Skocz do zawartości

Przyczyny czemu nie chcesz dzieci  

58 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czemu nie chcesz dzieci?

    • Nie mam kasy
      0
    • Nie mam mieszkania
      5
    • Nie z takimi kobietami jakie dzisiaj są wychowywane
      13
    • Nie podoba mi się sytuacja w kraju (polityka, lekarze NFZ, emerytury, słaby dostęp do żłobków) i na świecie (ewentualna wojna, stres)
      10
    • Bo tak mi wygodnie i odwalcie się
      21
    • Inne (napiszę odpowiedź)
      9


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
1 godzinę temu, Keller napisał(a):

Gdy 2% dzieci może mieć wady to dużo, a gdy podaje się liczby homo nawet do 10% to wtedy że to taka mniejszość, że nie warto się tym zajmować i niech cierpią :) 

Jeśli dobrze pamiętam to 2% to tyle ilu księży Watykan przyłapał na pedofilii. Pytanie ilu jest tych, o których Watykan nie wie.

 

Ale na podstawie tych 2% mniej więcej równa jest szansa na posiadanie dziecka z wadami jak goszczenie na kolędzie księdza aktywnego pedofila, o którym wie Watykan, i który przyszedł z ministrantami. 

 

Edytowane przez michasm
Opublikowano (edytowane)

Bardziej trafnie będzie powiedzić, że 2% szans na burzę w dniu jutrzejszym to małe ryzyko, a 2% szans na to że jutro wybuchnie Yellowstone to duże ryzyko.

Tak samo małym ryzykiem jest że na 2% dziecko będzie albinosem a dużym, że będzie ślepe albo bez rąk.

Edytowane przez Suchy211
Opublikowano

Mam jedno, a drugie w drodze, ale wypowiem się na przykładzie moim i mojego otoczenia. 

Akurat z najbliższymi znajomymi jest sprawa prosta. 

Oprócz jednego kumpla lubiącego wypić i dobrze się pobawić, który sam stwierdził już lata temu (obecnie ma 31) że nie chce z nikim być na stałe i mieć dzieci to w zasadzie wszędzie te dzieci się pojawiły.

Prawdziwym problemem jednak był w ogóle fakt zajścia w ciążę. Tzn nie wiem, czy moje pokolenie jest takie kulawe, ale wygląda to bardzo słabo. 

Mój bliski przyjciel stara się z żoną od kilku lat. Pobrali się w 2020 i gdzieś rok po ślubie zaczęli się starać. Kilka lekarzy, dziesiątki badań i różnych porad, a efekt? Kiedy udało się zajść jego żonie w ciążę i nawet donosić to w szpitalu okazało się, że nagle serce małej stanęło... Teraz znowu zaszła, ale po kilku miesięcach poronienie. 

 

Ja z żoną bez żadnych problemów z minimalnym nakładem starań doczekaliśmy się naszego Kuby. Kolejne podejścia skończyły się poronieniem. Lekarz, który nas prowadził, stwierdził że to u ludzi w naszym wieku (wtedy odpowiednio 29 żona i ja 30) to standard i 1 na 6 ciąży się tak kończy. 

Bliski kolega z pracy miał mieć bliźniaki. Tak do połowy ciąży wydawało się wszystko ok, nagle okazało się, że jedna będzie miał wodogłowie, potem doszedł rozszczep kręgosłupa itp. Jedna z dziewczynek od razu zmarła, druga od pół roku leży pod respiratorem i nie jest w stanie samodzielnie oddychać. 

 

Trzem innym bliskim znajomym udało się bez większych problemów, mimo wszystko spory % tych sytuacji jak widać jest na minus. 

 

Oczywiście materialne kwestie mają tu znaczenie spore, ale nie zapominajmy, że standard życia mamy nieporównywalnie wyższy niż kiedyś, a rodzi się nas coraz mniej i to jest trend całego zachodniego świata. Chcemy mieć wygodne życie, bez stresu, bez zobowiązań i na możliwe najwyższym poziomie. 

Mam wrażenie, że upatrywanie problemu tylko i wyłącznie w kwestiach materialnych jest błędem. 

