Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
Godzinę temu, voltq napisał(a):

Jak piszesz o Rosji to jakbyś nie zauważył to tam jest dyktatura i może sobie wprowadzić takie przymusowe prawo które zwiększy mu dzietność 

Oj, właśnie myślę, że nie za bardzo można. Dyktatura nadal ma pewne ograniczenia. To tak jak z Chińczykami, którzy rozwijają ekologię, żeby im się obywatele nie zbuntowali.

Edytowane przez Kamiyanx
Opublikowano
Godzinę temu, voltq napisał(a):

Jak piszesz o Rosji to jakbyś nie zauważył to tam jest dyktatura i może sobie wprowadzić takie przymusowe prawo które zwiększy mu dzietność 

I dlatego Rosja 2-3 lata temu powołała instytut do opracowania sztucznego łona?

  • Upvote 1
Opublikowano
37 minut temu, Kamiyanx napisał(a):

Oj, właśnie myślę, że nie za bardzo można. Dyktatura nadal ma pewne ograniczenia. To tak jak z Chińczykami, którzy rozwijają ekologię, żeby im się obywatele nie zbuntowali.

Na pewno każdy system ma ograniczenia , ale może sobie zrobić cos takiego , tak samo jak teraz wysyła masę ludzi na bezsensowna śmierć

Opublikowano
2 godziny temu, voltq napisał(a):

(...)

Jak piszesz o Rosji to jakbyś nie zauważył to tam jest dyktatura i może sobie wprowadzić takie przymusowe prawo które zwiększy mu dzietność 

I co jeszcze, może każe kobietom rodzic tylko zdrowych chłopców? To tak nie działa, bo jakby działało to by nie mieli kryzysu demograficznego. 

  • Confused 1
Opublikowano
7 minut temu, Henryk Nowak napisał(a):

I co jeszcze, może każe kobietom rodzic tylko zdrowych chłopców? To tak nie działa, bo jakby działało to by nie mieli kryzysu demograficznego. 

A czy ja napisałem że tak jest czy że tak może zrobić , przeczytaj jeszcze raz bo masz problem ze zrozumieniem tekstu bracie

Opublikowano (edytowane)
Godzinę temu, trepek napisał(a):

I dlatego Rosja 2-3 lata temu powołała instytut do opracowania sztucznego łona?

Jedno nie wyklucza drugiego. Do tego opcja naturalnego wspierania narodu jest już teraz.

10 minut temu, Henryk Nowak napisał(a):

I co jeszcze, może każe kobietom rodzic tylko zdrowych chłopców? To tak nie działa, bo jakby działało to by nie mieli kryzysu demograficznego. 

I dlatego płodzi się na masę. Bo procent zawsze odpada.

 

 

Ja jestem w stanie uwierzyć, że część ruskich nawet będzie chciała wesprzeć w taki sposób rassije. Pytanie jak to ma wyglądać od strony finansowej. Dzieci kosztują.

Edytowane przez crush
Opublikowano

 

Ciekawy wywiad, facet wnioskuje że |Elon jest Neonazista który chce  w USA utworzyć Technodyktaturę, przynajmniej przejęcie Kanady jak i Grenlandii jest w statucie grupy nenoonzistów do której bodajże należy Elon Musk.

 

 

Opublikowano (edytowane)

Akurat ruskie to nie będą mieć nigdy problemu z demografią bo jak nawet okręg moskiewski czy petersubrski nie da przyszłych obywateli bo tam żyją już młodzi na modłę zachodnią, to rosja ma 80% terenów z ludnością mieszaną i azjatycką gdzie naturalnie jest przyrost. Na marginesie to co wy uważacie, że oni wysyłają na front dzieciaki z Moskwy albo St. Petersburga? :) Oczywiście, że nie - idzie mięso armatnie z Azji... W 1945r. te Niemki i Polki to gwałciła totalna, pijana azjatycka swołocz. Tylko oficerowie byli z większych miast. Niestety kacapctwo nigdy nie będzie miało problemu z demografią. Problem Ukrainy jest taki, że to jest walka Dawida z Goliatem. Ukraina jest 28 razy mniejsza od rosji i ma 4 razy mniejszą ludność. Nawet jakby przyrost był w identycznym tempie to i tak rosja będzie miała 4xwięcej... A nie liczę satelickich państw gdzie też może rosja rekrutować.

