Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
W dniu 11.01.2025 o 08:25, Winter napisał(a):

W sierpniu w tej samej firmie zaaplikowałem na pozycję na innym dziale. Miałem rozmowę i mnie zaakceptowano. Jak obecna przełożona się o tym dowiedziała to zaczęła się mocna jazda

Takie coś nadaje się hr jeśli jej nie lubisz :)

Opublikowano (edytowane)

@Bono_UG masz rację, że od tego jest urlop. Najwyraźniej mocno mi siadło na gar w tym roku, bo po powrocie do pracy bardzo szybko ponownie wiele rzeczy zaczęło mnie wyprowadzać z równowagi... 

Ja poza pracą nie mam za bardzo problemów. Żadnych życiowych dram. Autentycznie chyba mnie robota wypaliła. 

Ale ten dodatkowy tydzień L4, spędzony autentycznie w domu, naprawdę mnie psychicznie zregenerował. 

Mam w sobie pierwiastek pracoholika (i lenia). To nie jest zdrowe, ale tak już mam i zapewnienia przełożonych, że jest luz, żebym się nie przejmował w ogóle do mnie nie trafiają. 

 

Wiele osób potrafi złapać work-life balance i pewnie te osoby tego nie zrozumieją. Nie myślą o pracy przed snem czy bezpośrednio po przebudzeniu. 

 

Coraz bardziej widzę, że prędzej czy później będę musiał zacząć chodzić do psychologa, aby złapać jakieś zdrowe nawyki czy techniki relaksacyjne 😂

 

Próbowałem sportu - nie za dużo mi to daje na gar. Ostatnio wakacyjny urlop spędziłem w Tatrach wysokich i 2 dni po powrocie do pracy znów rzucałem "krzywymi". 

 

Mocno widać jak praca potrafi destrukcyjnie wpływać na stan umysłu. Już parę razy myślałem o zmianie zawodu, bo admin IT naprawdę potrafi być stresującą pracą. Niezależnie od zarobków. 

Edytowane przez michasm
  • Sad 1
Opublikowano
1 godzinę temu, huudyy napisał(a):

Takie coś nadaje się hr jeśli jej nie lubisz :)

Ona ma za duże plecy u góry. Dyrekcja ufa jej bezgranicznie.

Opublikowano (edytowane)
5 godzin temu, michasm napisał(a):

 

Wiele osób potrafi złapać work-life balance i pewnie te osoby tego nie zrozumieją. Nie myślą o pracy przed snem czy bezpośrednio po przebudzeniu. 

Nie masz wyjścia tylko się musisz tego nauczyć. Praca to takie miejsc, do którego się chodzi, żeby zarobić na swoje prawdziwe życie (utrzymanie, hobby), a nie po to żeby nią sobie zawracać głowę w czasie wolnym. Wychodzimy z pracy, przestawiam w głowie pstryczek ;) i koniec. Jak kiedyś dożyjesz tych 110 lat :D to na łożu śmierci będziesz zapewne zastanawiał się nad wieloma sprawami ale kwestia czy pracowałeś wystarczająco ciężko raczej wtedy  Ci myśli nie będzie zaprzątać ;) 

Edytowane przez Klakier1984
Opublikowano

Jak trafi się coś złożonego i interesującego to ciężko wyjść z ciągu. 

Praca, którą się lubi bywa krzyżem :E

I logiczne aspekty rozumiem oraz się z nimi zgadzam. Po prostu nie potrafię wdrożyć ich w życie. 

Opublikowano

Ktoś, kto nie przeszedł przez naprawdę stresujące środowisko pracy nie zrozumie, że czasami nie da się odciąć ot tak myśli o pracy po pracy. Z czasem się to zmienia na bazie doświadczeń, jedni uczą się, inni nie. Ja swego czasu byłem na stanowisku pod dyżurami gdzie w skali miesiąca wpadało mi tyle nadgodzin że druga wypka wpadała (która już sama w sobie małą nie była). Ale co z tego jak żyłem w ciągłym stresie że mogą zadzwonić, że muszę targać ze sobą wszędzie laptopa? W końcu przyszedł taki dzień, po weekendzie który przepracowałem cały na on callu, że poszedłem do mojego szefa rzucając wypowiedzenie. Wtedy też zrozumiałem jakie są limity mojej tolerancji na stres w pracy i odpukac, póki co przez 4 lata nie dobiłem nawet do połowy tego. 

