane)
12 minut temu, Karro napisał(a):

SuV i wygladała ci na ""Panią Derektorową""?

Można tak powiedzieć, ale nie pamiętam, czy to był SUV, czy jakieś kombi.

11 minut temu, Jaycob napisał(a):

Szybko coś się zużył, co to za łańcuch? Shimano? 

Też mi się wydaje, że za szybko się zużył, ale może za bardzo siłowo jeżdżę. Tak, to Shimano konkretnie CN-M8100, zamówiłem CN-M9100 i 8100, który pierwszy dojdzie, ten założę, a drugi wyląduje w szafce i będzie czekał na swoją kolej :cool:

Edytowane przez DITMD
Opublikowano

@DITMD

I co ta twoja historia ma wnieść do dyskusji o kaskach, czego ma dowodzić?

 

To kolejny ciekawy aspekt jak wygląda dyskusja o kaskach, jaki powierzchowny poziom wiedzy.

Jak tylko jest jakaś sugestia negacji, nawet nie skuteczności kasków a samego obowiązku noszenia, to od razu pojawiają się przykłady gdzie ktoś uszkodził głowę bez, a ten w kasku ma całą i tylko trochę bólu.

 

Trochę śmiesznie, trochę smutno, że kilkanaście lat temu dyskusje wyglądały identycznie, padały identyczne argumenty jak głowy się rozwala bez kasku, a w są całe i zdrowe. Tym bardziej jak skonfrontuje się z normami, sposobami testowania tamtych kasków, gdzie podstawą było spuszczanie metalowej kulki na czubek kasku z prędkością 20km/h (tak na czubek, nie boczne uderzenie czy w czoło).

43 minuty temu, DITMD napisał(a):

Mój waży 265 g i po 4–5 godzinach jazdy w ogóle go nie czuję

Mój obecny waży 330g i też nie mam problemów ale co to argumentuje, że przez lata głowa się przyzwyczaiła, a mięśnie wyrobiły?

Opublikowano

A to niby miało coś dowodzić? Po prostu podzieliłem się swoim doświadczeniem. Jeździj sobie, jak chcesz, twoja sprawa. Kask nie jest cudownym środkiem na wszystko, ale uchroni cię przed uderzeniem głową o beton, w takim wypadku ja wolę go mieć niż go nie mieć. Tyle.

Opublikowano (edytowane)
3 godziny temu, Bono_UG napisał(a):

To nie jest dorabianie ideologii, a czysta fizyka nad którą siedzą sztaby inżynierów.
Wystarczy prześledzić trochę dokładniej historię rozwoju kasków rowerowych jakie były początkowe konstrukcje jak się zmieniały, co obecnie mamy. Dlaczego jednak stara się minimalizować wagę, dlaczego powierzchnia jest gładka, dlaczego pojawił się MIPS itd.

Np. kiedyś były dostępne kaski pokryte tkaniną, przy czystym upadku pewnie działały tak samo jak obecne, tyle że maiły zerowy poślizg o powierzchnie uderzenia, więc powodowały powstawanie bardzo dużych sił skrętnych. Obecnie takie konstrukcje są zabronione, jest wręcz nakaz tworzenie powierzchni poślizgowej.
Większa średnica to też większa szansa, że się  o coś zahaczy. Nie raz przydzwoniłem kaskiem o jakąś niską wiatę rowerową czy turystyczną, gdzie bez kasku pewnie bym się zmieścił lub w porę wyczuł na włosach i odruchowo skurczył. Może to się wydawać śmieszne ale potrzeba czasu, żeby przyzwyczaić się do "większej" głowy i brać większy margines błędu.

 

Odnośnie masy, to szczerze nie pamiętam początków, za to lepiej zapamiętałem przesiadkę na cięższy kask po kilku latach jazdy. Więcej o około 100-150g ale mięśnie karku zdecydowanie to odczuwały. Podobnie jak się zamocuje latarkę lub kamerkę, wyraźnie czuć, że głowa ma większą bezwładność. Miałem też okazję doświadczyć jak mocno może zostać obciążony kark przy upadku, gdzie głową nie uderzyłem, bo ją utrzymałem (rozważałem czy nie iść na prześwietlenie na tyle mocno zabolało i jakiś czas się utrzymywał ból).