 

putler to jest po prostu zwykły bandzior. Taki odważny to mógł zadrzeć z Chinami albo nawet Indiami, ale on i jego poprzednicy zawsze rzucali się na słabszych. A do tego Załenski ma 100% racji, że nie można im za grosz ufać. Co było z nami? Przecież ZSRR podpisało tajny pakt, żeby nas napaść. Do ostatniej chwili mało kto się spodziewał, że nam wepchną nóż w plecy. Zostaliśmy zaatakowani przez Niemcy to stalin już osłabione państwo zaatakował ze wschodu.

Edytowane przez hubio
  • Confused 1
Opublikowano
33 minuty temu, hubio napisał(a):

to rosja ma 80% terenów z ludnością mieszaną i azjatycką gdzie naturalnie jest przyrost.

80% Rosjan mieszka w części europejskiej, 74% w miastach. Z demografią mają problem już od dawna.

 

34 minuty temu, hubio napisał(a):

Akurat ruskie to nie będą mieć nigdy problemu z demografią

Rosję trapią dokładnie te same bolączki co Zachód w kwestii dzietności.

 

35 minut temu, hubio napisał(a):

idzie mięso armatnie z Azji

Idzie ten, kto chce zarobić duże pieniądze. Tyle materiałów z martwymi Rosjanami i gdzie ci sami Azjaci wśród nich?

 

Rozkład ludności Rosji:

GKpeunkW4AAvDXT.jpg

 

 

  • Upvote 2
Opublikowano (edytowane)
10 godzin temu, TheMr. napisał(a):

Szkoda mi się rozpisywać. Żyj dalej w alternatywnej rzeczywistości. 

Tylko, że on dobrze napisał. To Ty żyjesz w alternatywnej rzeczywistości. Co z tego, że EU da kasę na czołgi i inne rzeczy, bo gdzie to kupi? Fabryki w EU to słabizna, ale cóż, lepiej było dawać przez dziesięciolecia na socjal zamiast zbrojenie się.

Ukraina dawno już przegrała. Nie dojdzie do żadnego kompromisu. Putin chce ich zniszczyć do zera.

image.thumb.png.1f79ceaf1415888e0a5a41da1803c9cb.png\

 

Ukraińcy uciekają z regionu Kurskiego, a Ruscy ich masakrują. Tzw "taktyczny" odwrót. Porzucić wszystko i uciekać na piechotę. Zostawili masę sprawnego (ukrytego i nie tylko) sprzętu, który ruskie drony niszczą w tej chwili. Trup z niebieską taśmą ściele się tam gęsto.

 

W długoterminowych wojnach nie liczy się PKB kraju, a zdolności produkcyjne i możliwości wypełniania strat.

Edytowane przez King Arthas
Opublikowano (edytowane)
2 godziny temu, hubio napisał(a):

Akurat ruskie to nie będą mieć nigdy problemu z demografią.

Nawet prychłem. Ty sam sobie wymyślasz te idiotyzmy?

Spójrz w dane i przestań pierniczyć głupoty. Wtf.

 

Mam wrażenie, że ten użytkownik ma chyba dużo problemów ostatnio, bo IQ jakby ubyło.

Edytowane przez Kamiyanx
  • Confused 1
  • Upvote 6
Opublikowano
14 godzin temu, MaxaM napisał(a):

Jeśli mają taką przewagę, to czemu nie przejadą Ukrainy jak walcem i zakończą wojnę, tylko siedzą w miejscu od 3 lat przepalając drugą połowę sprzętu ZSRR i wyniszczając własną gospodarkę? To jest przewaga książkowa aby prowadzić skuteczną ofensywę. Rosja już od jakiegoś czasu zdała sobie sprawę, że nie może wygrać militarnie tego konfliktu. Czeka co zawirowana przyszłość przyniesie. A wycofanie się nie wchodzi w grę, bo tam głowy polecą i duma nie pozwala.

Rosja wyslała na front już 1.5 mln żolnierzy. Nie mają pieniedzy,zeby na froncie było wiecej ludzi.

Opublikowano
Godzinę temu, King Arthas napisał(a):

Ukraińcy uciekają z regionu Kurskiego, a Ruscy ich masakrują. Tzw "taktyczny" odwrót. Porzucić wszystko i uciekać na piechotę. Zostawili masę sprawnego (ukrytego i nie tylko) sprzętu, który ruskie drony niszczą w tej chwili. Trup z niebieską taśmą ściele się tam gęsto

Pokaż ten zniszczony Ukraiński sprzęt, była tylko jedna zasadzka, gdzie ruskie wysadzili most i tam zniszczono kilkanaście sztuk różnego sprzętu dronami i faktycznie załogi porzuciły sprzęt, bo straty w sile żywej były niewielkie

  • Upvote 2
Opublikowano

Nie zainteresowało was że w kwestii Ukrainy nie tylko polska prawica jest sceptyczna ale również i głosy na lewicy? A ślepo zapatrzone w Ukraine jest tylko obóz obecnie rządzący? 

