Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
41 minut temu, Jaycob napisał(a):

A dziś wystarczy, że gra wymaga trochę cierpliwości

Wymaga trochę cierpliwości? Raczej wymaga skilla.  

14 minut temu, Stjepan napisał(a):

Ja nie lubię i nie gram w soulslike głównie przez walkę, nie chcę mi się marnować życia, na walkę, wolę walkę w starym stylu, tak samo wolę apteczki i checkpointy zamiast ognisk itd. 

Całkowicie się z Tobą zgadzam - gra ma bawić a nie frustrować! Gry ewoluują od wielu lat, i przyjęło się że gracz ma na ogół albo dostępny przystępny poziom trudności "dla casuali", ale wybór takowej - chcesz się męczyć to się męcz na HARDzie, ale daj żyć innym - tyle że soulsy złamały tą zasadę. Jej klony również ją łamią. Ja też nie jestem w stanie grać w te souls-like podobne, bo jak widzę że cały gameplay znowu opiera się na tych kontrach/blokach/unikach/odskokach/okienkach itd. to mnie normalnie uj strzela. 

  • Like 1
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
20 minut temu, ODIN85 napisał(a):

Nie nie wymaga skila a cierpliwości. Jak wbijesz odpowiednio dużo leveli to boss pada bez skila.

Słyszałem o tej Twojej "taktyce" na gry typu souls-like - grindowanie godzinami levelu na randomowych mobkach, żeby potem móc sobie poradzić z jakimkolwiek bossem. Nie no rewelacja po prostu, fun jak cholera tracić 10-15-20 czy cholera wie ile godzin na bezmyślny grind, żeby móc ukończyć grę. 

Żal by mi było czasu. 

5 minut temu, Stjepan napisał(a):

Ja wolę bossa zabijać turowo to mój ulubiony sposób walki.

Wykorzystując do tego dostępne umiejętności, z wykorzystaniem pole walki i dostępnych warunków, a nie "okienek parowania" 8:E

 

Wczoraj nawet oglądałem jedną streamerkę, którą obserwuję od czasów kiedy zrobiła trylogię Xeno. Biedna tak się męczy w Clair że masakra, ginie non-stop bo kompletnie nie wychodzą jej uniki/parowania, ludzie jej piszą żeby obniżyła poziom trudności do minimum i omijała wszystkich pobocznych bossów, ale ona chyba już obniżyła...

Edytowane przez Element Wojny
  • Like 1
Opublikowano

Próbowałem grać w soulsy,ale odbijałem się od nich jak piłeczka pingpongowa, jak półtorej roku temu, pojąłem o co tam chodzi, to jak przedtem wszystkie gatunki gier mnie nudziły i nie dawały frajdy, to właśnie w soulsach odkryłem i rozpaliłem tą gasnąca iskierkę gejmera. Teraz świata po za soulsikami nie widzę. Każdy człowiek jest inny, jedni lubią w kółko mashować bezmyślnie jeden guzik, jedni lubią wyzwania, a jeszcze inni są popierdzieleni i podchodzą do bossa po 40 razy 🙂. Każdemu nie dogodzisz 🙂 

Opublikowano

Akurat grind na pierwszych mobkach w Dark Souls 1 wspominam znakomicie. A to dlatego, że nie rozumiałem tej gry, a klimat był świetny. I uczyłem się na nich wszystkiego. Zachodzenia od tyłu, walki w zwarciu (most), parowania - bo są najprostsi do tego. Ale potem jak ogarniasz co robić, to już problemu nie ma. Znacznie gorzej było z bossami, unikaniem ich ciosów, więc wspomagałem się niestety poradnikami :( choć nie przy każdym, ale przy pierwszym czy Ornsteinie tak.

  • Like 1
Opublikowano
2 minuty temu, ODIN85 napisał(a):

Każdy soulslike zajmował mi 40-50h. Ty liżąc ściany grasz dłużej w byle singla:E

Tak, tyle że ja to robię w ramach zabawy wynikającej z czystej chęci odkrycia wszystkiego, a nie dlatego że w innym wypadku nie byłbym w stanie ukończyć gry, bo nie dałbym rady przejść kolejnego "bossa". 