Ludzie mogą nie narzekać, bo mogą sobie nie uświadamiać, że pewne rzeczy wynikają z tej dodatkowej masy. Mogą ogólnie, że nie jest tak wygodnie jak bez, bez wyszczególniania dlaczego. Czas jazdy oczywiście też tutaj gra rolę i jak ktoś pojeździ godzinę, to może tak karku nie zmęczyć jak przy 5-6h.

 

Lepiej mieć ale trzeba mieć świadomość, że jego skuteczność jest ograniczona, że tylko w tym ograniczonym zakresie potencjalnie zmniejsza obrażenia, że nie chroni przed wypadkiem. A niestety jeżeli jest jakakolwiek dyskusja publiczna o kaskach i obowiązku, to główną myślą jest kask == bezpieczeństwo, co jest bzdurą i między innymi to organizacje rowerowe wytykają.

Ja tutaj generalnie się nie kłócę czy kask pomaga czy nie, tylko o przymus korzystania. Jestem przeciwnikiem obowiązku, a optuję za porządną edukacją, przedstawieniem zalet i wad kasków, a nie bezrefleksyjnym "kask musi być, a jak nie masz to mózg ci uszami wypłynie". Po prostu strach jest bardzo złym doradcą, wyłącza zdrowy rozsądek.

Od tyłu.

Równie wiele jeśli nie więcej nie ma takiego obowiązku, więc może zamiast gdybać, to zweryfikować czy wprowadzenie takich obowiązków (imo miejscami niespójnych) cokolwiek zmieniło.

Przy założeniu, że i tak nikt tego nie będzie kontrolował, to wprost dowodzi, że to martwe prawo pod publikę, metodą gaszenia pożarów, a nie realna, systematyczna próba rozwiązania problemu bezpieczeństwa. Nie potrzebujemy zbędnego prawa, gry pozorów, potrzebujemy realnych działań poprawiających bezpieczeństwo i o to się organizacje czepiają.

Od puszczania w świat jest edukacja, a nie martwe prawo, które przyzwyczaja do jego ignorowania. Poza tym, jeżeli tak jak piszesz ludzie sami zakładają i jest ich coraz więcej, to po grzyba wprowadzać coś siłowo?

 

Przykład sprzed kilku dni, grupa małolatów na elektrycznych hulajnogach, zwalniam przed przejściem, żeby przepuścić pieszych, a ci walą z lewej, z prawej po chodniku, kompletnie bez ładu i składu, bez odrobiny refleksji co robią i gdzie są, byle zap... Dobrze, że piesi się rozejrzeli, bo byłoby łubudu.

No ale mieli kaski, więc było bezpiecznie :thumbup:

 

Skoro dla pieszych to skrajność, to dlaczego dla rowerów i hulajnóg już nie? W obu przypadkach dochodzi do podobnych obrażeń, może z innych powodów (np. uderzenie o szybę samochodu) ale skutki te same.

Ciekawe zagadnienie psychospołeczne, gdzie jest stawiana granica absurdu w obowiązku kasków, a gdzie jest mocna presja żeby wprowadzać. Lecę szyderą i ironią, bo dla mnie to zahacza o hipokryzję, że na jednych jest presja ochrony, a innych ignorujemy, choć obie grupy są podobnie narażone. Nie rozumiem tej granicy, co sprawia, że piesi są zaliczani do grupy bezpiecznego poruszania się, a rowerzyści już nie - wygląda na "tak się utarło", a nie realne spojrzenie na zagadnienie i problemy.

 

Tu już bez podtekstów i drwin, możesz przedstawić ten punkt widzenia, dlaczego tak stawiasz granicę, skąd poczucie, że jazda na rowerze, hulajnodze jest bardziej niebezpieczna niż poruszanie się pieszo?