 

Opublikowano

Zdzisiu, ale co to ma wspólnego z obecną wojną i kogo to obchodzi? bo nas Polaków interesuje najbardziej, że Ukraina powstrzymuje i wykrwawia ruską armię 1000 kilometrów od naszej granicy ;) Ale pewnie nie odpiszesz, ani nie zrozumiesz tego.

  • Upvote 5
Opublikowano (edytowane)
9 godzin temu, King Arthas napisał(a):

Ukraina dawno już przegrała. Nie dojdzie do żadnego kompromisu. Putin chce ich zniszczyć do zera.

Ehh i ciągle ta sama śpiewka już od 2 lat ;) 

3 dniowa operacja, koniec wojny w 24h, Ukraina przegrała, będzie cała zniszczona - a lata lecą ;) 

Edytowane przez MaxaM
  • Upvote 2
Opublikowano
8 godzin temu, Kamiyanx napisał(a):

Nawet prychłem. Ty sam sobie wymyślasz te idiotyzmy?

Spójrz w dane i przestań pierniczyć głupoty. Wtf.

Proponuję mniej żarliwości. Hubio nie pisał o cyferkach , tylko bardziej o zdolności do zasilania armii ludźmi. I w takim kontekście dobrze napisał, już pomijając nawet potencjalne zasoby ludzkie u sojuszników. Uważasz inaczej - dołączysz szybko do grupy Marcelich.

 

Popatrz na sztandarowy przykład czyli Koreę Południową. Cyferki od dość dawna tragiczne. Rozwój kraju dużo lepszy niż naszego przy lepszych cyferkach. 

  • Thanks 1
Opublikowano

Nie no, co Wy!

 

Miller by przecież nigdy w życiu nie był pro-rosyjski! Przecież on był za wejściem do NATO i EU i w ogóle. To autorytet i mędrzec przecież. Nie poznaliście go po tym jak kończy?

Opublikowano

Łukasz Rogojsz, Interia: Jesteśmy zwolennikami rozejmu, ale nie ustąpimy ani o krok z naszych żądań. Chyba tak można najkrócej opisać odpowiedź Władimira Putina na amerykańsko-ukraińską propozycję 30-dniowego zawieszenia broni.

 

Michał Kacewicz: - To jest typowa odpowiedź w stylu Putina. Nie mówimy twardego "nie", ale obwarowujemy to tyloma warunkami, co do których nie ustąpimy ani na milimetr, że w zasadzie i tak wiadomo, jakie jest stanowisko Rosji.

 

Putin ucieka od odpowiedzi?

 

- Gra w swoją grę. Wie, że warunki, które stawia, są nieakceptowalne dla Ukrainy. Wie też, że Amerykanom bardzo spieszy się z zakończeniem wojny. Dodając jedno do drugiego Putin chce, żeby amerykańska presja znowu przeszła na stronę Ukrainy, żeby to znowu Ukraina była tym złym, który chce dalej walczyć. Mówiąc wprost: Putin chce, żeby Trump pomógł mu złamać Ukrainę albo złamał ją za niego.

 

Bo już raz to zrobił, chociaż na zaledwie kilka dni?

 

- Sytuacja przy stole negocjacyjnym była, jest i będzie nierozerwalnie związana z sytuacją na froncie. A sytuacja na froncie jest taka, że Rosja ma obecnie wyraźną przewagę. Dla Kramla istotne jest zwłaszcza to, co dzieje się w obwodzie kurskim. Oddziały ukraińskie się stamtąd wycofują, a Putin triumfuje, że dotrzymał obietnicy przepędzenia Ukraińców z rosyjskich ziem. To dlatego pojechał do obwodu kurskiego i pokazał się w mundurze, by budować opowieść o wyzwoleniu kawałka Rosji spod ukraińskiej okupacji. Dlatego też w rozmowie z Trumpem opowiadał o okrążeniu sił ukraińskich. To ten "wielki-mały" sukces Putina, który będzie sprzedawał, jako wielkie zwycięstwo.