 

Jeszcze taka istotna kwestia. Dziecko to spory nakład pracy, skupienia się na dziecku, spędzania z nim czasu, wieczne niewyspanie przez milion nieprzespanych nocy itp, ale człowiek jakoś z czasem zmienia swoje podejście. 

Teraz kiedy mam trochę czasu dla siebie i nie ma wokół małego to jest mi dziwnie. Normalnie jakoś, aż nie mam co z sobą zrobić 😅

 

 

  • Upvote 1
Opublikowano

Generalnie upraszaczajac jak sie da - potomstwo swoje splodze jak wyprowadze sie z tego kraju - zlepionego z (ekhem) i rzadzonego przez fajnopolacki motłoch. Wtedy bede ze spokojem patrzyl jak dorastaja w normalnosci i smial sie z reszty ówczesnych "rówieśników" jaki los w obecnym kraju sami sobie zgotowali

 

A to w sumie juz nie tak odlegla przyszlosc

Cudna jest to wizja 😇

Opublikowano
16 godzin temu, Kamiyanx napisał(a):

W odpowiedziach nie widzę braku baby. Mnie jedna rzuciła i chyba nie mam psychy próbować z kolejną. Giniemy, cześć.

Ja po latach samotności niespecjalnie sobie radziłem emocjonalnie ze związkiem i było mi bardzo przykro jak się skończył. 

Ogólnie randkowanie było dla mnie dużym obciążeniem psychicznym. 

Bardzo mi przeszkadzał lęk przed odrzuceniem. 

 

Wziąłem się w garść i odpaliłem tindera. Na nic nie liczyłem. Szybki seks nigdy mnie nie interesował, ale postawiłem sobie wyzwanie robienia 2 randek tygodniowo. Nie ważne czy z tą samą osobą czy nie. Nic tam nie robiłem. Spędzałem czas. Popełniałem błędy i się błaźniłem. Początkowo mocno to przeżywałem i przed każdą randką pytałem sam siebie po co ja sobie to robię. 

 

Ale po kilku tygodniach lęk znikł. Stało się to naturalne i zacząłem się spotykać z mniejszą ilością dziewczyn, ale udawały mi się dłuższe znajomości. 

 

Kiedyś do związków podchodziłem bardzo emocjonalnie. Teraz jestem mocno zdystansowany i ewentualne "rzucenie mnie" traktuję jako coś normalnego, a nie koniec świata, o którym myślę latami. 

 

Nie spotykam się z byle kim. Jestem wybredny. Ale fajnie mieć się do kogo poprzytulać. Chyba nasze psychiki tego potrzebują. 

  • Upvote 1
Opublikowano (edytowane)
55 minut temu, michasm napisał(a):

Nie spotykam się z byle kim. Jestem wybredny. Ale fajnie mieć się do kogo poprzytulać. Chyba nasze psychiki tego potrzebują. 

Niektórzy jednak twierdzą, że nie potrzebują. Czy faktycznie tak jest i wierzą w to całym sobą? Długi temat. Ja wiedziałem, że będę szukał do skutku. Po rozpadzie 6-letniego związku w wieku 36 lat (wypalenie, rozstaliśmy się w zgodzie) zacząłem szukać. Zdarzyło się poznać podczas samotnego spaceru w górach atrakcyjną kobietę, która według niektórych tutaj powinna spłonąć na stosie, bo otwarcie mówiła, że na pewno nigdy nie chce dzieci. Ale finalnie po poszukiwaniach na tinderze i fb randki udało się poznać jedną taką (z fb randki), po niecałych 3 latach niedawno się pobraliśmy, bo w sumie od pierwszych miesięcy wiedzieliśmy, że to będzie to. W takim wieku i po różnych doświadczeniach obu stron, ocena czy druga osoba będzie pasować przychodzi o wiele łatwiej. Niestety nie każdemu się udaje znaleźć odpowiednią osobę w młodym wieku, czyli przed 30-stką.