 

W momencie uderzenia lepiej jest kask mieć niż nie mieć. Sama jego waga ma marginalne znaczenie w kontekście wygody i powyższej dyskusji, podstawowe kaski to zakres 230-290 gramów, co sprawia że na krótsze a i pewnie dłuższe wypady, będą nieodczuwalne w większości przypadków. Rozmawiamy też o dzisiejszych kaskach, a nie pierwszych projektach, nie do końca przemyślanych. Kompletnie mnie nie przekonują argumenty, że są większe naprężenia na kark, mając w oczach wypadki które miałem, gdybym nie miał wtedy kasku.

 

Ależ ja mam świadomość i jestem za tym, żeby ją rozpowszechniać, z pewnością nie przekazem "kask uczyni cię w pełni bezpiecznym". Edukacja ma ograniczoną skuteczność, natomiast jeśli jest to przepis poparty sensowną kampanią, która poprzez wszelkiej maści media dotrze do społeczeństwa, będzie to IMO miało większą siłę przebicia. Sam przepis nie będzie w sposób uciążliwy egzekwowany, nie oszukujmy się. Jakie inne, realne działania można podjąć? Bo wszelkie kampanie "zachęcające" to taka sama farsa i gra pozorów, to jest ta solidna edukacja, która ma przynieść zamierzony efekt?

 

Lecisz szyderą i ironią całkiem bez powodu. Nie pierwszy raz zresztą. Hipokryzja? To ja w takim razie napiszę o absurdzie jakim jest pytanie jaka jest różnica w kontekście bezpieczeństwa pieszego, a rowerzysty/osoby na hulajnodze. Wypadek na rowerze jest z reguły bardziej dotkliwy, obrażenia większe, bo odbywa się przy większej prędkości. Upada się z większej wysokości, mając mniejszą kontrolę nad sposobem w jaki i na co upadasz. Czas na reakcję jest krótszy, warunki atmosferyczne odgrywają tutaj większą rolę (mokra nawierzchnia, wiatr). Stan nawierzchni ogrywa większą rolę (dziury, krawężniki). Interakcje pieszy-rowerzysta są nieuniknione, ale nie były przedmiotem dyskusji. Rozmawialiśmy głównie o bezpieczeństwie samego rowerzysty. Zwłaszcza w kontekście młodszych użytkowników jednośladów, którzy często nie mają ani doświadczenia, ani wyobraźni. Ty natomiast obracasz kota ogonem i podnosisz jakiś wątek, który związku z powyższym nie ma.

Edytowane przez Vulc
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
W dniu 22.07.2025 o 14:34, jagular napisał(a):

 

W jaki sposób wytłumaczyć opornemu kilkulatkowi, że musi mieć na głowie kask, jak jedzie na rowerze, nawet jak jest za gorąco, nawet jak kolega się śmieje? Dzieci nie zachowują się logicznie, dorośli zresztą też nie.

Zabrać go na cmentarz, pokazać groby dzieci, pokazać mu zdjęcia z neta ludzi po podobnych wypadkach z pękniętą czachą i wylanym mózgiem, przeczytać mu o wypadku z Milówki sprzed kilku dni. Terapia szokowo jest skuteczna. Nasz 10 latek sam już mówi "tata znieś mi rower i nie zapomnij o kasku", nawet oporna żona "bo fryzura, bo jak ja w tym będę śmiesznie wyglądać" zawsze już jeździ w kasku jak jej powiedziałem, że bez kasku nigdzie na rower nie pójdzie :) 

W dniu 22.07.2025 o 16:50, Bono_UG napisał(a):

Mogę się rozpisać i o szkodliwości kasków:

- większa masa na głowie, to większe przeciążenia na karku

Co Ty za bzdury wypisujesz, kaski ważą tyle co nic, musiałbyś jechać ze 300km/h żeby ta masa miał wpływ podczas upadku, przy 20-30km/h masa kasku totalnie to nie wpływa na uszkodzenie karku. Co za szurskie teorie :E  Z takim myśleniem zawsze będziemy w dupie i 100 lat za chińczykami.