 

Po drugiej stronie mam mojego ojca, który też pracuje w toksycznym środowisku i chodzi jak kłębek nerwów. Dobrze, że niedługo emerytura..

Opublikowano
5 godzin temu, michasm napisał(a):

 

Wiele osób potrafi złapać work-life balance i pewnie te osoby tego nie zrozumieją. Nie myślą o pracy przed snem czy bezpośrednio po przebudzeniu. 

 

Rozwiązaniem jest zmiana pracy na wymagającą mniejszej odpowiedzialności, organizowania i planowania.

To faktycznie może być wypalenie. Nie ma na to lekarstwa przy założeniu zachowania jego źródła.

5 godzin temu, Winter napisał(a):

Ona ma za duże plecy u góry. Dyrekcja ufa jej bezgranicznie.

A co to za jazdy? Czy na którymś etapie poinformowałeś ją o chęci zmiany działu/stanowiska? Czy to jej jędzowatość jest powodem tej zmiany?

Opublikowano
39 minut temu, larry.bigl napisał(a):

Ktoś, kto nie przeszedł przez naprawdę stresujące środowisko pracy nie zrozumie, że czasami nie da się odciąć ot tak myśli o pracy po pracy. Z czasem się to zmienia na bazie doświadczeń, jedni uczą się, inni nie. 

To zależy czego oczekujesz od życia. Jednym życie pod presją pasuje i śpią mimo wszystko dobrze. Inni chcą być ważni, ale psychika tego nie wytrzymuje. Inni za to wolą siedzieć w kącie i robić swoje, nawet jeśli jest to poniżej ich kompetencji. 

 

Jak kończyłem szkołę, to powiedziałem sobie, że nie chcę iść do żadnej korpo. Tam jest wystarczająco dużo szczurków, które chcą się pozagryzać, a mama szczurzyca i tak z reguły ma minimalne albo żadne pojęcie o szczurkach, co jej po klatce biegają. Dopóki szczurki są potrzebne, to są "kochane". A potem wypad :)

Opublikowano
Godzinę temu, Suchy211 napisał(a):

Rozwiązaniem jest zmiana pracy na wymagającą mniejszej odpowiedzialności, organizowania i planowania.

To faktycznie może być wypalenie. Nie ma na to lekarstwa przy założeniu zachowania jego źródła.

A co to za jazdy? Czy na którymś etapie poinformowałeś ją o chęci zmiany działu/stanowiska? Czy to jej jędzowatość jest powodem tej zmiany?

Nie informowałem jej i miała do mnie potem o to pretensje. Wiesz, że z jej perspektywy to źle wygląda, jeśli ktoś z jej zespołu chce się przenieść, bo coś musi być na rzeczy.

Opublikowano (edytowane)
7 godzin temu, Suchy211 napisał(a):

Rozwiązaniem jest zmiana pracy na wymagającą mniejszej odpowiedzialności, organizowania i planowania.

 

Niektórym to pomoże innym nie. Mam w rodzinie ciężki przypadek :E, który w ciągu 2 lat pracował w 7 różnych firmach i zawsze kończyło się tak samo - pierwsze miesiące fajnie zaraz potem niekończące się nerwy i frustracja. Bez poukładania sobie pewnych spraw w głowie i ustalenia właściwych priorytetów nie ma szans się z tego szamba wydostać.

Zawód nie do końca ma tu znaczenie. Sprzątaczka też może być wiecznie wypalona....

 

8 godzin temu, michasm napisał(a):

Praca, którą się lubi bywa krzyżem :E

 

Zgadzam się. Niby każdy mówi, że musi robić w pracy to co lubi bo przecież 1/3 dorosłego życia tam spędza tylko w pewnym momencie jak ta praca staje się całym życiem to zaczyna się robić problem. Nie żyjemy żeby pracować tylko pracujemy by żyć ;)

Ja tam wyznaje zasadę, że "to tylko praca" Zarobić jak najwięcej i jak najmniej się przy tym przejmować.