3 minuty temu, AndrzejTrg napisał(a):

Próbowałem grać w soulsy,ale odbijałem się od nich jak piłeczka pingpongowa, jak półtorej roku temu, pojąłem o co tam chodzi, to jak przedtem wszystkie gatunki gier mnie nudziły i nie dawały frajdy, to właśnie w soulsach odkryłem i rozpaliłem tą gasnąca iskierkę gejmera. Teraz świata po za soulsikami nie widzę. Każdy człowiek jest inny, jedni lubią w kółko mashować bezmyślnie jeden guzik, jedni lubią wyzwania, a jeszcze inni są popierdzieleni i podchodzą do bossa po 40 razy 🙂. Każdemu nie dogodzisz 🙂 

I normalnie bym Ci powiedział - nie widzę problemu, dla każdego coś dobrego, baw się dobrze! Tyle że ja w takie coś nie zagram, bo te gry albo nie mają niższego poziomu trudności, ale ten "niższy" jest dla mnie i tak barierą nie do przejścia. Elden Ring przykładowo - jak usłyszałem że fabułę piszę Martin to byłem wniebowzięty, potem jednak jak zobaczyłem że to souls-like to cała radość poszła w piz...du, ale mimo tego i tak spróbowałem - no i skończyło się po chyba 20-30 minutach. Gameplay kompletnie nie moja bajka, i skoro tak się męczyłem z jakimiś randomowymi mobkami to nie widziałem sensu kontynuować do momentu spotkania bossa, bo musiałbym chyba jakichś trainerów używać żeby jakiegokolwiek przejść. 

 

Opublikowano
7 minut temu, ODIN85 napisał(a):

Ale ja i tak mam z tego satysfakcję że poszło dalej:E

Trainer i jazda. Ja tak przechodziłem Clair Obscur, bo w nosie miałem farmienie wszystkiego, żeby w walkach mieć na późniejszych etapach jakąkolwiek szansę, albo żeby walka nie trwała godziny przez niskie obrażenia po atakach, za to chciałem poznać do końca historię :)

  • Haha 1
Opublikowano

Widzę temat Soulsów nie stygnie, niczym porozmieszczane na mapie ognis.... eeee. :E Jeśli ktoś nie lubi takich rozwiązań, jest to w pełni zrozumiałe. Równocześnie - nie twierdząc, że ktoś tak robi - nie łączmy takich gier z frustracją. To nie jest ich motor napędowy. Sam nie gram w Soulsy, bo lubię się wkurwiać przy TV i sobie okazyjnie rzucić padem. Wręcz przeciwnie, jest pewien górny poziom wyzwania, którego staram się nie przekraczać. Przykładowo sporo produkcji wymagających określonej zręczności to całkiem nie moje klimaty (jakieś Super Meat Boye czy inne Ninja Gaideny), bo ja tej zręczności i refleksu nie posiadam. I nie wymaga ich większość Soulsów. Sekiro jest tutaj wyraźnym wyjątkiem. Wymagają za to cierpliwości, wyciągania wniosków, poznania zasad panujących w tym świecie/movestu przeciwników i wykorzystywania wszystkiego co może pomóc w walce. Wtedy jest łatwiej. Czy łatwo? To już rzecz względna, postrzegana indywidualnie. Nie ma sensu kruszyć o to kopii.

 

Tak czy inaczej duża popularność soulsopodobnych tworów wyraźnie sugeruje, że to nie jest ściana nie do rozbicia i coś co ludzi odrzuca. Czy to się komuś podoba czy nie. A wrzucanie na siłę tych elementów do innych gier, gdzie kompletnie się nie sprawdzają, to rzeczywiście bardzo słaby trend. Czego przykładem są choćby Jedi Survivor/Fallen Order - gry, które znacznie lepiej sprawdziłyby się w standardowej konwencji, znanej z Outcast czy Academy. 