Edytowane przez Katystopej
  • Upvote 1
Opublikowano

Umówmy się, że co jak co, ale "debile" (w mniejszym, lub większym stopniu "zdebilenia") to znacząca część populacji naszego gatunku.
W przypadkach specjalnych będzie to 100% społeczeństwa (pamiętam opis jakiegoś eksperymentu myślowego, który polega na tym, że zaprzeczamy sami sobie w jednym zdaniu i tego nie widzimy - wszyscy badani się na to łapią).
To zachowanie przemyślane, racjonalne jest często wyjątkiem, a nie postawą dominującą. To jest wiedza podstawowa dla mnóstwa elementów naszej cywilizacji.
Jeżeli masz dziecko, które w wieku 10 lat zachowuje się racjonalnie, przetwarza podane informacje, dostosowuje się do bodźców zewnętrznych, to albo masz dziwne dziecko :P albo masz Syndrom Rodzica :P

Opublikowano
11 minut temu, jagular napisał(a):

Jeżeli masz dziecko, które w wieku 10 lat zachowuje się racjonalnie, przetwarza podane informacje, dostosowuje się do bodźców zewnętrznych, to albo masz dziwne dziecko :P albo masz Syndrom Rodzica :P

Dziecko ze zdiagnozowanym adhd, ze wzorowym zachowaniem i wyróżnieniem na forum szkoły na zakończenie, chcesz brnąć w to dalej i mówić o wychowaniu? 

Opublikowano
36 minut temu, jagular napisał(a):

Jeżeli masz dziecko, które w wieku 10 lat zachowuje się racjonalnie, przetwarza podane informacje, dostosowuje się do bodźców zewnętrznych, to albo masz dziwne dziecko :P albo masz Syndrom Rodzica :P

6-letnia dziewczynka, córka siostry mojej dziewczyny, też sama z siebie bierze kask przed wyjściem na rower i mocuje się z jego zakładaniem. ;)  Wszystkie dzieciaki od znajomych w kaskach, z czego część z nich sam zamawiałem (mam na myśli kaski, nie dzieciaki :E). Mocno więc przesadzasz, wpajanie dzieciom pewnych spraw aż im to wchodzi w nawyk, to nic niespotykanego.

 

  • Upvote 1
Opublikowano

Widać, że za bardzo nie ma o czym z Tobą rozmawiać w tych sprawach. Żyj sobie w swojej bańce zajebistości i nieomylności, ale wysrywy intelektu bez doświadczenia życiowego o wychowaniu dzieci zostaw dla siebie :)

Opublikowano
36 minut temu, Katystopej napisał(a):

Widać, że za bardzo nie ma o czym z Tobą rozmawiać w tych sprawach. Żyj sobie w swojej bańce zajebistości i nieomylności, ale wysrywy intelektu bez doświadczenia życiowego o wychowaniu dzieci zostaw dla siebie :)

Och, i mamy agresję, standard ;)

 

Żeby nie było, ja w pełni rozumiem i w ogóle się nie dziwię, że tak gwałtownie reagujesz na samą sugestie, że twoje dziecko może...eee...zachowywać się jak dziecko. To jest normalne, jesteś rodzicem, to nawet nie jest twój wybór zachowania. Tak więc zarówno ani nie robi to na mnie wrażenia, ani w ogóle się nie obrażam 😘

 

Skoro już jestem: Trekodrama e3s1:

rower jest w warsztacie, pogadałem chwilę, będzie w sobotę oceniany wizualnie (czyli dokładnie to co sam zrobiłem) przez 2 mechaników (no, taka różnica że oni to profesjonaliści). Skanera US nie mają, wiadomo. Jeżeli będą mieli wątpliwości, to zrobią zdjęcia i poślą do Treka (czyli to co sam zrobiłem :E). Jak dalej będą wątpliwości, to rower jedzie do Treka.

Opublikowano (edytowane)

Sprawa tajemniczej rysy nabiera rozpędu. :E

 

Ja dziś ruszyłem z samego rana i jak wcześniej pisałem, szosa się na razie kurzy. Mam mocną fazę na takie widoczki i takie ścieżki:

IMG_20250724_113519238_HDR.thumb.jpg.9e9821c07c9e2a5d6e38fb210c1b2c99.jpg

 

Coś pięknego. Szkoda tylko, że takich szutrów jest w okolicy stosunkowo mało.