 

Gdyby ktoś mi zaoferował np 20k miesięcznie na rękę za zamiatanie to zaczynam od jutra 😅

Edytowane przez Klakier1984
Opublikowano (edytowane)
1 godzinę temu, Klakier1984 napisał(a):

Zawód nie do końca ma tu znaczenie. Sprzątaczka też może być wiecznie wypalona....

To sama prawda. Ja n początku zeszłego roku odszedłem z pracy po wielu latach. Zrobiłem to trochę instynktownie, ale czułem też spore wypalenie. Porobiłem potrzebne uprawnienia no i zacząłem nową robotę...

Oprócz fajnych godzin pracy i super współpracownika czułem się tragicznie. Odczuwałem, że wtopiłem, bo zwyczajnie gdzieś mnie ta robota uwierała. Nie mogłem spać w nocy, mimo iż nie było w niej zbyt wielu sytuacji, które mogłyby wpływać na moje słabsze samopoczucie, czy też stres.

 

Szybko zmieniłem pracę no i trafiłem teoretycznie w dziesiątkę. Zarabiam więcej niż potrafię, mówię to obiektywnie. Praca jest lekka, okazjonalnie nieco fizyczna, ale generalnie to siedzenie i notowanie oraz obserwacja stanu pewnych parametrów. No i coś dalej mnie uwiera... 

Już zacząłem się zastanowiać co jest ze mną nie tak, bo pieniądze się zgadzają, atmosfera się zgadza, dojazd mam idealny (około 7 minut autem). Ciężko mi się przestawić na 5 dniowy model pracy. Tam gdzie pracowałem tyle lat to robiłem po 12h i miałem mnóstwo czasu wolnego, sam ustalałem grafiki itp. Może to jest przyczyną niedogodności, ale cóż... Coś się w głowie musi poprzestawiać, bo nadal mam nieprzespane noce i jakieś podświadome nerwy, mimo iż nie mam czym się przejmować. 

Edytowane przez zdunzdun
Opublikowano
7 godzin temu, marko napisał(a):

To zależy czego oczekujesz od życia. Jednym życie pod presją pasuje i śpią mimo wszystko dobrze. Inni chcą być ważni, ale psychika tego nie wytrzymuje. Inni za to wolą siedzieć w kącie i robić swoje, nawet jeśli jest to poniżej ich kompetencji. 

 

Jak kończyłem szkołę, to powiedziałem sobie, że nie chcę iść do żadnej korpo. Tam jest wystarczająco dużo szczurków, które chcą się pozagryzać, a mama szczurzyca i tak z reguły ma minimalne albo żadne pojęcie o szczurkach, co jej po klatce biegają. Dopóki szczurki są potrzebne, to są "kochane". A potem wypad :)

Stres w pracy nie jest zależny od stanowiska, nie musi to być korpo z nie musi to być stanowisko dyrektora. Czynników stresujących w pracy jest mnóstwo. Może to być toksyczny szef, presja w pracy, deadline'y, fatalni współpracownicy, odpowiedzialność, przypisanie do stanowiska do którego nie mamy kompetencji przez co boimy się utraty pracy, mogą to być klienci którzy potrafią popsuć dzień. 

Nie przypisuj stresu do stanowisk kierowniczych czy korpo bo stres w pracy jest od tego kompletnie niezależny.

 

 

Bawi mnie ten stereotyp korpo, zwłaszcza wypowiedziany przez ludzi którzy nie pracowali w nich.

Pracowałem w różnych miejscach, od małych firm przez duże korpo, obecnie pracuje w drugim największym korpo w mojej branży i przez 4 lata nie zaznałem żadnego czynnika stresującego spowodowanego jak to mówisz szczurami. Atmosfera jest lepsza niż w nie jednej małej firmie.

Inna kwestią jest to, że często w tej samej firmie w dwóch różnych zespołach potrafi być skrajnie inna atmosfera. 