 

Ofensywa w obwodzie kurskim była jednym z największych atutów Ukrainy w ewentualnych rozmowach pokojowych z Rosją. Dlaczego tak łatwo się go pozbywają?

 

- Zakładam, że nie jest to efekt wyłącznie rosyjskiej presji militarnej. Być może to efekt ustaleń z Amerykanami? Jednak nawet jeśli tak jest, to Kijów ogromnie ryzykuje. Oddaje swoją kluczową kartę przetargową w rozmowach z Rosją. Operacja sił ukraińskich w obwodzie kurskim militarnie nie stanowiła żadnego zagrożenia dla Rosji, ale miała wielkie znaczenie propagandowe i wizerunkowe. Była cierniem w oku Putina i to cierniem, który bardzo mu doskwierał.

 

Tyle że Putina to nie zadowoli, a tym bardziej nie ściągnie do stołu negocjacyjnego. Jedynie zachęci go do jeszcze mocniejszego dociśnięcia Ukraińców na froncie.

 

- Lista warunków Rosji jest dużo dłuższa niż odzyskanie pełnej kontroli nad obwodem kurskim. Kreml nie zrobił ani kroku w tył wobec swoich wyjściowych żądań. Co więcej, domaga się uznania rosyjskiej kontroli nie tylko nad terenami, które Rosja kontroluje, ale też nad tymi, których w wyniku walk nie udało jej się zdobyć. Putin chce pełnej kontroli nad czterema wschodnimi obwodami Ukrainy: chersońskim, donieckim, ługańskim i zaporoskim.

 

Wołodymyr Zełenski nigdy się na to nie zgodzi.

 

- I właśnie o to chodzi Putinowi. Stawia abstrakcyjne żądanie, wie, że Ukraińcy nie mogą się na nie zgodzić, ale wie też, że Amerykanie będą na Kijów naciskać, bo interesuje ich zakończenie wojny bez względu na koszty. W końcu to nie oni je poniosą. A łatwiej Amerykanom naciskać na słabszą Ukrainę niż silniejszą Rosję. Z kolei rosyjska dyplomacja będzie przekonywać Amerykanów i świat, że Ukraina znowu blokuje osiągnięcie trwałego pokoju.

 

- Druga sprawa, że Putin zgodzi się na pokój tylko w dwóch wariantach. Pierwszy - gdy Rosja jednoznacznie przegra tę wojnę i będzie zmuszony uznać tę porażkę. Drugi - gdy osiągnie wszystkie założone przed rozpoczęciem wojny cele. I do jednego, i do drugiego jest dzisiaj Rosji bardzo daleko.

 

- Jednocześnie lista żądań Rosji wcale nie kończy się na zdobyczach terytorialnych. Kreml chce też całkowitej demilitaryzacji Ukrainy i porzucenia przez nią aspiracji do członkostwa w NATO. Do tego żądają przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich, żeby móc siać polityczny ferment w Ukrainie, zdestabilizować władze państwowe, a w miarę możliwości doprowadzić do zmiany ekipy Zełenskiego na ekipę przychylniejszą Rosji bądź przynajmniej na ekipę słabą i rządzącą chaotycznie.

 

 Jakby tego było mało, Rosja będzie domagać się też wpływu na kwestie kulturowe i językowe - np. zapisanie ochrony języka rosyjskiego w ukraińskiej konstytucji. To są rzeczy z pozoru nieważne, zwłaszcza dla Amerykanów, ale na nich Kreml planuje budować długofalowo i zapewnić sobie w ten sposób wpływ na wewnętrzne sprawy Ukrainy. W późniejszym czasie Rosja mogłaby to wykorzystać np. do dezintegracji Ukrainy czy organizowania nowych majdanów albo antymajdanów.

 

To wszystko stanowisko Putina. Stanowisko Trumpa jest natomiast dużo prostsze: koniec wojny tu i teraz. On chce politycznego sukcesu w ciągu pierwszych 100 dni swojej drugiej kadencji. Jeśli Putin będzie go zwodzić i grać na czas, to Trump się wkurzy.

 

- Tak, Putin prędzej czy później wkurzy Trumpa. I co z tego? Rosja to nie Ukraina, Stany Zjednoczone nie mają narzędzi wpływu, żeby docisnąć Kreml do ściany.

 

Co ze "straszliwymi sankcjami", którymi odgraża się Trump?