 

Zapisałem się na kolejne zawody. Ponownie gravel i w końcu coś w pobliżu, bo start we Wrocławiu. Tym razem maraton, najkrótsza trasa to 160 km i taką właśnie pojadę. Prowadzi m.in. po powyższej, leśnej "autostradzie". Przebieg reszty częściowo znam, ale żeby nie psuć sobie zabawy, nie robiłem rekonesansu całości.

Edytowane przez Vulc
  • Thanks 1

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Popularne tematy

  • Najnowsze posty

    • Zależy czy procesor jest lutowany, ale tego lapka to się powinno oddać na elektrozłom i każda zł zainwestowana w niego to wyrzucanie pieniędzy w błoto.  Chyba że lubisz takie rzeczy i robisz to dla sportu to poczekaj na kogoś innego o ile w ogóle się taki znajdzie. Z mojej strony to elektrozłom i powinno się go zutylizować a nie używać  
    • Witam, poszukuję pomocy w rozwiązaniu problemów z micro stutteringu na zestawie: GPU - 5070 12 GB Gigabyte CPU - i5 14600kf MOBO - MSI PRO B760-P WIFI DDR4 CHŁODZENIE - PEERLESS ASSASIN 120  RAM - 32GB VIPER DDR4 3600MHZ A2 B2 (podczas zmiany nie miałem budżetu na DDR5 a szybko potrzebowałem nowej płyty do cpu) PSU - CORSAIR RMX 650W 80 GOLD PLUS DYSKI - M2 NVME SSD SAMSUNG 970 EVO PLUS 500GB + SATA SSD CRUCIAL MX 500 1TB  MONITORY - AOC24 1080/144HZ DISPLAY PORT + PHILIPS24/1080/60HZ DVI (podpięte w kartę graficzną nie płytę główną)  SYSTEM - WINDOWS 11 SOFTWARE który może powodować problemy i robić problem z frame time (?) - msi center + msi mystic light (odinstalowałem jednak za pewne siedzi dalej w rejestrze itd), razer synapse, sterowniki do chipsetu, intel gna, realtek, realtek ethernet, intel serial io, najnowszy sterownik nvidia game ready, sterowniki dźwiękowe itd. ( WSZYSTKIE NAKŁADKI DISCORD/NVIDIA WYŁĄCZONE ) Bios aktualny z września (7D98v1F) , wcześniej korzystałem z wersji beta z okresu maja (7D98v1F1(Beta version)) Zawsze robiłem UV poprzez cpu lite load ponieważ temperatury były przesadzone, testowałem różne ustawienia, od personalnych poradników na forum msi do losowych porad innych osób. (nawet bez uv na wyższych temp było to samo)   Linia czasowa zmiany podzespołów:  Procesor na początku tego roku razem z płytą główną, Karta graficzna w sierpniu, Reszta podzespołów: płyta główna, ram, zasilacz, itd z poprzednich zestawów ( posiadane przez 3-5 lat ) Posiadałem wcześniej rx 6700 xt  + i5 10600k, następnie 4060 ti + 10600k (zwróciłem kartę ponieważ nie byłem zadowolony z wydajności) 5060 ti + 14600kf (bardzo głośne cewki, zwrot) aktualnie 5070 i5 14600kf  Ważna informacja, na wymienionych zestawach które posiadałem przez okres 2-3 lat praktycznie na każdym miałem ten sam problem z micro stutteringiem, raz większy raz mniejszy, teraz dopiero poważnie się za to biorę bo jednak wolałbym żeby taki zestaw dawał z siebie trochę więcej stabilności i frajdy. Zawsze robiłem DDU czy nawet format więc nigdy nie było problemów żeby sterowniki się ze sobą "gryzły"  Opis problemu:  Grając w większość gier odczuwam dziwny micro stuttering, gram zwykle na vsyncu ponieważ bez niego występuje problem z screen tearingiem i rozjeżdżającym obrazem (limit fps nie poprawia tego lub zaburza płynność obrazu), fps spadają z 144 na 142/141 lub nawet 138, w 90% spadek FPS pojawia się