  • Like 1
  • Upvote 1
Opublikowano

@Element Wojny Dlatego mi jak gameplay nie odpowiada to nawet gry nie dotykam. Akurat to że soulsy nie mają poziomu trudności jest jedną z dużych zalet, ponieważ ta gra Cię uczy, a jak ktoś Cię bije to nie oznacza że gra ma przesdzony poziom trudności, tylko że Ty jesteś daremny i całe giercowanie wyłączyło myślenie i przyzwyczaja co raz bardziej do prowadzenia za rączkę. A jak w soulsach myślisz, analizujesz swoje błędy to ta gra się staje "prosta" i powtórzę jak Cię zwykłe moby biły w ER to znaczy że przyzwyczaiłeś się do rozrywki nie wymagającego myślenia i dlatego mashowanie bezmyślnie jednego przycisku w soulsach nie działa 🙂 ER jest akurat najgorszym początkiem aby poznawać mechaniki soulsów, tam masz za dużo możliwości i możesz odbić się w momencie jak pójdziesz na trudniejszy teren, ale z drugiej strony możesz lizać początek i przelevelować postać że bossy to są popierdółki i trafisz tak naprawdę na 3-4 głównych bossów którzy robią i pokazują jak to powinno wyglądać. 

  • Upvote 1
Opublikowano
20 minut temu, ODIN85 napisał(a):

Nie jesteś cierpliwy i tyle jak się poddajesz po 30minutach.

Bo ja mam gdzieś cierpliwość do takiego gameplaya - uderzenie/unik/kontra/odskok/uderzenie/kontra/unik i tak jedziesz panie w dowolnej kolejności każdego po kolei. Dupa nie fun. 

  • Like 1
Opublikowano
13 minut temu, AndrzejTrg napisał(a):

Akurat to że soulsy nie mają poziomu trudności jest jedną z dużych zalet, ponieważ ta gra Cię uczy, a jak ktoś Cię bije to nie oznacza że gra ma przesdzony poziom trudności, tylko że Ty jesteś daremny i całe giercowanie wyłączyło myślenie i przyzwyczaja co raz bardziej do prowadzenia za rączkę.

To ja już wolę taką skalę trudności w turówce, gdzie muszę planować z wyprzedzeniem każdy ruch i przewidywać posunięcia przeciwnika/moje słabości które wykorzysta, a nie naciskać przyciski na czas - bo do tego te całe soulsy się sprowadzają. 

  • Like 1
  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
2 godziny temu, Stjepan napisał(a):

Ja nie lubię i nie gram w soulslike głównie przez walkę, nie chcę mi się marnować życia, na walkę, wolę walkę w starym stylu, tak samo wolę apteczki i checkpointy zamiast ognisk itd. 

Spoko, rozumiem, jak Ci nie leży ten typ walki i checkpointów, to po co się męczyć. Tylko że właśnie dobrze, że mamy wybór: są gry z apteczkami, quicksave’ami i klasycznym systemem, i są takie, które idą w soulsowe inspiracje.

Granie ma bawić - także spoko. Tylko że nie wszystkich bawi to samo. :D  Dla jednych spokojna rozgrywka, "cozy games", dla innych wyzwanie. Na szczęście jedno nie wyklucza drugiego.

2 godziny temu, Element Wojny napisał(a):

Wymaga trochę cierpliwości? Raczej wymaga skilla.  

Całkowicie się z Tobą zgadzam - gra ma bawić a nie frustrować! Gry ewoluują od wielu lat, i przyjęło się że gracz ma na ogół albo dostępny przystępny poziom trudności "dla casuali", ale wybór takowej - chcesz się męczyć to się męcz na HARDzie, ale daj żyć innym - tyle że soulsy złamały tą zasadę. Jej klony również ją łamią. Ja też nie jestem w stanie grać w te souls-like podobne, bo jak widzę że cały gameplay znowu opiera się na tych kontrach/blokach/unikach/odskokach/okienkach itd. to mnie normalnie uj strzela. 

Skill też, wiadomo, ale bez cierpliwości daleko nie zajedziesz.

Soulsy uczą trochę innego podejścia - nie żeby być ninja na reflexie (poza Sekiro), tylko raczej czytać ruchy, wyczuwać rytm, poznawać system. Trochę jak uczenie się gry w bijatyki.

A skill też się buduje - nie każdy rodzi się z timingiem na parry w palcach. :E 

 

Problem w tym, że nie każda gra musi mieć poziomy trudności. Soulsy od początku były projektowane jako konkretne doświadczenie - surowe, ale sprawiedliwe.