 

- To słowa i tylko słowa. One nic nie kosztują, a dobrze brzmią w telewizji. Przynajmniej dopóki Kreml nie powie: sprawdzam.

 

Po trzech latach wojny Ameryka jest już wobec Rosji bezzębna?

 

- Ameryka jako sama Ameryka - tak. Stany Zjednoczone mają dużo mniejsze możliwości uderzenia w Rosję niż Unia Europejska, bo relacje gospodarcze między Ameryką i Rosją były znacząco mniejsze niż między UE i Rosją. Amerykanie uderzyli tam, gdzie mogli, czyli zwłaszcza w sektor bankowy i finansowy, ale wiele więcej zrobić już w kwestii sankcji nie są w stanie. Zwłaszcza, że w Rosji nadal działa kilka wielkich amerykańskich koncernów - m.in. Philip Morris czy PepsiCo - a Trump nie zmusi ich do opuszczenia tamtejszego rynku, bo nie chce iść na wojnę z wielkim biznesem.

 

Czyli Trump może sobie tylko pogadać?

 

- Mógłby zagrozić Rosji, gdyby zmontował globalną koalicję zdolną wpływać na światowe ceny ropy i światowy handel tym surowcem. Tyle że to wymagałoby ułożenia się z Arabią Saudyjską i wieloma innymi państwami.

 

Montowanie koalicji nie jest najsilniejszą stroną Trumpa. Delikatnie mówiąc.

 

- Tu dochodzimy do kolejnego celu Rosji, a więc spychania Ameryki do kąta, na margines. Putin chce odizolować Stany Zjednoczone i ma na tym polu już bardzo znaczące dokonania - z powodu Rosji Amerykanie konfliktują się z Europą, odstraszają swoimi działaniami sojuszników w basenie Pacyfiku, szantażują dla własnych korzyści napadniętą Ukrainę. W ciągu dwóch miesięcy Ameryka przestała być dla świata wiarygodna jako sojusznik. Już samo to jest wielkim zwycięstwem Rosji i Putina.

 

Trump i jego otoczenie tego nie widzą? Nie widzą, że postawili na złego konia i na tym tracą?

 

- Trump bardzo dużo zainwestował politycznie i wizerunkowo w Putina. Wielokrotne komplementowanie Putina i Rosji, mówienie o zaufaniu, o dobrych intencjach Kremla - to wszystko są dla amerykańskiej administracji potężne koszty w przypadku zaostrzenia linii wobec Rosji.

 

Przecież mówimy o Trumpie - polityku, który może wyjść do dziennikarzy i powiedzieć, że nie pamięta, jak chwalił Putina i mówił, że mu ufa. Tak samo, jak nie pamiętał, że nazwał Zełenskiego dyktatorem.

 

- Jasne, może się tak stać. Jednak uważam, że chimeryczność, emocjonalność i nieprzewidywalność administracji Trumpa są pozorne. Za tą fasadą kryje się konkretna wizja świata, w której Rosję trzeba wyciągnąć z międzynarodowej izolacji, Ameryka układa się tylko z wielkimi graczami, a światowy porządek ustala tzw. koncert mocarstw, czyli Stany Zjednoczone, Chiny i Rosja. Przy tej wizji świata dla Trumpa bardzo niewygodny byłby sojusz z Ukrainą - zresztą Trump i jego otoczenie nie lubią Zełenskiego i mu nie ufają - czy konieczność przeproszenia się z Europą.

 

Putin chce zniszczyć Trumpowi tę wizję świata?

 

- Nie wiem, czy zniszczyć, bo powrót do koncepcji "koncertu mocarstw" jest celem również dla Kremla. Jednak dzięki temu Putin wie, że ma na Trumpa haka, że może uderzyć go tak, żeby mocno zabolało. Dlatego Rosja gra na izolację Ameryki, na jej osamotnienie. Przynętą jest właśnie obietnica realizacji wizji świata rządzonego przez wielkich graczy, na której zależy Trumpowi i jego politycznemu otoczeniu.

 

Minęły raptem dwa miesiące prezydentury, a Putin już ograł Trumpa?

 

- Nie wiem, czy już go ograł, bo minęło za mało czasu, żeby ocenić chociażby to, czy samotność Ameryki jest kwestią przesądzoną i jakie będzie mieć konsekwencje. To nadal może się zmienić, jeśli nowa administracja skoryguje swoją politykę. W Europie, mimo rozgoryczenia i nieufności, wiele państw nadal powitałoby Amerykę z otwartymi ramionami, gdyby zechciała wrócić do stołu i grać z UE w jednej drużynie. Pełnego zaufania do Stanów Zjednoczonych już nie będzie, ale Trump zostałby przyjęty.