w losowym momencie. Podczas akcji FPS jest idealnie stabilny. Praktycznie nie ważne co się dzieje nie odczuwałem spadków poprzez brak zapasu mocy zestawu. Micro stuttering występuje w momencie kiedy np stoję w miejscu lub akcja w danej grze "ucicha". Testowałem też bez vsync, limit fps, odblokowane fps, praktycznie w każdym ustawieniu jednak było to czuć. Gry które najbardziej na to cierpią i praktycznie zabierają całą zabawę z rozgrywki to:  Numer 1 - War Thunder, gram na wysokich/max ustawieniach, gra wojenna jak to wiadomo pełno akcji, wybuchów itd, fps idealnie stabilny, za to natomiast jadę pojazdem, na ekranie spokój, spadki fps do 140 z 144 co kilkadziesiąt sekund lub w dobrym okresie co kilka minut.  ( cpu 20-40% gpu 75% )  Numer 2 - Fortnite, gram na ustawieniach wydajnościowych, testowałem jednak też Direct 11 czy 12, tutaj również problem wygląda praktycznie tak samo chociaż myślę że o wiele bardziej agresywnie, spadki 1 low % z 144 na 90 itd.  Numer 3 - Valorant/League of Legends, sytuacja taka sama jak wyżej, akcja, duża ilość rzeczy dziejących się na ekranie, fps idealnie stabilny, losowe momenty i rwanie fps.  Numer 4 - Minecraft edycja z microsoft store, czuję dość częsty i mocniejszy stuttering nawet przy zmianie renderowania chunków itd. Inne gry to np:  CS2 - działa u mnie na wysokich praktycznie idealnie, nigdy nie odczułem żadnych spadków nie ważne co, Gry wyścigowe pokroju forza horizon/forza motorsport/need for speed itd ustawienia ultra bez problemów,  Rainbow Six Siege tak samo ustawienia ultra, 144 fps prawie idealnie jednak od czasu do czasu coś chrupnie. Elden Ring/Nightrein ultra 60 fps idealnie. Dodam jeszcze że podczas grania i rozmawiania jednocześnie na Discordzie problem pogłębia się/występuje częściej ( akceleracja sprzętowa wyłączona! ) Na tym zestawie nie miałem żadnego bluee screena czy losowego wyłączania kompa, jedyne co pamiętam to kilkukrotny problem z brakiem pamięci wirtualnej, udało się to naprawić poprzez powiększenie go.  Temperatury GPU to zwykle 40-60+, cpu 40-65+ stopni (bez uv np 75 w stresie podczas grania) Rzeczy jakie testowałem:  różne ustawienia BIOSU, UV, bez UV, różne ustawienia zasilania, wyłączanie, hyper threading itd itd itd... nowy bios, xmp włączony/wyłączony zmiany zarządzania energią w nvidia czy panel sterowania, odinstalowanie xbox game bar,  zmiany ustawień gry czy akceleracja gpu w windowsie,  zmiany zarządzania energią karty sieciowej i magistracji usb w menedżerze urządzeń,  wyłączenie karty sieciowej i granie na wifi a następnie wyłączenie w biosie bluetooth + wifi, granie na 1 monitorze z odpiętym całkowicie drugim,  przesłanie całej gry która powoduje problemy + shader cache na dysk NVME + fizyczne odpięcie SATA żeby na pewno nie przeszkadzał,  reset shader cache + zwiększenie rozmiaru pamięci podręcznej,  wyłączenie szybkiego rozruchu w windowsie,  różne ustawienia skalowania nvidia,  zmiana hz w klawiaturze i myszce, wyłączona izolacja rdzenia windows,  AKTUALNE USTAWIENIA BIOSU:  Włączone XMP, resizable bar, intel default power 181W, CPU LITE LOAD 15, C1E włączone, Hyper Threading włączone, E Cores P Cores itd tak samo włączone, CEP ( Current Excursion Protection) włączone (sprawdzałem