 

  • Upvote 2
Opublikowano
9 godzin temu, marko napisał(a):

Jak kończyłem szkołę, to powiedziałem sobie, że nie chcę iść do żadnej korpo. Tam jest wystarczająco dużo szczurków, które chcą się pozagryzać, a mama szczurzyca i tak z reguły ma minimalne albo żadne pojęcie o szczurkach, co jej po klatce biegają. Dopóki szczurki są potrzebne, to są "kochane". A potem wypad

Dziwne, te duże "korpo" to prawie jak "przedszkola dla dorosłych", jak nie chcesz brać udziału w wyścigu to cieszysz się życiem i robisz swoje.

 

2 godziny temu, Klakier1984 napisał(a):

Gdyby ktoś mi zaoferował np 20k miesięcznie na rękę za zamiatanie to zaczynam od jutra 😅

A ja nie bo taka praca właśnie dosłownie zabiera 1/3 życia. 

  • Upvote 1
Opublikowano
W dniu 16.01.2025 o 07:39, zdunzdun napisał(a):

Praca jest lekka, okazjonalnie nieco fizyczna, ale generalnie to siedzenie i notowanie oraz obserwacja stanu pewnych parametrów. No i coś dalej mnie uwiera...

Nuda?

Zbyt lekka praca też potrafi siąść na głowę. Najgorzej jak nie ma się nic do roboty, siedzisz cały dzień i tylko odliczasz sekundy do końca. Miewam okresy mniejszego obciążenia i bywa to mocno męczące, ciężko się zebrać żeby pchnąć robotę do przodu. Przy lekkiej presji mimo wszystko łatwiej się zmobilizować, zwłaszcza jak jest jasno określony cel.

23 godziny temu, Klakier1984 napisał(a):

Ale jak głowa by podczas takiej roboty odpoczęła ;)

O ile to przerwa od innych rzeczy. Pomyśl, że robisz to samo machanie miotłą dzień w dzień, rok po roku.

Z punktu widzenia zestresowanego pracownika biurowego, taka praca wydaje się zbawieniem, ale nie czarujmy się monotonia w końcu też dobije.

 

Głowa niby odpocznie, ale w końcu zacznie się nudzić i może zacząć roztrząsać różne problemy.

  • Upvote 1
Opublikowano

Kobiety nie nadają się na funkcje kierownicze. W zeszłym roku przyszła Czeszka na stanowisko szefa regionalnego. Wczoraj się dowiedziałem, że awansik dostała jedna Polka. Już nawet nie chodzi o charakter tej Polki i jej zachowanie, ale głównie o kompetencje. To jest jakaś tragikomedia. Laska ma plecy, bo jej facetem jest Holender, Side Manager na firmie. Przez takie zagrywki ludzie fiągle rezygnują. W październiku był spory odpływ. Ja też już się rozglądam za inną pracą. 

Opublikowano

A czy ja gdzieś i kiedykolwiek twierdziłem, że jest sprawiedliwość?

Opublikowano (edytowane)
19 godzin temu, Bono_UG napisał(a):

Nuda?

Zbyt lekka praca też potrafi siąść na głowę. Najgorzej jak nie ma się nic do roboty, siedzisz cały dzień i tylko odliczasz sekundy do końca. Miewam okresy mniejszego obciążenia i bywa to mocno męczące, ciężko się zebrać żeby pchnąć robotę do przodu.

 

 

ooo otóż to... Ja przychodzę bardziej zmęczony od nic nie robienia, niż jak pracuję normalnie. Jeszcze 8h to jakoś to idzie przeżyć(już się przyzwyczaiłem) ale przed nowym rokiem, akurat trafiło mi się 12h nic nie robienia, oglądałem tuba ale ileż można, na forum nonstop też siedzieć jest ciężko ... i wróciłem do domu webany bardziej niż koń po westernie... 