 

 Z kolei Putina irytuje w Trumpie jedna rzecz: jego nieprzewidywalność. Irytuje go na różnych poziomach - od poszczególnych decyzji do tego, że utrudnia Kremlowi prowadzenie długoterminowych kalkulacji. Putin wie, że ma mało czasu, że okno możliwości, jakie stwarza prezydentura Trumpa, ma określoną datę ważności. W wymiarze średniookresowym Putin ma czas do końca kadencji Trumpa, czyli cztery lata, a w krótkookresowym tego czasu jest jeszcze mniej, bo półtora roku - do wyborów uzupełniających do Senatu. Albo do pierwszej poważnej wolty Trumpa.

 

Co Putin myśli o Trumpie, co myślą o nim kremlowskie elity władzy?

 

- Dla kremlowskiej propagandy Trump to "nasz człowiek w Waszyngtonie", bo ma podobną wizję świata co Rosja. W tym kontekście jego prezydenturę rosyjskie media przedstawiają jako sukces Kremla. Jednak Putin nie może przestawić propagandowej wajchy z dnia na dzień po dekadach kształtowania umysłów Rosjan tak, żeby Zachód i Amerykę postrzegali jako egzystencjalnego wroga.

- Z kolei rosyjska elita władzy ma bardzo ograniczone zaufanie do Trumpa. To ludzie wywodzący się z wywiadu i służb specjalnych, dzieci "zimnej wojny", które doskonale pamiętają nie tylko pierwszą kadencję Trumpa, ale wszystkie próby amerykańsko-rosyjskiego resetu, podejmowane przez amerykańskich prezydentów w ostatnich dekadach - od Busha, przez Clintona i Obamę, na Trumpie kończąc. Całe ich polityczne i zawodowe życie to walka z jednym, dziejowym wrogiem: Ameryką i Zachodem. Oni nie rozpływają się nad Trumpem, a już z pewnością nie ufają mu bezrefleksyjnie.

 

Nie kupił ich komplementami o pokonaniu Napoleona i Hitlera? Wizja resetu z Ameryką i powrotu do "koncertu mocarstw" też ich nie przekonała?

 

- To są cyniczni i bezwzględni gracze, którzy naprawdę potrafią grać w swoją grę. Doskonale wiedzą, że Trump ma interes w przymilaniu się do Rosji. Chce odciągnąć Rosję od Chin, bo sam szykuje się do strategicznej konfrontacji z Pekinem.

 

Trump nie zdoła wbić klina między Moskwę i Pekin?

 

- Nie ma na to szans. Chiny są dużo solidniejszym i ważniejszym partnerem dla Rosji niż Ameryka kiedykolwiek może się stać. Kreml będzie ten temat rozgrywać dla swojej korzyści i wyciśnie z tego, ile się da, ale Trump jest tutaj bez szans. Chiny są długofalowym, strategicznym partnerem Rosji. Chociażby z uwagi na to, że są to podobne modele władzy, podobne modele korupcyjne na wielu poziomach państwa. Poza tym, w Chinach władza nie jest ograniczona czasowo - chińska elita będzie rządzić, dopóki nie wydarzy się jakaś rewolucyjna katastrofa. Podobnie wygląda to w Rosji. Dlatego Kreml może polegać na chińskiej władzy i zakładać długofalowe cele w ramach dwustronnej współpracy. Ze Stanami Zjednoczonymi w najlepszym razie Rosja ma do wykorzystania najbliższe cztery lata.

 

A reset w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, o którym w ostatnich tygodniach mówili najbliżsi współpracownicy Trumpa? Ile jest warty dla Kremla?

 

 To dla Kremla cenne narzędzie wpływu, ale nic więcej. Rosjanie wykorzystają to przeciwko Ameryce i przeciwko administracji Trumpa. Będą sukcesywnie dążyć do izolacji Stanów Zjednoczonych i skłócenia ich z dotychczasowymi, domyślnymi sojusznikami. Poza tym, Kreml na pewno będzie starał się wyjść z izolacji międzynarodowej. Relacje ze Stanami Zjednoczonymi i negocjacje pokojowe z Ukrainą będą wehikułem do powrotu na światowe salony, ale też do wyjścia z kluczowych sankcji. Rosyjska gospodarka mocno krwawi, a ponieważ Rosja nadal zamierza prowadzić konfrontacyjną politykę wobec Zachodu, potrzebuje gospodarczego oddechu, nowych źródeł finansowania, rozwoju technologii, powrotu przynajmniej w niektórych obszarach gospodarki do normalnych relacji ze światem. Trump może im to dać, a raczej: może zostać wykorzystany do osiągnięcia tego.