I to nie one złamały jakąś zasadę - po prostu postawiły na inne podejście. Tak samo jak np. roguelite’y czy stare platformówki. Nie każdemu siądzie, ale są też setki innych gier, które grają wg innych reguł.

Edytowane przez Jaycob
  • Like 1
Opublikowano (edytowane)

Co do soulslike to nie raz pisałem, że nie jestem mistrzem ale czasem lubię pograć w takie gry i przeszedłem kilka gier, nawet tych słabszych jakościowo. 

Tylko ja sobie nie utrudniam gry, a ułatwiam jak mogę, grindować nie muszę, rzadko to robiłem, chyba, że chcę wbić poziom przed bossem mając już sporo dusz, które nie chcę stracić po zgonie na bossie, albo dropię matsy na upgrade broni, to jedynie gdzie czasem coś pobije, ale to nie jest tak potrzebne. 

Od tego mamy łuk, by sobie zlurować moby albo je zabić z dystansu, przed bossem często można przywołać NPC lub inną formę- Elden Ring i Lies of P mamy do pomocy duchy, to nie są pomoce gdzie siądę w kącie i to coś za mnie ubije, tak to nie działa, ale ułatwia przyjmując kilka razów od przeciwnika, ja mam w tym czasie czas na łyk estusa- flaszeczka z leczeniem, albo obejście od tyłu, z boku i ciachanie ile wlezie, gdy wezmę aggro na siebie muszę wtedy wykazać się unikami, parowaniem czy blokowaniem mając tarczę i to jest właśnie mój sposób na "granie w soulsy", choć są gry gdzie nie ma tego typu pomocy i trzeba radzić sobie w innym sposób, np w Steel Rising można było rzucać bombami, kilka bomb i bossowi zostawało malutko HP albo padał, no co ubity? Działa- problem z głowy i lecim dalej, tak zrobiłem z kilkoma bossami, gierka ogólnie prosta, tylko jednego bossa powtarzałem, reszta za 1 razem, ale to moja wina, zagapiłem się. Warto dodać, że korzystanie z npc na bossach podwyższa HP bossowi, więc to też nie zawsze musi być dobre, ale w DS1 wraz z panem Cebulą ubiłem Flipa i Flapa za 2 razem, Cebula zrobił sporo dobrego, ale nawet z nim nie było tak prosto, tam podstawą była tarcza artoriasa, choć nie pamiętam czy już ją miałem czy dopiero potem ją stworzyłem. 

Ogólnie nie jestem wielkim fanem soulslike i mnie też denerwują wszelkie te soulslike, ileż można tego męczyć, dlatego np nie wyskoczyłem z forsy na widok panienki w Stellar Blade, może kiedyś się zagra ale na łatwym.

 

Jak mam spore problemy z bossem, to włączam YT szukam jak "Zwykły", a nie jakiś speedruner ubija bossa, i wtedy widzę np w którym kierunku i kiedy lepiej zrobić unik, jak oglądam z boku taki gameplay to go analizuję i potem staram się go rozszyfrować grając samemu, to też potrafi pomóc, nie mam na myśli jakiś glitchy czy innych ułatwień, które np stosuje speedruner. Jak mam go bić z pół dnia, to ja bym rzucił w cholerę taką grą, to żadna przyjemność ubić bossa za 100 razem, to raczej męczarnia, a nie satysfakcja. Dlatego jak widzę, że nie radzę sobie to szukam wszelkich porad jak to co opisałem z YT, bo nie będę tracić czasu na kolejne godziny frustracji, które po takim czasie można dostać.  Gra wymaga cierpliwości do pewnego momentu, bo bicie bossa z 4-5 godzin to nie można mówić o cierpliwości, bo to już podchodzi pod masochizm! 

 

Warto też rozróżnić pewne gry soulslike a gry rytmiczne, do których można by zaliczyć Sekiro czy właśnie Clair Obscure, bo to nie są typowo soulslikowe gry. 