z wyłączonym), reszta default praktycznie. Co mogę jeszcze zrobić, potestować żeby to naprawić? Tak jak mówię problem występował na poprzednich zestawach, od 4-5 lat posiadam ten sam RAM oraz zasilacz plus dyski, gram na 1080p w 144fps locked więc myślę że to nie wina braku mocy. Jedynie zmieniały się karty czy procesor. Można powiedzieć że problem nie jest jakoś bardzo drastyczny jednak posiadam znajomych którzy mają podobne zestawu lub lekko gorsze i nie odczuwają takiego micro stutteringu a i ja czasami mam dni gdzie wszystko działa prawie na medal, jednak następnego dnia jest 2x gorzej. Szukam rozwiązań żeby osiągnąć jak najlepszą stabilność, sprzęt wyciąga zwykłe +200/250 fps na wysokich/ultra w tych gierkach więc fajnie byłoby uzyskać płynność na tych 144 fps przy aktualnym monitorze a w przyszłości po upgrade na lepsze wyniki. Jest sens coś tam jeszcze grzebać czy może kolejny format + sterowniki gpu + chipset i wtedy testować i szukać winowajcy? Czy może jakieś konkretne ustawienia posprawdzać w biosie chociaż wątpię że jest rzecz której nie ruszałem. Dodatkowo jak sięgam pamięcią to na gorszym zestawie gdy były spadki fps to występowały one w racjonalnym momencie a w okresie spokojnym fps trzymał się stabilnie, tutaj prawie na odwrót.  Moim głównym celem jest po prostu ustabilizowanie frame time bez losowych spadków i czysta frajda w ulubionych gierkach niż jakieś wygórowane wyniki w benchmarkach. Z góry przepraszam za jakieś błędy w opisie czy ocenie sytuacji ale dopiero pierwszy raz zabieram się za diagnostykę problemów tego typu i nie ogarniam, dziękuję za pomoc i w razie pytań postaram się udzielić dalszych informacji.   
    • Jaki Linuks dla początkujących?Która dystrybucja Linuksa jest najlepsza dla osób początkujących. Czy dla komputera co ma 4 GB pamięci RAM gdyby wybrać Gnome albo KDE to czy wystarczyłoby miejsca w pamięci RAM na uruchomienie przeglądarki internetowej czy lepiej jest wybrać pulpit XFCE albo jeszcze lżejszy. Czy pulpit Cynamon jest lekki czy ciężki. Czy to złe pomysł wybierać lekkie ale mniej znane pulpity jak LXDE. Czy programy w Linuksie są pisane tylko pod konkretną dystrybucję Linuksa czy też pod konkretny pulpit KDE albo Gnome albo XFCE? Ubuntu ma taką polityke że tam muszą być tylko pakiety na darmowej licencji to tam zabraknie kodeków i ma swój rodzaj pakietów to też jest na minus. To że w Google najwięcej stron odnosi się do Ubuntu to nie znaczy że to najlepsza dystrybucja. Rozważam tylko 2 dystrybucje. Linuksa Mint albo Linuksa Debiana i taki pulpit graficzny żeby był jak najlżejszy żeby zostało coś wolnej pamięci RAM ale jednocześnie popularny żeby miał jak najmniej błędów to XFCE wydaje mi się oczywistym wyborem bez względy na to jaką bym wybrał dystrybucję Linuksa. Linuks Mint jest dużo łatwiejszy od Linuksa Debiana ale Linuks Debian jest dużo czystszym Linuksem od Linuksa Minta i dużo stabilniejszy i ma programy z w wersji ESU z długoterminowym czasem wsparcia na przykład przeglądarka internetowa Firefox. Interesuje mnie taki Linuks żeby był na zasadzie żeby zainstalować i zapomnieć i się z nim nie mordować. Co z tego że Linuks Mint jest dużo łatwiejszy od Linuksa Debiana jak Linuks Debian ma dużo więcej