Jako też długo robiłem na tzw. fizycznym stanowisku i sobie nie wyobrażałem że tzw. umysłowi mogą się zmęczyć w pracy... no ale jednak się myliłem. Jak to w takich firmach bywa, zawsze fizole myślą że umysłowi wuja robią, w sumie można tez tak powiedzieć ale też nie do końca bo jednak stanowisko do stanowiska nie podobne... Wszystko fajnie wygląda jak się stoi z boku i przygląda, i mówi się sobie ale gość ma fuchę... ale jak się pozna co tak naprawdę robi to później sobie człowiek myśli że był w strasznym błędzie, już mnie tak dwa razy wypłaciło i jak nie poznam kto co ma do roboty to nie oceniam, bo się idzie strasznie przejechać.

 

18 godzin temu, Winter napisał(a):

Kobiety nie nadają się na funkcje kierownicze. 

Powiem Ci że się nadają, tylko to musi być kobieta która na takim stanowisku nie znalazła się przypadkiem, ale niestety w 99% tak właśnie się dzieje.

Edytowane przez AndrzejTrg
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
W dniu 16.01.2025 o 07:55, larry.bigl napisał(a):

Bawi mnie ten stereotyp korpo, zwłaszcza wypowiedziany przez ludzi którzy nie pracowali w nich.

Pracowałem w różnych miejscach, od małych firm przez duże korpo, obecnie pracuje w drugim największym korpo w mojej branży i przez 4 lata nie zaznałem żadnego czynnika stresującego spowodowanego jak to mówisz szczurami. Atmosfera jest lepsza niż w nie

Ano. Dla mnie też praca w "korpo" to najlepsze doświadczenie zawodowe, jakie mnie spotkało. Święty spokój, kultura i brak niespodzianek. Kwestia korpo i branży.

W dniu 16.01.2025 o 06:50, Klakier1984 napisał(a):

Zgadzam się. Niby każdy mówi, że musi robić w pracy to co lubi bo przecież 1/3 dorosłego życia tam spędza tylko w pewnym momencie jak ta praca staje się całym życiem to zaczyna się robić problem. Nie żyjemy żeby pracować tylko pracujemy by żyć 

Ja tam wyznaje zasadę, że "to tylko praca" Zarobić jak najwięcej i jak najmniej się przy tym przejmować.

Robienie w pracy tego, co się lubi i znajduje się w kręgu zainteresowań powoduje właśnie, że spędzanie ten 1/3 życia jest o wiele przyjemniejsze. Nie musi on od razu stać się życiem. Jest też taki moment kiedy człowiek woli oddać te, dajny,  20% (kwestia indywidualna dla każdego) zarobkó właśnie za zdorwą atmosferę w pracy.

W dniu 17.01.2025 o 09:57, Winter napisał(a):

Kobiety nie nadają się na funkcje kierownicze. W zeszłym roku przyszła Czeszka na stanowisko szefa regionalnego. Wczoraj się dowiedziałem, że awansik dostała jedna Polka. Już nawet nie chodzi o charakter tej Polki i jej zachowanie, ale głównie o kompetencje. To jest jakaś tragikomedia. Laska ma plecy, bo jej facetem jest Holender, Side Manager na firmie. Przez takie zagrywki ludzie fiągle rezygnują. W październiku był spory odpływ. Ja też już się rozglądam za inną pracą. 

Jeden patologiczny przykład to nie jest dobry sposób na wyciąganie ogólnych wniosków. Doświadczona polska menagerka ponownie szufladkuje ludzi ludzi, tym razem ze względu na płeć? Przykre. Dziwne, ale u nas jest nieco kobiet na wysokich stanowiskach i jakimś dziwnym trafem działa to bez zastrzeżeń. Podpisałbym się pod tym:

15 godzin temu, AndrzejTrg napisał(a):

nadają, tylko to musi być kobieta która na takim stanowisku nie znalazła się przypadkiem

Czyli znowu kwestia dojrzałości organizacji i jakości procesu rekrutacyjnego. Jeśli polecam kogoś do firmy, z automatu mam zakaz udziału w rekrutacji. Ów osobę oceniają osoby, które nawet nie wiedzą, że to ktoś z polecenia. Jak odpadnie, to na takich samych zasadach, jak każdy i mówi się trudno.