 

koniec offtopu. 
 

edit:
Dodam, że raz czy dwa razy nagrałem swoje walki z bossem, to potem zamiast na YT, to samemu rozszyfrowywałem gdzie popełniłem błąd i tak z boku lepiej mi odgadnąć te wszelkie ruchy przeciwnika, jestem wzrokowcem i takie podejście do rozszyfrowania przeciwnika jest dla mnie łatwiejsze niż samemu bijąc i padając co chwila gdzie często nie zdążymy nawet zareagować i potem nie wiemy co się stało, że tak to określę. Dla mnie jest to szybsze i lepsze rozpracowywanie bossa niże po raz n-ty iść i walić w "ścianę" i czasem załączyć "frustrację" zamiast satysfakcji z bicia/ubicia drania. 

Edytowane przez Reddzik
  • Like 1
Opublikowano (edytowane)
2 godziny temu, Element Wojny napisał(a):

To ja już wolę taką skalę trudności w turówce, gdzie muszę planować z wyprzedzeniem każdy ruch i przewidywać posunięcia przeciwnika/moje słabości które wykorzysta, a nie naciskać przyciski na czas - bo do tego te całe soulsy się sprowadzają. 

No i to zrozumiałe, lubisz inne mechaniki lub inne rozwiązania co do walki. Mimo wszystko twierdzenie, że Soulsy sprowadzają się do wciskania przycisków na czas, to bardzo krzywdzące uproszczenie. Tutaj tak samo wykorzystujesz słabości przeciwnika, obserwujesz jego ruchy, aby zaatakować w odpowiednim momencie. Wykorzystujesz wsparcie duchów/NPC, odporność lub jej brak na określone statusy (żywioły, trucizny, krwawienie, etc.). Czym to się różni od setek innych, szeroko rozumianych gier zręcznościowych, gdzie unikało się w taki czy inny sposób ataków przeciwnika, czekając na swoją szansę na atak? Przecież takie rozwiązania mają korzenie w produkcjach powstałych długo, długo przed Soulsami.

54 minuty temu, Reddzik napisał(a):

Tylko ja sobie nie utrudniam gry, a ułatwiam jak mogę, grindować nie muszę, rzadko to robiłem, chyba, że chcę wbić poziom przed bossem mając już sporo dusz, które nie chcę stracić po zgonie na bossie, albo dropię matsy na upgrade broni, to jedynie gdzie czasem coś pobije, ale to nie jest tak potrzebne. 

W tym rzecz, grind w tych grach bywa mocno opcjonalny. Eldena przykładowo można przejść lecąc tylko głównym wątkiem Legacy Dungeons + jakieś dodatowe zwiedzanie. Kończy się grę na takim poziomie, że końcowi bossowie nie będą już wielkim problemem. Naprawdę mocni zawodnicy są całkowicie opcjonalni. Mechanik ułatwiających rozgrywkę jest w tych grach sporo. Elden sprzedał się w 30 milionach kopii nie dlatego, że jest mokrym snem masochistów. Można spokojnie założyć, że większość ludzi jednak aż takiego wyzwania nie lubi, szukając głównie funu. Wnioski są chyba oczywiste.

Edytowane przez Vulc
  • Upvote 1
Opublikowano
2 godziny temu, Element Wojny napisał(a):

To ja już wolę taką skalę trudności w turówce, gdzie muszę planować z wyprzedzeniem każdy ruch i przewidywać posunięcia przeciwnika/moje słabości które wykorzysta, a nie naciskać przyciski na czas - bo do tego te całe soulsy się sprowadzają. 

Dokładnie, dlatego lubię turówki, możesz się odpowiednio przygotować, planować kolejny ruch przeciwnika, wszystko po woli po kolei, tak samo lubię apteczki i quick save kiedy chcę w grach FPS, checkpointy też mnie denerwują bo często są rozsiane po mapie nieudolnie, za rzadko. 

  • Upvote 1
Opublikowano

Moim z wyboru już praktycznie nie ma jeśli chodzi o gry akcji TPP, coraz gorzej jest też z platformówkami, no i każda nowa metroidvania to soulsvania. Dopiero gdzieś daleko majaczy lekkie odwrócenie tego trendu (pojedyncze zapowiedziane slashery oraz strzekanki TPP). 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...