deweloperów i jest dużo lepiej dopracowany i stabilniejszy i jak coś będzie trudniej zainstalować to można użyć ChataGPT. Sprawdzałem różne Linuksy w wirtualnej maszynie VMWare Worsktation to sporo programów w Linuksie Mincie i tak trzeba ręcznie z konsoli za pomocą ChataGPT zainstalować i Linuks Debian oferuje dodatkowo większą stabilność. Czy da się tak Ustawić Linuksa żeby w czasie uruchamiania systemu nie trzeba było wpisywać hasła i nawet do wchodzenia do panelu sterowania i zarządzania partycjami i żeby systemowa konsola każde polecenia traktowała jako administratora tak jak to jest w Windowsie? Na naukę Linuksa najlepszy jest osobny komputer z przydzielonym całym dyskiem to nie ma takiej obawy że usunie przez pomyłkę Windowsa. Mam zainstalowanego Windowsa 10 22H2 64 bit na dysku talerzowym i tylko 8GB pamięci RAM to jest to do dupy pomysł żeby powolny dysk twardy jeszcze obciążać instalację Linuksa na VMWare Workstation. W takiej własnie konfiguracji Lnuks będzie najbardziej mulił. Czy gdybym zdecydował się na instalacje Linuksa na komputerze z 2003 roku na procesorze 1 rdzeniowym i obsługującym tylko 32 bity to czy lepszym pomysłem jest wybranie ostatniej dystrybucji Linuksa Debiana albo Minta co jeszcze obsługiwała 32 bity czy mniej znanej ale najnowszej co obsługuje 32 bity. Czy na procesorze 1 rdzeniowym muliłby YouTube gdyby na takim komputerze był zainstalowany najlżejszy możliwy graficzny Linuks. Dla Windowsa żeby oglądać bezpośrednio YouTube absolutne minimum to 2 rdzenie i 2 wątki. Czy Linuks nadaje się do codziennego użytku zamiast Windowsa. Czy MacOS jest dużo lepszy od Linuksa i czy Linuks jest tylko dlatego alternatywą dla Windowsa że jest darmowy i nie wymaga specjalnych komputerów i czy gdyby wszyscy ludzie byli bogaci to gdyby zrezygnowali z Windowsa to czy braliby tylko pod uwagę MacaOSa? Czy Linuks jest dla biednych osób i trudny terminal w Linuksie jest za kare że nie chciało się ludziom pracować i zarabiać więcej pieniędzy żeby sobie kupić lepszy komputer do najnowszego Linuksa albo komputer od MacaOSa?
    • Czy dałoby się w laptopie HP 530 8HTF12864HDY-667E1 Mobile Intel Calistoga-GME i945GME wymienić 1-rdzeniowy procesor Intel(R) Celeron(R) M CPU 530 @ 1.73GHz na 2-rdzeniowy procesor Intel Pentium Dual-Core T4200. Znalazłem zapusty laptop PP33L z popękanym i zepsutym monitorem i uszkodzoną płytą główną i 2-rdzeniowym procesorem Intel Pentium Dual-Core T4200 ale mam sprawny laptop HP 530 ale ma tylko 1-rdzeniowy procesor Intel(R) Celeron(R) M CPU 530 @ 1.73GHz i chciałbym ten procesor wymienić na 2-rdzeniowy. Oryginalnie ten laptop miał 1 GB pamięci RAM i wymieniłem RAM na 4 GB. Jaki system operacyjny najlepiej pasowałby do tego laptopa HP 530. Nie wiem jaki model ma płyta głowna z Laptopa PP33L dlatego że nie dało się tego laptopa uruchomić żeby sprawdzić w BIOSie albo w systemie. Spisałem jakieś liczby z płyty głownej tego laptopa CN-OP-132H-48643-8CB-0220-A00 DP/N OP132H BPB8C0020 002219 DA8B70-LanID GX D-VOA 94V-0 2-1 0842 E0EC 909G8222E M47 REV :  D DA0FM7MB8D0 PWB T012G REV : A00 Weźcie pod uwagę że zero to moze być duża litera o i odwrotnie.
  • Aktywni użytkownicy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...