 

Ale wracając do dzieci: ja, mając teraz 39 lat i żona mająca lat 35 jesteśmy już w nieco ryzykownym zdrowotnie wieku. Ja akurat otwarcie przyznaję, że u mnie nie strach o zdrowie i późniejsze prawidłowe wychowanie, a wygodnictwo jest głównym powodem, żona bardziej zasłania się obawą czy podoła(my). Czas się kurczy z każdym dniem, ale myślę, że wkrótce otwarcie się przyznamy przed sobą, że najzwyczajniej w świecie nie chcemy wychowywać dzieci. Moja mama ma takich młodszych (w stosunku do niej) znajomych, mają teraz dobrze po 50-tce, są razem od bardzo dawna i nigdy nie chcieli mieć dzieci. Miałem z nimi kontakt kilka razy i daleko im od bycia nieszczęśliwymi z tego powodu.

 

Wychowywanie niewątpliwie przynosi mnóstwo radości, większość znajomych ma dzieci, ale co innego jednak widzieć na żywo chwile szczęścia podczas weekendowego spotkania, a co innego trudy dnia codziennego. Mam wielki szacunek dla osób/par, które wychowują dzieci, wytrzymać to wszystko psychicznie... no szczerze podziwiam, po prostu.

 

Edytowane przez green1985
  • Upvote 3
Opublikowano
Godzinę temu, michasm napisał(a):

Ja po latach samotności niespecjalnie sobie radziłem emocjonalnie ze związkiem i było mi bardzo przykro jak się skończył. 

Ja jestem silnie emocjonalnie związany z byłą, więc ciężko mi sobie wyobrazić inną. Ale kto wie. Mam dopiero czy aż 32 lata w tym roku? Też trudno powiedzieć. Na dzisiejsze czasy chyba ludzie też wiążą się na stałe dopiero po 35. roku życia.

 

Ciekawi mnie w sumie, w jakim wieku @GordonLameman oddał ten Tinder, o którym mówi. Mnie też trudno wyobrazić sobie spontaniczne poznawanie ludzi. Większość znajomych, a nawet przyjaciela, mam z Discorda czy gierek. Moja dziewczyna też była poznana na DC.

Opublikowano
52 minuty temu, Kamiyanx napisał(a):

Ja jestem silnie emocjonalnie związany z byłą, więc ciężko mi sobie wyobrazić inną. Ale kto wie. Mam dopiero czy aż 32 lata w tym roku? Też trudno powiedzieć. Na dzisiejsze czasy chyba ludzie też wiążą się na stałe dopiero po 35. roku życia.

 

Ciekawi mnie w sumie, w jakim wieku @GordonLameman oddał ten Tinder, o którym mówi. Mnie też trudno wyobrazić sobie spontaniczne poznawanie ludzi. Większość znajomych, a nawet przyjaciela, mam z Discorda czy gierek. Moja dziewczyna też była poznana na DC.

Hmm, 31-32 :)

Opublikowano

Jak ktos chce dzieci przy czterdziestce robić to niech się lepiej zastanowi. Nieprzespane noce i ogólnie wysiłek  jaki na to jest potrzebny juz przy trzydziestce dają popalić, nawet nie chcę myślec jakbym wyglądał jakby nagle zlądowało jakieś nieplanowane. Nawet nie wposminam o stronach czysto fizycznych i czy w ogóle się będzie dało bez in vitro. Do tego coraz większa przepaść pokoleniowa i jesteście dla dziecka bardziej dziadkiem niż tatą/mamą. To na pewnopiękne uczucie jak ktoś zawoła do waszego dziecka na placu zabaw żeby wracało bo dziadzio woła :) Chyba że macie kasę na guwernantki, ale wtedy ktos inny wychowuje wasze dziecko, co jest IMO strasznie słabe, no ale co kto lubi.

  • Haha 1
  • Upvote 2
Opublikowano

Biorąc pod uwagę teorię Darwina - może część ludzi rezygnuje z dzieci, bo stwierdzają, że osiągnęli już maksymalny poziom - po co przekazywać geny dalej, czas zakończyć ewolucję :hihot:

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Może i tak. Będzie: z balonikiem - dziadek, bez balonika - rodzic:)

 

Po prostu ludzie myślą że zawsze jest czas, a z naturą to tak nie wygląda. Piszę z własnego doświadczenia dwójka z in vitro, lasta starań i kosztów, a zaczęliśmy przed trzydziestką. 