 

Co z samym Putinem? Może sobie pozwolić na zakończenie wojny w Ukrainie czy, patrząc szerzej, wojny z Zachodem? Politycznie i gospodarczo przestawił Rosję całkowicie na realia państwa wojennego.

 

- Tu nie ma już powrotu do normalności, do tego, co było przed wojną. Ta lokomotywa za bardzo się już rozpędziła. Oczywiście w perspektywie średniookresowej, zakładając wyjście Rosji z zachodnich sankcji, możliwe byłoby lekkie złagodzenie realiów gospodarki wojennej. Myślę jednak, że do tego nie dojdzie. Tym bardziej, że Rosja nie osiągnęła na Ukrainie żadnego ze swoich wyjściowych celów, a nadal chce je osiągnąć i będzie do tego dążyć w najbliższym czasie metodami dyplomatyczno-wojskowymi. Jeśli nie przyniosą skutku, będzie kontynuować działania polityczno-wojskowe na Ukrainie. Na tym też jednak nie poprzestanie. Kolejnym celem jest destabilizacja i dezintegracja Europy Środkowo-Wschodniej.

 

Ostatnio wielkie emocje wywołały informacje o potężnych siłach rosyjskich gromadzonych na północ od państw bałtyckich. Putin ma już na oku "kolejną pozycję w menu"?

 

- Formowanie wielkiego zgrupowania na wschód od Helsinek to odpowiedź na rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię. Jednak próby wywierania przez Rosję nacisku na wschodnią flankę NATO będą mieć miejsce cały czas. Niezależnie od tego, że dzisiaj Rosja nie jest w żaden sposób gotowa do starcia z NATO czy nawet prowadzenia jakichkolwiek działań zaczepnych poza Ukrainą.

 

Czego powinniśmy się spodziewać?

 

- Prób nacisku na kraje bałtyckie, kraje nordyckie, Polskę, Rumunię. Będą to próby dezintegracji politycznej, dezinformacji, akcji sabotażowych-dywersyjnych. Wszystko to będzie sprzężone z presją militarną, przy czym nie jest ona równoznaczna z natychmiastową inwazją.

 

Ile czasu daje sobie Putin na zrobienie kolejnego kroku po Ukrainie? Wśród zachodnich analityków i ekspertów jest duży rozstrzał w ocenach - od roku do czterech, może pięciu lat.

 

- Jestem przeciwnikiem takiego wróżenia z fusów. Zadecyduje o tym mnóstwo czynników - od sytuacji społecznej, demograficznej i gospodarczej w Rosji, przez relacje Rosji ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami czy sytuację w innych zapalnych regionach świata, na tym, czy Europa zdoła odbudować swój przemysł zbrojeniowy i potencjał militarny skończywszy. Zresztą nawet tu lista się nie kończy, bo kluczowy będzie wynik wojny w Ukrainie, a także to, czy przebudzona militarnie i geopolitycznie Europa zechce namieszać Putinowi w jego strefie wpływów.

 

Jak miałaby to zrobić?

 

- Uderzając w interesy Rosji - zarówno te wewnętrzne, jak również rozsiane po rosyjskiej strefie wpływów, czyli w państwach satelickich. Jak pokazała historia Związku Radzieckiego, Rosja jest podatna na wewnętrzną dezitnegrację wywołaną błędami i klęskami w imperialnej polityce. Tak, jak obecnie rosyjska propaganda wpływa na politykę państw demokratycznych, tak państwa demokratyczne mogłyby wpływać na sytuację w Rosji, gdyby się poważnie i bez lęku za to wzięły. Gdyby wszystkie te działania się na siebie nałożyły, poważnie oddaliłyby widmo rosyjskiej inwazji na Europę.

 

Faktem jest jednak, że Putin, pchnąwszy Rosję na wojenne tory, gra teraz też o swoją głowę. Dobrze podsumował to w zeszłym roku w wywiadzie dla Interii były dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt: "Putin jest i pewnie do końca swoich rządów pozostanie prezydentem wojny, który jest w stanie rządzić jedynie w sytuacji powszechnej wojennej mobilizacji".