Edytowane przez Karister
  • Like 2
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano
W dniu 9.01.2025 o 10:26, indexinfio napisał(a):

Cześć,

 

Korzystaliście kiedyś? Jak to w praktyce wygląda?

Tak  korzystałem w zeszłym roku a dokładnie w sierpniu ..... ale tylko 28dni .... w tym roku będzie już  3 pełne miesiące  :D ... i nie mam wyrzutów sumienia  jak by ktoś pytał .

 

Pracuje w  korpo pierdolniku  już 18 rok  tak wiem podchodzi to pod patologię i to mocno ,no ale   ...  ogólnie   zdrowie dopisuje  na chorobowe  prawie nie chodże ,ale  po takim czasie   pracy w jednej firmie  czuć  niechęć , wypalenie   czasami wręcz obrzydzenie   ludźmi i obyczajami panującymi w  firmie  .

Jak to w korpo   wszystko musi być na wczoraj a  dowiadujesz się o tym  jutro ze to mega pilne  ,planowanie jakiegoś urlopu  to istna komedia .Wpiszesz w kalendarz  termin  niby ok ...ale za 3 dni już  dzwonią /pytają  czy  nie przesuniesz UW  o tydzien bo pilny temat ... idziesz na rękę  zmieniasz termin ,za dwa dni to samo  ze jednak było by lepiej   jak byś  ten urlop wziął   2 tyg wcześniej .... itp itd  i koniec konców  planowany UW  na lipiec  bierzesz w październiku  :P  To taki lajtowy przykład .

Dla tego  z przyjemnoscią udałem się w sierpniu do lekarza   psychiatrii   który już na dzien dobry  zaproponował mi  miesiąc wolnego  jak tylko powiedziałem gdzie i ile pracuję .Wizyta 250zł  chwila bardzo przyjemnej i rzeczowej rozmowy  i 4 tyg  odpoczynku od wariatkowa .

 

Nie wiem dla czego i z jakiego powodu miał bym mieć  wyrzuty sumienia  jak  moi  przełożeni , szefowie itp itd  notorycznie  odwiedzają   psychiatrę i miesiącami siedzą na L4  pracując  jednocześnie zdalnie z domu . Jak to się mówi przykład idzie z góry

 

 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Dwa tygodnie temu wróciłem do pracy, bo już mnie błagali, żeby wrócić - zbyt dużo ludzi siedzi na mentalu w firmie i to są jednak koszty. Niektórzy po rok lub nawet dwa lata. Szczerze to trochę żałuję, że wróciłem. Zaczęło się znowu udawanie miłych i standardowo moja przełożona zaczęła wymyślać kolejne rzeczy do roboty. Ona szuka wyrobników po prostu, przychodzi do pracy na 2-3 godziny i idzie sobie do domu i zdalnie "pracuje" z domu. Zrobiła sobie zespół kilku podpierdalaczy, żeby czuwali nad wszystkim, jak jej nie ma. Dzisiaj przychodzi do mnie, że trzeba wprowadzić modyfikację do End of Day report. Że ma być bardziej szczegółowo opisany, bo dyrekcja tamto i sramto. Szlag mnie trafia kolejny raz, bo w ciągu kilku miesięcy potrafiła zmieniać wersję wielokrotnie. Nie cierpię ludzi, którzy ciągle zmieniają wersję. Na koniec jeszcze zaleciła korzystanie z ChatGPT przy tworzeniu raportów. Roześmiałem się po prostu. Lata nauki, kursów, tego sramtego i mam się posiłkować AI, bo ona z tego korzysta? Komedia.

Opublikowano (edytowane)
8 minut temu, Winter napisał(a):

Dwa tygodnie temu wróciłem do pracy, bo już mnie błagali, żeby wrócić - zbyt dużo ludzi siedzi na mentalu w firmie i to są jednak koszty. Niektórzy po rok lub nawet dwa lata. 

Na mentalu? Chodzi Ci o L4 na gar? 

Rok lub nawet 2 na L4? Poza kilkoma wyjątkami można jedynie 6 miesięcy być na L4. 

Jakie to są koszty? Od 34 dnia L4 za wszystko płaci ZUS. 

Edytowane przez michasm

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...