Edytowane przez Zdzichon
  • Upvote 1
Opublikowano

Niby tak, ale z perspektywy przeciętnego faceta nie jest to teraz zbyt proste. Pierwszy problem to znaleźć normalną. Mnie np. interesowała jedna dziewczyna, ale w profilu ma ruch narodowy i memcena, więc... Byłbym impotentem.

  • Haha 2
Opublikowano
7 minut temu, Zdzichon napisał(a):

Może i tak. Będzie: z balonikiem - dziadek, bez balonika - rodzic:)

 

Po prostu ludzie myślą że zawsze jest czas, a z naturą to tak nie wygląda. Piszę z własnego doświadczenia dwójka z in vitro, lasta starań i kosztów, a zaczęliśmy przed trzydziestką. 

Kwestia poczęcia to czysty fart. Znam sporo par po 30, które poradziły sobie bez in vitro i pary dwudziestolatków, że bez in vitro nie było szans. 

Niestety, loteria genowa jest jaka jest.

 

 

  • Upvote 1
Opublikowano

No nie do końca. Im starsi rodzice tym niższe szanse na poczęcie, a większe na uszkodzony płód i nie donoszenie ciąży. Statystyka nie pozostawia złudzeń. Tryb życia, przetworzone żarcie mikroplastiki... to też nie pomaga.

Opublikowano

No niestety trend pogarszającej sie płodności jest w zasadzie bezsporny. Pula genetyczna będąca w obrocie wydaje się byc coraz słabsza. Można dyskutować dlaczego tak się dzieje (postęp medycyny, zanieczyszczenia), ale sam fakt raczej nie jest dyskusyjny. Do tego dochodzi to o czym napisano - opóźnianie wieku, w którym ma się dzieci.

 

Dlatego też nie ma za bardzo sensu jakaś żarliwa i zapalczywa walka ze zjawiskiem spadającego przyrostu naturalnego, tylko raczej trzeba się do tego stopniowo dostosowywać. Albo przynajmniej w ramach walki pozostać przy szturmach modlitewnych, a nie jakichś realnych działaniach. In vitro jest ok, ale trendu nie zmieni, przynajmniej w jego obecnym kształcie.

  • Upvote 1
Opublikowano

Problemem nie jest tylko samo zmniejszanie się dzietności, chociaż też bo część systemów państwa jest opartych na założeniu przyrostu dodatniego, sobie chociaż stałej populacji video ZUS. Większym problemem jest chyba nierównomierny rozkład na świecie. Gdyby wszędzie spadało tak samo, spoko, jak dla mnie mniej ludzi - więcej wszystkiego dla wszystkich, ale jak Europa wymiera, a Afryka i Azja dalej się mnoży... No, nie wygląda to dobrze dla Europy :)

Opublikowano

Jeżeli tylko nie doprowadzimy do zmurzynnienia Europy to nic nam się złego nie stanie. Hasła zrównoważonego rozwoju zaczną nabierać sensownych kształtów, a nie tylko łołkowego zadęcia.

 

Afryka niech się gotuje we własnym sosie w tych chatynkach z trzciny i gliny, co do Azji, tak czy inaczej raczej do nich należy przyszłość.

Opublikowano
3 godziny temu, Zdzichon napisał(a):

No nie do końca. Im starsi rodzice tym niższe szanse na poczęcie, a większe na uszkodzony płód i nie donoszenie ciąży. Statystyka nie pozostawia złudzeń. Tryb życia, przetworzone żarcie mikroplastiki... to też nie pomaga.

A ostatnio w dupe daje tez immunologia. Pernamentne stany zapalne, glownie z jedzenia (pszenica GMO!) i zanieczyszczen srodowiska powoduja u kobiety rozne dziwne cuda. U mezczyzn zreszta tez - stres oksydacyjny jest wrogiem plemnikow. Zarowno pod wzgledem ich budowy, ruchliwosci jak i niesionego materialu genetycznego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...