 

- Zgadzam się z tą diagnozą, Putin jest prezydentem wojny, a nie pokoju. W Rosji od lat mamy do czynienia z postępującą militaryzacją życia. Nie mówię tu tylko o rozbudowie przemysłu zbrojeniowego czy mobilizacji do armii, ale o militaryzacji świadomości rosyjskiego społeczeństwa i rosyjskiej elity władzy.

 

Co to konkretnie znaczy?

 

 

- To znaczy, że Rosja przyzwyczaiła się już do nowej, wojennej rzeczywistości. Społeczeństwo zastraszone przez służby, ogłupione propagandą i kupione transferami socjalnymi zaakceptowało nową drogę. Dzisiaj w Rosji nie ma bezrobocia, a ci, którzy poszli na wojnę albo pracują na rzecz przemysłu obronnego żyją bardzo dobrze. Zwłaszcza na rosyjskiej prowincji i w biednych regionach kraju jest to ogromna zmiana jakościowa na plus. Jednak powrót ogromnej liczby żołnierzy kontraktowych do domów, zwłaszcza na prowincji, mógłby zdestabilizować kraj.

 

- Rosyjska elita, po początkowym szoku wywołanym zachodnimi sankcjami i odebraniem ich luksusowego stylu życia, też odnalazła się w rzeczywistości państwa wojennego. Za swoje straty dostała od Putina coś w zamian, a więc możliwość zarabiania na wojnie. No, więc zarabia i żyje po królewsku jak na realia państwa wojennego. Putin ma jej poparcie i spokój.

 

- Gospodarczo, społecznie i politycznie wszystko przez te trzy lata ułożyło się w Rosji już na tyle, że zawrócenie z tej drogi jest niemożliwe. To byłoby potężne ryzyko dla Putina i kremlowskiej wierchuszki. Ryzyko, którego nie warto podejmować i którego Putin podejmować nie chce. On jest przekonany, że ta droga to droga do wielkości Rosji. Dla nas, dla Zachodu, to bardzo zła perspektywa. Rosja stała się kalką Związku Radzieckiego, a my cofnęliśmy się do czasów "zimnej wojny". Pamiętajmy jednak, że Rosja może funkcjonować, jako państwo i społeczeństwo zmilitaryzowane, jak niegdyś Związek Radziecki. Niekoniecznie w stanie nieustannej wojny, ale za to w ciągłej konfrontacji, wyścigu zbrojeń. Już raz tak było, a koszty takiego wyścigu przygniotły Moskwę i rozsadziły imperium. Teraz też tak będzie.

 

https://wydarzenia.interia.pl/ukraina-rosja/news-wielkie-zwyciestwo-rosji-nad-trumpem-putin-potrzebowal-dwoch,nId,7931832

 

 

 

 

 

  • Upvote 2
Opublikowano (edytowane)
1 godzinę temu, adashi napisał(a):

Proponuję mniej żarliwości. Hubio nie pisał o cyferkach , tylko bardziej o zdolności do zasilania armii ludźmi.

No i oba stwierdzenia są błędne. To nie jest tak, że sobie Putin może ogłosić pobór i wszyscy ładnie, pięknie pójdą xD Nie robi tego, żeby nie stracić władzy.

Demografia też leży i kwiczy. To wy właśnie żyjecie w jakimś sci-fi, że dyktator coś powie, a owieczki grzecznie pójdą. Uja pójdą właśnie. 

Edytowane przez Kamiyanx
Opublikowano

Jak najbardziej możesz funkcjonować w takim przekonaniu. Ani mnie, ani jak sądzę nikomu innemu na forum nie będzie to przeszkadzać.

 

Rosyjskie społeczeństwo jest bardzo daleko od stopnia zmilitaryzowania jaki występuje choćby w Izraelu. Rezerwy są w tym zakresie gigantyczne. Na razie nie mają potrzeby ogłaszania nadzwyczajnego poboru. Nie zanosi się także na to, aby szybko to nastąpiło. Ale jeśli się taka potrzeba pojawi, to nastąpi.

 

Osoby forumowe spodziewające się kłopotów natury demograficznej w przypadku rosyjskiej armii będą przeżywać kolejne zadziwienia podobnie jak nasz tutejszy Wielki Tropiciel Rosyjskich Agentów.

  • Like 1
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...